Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

timo

Zamieszcza historie od: 23 kwietnia 2012 - 11:05
Ostatnio: 10 sierpnia 2020 - 1:03
  • Historii na głównej: 51 z 80
  • Punktów za historie: 19337
  • Komentarzy: 2185
  • Punktów za komentarze: 17247
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
20 stycznia 2013 o 14:50

W potocznym języku oraz w świadomości olbrzymiej części społeczeństwa nawet zakład energetyczny to elektrownia... A zakład energetyczny w niewielkim miasteczku to zazwyczaj w jednym budynku: rozdzielnie, sterownie, automatyka, stanowisko diagnostyczne, biura, baza ekipy naprawczej itd. itp. Nie widzę więc przeszkód, aby po likwidacji instytucji (np. u mnie w mieście powiatowym zlikwidowano, ponieważ w związku z rozwojem automayki nadzoru i poprawą bezawaryjności nie jest potrzebny pion techniczny, a biura scentralizowano; ekipa techniczna pełni dyżury domowe na telefon) taki budynek wyburzyć albo sprzedać/wydzierżawić - np. właśnie pod klub, pozostawiając jednocześnie w części budynku, np. piwnicy, niezbędną infrastrukturę techniczną. A że zabezpieczenie dostępu do części budynków, po których nie każdy powinien łazić, jest zazwyczaj liche, to chyba nie trzeba nikogo przekonywać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
19 stycznia 2013 o 16:49

@BlackMoon, mylisz się. Są zawody, których kobiety zgodnie z prawem nie mogą wykonywać. Są to MIĘDZY INNYMI prace na wysokościach, pod ziemią, w wykopach, w narażeniu na szkodliwe czynniki biologiczne, promieniowanie jonizujące, wibracje... i jeszcze całkiem sporo ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
19 stycznia 2013 o 4:31

Zanim zaczniesz krytykować innych to może sama naucz się stosować znaki interpunkcyjne, bo na razie Twoje próby ich używania wyglądają żałośnie. A co do książek, to zapewniam Cię, że ja do 15. roku życia przeczytałem ich więcej, niż Ty przez całe życie, a średnią krajową znacznie zawyżam czytając 2-3 książki tygodniowo (fabularne) + 1-2 naukowe (historyczne, techniczne) miesięcznie + 4-5 podręczników akademickich (i innych książek związanych ze studiami) miesięcznie. Nie pamiętam dnia, w którym poświęciłbym na czytanie mniej, niż godzinę. I serdecznie polecam zaniechanie oceniania i krytkowania ludzi, których nie znasz.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2013 o 4:32

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
19 stycznia 2013 o 4:17

W Polsce niestety nie ma dożywocia za gwałt, a powinno być z dodatkowym obligatoryjnym publicznym obcięciuem ch*ja tępym nożem.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 stycznia 2013 o 23:01

Plus ewentualnie 271 i/lub 272 KK, zależnie kto miał jaką wiedzę co do okoliczności.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 stycznia 2013 o 22:53

Widocznie autobus jechał na wstecznym. Takie to dziwne? ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
17 stycznia 2013 o 22:40

Ale to nie mnie one przeszkadzają i nie mnie denerwują - głównie dlatego, że potrafię przeczytać zdanie zawierające więcej niż jeden znak interpunkcyjny.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
17 stycznia 2013 o 22:36

Na głupotę ludzką nic się nie poradzi. No chyba, że autorka miała na czole napisane, że kupuje piwo dla siebie i wyglądała, jak po tygodniowej libacji ;) to jeszcze rozumiem ewentualne zniesmaczenie otoczenia... Ale przecież równie dobrze mogła kupować to piwo, żeby odwdzięczyć się sąsiadowi za naprawę kranu!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
17 stycznia 2013 o 17:18

@Fomalhaut: numery trzycyfrowe miały - i mają nadal - instytucje "alarmowe", numery 3-cyfrowe są numerami bezpłatnymi. Informacja kolejowa nigdy nie była bezpłatna i ZAWSZE była numerem CZTEROcyfrowym, podobnie jak np. zegarynka, taxi (wtedy nie było korporacji, tylko jedna państwowa firma taksówkowa na całe miasto) i inne numery "usługowo-informacyjne" - takim numerom zostało to do niedawna, dopiero jakieś dwa lata temu dodano im na początku cyfrę "1" tworząc numery 5-cyfrowe. Natomiast pod koniec lat 80-tych numery prywatne były również 4-cyfrowe, przez co pomyłka między informacją kolejową a numerem prywatnym jest jak najbardziej realna.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2013 o 17:19

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 stycznia 2013 o 1:44

Cieszę się, że się w końcu zrozumieliśmy. Widzisz, w przeciwieństwie do ogromnej większości kierowców ja znam budowę i działanie podzespołów samochodowyh, stąd mogę uniknąc pewnych błędów, które często powodują kosztowne usterki lub przyspieszone zużycie pojazdu. Dlatego piszę to, co piszę. Co do migania wstecznym, to nie każdych światłach, tylko przy postojach kilkuminutowych. I w poważaniu mam, co myśli sobie kierowca za mną, bo interesuje mnie niezażynanie własnej skrzyni. Nawiasem mówiąc uważam za dużo bardziej irytujące stanie z naciśniętym hamulcem, bo światła stopu są jednak dość mocne i BARDZO przeszkadzają, szczególnie w nocy. Zresztą zgodnie z formalną nazwą są to światła HAMOWANIA i mają sygnalizować zmniejszanie prędkości pojazdu, a nie jego postój. Do zapobiegania nieplanowanemu stoczeniu się pojazdu służy hamulec postojowy, a nie zasadniczy. Natomiast w automacie co do zasady nie powinno się używać hamulca postojowego na innym położeniu dźwigni biegów, niż "P". Szczególnie w autach, w których hamulec postojowy działa nie na koła, a na wał napędowy (niektóre terenówki), ponieważ może to doprowadzić o uszkodzenia hamulca postojowego. P.S. Automatami mało jeżdżę, bo nie lubię :) Jest ich kilka w bliższej lub dalszej rodzinie, ale staram się unikać prowadzenia ich, bo nie sprawia mi to przyjemności (ale to wyłącznie rzecz gustu). Jedyne okoliczności, w których lubię jeździć automatem to ciągnięcie ciężkiej przyczepy (powyżej 2,5-3 ton).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 stycznia 2013 o 0:27

Kolejna lekcja rozróżniania słów. Tym razem dotycząca różnic między "trzeba", a "zdrowiej dla skrzyni". I ani przez chwilę nie powiedziałem, że przy KAŻDYM zatrzymaniu należy przełączać na P. Wiadomo, że jak wiesz, że postoisz 30 sekund, to nie przełączasz. Ale jak wiesz, że na skrzyżowaniu są "długie" światła i postoisz 3-4 minuty, to owszem. Polecam lekturę instrukcji obsługi dowolnego samochodu ze skrzynią automatyczną, bo tak ambitnej lektury, jak stricte techniczne książki o przekładniach automatycznych i hydrokinetycznych zmiennikach momentu nie polecam ;) Twoja opinia ma sens pod warunkiem, że masz DSG lub inną skrzynie podobnej konstrukcji, która NIE JEST skrzynią automatyczną i z technicznego punktu widzenia nie ma z automatem nic wspólnego. I pozostaje mieć nadzieję, kupując używane auto z automatem, na trafienie takiego, którym nie jeździł użytkownik z taką wiedzą, jaką Ty reprezentujesz.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2013 o 0:28

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
16 stycznia 2013 o 23:41

Cóż, jeśli ktoś ma problem z ogarnięciem zdania złożonego, to zapewne.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 stycznia 2013 o 23:37

Naucz się rozróżniać słowa "niedobry" od "niewygodny". Może i nie jest to wygodne, ale na zdrowe dla skrzyni. Trzymanie na "D" i hamulcu znacznie przyspiesza zużycie zmiennika hydrokinetycznego oraz powoduje szybsze zużycie oleju, ponieważ pracuje on w wyższej temperaturze. Taki drobiazg, jak zwiększone zużycie paliwa - litościwie pomijam. Ale spoko, minusuj mnie dalej "fachowcu" od mechaniki :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
16 stycznia 2013 o 18:09

Nieprawda. Wsteczny jest za parkingiem, a przed neutralem. Licząc od przodu: P R N D (i dalej ewentualnie 3 2 1). A czemu "zwyczaj wyrzucania na luz automata" jest wg Ciebie niedobry? Bo na moje oko świadczy to wyłącznie o tym, że kompletnie nie masz pojęcia o zasadzie działania skrzyni automatycznej.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2013 o 18:10

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
16 stycznia 2013 o 18:03

Tak? Ciekawe... Wiesz, ja też jestem "biednym studentem", a chodzę w butach za 699 zł - nie dla szpanu, bo marka dość niszowa i pewnie nikt patrząc na te buty nie spodziewałby się takiej ceny. Kupuję takie drogie buty (podobnie jak kurtki i inne rzeczy), bo wiem, że pochodzę w nich kilka lat, a nie parę tygodni, a w dodatku zaoszczędze na zdrowiu i kasie na leki, bo będę miał zawsze sucho i ciepło w nogi (czy też dowolny inny element ciała, w przypadku innej odzieży). Niektórzy po prostu potrafią obsłużyć kalkulator i przeliczyć cenę na przewidywany okres użytkowania. "Skąpy dwa razy płaci" i właśnie ludzie, którzy nie mogą sobie pozwolić na bezsensowne wydawanie kasy powinni inwestować w droższe rzeczy, bo tak naprawdę jest to oszczędność.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
16 stycznia 2013 o 17:54

Tak jest, fajne są małe (ale żeby jednak istniały) i średnie :P I nie, nie wszystkie są fajne - te obok pępka nie są ;)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 stycznia 2013 o 1:13

Współczuję Twoim przyszłym klientom... prawnik, który nie potrafi zawalczyć o swoje ma walczyć skutecznie o czyjeś?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 stycznia 2013 o 0:13

Odpowiedź jest prosta i nie ma nic wspólnego z myleniem biegów. Z założenia, w bardzo dużej większości przypadków, przy kolizji "przodem w tył" winny jest ten z tyłu. Oczywiście są wyjątki, ale policja najczęściej - z jednej strony "bo tak łatwiej", a z drugiej "bo tak faktycznie jest częściej" - uznaje winę tego z tyłu. Więc jak macie do roboty coś z tyłu auta (pęknięty zderzak albo klapa do malowania), to stojąc przed kimś wsteczny i wio ;) Najlepiej, jak w aucie za wami jest jedna osoba, a u was kilka. Gorzej, jak ten z tyłu ma kamerkę ;) Prosty, ale niestety skuteczny i wbrew pozorom często stosowany sposób naprawiania aut za cudzą kasę. P.S. Uważajcie też na drugą metodę: skrzyżowanie, najczęsciej puste (żeby świadków nie było), najlepiej dość skomplikowane, w idealnej dla wyłudzacza konfiguracji wy na "obcych" numerach - najczęściej taki zestaw wystarczy, żeby kierowcę zdezorientować i wprowadzić w wątpliwość "kto tu właściwie ma pierwszeństwo". "Uprzejmy" kierowca drugiego auta daje wam znak ręką albo światłami, że macie jechać. Większość skorzysta... Wtedy on rusza, wjeżdżając wam tuż przed maskę - wasza wina, bo byliście na podporządkowanej. Przypadki BARDZO trudne do udowodnienia, więc wszelkie "uprzejmości" radzę traktować z dużą dozą nieufności.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2013 o 0:13

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 stycznia 2013 o 0:03

Z tego co wiem fundacja nie zezwala na zbieranie w pojedynkę, wolantariusze muszą być przynajmniej w parach.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
14 stycznia 2013 o 14:02

Parę lat temu, po deszczowym finale, kiedy rozmięknięte, przemoczone puszki rozsypywały sie co chwilę, zaproponowałem rozwiązanie, które z powodzeniem jest u nas stosowane do dziś i znakomicie sprawdza się jako zabezpieczenie antydeszczowe i jednocześnie zapobiega "rozbrojeniu" puszki - otóż cała puszka jest "zapakowana" w folię termokurczliwą - taką samą, jak pakuje się np. zgrzewki wody mineralnej czy innych produktów spożywczych. Polecam ;) P.S. Banderole są na puszkach w każdym sztabie - takie przychodzą z fundacji.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 stycznia 2013 o 13:23

Gnoje byli, są i będą. Na szczęście to marginalne przypadki. Sposobów zapobieganie okradaniu puszek jest conajmniej kilka. Oczywiście nie wymienię tu wszystkich, żeby nie ułatwiać "roboty" takim delikwentom, ale... Po pierwsze: losowe dobieranie par wolontariuszy - praktycznie nie ma szans, żeby dwóch cwaniaczków, którzy sobie zaplanowali taki "biznes" trafiło do jednej pary. Po drugie: przydzielanie nowych, niesprawdzonych, wolontariuszy do par z "pewniakami" zbierającymi od wielu lat i cieszącymi się zaufaniem sztabu. Po trzecie (rzadziej stosowane, ale się zdarza w niektórych sztabach) losowe ważenie puszek na mieście w ciągu dnia (ekipa "kontrolna" ze sztabu jeździła sobie autkiem po mieście z bardzo dokładną wagą i ważyła niektóre puszki, nawet 2-3 razy w ciągu dnia każdej parze + przy zdawaniu puszki) - w ten sposób problem kradzieży z puszek został skutecznie wyeliminowany na terenie jednego ze sztabów, który wcześniej notował dziwnie niskie zawartości puszek. Po czwarte: współpraca z policją - w wielu miastach tego dnia jest znacznie więcej patroli, w tym pieszych oraz funkcjonariuszy w cywilu. Po piąte: rozsądne planowanie i organizowanie sztabu - najgorzej z kradzieżami jest w sztabach, które przyjmują wielu wolontariuszy, często osób nikomu nieznanych; sztaby, mające od dawna stałą ekipę wolontariuszy +10-15% "rotacji" są najskuteczniejsze, bo po pierwsze każdy każdego zna, a po drugie "nowi" to najczęściej koledzy, rodzeństwo itp. "starych" wolontariuszy; dodatkowo wpływa to pozytywnie na wielkość zbiórki, bo ludzie chętniej wrzucają do puszek widząc od lat te same twarze wolontariuszy (zaufanie społeczne).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
14 stycznia 2013 o 13:02

Wszystko się zgadza, dlatego na początku historii napisałem, że pewne rzeczy pomijam - głównie dlatego, że pisano o nich już wielokrotnie. Napisałem o tym, czego w mediach nie napisano, bo prawdopodobnie ktoś się postarał, aby sprawę wyciszyć i zwalić całą winę na kierowcę, bo "martwemu już wszystko jedno".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 stycznia 2013 o 16:22

To był wówczas dość nowy sprzęt, a autobusy rejsowe od dość dawna są seryjnie wyposażane w retardery. Myślę, że ograniczenie na tej drodze mogło dotyczyć rodzaju zwalniacza (jest wiele rozwiązań technicznych, począwszy od tłumienia przepływu spalin, poprzez zwalniacz elektromagnetyczny do najpopularniejszych chyba zwalniaczy hydrokinetycznych; we wszystkich tych rozwiązaniach można zastosować różną moc hamującą i byćmoże jakiś lokalny przepis wymaga określonego stosunku mocy hamującej do mocy silnika bądź masy pojazdu - nie wiem, nie jestem specjalistą od francuskich przepisów drogowych).

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
13 stycznia 2013 o 14:52

Zgodzę się, że w niektórych branżach ubranie się zbyt elegancko na rozmowę może być źle odebrane. Oczywiście nie popadajny w skrajności, nie należy iść w kufajce i walonkach ;) Ale zawsze przed złożeniem aplikacji bądź spotkaniem z potencjalnym pracodawcą można się pofatygować do danego miejsca i zobaczyć, jak pracownicy są ubrani (co niestety często trudno przewidzieć, bo nieraz małe firemki z "luźnej" branży mają ściśle określony dress code, a nieraz duże i poważne korpo stosują zasadę pełnej dowolności i swobody stroju).

« poprzednia 1 278 79 80 81 82 83 84 85 86 87 następna »