@bukimi: bzdura. Na państwowych uczelniach, i to z gatunku tych "renomowanych" (AGH, SGGW, UJ - te przypadki znam z pierwszej ręki, przez najbliższych znajomych) też na III czy IV roku zalicza się przedmioty z pierwszego. Jak? Tego oficjalnie nie wie nikt - regulamin swoje, a dziekani i rektorzy mogą w zasadzie wszystko, ich regulamin nie obowiązuje. Czasem idą na rękę studentom aż do granicy absurdu ze względu na niską liczebność danego roku i koniecznośc rozwiązania kierunku w razie odpadnięcia 2-3 osób. Bywają też pewnie inne powody...
Osobiście też jestem sceptycznie nastawiony do WIĘKSZOŚCI prywatnych uczelni, bo faktycznie działają na zasadzie "płacę-wymagam", ale są też dobre prywatne uczelnie, na których trzeba się do nauki przyłożyć.
Zawsze powtarzam, że można być głąbem po najlepszej uczelni (przez prawie każde studia można się "prześlizgnąć"), albo świetnym fachowcem po całkiem przeciętej (zawsze można poświecić trochę czasu i wysiłku na bibliotekę, konferencję, targi, praktyki wakacyjne).
Sam studiuję na uczelni państwowej, nie żadnej renomowanej, raczej plasującej się bliżej końca rankingu, niż jego początku, ale wszystka ma swoje plusy i minusy. Na moim kierunku było nas na roku około 100 osób. W tym samym roczniku na tym samym kierunku we Wrocławiu 450. Obecnie jest to, z tego co wiem, około 150:700. Na uczelni bardziej kameralnej łatwiej o bezpośredni kontakt z wykładowcą czy dyskusję, a nie tylko bierne słuchanie i wkuwanie, bez możliwości uzyskania odpowiedzi na swoje wątpliwości. Jakoś nigdy też nie doświadczyłem piekielności dziekanatów, a czytając niektóre historie mam wrażenie, że im bardziej "renomowana" uczelnie, tym gorsze i mniej przyjazne studentowi dziekanaty... To ja jednak wole swoją nierenomowaną małą uczelnię w niewielkim mieście ;)
Hmmm, skoro masz problemy z rozumieniem słowa pisanego, to może powinieneś wrócić do szkoły podstawowej, a nie myśleć o prawie jazdy... Owszem, że tylko praktyka nauczy jeździć. Ale żeby zdać egzamin, a potem bezpieczeni jeździć, trzeba znać PRZEPISY, a nie pytania na pamięć. W rzeczywistej sytuacji na drodze (nietypowe skzyżowanie itp.) potrzebna jest wiedza o przepisach, a nie znajomość pytań testowych.
Jakby ludzie uczyli się PRZEPISÓW z kodeksu drogowego, a nie na pamięć odpowiedzi do testów, to bez problemu zdawaliby egzaminy teoretyczne po staremu i po nowemu. Skoro niektórzy jak małpki wkuwają na pamięć pytania testowe, to bardzo dobrze, że nie dopuszcza się ich do ruchu na drogach. Może dzięki temu trochę mniej ludzi ginie na drogach.
Konstytucji unijnej? Ciekawe... dla Twojej informacji: "Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy (Wspólnoty Europejskiej)" (bo tak się formalnie ten akt prawny nazywa) nie wszedł w życie wobec braku ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie UE, jak więc według Ciebie można naruszyć akt prawny, który nie obowiązuje?
Dlatego napisałem "możnaby się wahać", bo jednak fizyczne wydanie określonej kwoty przez małoletniego następuje w momencie odbioru przesyłki. I o ile umowę zawiera w momencie zakupu np. na allegro, to jednak nie jest ona zrealizowana do momentu zapłaty, czyli fizycznego roporządzenia swoim mieniem/finansami. Szczerze... nie interesowałem się nigdy orzecznictwem w tym temacie (o ile jakieś istnieje), a przepisy nie stanowią nic wprost.
Pani z poczty chyba się coś pomyliło: doręczając list do mieszkania adresata w przypadku jego nieobecności można go wydać pełnoletniemu domownikowi. Ale jeśli sam adresat jest osoba niepepłnoletnią, to może odebrać przesyłkę zarówno w domu, jak i na poczcie. Jedyny wyjątek to przesyłka za pobraniem o sporej wartości - wtedy możnaby się wahać, jeśli byłaby ona do np. 14-latka, a kwota byłaby na tyle duża, że opłacenie paczki przekraczałoby "zwykłe czynności życia codziennego".
"Jeszcze jedna wpadka"?!?!?! Obserwowana?!?!?! Dyscyplinarka za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych, prokurator za narażanie pacjentów, pozew cywilny od pracodawcy (za narażenie na straty w razie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych pacjentów oraz za narażenie na szwank dobrej opinii pracodawcy) oraz ewentualnie od pacjentów, których o możliwości pozwania tej baby należało poinformować. I dopiero to powinno być nauczką dla jej podobnych, którym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy.
A tak z innej beczki: na jakich trasach najczęściej jeździsz? Jeśli czasem przejeżdżas przez Opole, to może się kiedyś "spotkamy", czasem fotografuję kolej, najczęściej na 132 przy moście na Odrze, ewentualnie na 277.
Co do Rp1 w nocy, to mieszkam jakieś 120 metrów od 277, która akurat w tym miejscu idzie po nasypie i wiadukcie, miejscami bez ekranów i uważam, że mechanicy dzielą się na normalnych (krótkie Rp1 przed pobliskim przejazdem), nadgorliwych (dłuuugaśne, budzące umarłego) i cichociemnych (zero sygnałów dźwiękowych) ;) A linia jest mocno ruchliwa, m. in. ze względu na Elektrownię Opole, więc jak się jednej nocy trafi paru nadgorliwych, to trudno się wyspać, szczególnie latem przy otwartych oknach...
Nie chodzi mi o czepianie się i szczegóły, tylko o sprecyzowanie sytuacji. Bo jeśli dałeś Rp1 dopiero widząc auto, to faktycznie nieogarnięty kierowca mógł mieć mało czasu na sensowną reakcję, a odległość w jakiej ustawia się wszelkie "W" od przejazdów są zapewne (albo być powinny, przynajmniej w teorii) tak umieszczone, aby dać gapie za kółkiem czas na zrobienie czegoś w miarę rozsądnego...
Droga autorko, czy nadal jesteś pewna, że chcesz chrzcić potomka w tym burdelu, jakim jest kościół katolicki w naszym pieknym kraju? Jeśli nie ochrzcisz dziecka, to przecież nadal możesz być wierząca, a nawet praktykująca... ja bym wolał kupić coś dziecku za tę kasę, niż dać ją facetowi w sukience, ale może Ty masz inne priorytety...
Strażnik zatrzymał Cię w czasie jazdy? Jeśli tak, to trzeba było go po pierwsze zignorować, a po drugie zadzwonić na policję ze zgłoszeniem nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza SM. SM nie ma prawa zatrzymywać pojazdów w ruchu, z wyjątkiem jazdy pod prąd ulicą jednokierunkową oraz uzasadnionego podejrzenia nietrzeźwości kierującego - i tylko w tych 2 przypadkach.
Nie żebym się czepiał - tak informacyjnie: zaimki osobowe w cytatach piszemy małą literą (lekarka powiedziała "czy ty jestes normalna?; facet zapytał: "co ja ci mogę dać?", a nie "czy Ty jestes normalna?; facet zapytał: "co ja Ci mogę dać?")
Odnośnie punktów 1 i 2: adres na liście zależy od nadawcy, a nie od pani na poczcie, wieć nie rozumiem, dlaczego masz do poczty pretensje, że ktoś źle adresuje korespondencję do Ciebie. Skoro nie chciało Ci się zadbać o przekazanie nowego adresu odpowiednim instytucjom... Co do 3, to nieprawda. Paczki są wydawane na podstawie dokumentu stwierdzającego tożsamość osoby, a nie tylko na podstawie dowodu osobistego.
@bukimi: bzdura. Na państwowych uczelniach, i to z gatunku tych "renomowanych" (AGH, SGGW, UJ - te przypadki znam z pierwszej ręki, przez najbliższych znajomych) też na III czy IV roku zalicza się przedmioty z pierwszego. Jak? Tego oficjalnie nie wie nikt - regulamin swoje, a dziekani i rektorzy mogą w zasadzie wszystko, ich regulamin nie obowiązuje. Czasem idą na rękę studentom aż do granicy absurdu ze względu na niską liczebność danego roku i koniecznośc rozwiązania kierunku w razie odpadnięcia 2-3 osób. Bywają też pewnie inne powody... Osobiście też jestem sceptycznie nastawiony do WIĘKSZOŚCI prywatnych uczelni, bo faktycznie działają na zasadzie "płacę-wymagam", ale są też dobre prywatne uczelnie, na których trzeba się do nauki przyłożyć. Zawsze powtarzam, że można być głąbem po najlepszej uczelni (przez prawie każde studia można się "prześlizgnąć"), albo świetnym fachowcem po całkiem przeciętej (zawsze można poświecić trochę czasu i wysiłku na bibliotekę, konferencję, targi, praktyki wakacyjne). Sam studiuję na uczelni państwowej, nie żadnej renomowanej, raczej plasującej się bliżej końca rankingu, niż jego początku, ale wszystka ma swoje plusy i minusy. Na moim kierunku było nas na roku około 100 osób. W tym samym roczniku na tym samym kierunku we Wrocławiu 450. Obecnie jest to, z tego co wiem, około 150:700. Na uczelni bardziej kameralnej łatwiej o bezpośredni kontakt z wykładowcą czy dyskusję, a nie tylko bierne słuchanie i wkuwanie, bez możliwości uzyskania odpowiedzi na swoje wątpliwości. Jakoś nigdy też nie doświadczyłem piekielności dziekanatów, a czytając niektóre historie mam wrażenie, że im bardziej "renomowana" uczelnie, tym gorsze i mniej przyjazne studentowi dziekanaty... To ja jednak wole swoją nierenomowaną małą uczelnię w niewielkim mieście ;)
I dlatego uczciwy człowiek pracuje na stacji, a złodziej wozi dupę S-klasą.
Hmmm, skoro masz problemy z rozumieniem słowa pisanego, to może powinieneś wrócić do szkoły podstawowej, a nie myśleć o prawie jazdy... Owszem, że tylko praktyka nauczy jeździć. Ale żeby zdać egzamin, a potem bezpieczeni jeździć, trzeba znać PRZEPISY, a nie pytania na pamięć. W rzeczywistej sytuacji na drodze (nietypowe skzyżowanie itp.) potrzebna jest wiedza o przepisach, a nie znajomość pytań testowych.
Jakby ludzie uczyli się PRZEPISÓW z kodeksu drogowego, a nie na pamięć odpowiedzi do testów, to bez problemu zdawaliby egzaminy teoretyczne po staremu i po nowemu. Skoro niektórzy jak małpki wkuwają na pamięć pytania testowe, to bardzo dobrze, że nie dopuszcza się ich do ruchu na drogach. Może dzięki temu trochę mniej ludzi ginie na drogach.
Konstytucji unijnej? Ciekawe... dla Twojej informacji: "Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy (Wspólnoty Europejskiej)" (bo tak się formalnie ten akt prawny nazywa) nie wszedł w życie wobec braku ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie UE, jak więc według Ciebie można naruszyć akt prawny, który nie obowiązuje?
Dlatego napisałem "możnaby się wahać", bo jednak fizyczne wydanie określonej kwoty przez małoletniego następuje w momencie odbioru przesyłki. I o ile umowę zawiera w momencie zakupu np. na allegro, to jednak nie jest ona zrealizowana do momentu zapłaty, czyli fizycznego roporządzenia swoim mieniem/finansami. Szczerze... nie interesowałem się nigdy orzecznictwem w tym temacie (o ile jakieś istnieje), a przepisy nie stanowią nic wprost.
Niektórym potrzebna jest terapia szokowa - dopiero wtedy docierają do nich możliwe konsekwencje własnej beztroski.
Pani z poczty chyba się coś pomyliło: doręczając list do mieszkania adresata w przypadku jego nieobecności można go wydać pełnoletniemu domownikowi. Ale jeśli sam adresat jest osoba niepepłnoletnią, to może odebrać przesyłkę zarówno w domu, jak i na poczcie. Jedyny wyjątek to przesyłka za pobraniem o sporej wartości - wtedy możnaby się wahać, jeśli byłaby ona do np. 14-latka, a kwota byłaby na tyle duża, że opłacenie paczki przekraczałoby "zwykłe czynności życia codziennego".
Ta "historia" to chyba tylko kawałek, bo brakuje tej części z piekielnością...
"Jeszcze jedna wpadka"?!?!?! Obserwowana?!?!?! Dyscyplinarka za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych, prokurator za narażanie pacjentów, pozew cywilny od pracodawcy (za narażenie na straty w razie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych pacjentów oraz za narażenie na szwank dobrej opinii pracodawcy) oraz ewentualnie od pacjentów, których o możliwości pozwania tej baby należało poinformować. I dopiero to powinno być nauczką dla jej podobnych, którym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy.
No to 1:1 ;)
A tak z innej beczki: na jakich trasach najczęściej jeździsz? Jeśli czasem przejeżdżas przez Opole, to może się kiedyś "spotkamy", czasem fotografuję kolej, najczęściej na 132 przy moście na Odrze, ewentualnie na 277. Co do Rp1 w nocy, to mieszkam jakieś 120 metrów od 277, która akurat w tym miejscu idzie po nasypie i wiadukcie, miejscami bez ekranów i uważam, że mechanicy dzielą się na normalnych (krótkie Rp1 przed pobliskim przejazdem), nadgorliwych (dłuuugaśne, budzące umarłego) i cichociemnych (zero sygnałów dźwiękowych) ;) A linia jest mocno ruchliwa, m. in. ze względu na Elektrownię Opole, więc jak się jednej nocy trafi paru nadgorliwych, to trudno się wyspać, szczególnie latem przy otwartych oknach...
A znasz coś takiego, jak ironia?
A dodatkiem do sprawy jest fakt, że "sprawców" już zlinczowano...
Nie chodzi mi o czepianie się i szczegóły, tylko o sprecyzowanie sytuacji. Bo jeśli dałeś Rp1 dopiero widząc auto, to faktycznie nieogarnięty kierowca mógł mieć mało czasu na sensowną reakcję, a odległość w jakiej ustawia się wszelkie "W" od przejazdów są zapewne (albo być powinny, przynajmniej w teorii) tak umieszczone, aby dać gapie za kółkiem czas na zrobienie czegoś w miarę rozsądnego...
Ja bym powiedział temu klesze "nie podoba się, to oddaj bo mi się przyda i spieprzaj dziadu" ;).
Faktycznie, przeoczyłem. Aczkolwiek w tym przypadku to już w ogóle luz. Jeśli nie mają zarejstrowanego wykroczenia, to moga naskoczyć.
Przecież Rp1 powinieneś dać zawsze po W6 i W6a, a nie tylko w przypadku zauważenie pojazdu na drodze przecinającej tory...
Droga autorko, czy nadal jesteś pewna, że chcesz chrzcić potomka w tym burdelu, jakim jest kościół katolicki w naszym pieknym kraju? Jeśli nie ochrzcisz dziecka, to przecież nadal możesz być wierząca, a nawet praktykująca... ja bym wolał kupić coś dziecku za tę kasę, niż dać ją facetowi w sukience, ale może Ty masz inne priorytety...
Strażnik zatrzymał Cię w czasie jazdy? Jeśli tak, to trzeba było go po pierwsze zignorować, a po drugie zadzwonić na policję ze zgłoszeniem nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza SM. SM nie ma prawa zatrzymywać pojazdów w ruchu, z wyjątkiem jazdy pod prąd ulicą jednokierunkową oraz uzasadnionego podejrzenia nietrzeźwości kierującego - i tylko w tych 2 przypadkach.
To jest tak absurdalne, że nie potrafię uwierzyć...
Nie żebym się czepiał - tak informacyjnie: zaimki osobowe w cytatach piszemy małą literą (lekarka powiedziała "czy ty jestes normalna?; facet zapytał: "co ja ci mogę dać?", a nie "czy Ty jestes normalna?; facet zapytał: "co ja Ci mogę dać?")
Szczególnie, że w samochodach egzaminacyjnych jest monitoring, więc policja na miejscu miałaby niezbity dowód.
Odnośnie punktów 1 i 2: adres na liście zależy od nadawcy, a nie od pani na poczcie, wieć nie rozumiem, dlaczego masz do poczty pretensje, że ktoś źle adresuje korespondencję do Ciebie. Skoro nie chciało Ci się zadbać o przekazanie nowego adresu odpowiednim instytucjom... Co do 3, to nieprawda. Paczki są wydawane na podstawie dokumentu stwierdzającego tożsamość osoby, a nie tylko na podstawie dowodu osobistego.
zanim coś napiszesz przeczytaj wcześniejsze komentarze :) nie będzie trzeba ich powielać :)