Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

magnetia

Zamieszcza historie od: 6 czerwca 2011 - 19:53
Ostatnio: 12 grudnia 2022 - 20:15
  • Historii na głównej: 8 z 15
  • Punktów za historie: 1939
  • Komentarzy: 184
  • Punktów za komentarze: 963
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
5 stycznia 2013 o 13:03

Ja w innym markecie miałam na kasie niewiele lepiej, chociaż system zupełnie inny. Market był obsługiwany przez Sygma Bank (nigdy nie założę tam konta), który rozporządzał naszymi pieniędzmi. Na koniec dnia, choćby się miało kasetkę wypełnioną drobnymi, wszystko było zabierane do banku. Kolejnego dnia otwierało się tzw. pakiet, czyli worek opiewający jakoś na 200 zł (załóżmy), o ile pamiętam. Miały to być drobne, ale nie raz człowiek przeżywał szok, bo okazywało się, że w środku jest np. stówa, ze 2-3 dyszki, kilka piątek, parę złotówek, trochę monet po 10 i 5 gr i to wszystko. A pierwszy klient chce kupić bułki płacąc dwusetką. Oczywiście tak jak w przypadku Carrefoura nie wolno kasjerkom rozmieniać pieniędzy między sobą (chociaż często ten zakaz był łamany, ochrona na szczęście była wyrozumiała) ani rozmieniać ich klientom (ten ostatni zakaz jest moim zdaniem uzasadniony, ale to inna historia). Życzymy miłego dnia :) Aha, jeszcze chciałam uświadomić ludziom niepracującym w handlu istnienie pewnego ciekawego zjawiska. Drobne przychodzą falami. Serio, wyraźnie to było widać w markecie i saloniku prasowym, w którym pracuję, wszędzie pewnie jest tak samo. Najgorzej jest na początku miesiąca i potem koło 10tego (najpopularniejsze okresy wypłacania wypłat). Ludzie wtedy wybierają świeżą kasę z bankomatów i płacą stówami. I tak cały dzień. Nic nie pomoże, że w saloniku mamy np. ok. 1000 zł w dychach. Wszystko wyjdzie przed południem. I wszystkie sklepy i punkty wokół mają tak samo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2013 o 13:07

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 grudnia 2012 o 20:05

Eee, nie ma czegoś takiego jak jeden kurs przez 5 lat. Pociągi zmieniają się w zależności od pory roku... niektóre połączenia są np. przez miesiąc, potem tydzień nie, potem znowu, a np. inne tylko w okresie letnim itp. Co do zapóźnionych rozkładów, widać obsługa dworca leży. Pytanie też skąd ta biedna pani w kasie ma to wszystko wiedzieć...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2012 o 20:06

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 grudnia 2012 o 18:28

Może i bym nie była taka mądra, ale od pięciu lat jeżdżę plus-minus co miesiąc jedną trasą dalekobieżną i nie zdarzyło mi się ani razu, żeby rozkład internetowy zawiódł. Może czasem trzeba ręcznie poszukać sobie połączenia (jeśli się przesiadamy), bo niektóre nie najgorsze pomija, ale to rzadko. Jeśli chodzi o wspominaną przez niektórych nieczytelność rozkładów tablicowych (wiecie, te żółte), to nie wiem, czemu uważacie je za nieczytelne. Cud typografii to nie jest, ale działa. Raz mi się zdarzyło, że nie mogłam znaleźć pociągu, bo jakoś był wpisany parę pozycji za wysoko, ale to raz. I nie chodzi o to, że przy kasie okazuje się, że nie ma. Widzi się często, że ludzie naprawdę przychodzą nie wiedząc nic. Nagminna jest nieznajomość przewoźnika...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2012 o 18:29

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 grudnia 2012 o 21:06

I dodać należy ze 40 lektur obowiązkowych rocznie ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
10 grudnia 2012 o 20:58

Cóż, jest na idiotów pewien sposób. Zamykać furtkę na klucz.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
18 listopada 2012 o 12:02

Kolejny ojciec roku ;) Dlaczego dorośli są czasem bardziej dziecinni niż dzieci? P.S. Mała uwaga fleksyjna: wyraz "państwo" odmienia się inaczej kiedy znaczy "kraj", a inaczej kiedy znaczy "osoby". Czytając pierwsze zdanie naprawdę pomyślałam, że będzie o piekielnościach w jakimś kraju, bo powinno być "o państwu Pe" :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
18 października 2012 o 11:39

Ja bym nie przesadzała z tą tezą, że ludzie nie kupują, bo ktoś im nagadał, że kryzys. Obawiam się, że społeczeństwo naprawdę nie ma pieniędzy, przynajmniej jakaś jego część. Na przykład moi rodzice i wspomniana branża meblowa i budowlana. Myślicie, że taka moja mama, gdyby na koncie co miesiąc zostawała odpowiednia nadwyżka, nie kupiłaby sobie nowych mebli do salonu, bo gdzieś napisali, że kryzys? Bzdura. Na pewno by kupiła i jeszcze wyburzyła ścianę robiąc z dwóch pokoi jeden duży salon (planuje to po cichu od dawna), ale tak dużej sumy w domowym budżecie najzwyczajniej nie ma. Zawsze są pilniejsze rzeczy, jak badania i leki, bo ktoś zachoruje, coś do samochodu itp. Branża meblowa to taka, w której kto bogaty, kupuje dużo, zmienia meble, bo stare mu się znudziły. Biedny zmienia dopiero po 4o latach, jeśli stare naprawdę się rozlecą. W tym kraju kryzys mamy po prostu od zawsze. A do tego nadeszły czasy, że połowa ludzi pracuje za najniższą krajową lub na umowy śmieciowe, które nie dają gwarancji stałych dochodów, więc jak tu brać kredyt na nową meblościankę? I jeszcze trzeba mieć mieszkanie, żeby ją gdzieś wstawić, a na to sporej części narodu nie stać. Naprawdę, a nie dlatego, że ktoś wymyślił kryzys. Z z tymi niepłacącymi faktur nie da się czegoś zrobić? Jak w ogóle można kupować i zakładać, że się nie zapłaci? Normalny człowiek poszedłby siedzieć. Przedmówcy wspomnieli, że to jest dług, który można sprzedać firmie windykacyjnej.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 11:41

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
18 października 2012 o 11:25

To akurat łatwy kalambur...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 października 2012 o 18:22

Arendos, chyba że dziewczyna ma owłosienie typu męskiego, trądzik mimo bycia dawno po cudownym okresie "nastu lat" i włosy, które np. są w tłustych strąkach mimo codziennego mycia. Uwierz, że to nie jest normalne i często jest objawem gorszych schorzeń, prowadzących do niepłodności i problemów z innymi gruczołami, niż tylko płciowe (tarczyca, trzustka). Więc zastanów się, co piszesz.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 października 2012 o 17:37

U nas też było skrzyżowanie śmierci. Dopiero po porządnym wypadku (3 osoby na miejscu), pikiecie zorganizowanej przez mieszkańców i zaproszeniu na nią mediów zrobili sygnalizację, przebudowę i oświetlenie. Media lubią takie tematy, a opieszałe władze tylko ich się jeszcze boją...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 października 2012 o 17:38

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 października 2012 o 17:31

Może niekoniecznie czarny punkt. Można wymyślić coś innego i postawić. Ustawić baner chyba każdemu wolno, może gdzieś trzeba załatwić pozwolenie...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
5 października 2012 o 14:07

Moja koleżanka ma holendra, nie ma szczególnej wartości (kupiony używany), ale jest bardzo urodziwy i wygodny w użytkowaniu (holenderska myśl techniczna). Nie chciałaby się z nim rozstać, a raz już chyba chcieli go ukraść, bo zauważyła, że cos było majstrowane przy zapięciu. Zapięcie się nie dało i ze złości tylko zepsuli dzwonek. Ma po prostu porządne zabezpieczenie zrobione z grubego łańcucha. Nawiasem mówiąc oglądałam raz program, w którym zgarnęli gościa, ślusarza chwalącego się, że rozbraja wszystkie zamki i zabezpieczenia i testowali, które rowerowe są najlepsze. Wszelakie tańsze zrobione z takiej stalowej linki rozcinał bez trudu, z takim w kształcie grubego pałąka chwilę się siłował, ale rozciął, tylko łańcuch nie dał się przeciąć niczym z arsenału tego gościa. Oprócz tego trzeba zainwestować w dobry zamek. Jak jest zwykły płaski kluczyk, to byle wytrych i po sprawie. Są bardziej zaawansowane zamki, o ile pamiętam kluczyki mają jakieś okrągłe... I zawsze zapinamy przez środek ramy. Nie za koło i nie za pionową cześć ramy - wystarczy wtedy odkręcić siodełko lub kierownicę i zdjąć zabezpieczenie.

Zmodyfikowano 4 razy Ostatnia modyfikacja: 5 października 2012 o 14:14

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
17 września 2012 o 17:06

Kolejny przykład tego, jak myśli polskie społeczeństwo. A poza tym uwaga interpunkcyjna (zboczenie zawodowe mnie wzywa): skąd maniera stawiania przecinka po spójnikach "a", "ale" zamiast przed nimi? Takiej jeszcze nie widziałam :) Pozdrowienia i niech kotek zdrowieje.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 17 września 2012 o 17:06

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 września 2012 o 11:48

Też prawda. Dlatego kasjerzy muszą jak maszynki pytać "czy ma Pan kartę lojalnościową?". Jeśli nie zapytają, a klient zapomni sobie nabić punkty, to jest awantura, bo to kasjera wina.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
12 września 2012 o 11:34

@Prankster - masz rację, zapomniałam o tym napisać. Byłabym za tym, żeby odgórnie ustalono wagę pojedynczego podręcznika. Ale rację ma też OliwaDoOgnia - byłoby kręcenie nosami. Zwłaszcza małe dzieci lubią kolorowe i błyszczące. Gremlin - no właśnie ja o tym mówię. Ta "marża" to właśnie zarobek wydawnictwa, którego część idzie na pokrycie wyżej wymienionych wydatków, a część to zysk. Tak jest pewnie z wieloma towarami, że ta marża jest wysoka. To nie są instytucje charytatywne. Dobrym pomysłem byłaby ustawa zakazująca zmieniania czegokolwiek w podręczniku przez 5 lat, określająca wagę podręcznika i np. zmuszająca do wstawienia do niego reklam, ale takich, które nie wpływają na dzieci albo zachęcają je do dobrych postaw. Np. niewykorzystane wnętrze okładki na reklamy. Ciekawe, czy w praktyce by przeszło. Czyli żadnych głupawych zabawek, niezdrowego jedzenia, tylko może książki, zabawki edukacyjne. Pewnie mnie zakrzyczycie, że nieetyczne, ale takie reklamy swoje kosztują, mogłyby obniżyć cenę podręcznika.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 września 2012 o 11:39

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 września 2012 o 11:19

Prawdziwa historia czy nie, pamiętajcie, że nawet jeśli nie ma gwarancji, to jest "niezgodność towaru z umową', podobna do rękojmi. Każdy sprzedawca jest odpowiedzialny za swój towar. http://twojeporady.onet.pl/artykulydlabiznesu/zobacz/306,reklamacje-i-rekojmia

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
11 września 2012 o 11:03

O zawiłościach systemu edukacji już dużo napisano i nawet szkoda już strzępić języka, a ja wiem coś niecoś o rynku wydawniczym (trochę :)) i powiem słowo o cenach książek. Z tą złotówką jako kosztem wyprodukowania przeciętnej książki to jednak przesada, chyba że ma się na myśli tylko sam druk, bez okładki, introligatorni, uszlachetniania druku, pakowania. Do tego oczywiście cały proces wydawniczy, o którym może niektórzy nie mają pojęcia: - kilka korekt (jeśli podręcznik jest językowy to trzeba za nią zapłacić więcej, np. dwóm korektorom, każdy od innego języka) - projekt okładki, skład komputerowy (oj, w przypadku podręczników, które są kolorowe i skomplikowane swoje kosztuje) - prawa autorskie do wszystkich zacytowanych tekstów i ilustracji (to kosztuje sporo, nawet jeśli są w domenie publicznej, trzeba zapłacić bibliotekom, które posiadają egzemplarz! absurd, ale tak jest). Niemniej to prawda: jakieś 50% ceny to marże, dystrybucja (w przypadku książek jest dość skomplikowana) i marketing. Ale tak jest z wieloma produktami. Porównajcie ceny np. sprzętu RTV w sklepach i na Allegro. Sama mam słuchawki, które w sieciowym sklepie RTV/AGD kosztowały 90 zł. Na Allegro kupiłam za 30 zł (notabene więcej nie są warte jako produkt). Dlaczego tak jest? Bo sprzedawca internetowy nie ponosi tych kosztów, które ponosi sklep. No niestety tak to jest. A że wydawnictwa organizują jakieś spotkania promocyjne? Widać im się to opłaca, marketing dźwignią handlu. Każdy orze, jak może. Aha, jeszcze pamiętajcie o podatkach, które na każdym etapie produkcji zdziera państwo. Wcale nie byłabym taka pewna tego, że właściciel wydawnictwa to multimilioner.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 11 września 2012 o 11:10

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
11 września 2012 o 10:18

Pamiętajcie, że medal ma dwie strony. Was może wkurza, że nie możecie zapłacić kartą męża/żony, mamy/taty, ale powiedzcie to kolesiowi, któremu żona, z którą był w separacji, podpierdzieliła kartę i wyczyściła konto - kasjer nie sprawdził danych, bo mu się nie chciało. Kiedyś właśnie taką opowieścią (z autopsji, jemu to się właśnie zdarzyło) podzielił się klient, który obserwował kłótnię z gościem chcącym płacić nieswoją kartą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 września 2012 o 10:14

A gdzie są zawarte te ustalenia? Niemniej to prawda - wraz z wprowadzeniem nowych czytników kasjer nie będzie miał już możliwości sprawdzania karty. Zauważcie, że do niedawna (nie wiem, jak teraz) np. Real miał bezsensowną na pozór procedurę płacenia kartą. Najpierw kasjer brał ją do ręki i przeciągał przez tradycyjny terminal, a potem wędrowała do czytnika chipów. Myślę, że to dlatego, żeby kasjer miał pretekst do obejrzenia karty.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
11 września 2012 o 10:07

Połamać nie wolno. Należy ją zatrzymać, ale tylko pod warunkiem, że na wyświetlaczu kasy pojawi się takie polecenie. To jest sygnał od banku, że karta jest kradziona i bezwzględnie trzeba ją zatrzymać. Jeżeli po prostu imię nie pasuje do płci klienta, nie można jej przyjąć, ale nie wolno jej zabrać.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 września 2012 o 10:15

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
6 września 2012 o 10:46

Pewnie, że podaj, to legalne, mamy wolność słowa i dopóki nikogo nie obrażasz, nie kłamiesz i nie szerzysz "treści nieodpowiednich", możesz mówić co chcesz o kim chcesz :)

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
29 sierpnia 2012 o 18:20

Studiuję na uczelni, która może się pochwalić niezłymi tradycjami i renomą (i niedługo będę magistrem ;)), ale tutaj każdy wie, że savoir-vivre pozwala używać do przestawiania się tytułów naukowych od doktora wzwyż. Poza tym nawet na renomowanej uczelni tytuł magistra znaczy tylko tyle, że człowiek wysiedział 5 lat, przyswoił jakąś tam wiedzę i umiejętności, ale np. ja (chociaż ciężko pracowałam całe studia i nad pracą magisterską), nie czuję się ani trochę naukowcem, ekspertem w jakiejś dziedzinie, któremu przysługuje tytuł, szacunek, cześć i chwała. Wiem, że nie dosięgam do pięt ludziom, którzy rzeczywiście coś na polu nauki osiągnęli. Następnym razem trzeba zapytać panią Kasię, jakie są jej osiągnięcia. No bo skoro tak się nimi pyszni, to pewnie popełniła jakieś badania albo chociaż artykulik wydany w jakichś zeszytach naukowych? ;) P. S. Niedługo ludzie będą się przedstawiać "Pan licencjat Adam Nowak" :p Myśmy tak w żartach tylko sobie mówili po obronie.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 18:23

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
26 sierpnia 2012 o 17:38

Hej,tylko bez boogimanów jakichś! My mamy nasze słowiańskie "bobo" http://pl.wikipedia.org/wiki/Bobo_%28demon%29 :) Wiele dzieci o nim słyszało, chociaż mnie głównie miał porwać "dziad" ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2012 o 17:39

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
25 sierpnia 2012 o 11:23

Popieram, doskonały temat dla mediów, np. choćby "Uwagi" albo "Faktu". Oni chyba są wystarczająco bezczelni.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
24 sierpnia 2012 o 16:46

Pani doktor wybitna w istocie :) A druga strona medalu jest taka, że nie da się zaburzeń hormonalnych leczyć inaczej niż hormonami, przynajmniej z tego co mi wiadomo. A w polskich realiach najczęściej są to antykoncepy, choć słyszy się czasem, że to tak naprawdę tylko maskowanie objawów. Możesz po prostu odmówić ich przyjmowania, ale raczej nie doczekasz się innej kuracji, chyba że pójdziesz do zielarza :( Twój wybór. W każdym bądź razie życzę powodzenia :) P.S. Niektórzy badacze uważają, że leki hormonalne tak naprawdę nie zwiększają ryzyka raka piersi, tylko po prostu kobiety, które je przyjmują, muszą z konieczności odwiedzać ginekologa i się badać, więc jest on u nich częściej wykrywany. P.S. A jeśli leki, które brałaś, nie pomogły, to widać nie były to te, których potrzebujesz. Potrzeba czasem wielu badań i prób, żeby dobrać właściwe.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »