Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Hancia

Zamieszcza historie od: 20 maja 2014 - 14:23
Ostatnio: 25 kwietnia 2024 - 20:01
  • Historii na głównej: 11 z 18
  • Punktów za historie: 4756
  • Komentarzy: 143
  • Punktów za komentarze: 1275
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
13 sierpnia 2014 o 0:12

Hmm... Aż przypomniała mi się nieco mniej piekielna sytuacja, kiedy ja odwiedziłam centrum endokrynologiczne po tym, jak czekałam na wizytę kilka miesięcy. Pani doktor o sylwetce typu "kula" już od progu się na mnie wydarła, że mam straszną nadwagę, pokazała mi jakieś pożółkłe tabelki z wartościami, stwierdziła, że choroba jaką niedawno przeszłam nie ma nic wspólnego z tarczycą, a to wszystko przez to, że jestem niewiarygodnie otyła i muszę natychmiast zrzucić ze 20 kilogramów. Plot twist: nie jestem jakoś specjalnie chuda czy delikatna, ale nawet według tych tabelek miałam wagę w normie. Kilka dni później poszłam prywatnie i zrobiono mi badania bez wrzasków.

[historia]
Ocena: 40 (Głosów: 40) | raportuj
13 sierpnia 2014 o 0:02

Hmm... Brak słów. Może to jednak nie psy obsikują ławki, a my je o to fałszywie oskarżamy?:(

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
12 sierpnia 2014 o 23:53

@Marxus: Nie mieszkam akurat na wsi, a w mieście, ale moja mieścina jest dość kiepsko skomunikowana z tą, gdzie była moja szkoła tańca - ot, dojazdy dopasowane pod studentów tamtejszej szkoły wyższej i ewentualnych pracowników, czyli autobusy o 6, 10, 12, 16 i 20 :] Kiedyś było ich więcej, ba, nawet prywatny przewoźnik co godzinę jeździł, ale im się nie opłacało i jest posucha. Nawet pociągiem nie można zajechać, bo na tej trasie nie ma trakcji :D

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2014 o 23:53

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 15) | raportuj
12 sierpnia 2014 o 19:22

Typ czwarty najmniej uciążliwy? Mój ojciec UWIELBIA komentować, gdy gotuję, czym mnie niezmiernie irytuje, bo sam na ogół robi za gęste zupy i źle przyprawia ;|

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 32) | raportuj
12 sierpnia 2014 o 14:44

Podobną historię opowiadało mi co najmniej trzech znajomych, więc pokuszę się o stwierdzenie, że to urban legend. Przecież większość ludzi wie, co zrobić ze skrzypiącymi drzwiami, prawda? PRAWDA? :(

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 sierpnia 2014 o 9:51

Ty też byłaś piekielna - zgłosić i nie przejmować się tym, że wobec kuriera mogą zostać wyciągnięte konsekwencje, ponieważ sam o to, poniekąd, prosił.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 22) | raportuj
9 sierpnia 2014 o 11:47

@Bydle: Śmieszki, śmieszki... Jako mieszkanka Śląska (porozumiewająca się głównie polszczyzną, ale jednak mam kontakt z gwarą w życiu codziennym) muszę przyznać jej rację. W trakcie rozmowy nieświadomie wrzucam jakieś gwarowe odpowiedniki słów polskich i zauważam to dopiero, kiedy ktoś mnie zapyta "Co to jest ryczka?" albo nie rozumie, kiedy mówię, że nie musi ubierać "ancugu", wystarczy koszula. Podobnie mam z językami obcymi - mimo że mieszkam w Polsce, mam kontakt z osobami używającymi angielskiego i francuskiego, poza tym sama regularnie uczę się tych języków (i innych - hobbystycznie) i w trakcie rozmowy niezależnie ode mnie wkradają się jakieś "kwiatki". Po prostu mój mózg (czy cokolwiek) w trakcie dyskusji uznaje, że na pewno chcę powiedzieć, że mam "appointment" u lekarza, nie wizytę. Nie mam pojęcia, że nie mówię po polsku, dopóki ktoś mi nie zwróci uwagi - po prostu nie widzę różnicy między mówieniem po polsku, angielsku, śląsku czy francusku :]

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2014 o 14:44

@Fomalhaut: Mam telefony na abonament w trzech sieciach i razem z mamą dość często wisimy na infolinii - tu się jakaś usługa zapomniała wyłączyć, tam się coś pomyliło, różnie takie. Każde połączenie jest płatne, przy czym w większości dzwonię w sprawach, w których to "oni" coś nabroili - tak bywa... Jednak takich "pomyłek" w umowie to jeszcze nie miałam - zawsze dostawałam to, na co się umawiałam z konsultantem, nawet jeśli robiłam to telefonicznie. A o modelu mogę sobie poczytać w Internecie, ewentualnie "pomacać" egzemplarz u znajomego (co na ogół robię). Nie potrzebuję do tego konsultanta, który ma za zadanie sprzedać telefon, nawet jeśli jest kiepski.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2014 o 14:36

@katkaTT: Wbrew pozorom można trafić na całkiem korzystne oferty - dla osób, które dużo rozmawiają (jak ja i moja mama). Za 50 złotych miesięcznie nielimitowane rozmowy i wiadomości, idealne do kilkugodzinnych posiedzeń z telefonem i bankiem/urzędem po drugiej stronie (kto próbował coś załatwić telefonicznie ten wie) albo schorowaną ciotką, która przez dwie godziny potrafi opowiadać o bólach pleców ;). Do tego nie najgorszy smartfon za kilkanaście złotych ;) To akurat oferta Różowych, ale Fioletowi mają podobne ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2014 o 14:29

@ziewa: Jak pisałam w komentarzu wyżej - w mojej rodzinie tych abonamentów jest dość trochę, w dodatku w trzech różnych sieciach. Brane w salonie, brane od kuriera, a dotychczas takich problemów nie było. Przejście z Różowych do Fioletowych i z Fioletowych do Różowych bez problemu, drugie załatwiane "zdalnie", bo jakoś tak wyszło. Mój abonament w Pomarańczce to pierwszy w tej sieci od kilku lat i prawdopodobnie ostatni... W salonach też często próbują wcisnąć kity - mojej mamie, która jest osobą "starszą" (czyli po pięćdziesiątce, idealny target) regularnie próbują wciskać wszelkiego rodzaju Emporie i inne starożytne telefony z niekorzystnym abonamentem - na szczęście mama na nowinkach w miarę się zna :D (i bez problemu korzysta nawet z bardziej zaawansowanych funkcji smartfonów), więc bez owijania w bawełnę mówi, że takie modele mogą wpychać komuś innemu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2014 o 19:24

@Nihil: Przy dzwonieniu na infolinię nie ma naliczania minutowego tylko "za impuls". Więc nie kasuje mi kokosów za wiszenie 15 minut w "oczekiwaniu na konsultanta" ani za to, że przez godzinę tłumaczę, że dostałam złą umowę. Chociaż fakt, ze 20 złotych się tych połączeń uzbierało.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2014 o 19:06

@voytek: Trochę już tych abonamentów było i w różnych sieciach, a do tej pory AŻ TAKIEGO problemu nie napotkałam. Jasne, zdarzały się zawyżone rachunki (po przedzwonieniu były korygowane), wydzwanianie z magicznymi ofertami czy błędne informacje udzielone przez konsultanta, ale nawet przejście z T-Telefonu do "takiego na P i końca na Y" przebiegło w miarę bezboleśnie. Mam teraz abonamenty w trzech sieciach, więc naprawdę mogę porównać rzetelność poszczególnych operatorów i osób, które wiszą na słuchawce.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2014 o 18:11

@korinogaro: Nikt nie jest w stanie przerwać i dzięki temu powstają absurdy w stylu: w tym samym czasie jadą do mnie trzy umowy z trzema telefonami, z czego dwie na pewno są "do kosza", bo nie mam zamiaru ich podpisać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 czerwca 2014 o 15:10

@sportowiec: nie chodzi o nieznajomość geografii. Chodzi o to, że podeszłam do okienka z chęcią wysłania pocztówki za granicę. Nastąpiła zmiana cennika i wszystkie zagraniczne pocztówki kosztowały tyle samo - wiedziałam o tym ja, osoba, która nie pracuje na poczcie, nie wiedziała natomiast osoba odpowiedzialna za przesyłki. Nie musiała po kolei sprawdzać 15 pocztówek, wklepywać ich w komputerek, nie musiała też wiedzieć, gdzie jest Azerbejdżan - wystarczyło wiedzieć, że pocztówki do Czech, Australii, Chin i Azerbejdżanu kosztują tyle samo, bo nie ma stref. Biorąc pod uwagę to zdarzenie, po pytaniu o umiejscowienie Ugandy - po prostu wyszłam i zapytałam o to samo w innym oddziale, kupując przy okazji znaczki.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 czerwca 2014 o 15:01

@naste: Odsyłam do mojego komentarza w odpowiedzi do wolfikowej.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
5 czerwca 2014 o 14:19

@wolfikowa: Był to dość krótki okres - na początku założyłam konto na stronie postcrossingowej (znajoma mi ją pokazała) i wysłałam 2 pocztówki "symbolicznie", ale po jakimś miesiącu odkryłam fora (polskie i zagraniczne) i wszelkiego rodzaju tagi, prywatne swapy, więc trochę się tego nazbierało. Pocztówki zbierałam od dziecka (głównie turystyczne), dokupiłam kilka, miałam wolne fundusze, więc słałam. Krajowe też, więc 300 złotych to lekka przesada. Jednorazowa przyjemność wizyty na poczcie kosztowała mnie średnio 100 złotych, czyli nie aż tak dużo. Za to ta satysfakcja, gdy dzwoniła do drzwi listonoszka, bo przyszło 30 pocztówek i się nie mieszczą do skrzynki... :D

Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »