@ZaglobaOnufry: Podstawowa sprawa - zanim się polączenie przerwie trzeba powiedzieć wyraźnie, że nie jest się zainteresowanym żadnnymi ofertami - bo nieodbieranie, albo przerywanie "rozmowy" ot tak, zazwyczaj skutkuje kolejnymi telefonami.
I jeszcze jedna kwestia - fakt, że JAKIKOLWIEK szczeniak przeżył zaprzecza teorii otrucia - z bardzo prostego powodu - skoro dawka rzekomej trucizny była śmiertelna dla suki - bądź co bądź dużej - to wszystkie szczenięta otrzymałyby dawkę trucizny wielokrotnie przekraczającą dawkę śmiertelną dla nich.
Stawiam na skręt żołądka. W przeciwieństwie do trucizny tu istnieje prawdopodobieństwo, ze nie wszystkie otrzymały morderczą dawkę toksyn. Co jednak nie oznacza, że pozostała trójka przeżyje - nerki i wątroby mogą nie wyrobić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2016 o 18:35
Yeeee dopuśćmy sobie pieska bo jeden to za mało! A co tam! Wyprodukujmy kolejne pokolenia, bo przecież psów brakuje - szczególnie na wsi. A te topione w szambach, czy żywcem zakopywane to "przeca" tylko mity...
Pytanie za milion - jakie badania zostały wykonane by stwierdzić zatrucie? Skoro to było już po porodzie, albo tuż przed to prędzej suka rzucawki dostała, albo skrętu żołądka. Do tego jeszcze dochodzi duże prawdopodobieństwo babeszjozy, udaru cieplnego, czy najzwyczajniej w świecie drastycznych niedoborów żywieniowych. Bo może być to dla ciebie coś nowego, ale papu biedronkowe, czy zlewki ze stołu nie są dobrym żarciem dla psa...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2016 o 18:18
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu pierwszego zdania - moje kondolencje.
Miałam okazję pracować w maku.
Ze strony gości zdarzały się zaledwie drobne piekielnostki. Za to współpracownicy i "kasta rządząca" (którzy wyżej srali niż mieli dupy) tworzyli tak przecudowną atmosferę, że stwierdziłam - chociażbym miała żreć tynk ze ścian i pod mostem mieszkać - nigdy więcej.
Odnoszę wrażenie, że należysz do osobników, który by się przy*ebali do kierowcy za to, że słucha radia, z kimś rozmawia czy cokolwiek - byle się przyczepić....
Sztuka... Dzisiejsze czasy coraz bardziej przerażają... male dziewczynki malowane i ubierane przez rodziców jak tanie d*iwki, "moda" z ładnymi ubraniami nie ma całkowicie nic wspólnego (BA w "strojach" z pokazów "mody" nikt by nawet na ulice nie wyszedł...) wszechobecne "gender" (co jak co - ale płeć determinowana jest przez geny , a ci co twierdzą inaczej niech się w łeb pukną... mocno) i nazywanie "sztuką" dziury w ścianie, zwierzęcych szczątków, czy umierającego z głodu psa...
Szkoda, że gościowi nic się nie stało - ogólny iloraz inteligencji ludzkości by się sporo podniósł...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2016 o 15:57
Adekwatne zakonczenie - już w trakcie czytania pierwsze co mi przyszło na myśl, że skoro szefostwo tak olewa potrzeby własnego lokalu to sory - ale takich to trzeba kopnac w D i nie wracać... Dopóki będą chętni do niewolniczej pracy i totalnego wykorzystywania dopóty będą takie cudne "miejsca pracy"
Żyjemy w czasach gdy dzieci wymyślają "zabawy" typu słoneczko - więc się nie dziw... Dodatkowo bardzo często akcje typu "jestem w ciąży, więc mi wszystko wolno i wszystko mi się należy" - i efekt "odpowiedni" w traktowanku jest....
@Litterka: W sumie niezależnie od sposobu sprzątania - produktów przemiany materii nie dotyka się gołą ręką, więc nie tyle bardziej higienicznych, co pozwalających na nieco większą odległość ręki od produktu... Co jednak w praktyce jest mniej skuteczne bo wszelkie łopatki itp. prędzej rozmażą to co chce się sprzątnąć...
W twojej historii to raczej nie kwestia słuchawek, a kierowania uwagi zamiast na drogę, na komórkę.
Jeśli zaś chodzi o słuchawki w trakcie jazdy na rowerze - to też jest kwestia względna - nie każdy słucha muzyki rozkręconej na taką głośność, że nic totalnie ze świata nie dociera.
dzieci "kłamio" .... zabolało...
nadpobudliwość, problemy ze skupieniem... ekhm... większosc tego, co w dzisiejszych czasach jest tak nazywane to po prostu bezstresowe wychowanie.
Sama historii nie zamierzam oceniać, jednak nie spodziewaj się raczej wysokiej oceny. Ogólna piekielnośc twoich podstawówkowych przeżyć jest niska. Przy czym własnie określenie "ogólna" - to słowo klucz. Co dla jednej osoby będzie totalną bzdurą, inną może skłonić do samobójstwa, gdzie ta "normalna" osoba, nie będzie w stanie zrozumieć dlaczego ta druga posunęła się do ostatecznego kroku.
Psychika to paskudna rzecz... nawet jeśli komuś się wydaje, że rozumie innego człowieka to tak naprawdę tylko mu się WYDAJE.
@Candela: Tu pojawia się kilka pytań pod postacią jak dodatkowo są traktowane psy, poza tym, że są na łańcuchu - głównym problemem zwierząt w schroniskach (normalnych - nie takich, któe stanowią umieralnie jak np. Krzyczki) jest ograniczony kontakt z ludźmi. Z twojego opisu rodzinki wynika, że psy tam poza daniem jakichś zlewek do żarcia (jak się komuś przypomni) też kontaktu nie mają. W schronisku w tym momencie jednak pies będzie miał lepiej - nie będzie wisiał na łańcuchu, będzie dostawał jako takie normalne żarcie (jakościowo szajs, ale nawet najgorszy biedronkowy syf będzie lepszy od rozmoczonego w wodzie chleba) szczepienia - i w razie choroby będzie też leczony. No i jakaś szansa (mała, bo mała, ale jednak) na normalny dom. Z kotami sytuacja wygląda "nieco" inaczej - koty schroniska znoszą bardzo źle - dla kota - szczególnie jeśli jest na wpół zdziczały lepiej jest zostawić go na wolności (chyba, że są wyraźnie chore/zagłodzone, czy na zimę zostawiane bez żadnego schronienia)
na ebayu też tak jest - żeby Jest to prosta kwestia, że ludzie uwielbiają wyzywać sprzedawców od złodziei czy oszustów gdy tylko cokolwiek jest nie tak - zepsucie przedmiotu przez błąd w obsłudze, ktoś coś inaczej sobie wyobrażał, czy chociażby kwestia nie dostania przesyłki - co z tego, że wedle śledzenia paczki została doręczona. Kurier dał paczkę Ździsiowi z klatki obok? wina sprzedawcy!
@rzeczony: Zacznijmy od tego, że żeby zaparzyć sypaną kawę to trzeba zalać ją wrzątkiem - i taką się też podaje. 6% ciała to raptem palce i kawałek dłoni. Jeśli zaś chodzi o stopień poparzeń - drugiego stopnia są możliwe (bąble z płynem - standard) - chociaż w przypadku kawy - już mało prawdopodobne. 3 stopnia w przypadku kawy - to baba musiałaby wsadzić łapę we wrzątek w trakcie gotowania - i ją tam przez chwilę trzymać, bo zalanie się - nawet wodą w trakcie wrzenia - do takich oparzeń nie doprowadzi.
Co do owych dwóch lat leczenia się - ściema dla ubezpieczyciela.
Nie wierz we wszystko co piszą w necie.
@GlaNiK: Pamięć ram - aż takie ciężkie do domyślenia się raczej to nie jest :)
Co do tego, że chciałbyś nawet taki teraz mieć - kompa o słabych, jak na aktualne czasy, parametrach ale na tyle dobrego, żeby np. wiedźmin 2 w miarę poszedł (i to nie na najsłabszych detalach) to i za jakieś 500 zl. można zakupić.
@mrkjad: Narzędzia używane mądrze - słowo klucz. Problem w tym, że nie są używane mądrze - i nie jest to kwestia przypuszczeń, tylko fakt - to już się dzieje. I faktem jest również to, że nic nie sprawi, iż inteligentni inaczej rodzice zmienią swoje podejście.
Polecam obejrzeć sobie Wally'ego - bo wszystko idzie właśnie w takim kierunku...
No cóż.. stopniowy wzrost ogólnej tępoty społeczeństwa widać chociażby po napisach na opakowaniach - jak chociażby na fistaszkach "uwaga zawiera orzeszki" czy w instrukcji obsługi mikrofalówki, że nie nadaje się do suszenia zwierząt....
A za parę lat... nastąpi "nagły" wzrost ilości osób uważanych za geniuszy - gdzie będą to osoby potrafiące zagotować wodę bez instrukcji obsługi...
Pozostaje się tylko cieszyć, że się urodziło w czasach gdy o komórkach nikt nie słyszał, a pierwszy komputer, kupiony już za własne zarobione (ciężkie) pieniądze miał zawrotne parametry typu 100ghz i 4 ramu...
Taaa "cierpienie uszlachetnia" - słyszane najczęściej z ust księży pławiących się w luksusach, albo dewot reagujących na smierć własnego dziecka "zrobię sobie nowe".
Z ust takich osób, które nie mają zielonego pojęcia co to znaczy cierpienie psychiczne, ani fizyczne, gdzie jedyną myślą jest "niech to się w końcu skończy"
Zaś jeśli chodzi o osoby, które "dziękują bogu, że tak je doświadcza" - tylko współczuć wyprania mózgu przez religię....
Fakt wysłania niewidomych dzieci na wystawę o świetle nie jest piekielny. Piekielne byłoby gdyby przewodnik miał to gdzieś i olał tłumaczenie.
Piekielne tu nie jest to co opisałaś, ale twoje podejście - a w każdym razie to jak to przedstawiłaś.
Nawet jeśli ktoś światła nie widzi, nie oznacza, że nie zasługuje na to by się czegoś o nim dowiedzieć.
Historie pozostawiam bez oceny.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2016 o 9:08
@xyRon: Z warszawy nie jestem, ale w warszawie pracuje od okolo dekady i nie miałam pojęcia o co chodzi z określeniem "dzieci z Lasek" - prócz przypuszczenia, że chodzi o niepełnosprawnych - ale w jaki sposób niepełnosprawnych można się było tylko domyślać.
Co do znajomości kolorów - kwestia względna. Nie każdy jest niewidomy od urodzenia i nie każdy jest też całkowicie ślepy.
@bladaizlosniwa: Cierpienie jest pojeciem dośc względnym - stary pies nigdy nie będzie wyglądał dobrze. Praktycznie każdy stary pies będzie wychdzuny, będzie miał problemy z wzrokiem i słuchem, a w przypadku kazdego większego - będą siadały stawy. Samo wypróżnianie się może nie byc dla niego bolesne - tylko przyjęcie odpowiedniej pozycji.
Sama starość przesłanką do eutanazji nie jest. Problemy z wypróznianiem się też nie - większość psów załatwia się raz - dwa dziennie, więc jeśli poza problemami w trakcie pies potrafi jeszcze się cieszyć z zycia (dla kogoś z boku może to nie być takie oczywiste) - to uspienie byłoby pozbyciem się problemów, a nie skróceniem cierpienia. Podstawową sprawa jest to, czy pies rzeczywiście cierpi, czy też tylko się tobie tak wydaje, bo wygląda jak wygląda.
Sama miałam kiedyś psa, który w pewnym momencie wyglądał jak szkielet obciągnięty skórą, przejście 10 metrów było dla niego maratonem, potrafił się przewrócić w trakcie załatwiania, czesto nie mógł sam wstać i był praktycznie głuchy i prawie ślepy. Z tego co nie było widać to problemy z sercem, pomału wysiadające nerki i mały guzek na śledzionie, no i lekkie problemy neurologiczne po wylewie (chwilowa utrata równowagi - stąd przewracanie się). I coś w rodzaju demencji starczej. Czy się męczył? nie - był po prostu stary. Pikawa i stawy byłe leczone, nerki i guzek na śledzionie były obserwowane. Średnią długość życia u tego typu psów wynosi jakieś 8 - 10 lat - on miał 17. Większość problemow zdrowotnych zaczęła się gdy pies lat miał 13 (serce, nerki, wylew, guzek) wychudł w ostatnim roku życia. Został uśpiony gdy dostał skrętu żołądka - ze względu na ogólną kondycję. Samą operacje może by i nawet przeżył, ale całość byłaby morderczym ciosem zarówno dla nerek jak i dla serca. Więc biorąc pod uwagę kwestię, że rekonwalescencja trwałaby około 10 dni, a prawdopodobienstwo, że przezyje dłuzej niż 2 -3 tygodnie praktycznie nie istniało - decyzja została podjęta...
@ZaglobaOnufry: Podstawowa sprawa - zanim się polączenie przerwie trzeba powiedzieć wyraźnie, że nie jest się zainteresowanym żadnnymi ofertami - bo nieodbieranie, albo przerywanie "rozmowy" ot tak, zazwyczaj skutkuje kolejnymi telefonami.
I jeszcze jedna kwestia - fakt, że JAKIKOLWIEK szczeniak przeżył zaprzecza teorii otrucia - z bardzo prostego powodu - skoro dawka rzekomej trucizny była śmiertelna dla suki - bądź co bądź dużej - to wszystkie szczenięta otrzymałyby dawkę trucizny wielokrotnie przekraczającą dawkę śmiertelną dla nich. Stawiam na skręt żołądka. W przeciwieństwie do trucizny tu istnieje prawdopodobieństwo, ze nie wszystkie otrzymały morderczą dawkę toksyn. Co jednak nie oznacza, że pozostała trójka przeżyje - nerki i wątroby mogą nie wyrobić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2016 o 18:35
Yeeee dopuśćmy sobie pieska bo jeden to za mało! A co tam! Wyprodukujmy kolejne pokolenia, bo przecież psów brakuje - szczególnie na wsi. A te topione w szambach, czy żywcem zakopywane to "przeca" tylko mity... Pytanie za milion - jakie badania zostały wykonane by stwierdzić zatrucie? Skoro to było już po porodzie, albo tuż przed to prędzej suka rzucawki dostała, albo skrętu żołądka. Do tego jeszcze dochodzi duże prawdopodobieństwo babeszjozy, udaru cieplnego, czy najzwyczajniej w świecie drastycznych niedoborów żywieniowych. Bo może być to dla ciebie coś nowego, ale papu biedronkowe, czy zlewki ze stołu nie są dobrym żarciem dla psa...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2016 o 18:18
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu pierwszego zdania - moje kondolencje. Miałam okazję pracować w maku. Ze strony gości zdarzały się zaledwie drobne piekielnostki. Za to współpracownicy i "kasta rządząca" (którzy wyżej srali niż mieli dupy) tworzyli tak przecudowną atmosferę, że stwierdziłam - chociażbym miała żreć tynk ze ścian i pod mostem mieszkać - nigdy więcej.
@Candela: Godząc się na takie prezenty popierasz trend...
@Kumbak: Po kiego grzyba klikać w link, jak i tak się nie ma tam konta?
Odnoszę wrażenie, że należysz do osobników, który by się przy*ebali do kierowcy za to, że słucha radia, z kimś rozmawia czy cokolwiek - byle się przyczepić....
Sztuka... Dzisiejsze czasy coraz bardziej przerażają... male dziewczynki malowane i ubierane przez rodziców jak tanie d*iwki, "moda" z ładnymi ubraniami nie ma całkowicie nic wspólnego (BA w "strojach" z pokazów "mody" nikt by nawet na ulice nie wyszedł...) wszechobecne "gender" (co jak co - ale płeć determinowana jest przez geny , a ci co twierdzą inaczej niech się w łeb pukną... mocno) i nazywanie "sztuką" dziury w ścianie, zwierzęcych szczątków, czy umierającego z głodu psa... Szkoda, że gościowi nic się nie stało - ogólny iloraz inteligencji ludzkości by się sporo podniósł...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2016 o 15:57
Adekwatne zakonczenie - już w trakcie czytania pierwsze co mi przyszło na myśl, że skoro szefostwo tak olewa potrzeby własnego lokalu to sory - ale takich to trzeba kopnac w D i nie wracać... Dopóki będą chętni do niewolniczej pracy i totalnego wykorzystywania dopóty będą takie cudne "miejsca pracy"
Żyjemy w czasach gdy dzieci wymyślają "zabawy" typu słoneczko - więc się nie dziw... Dodatkowo bardzo często akcje typu "jestem w ciąży, więc mi wszystko wolno i wszystko mi się należy" - i efekt "odpowiedni" w traktowanku jest....
@Litterka: W sumie niezależnie od sposobu sprzątania - produktów przemiany materii nie dotyka się gołą ręką, więc nie tyle bardziej higienicznych, co pozwalających na nieco większą odległość ręki od produktu... Co jednak w praktyce jest mniej skuteczne bo wszelkie łopatki itp. prędzej rozmażą to co chce się sprzątnąć...
W twojej historii to raczej nie kwestia słuchawek, a kierowania uwagi zamiast na drogę, na komórkę. Jeśli zaś chodzi o słuchawki w trakcie jazdy na rowerze - to też jest kwestia względna - nie każdy słucha muzyki rozkręconej na taką głośność, że nic totalnie ze świata nie dociera.
dzieci "kłamio" .... zabolało... nadpobudliwość, problemy ze skupieniem... ekhm... większosc tego, co w dzisiejszych czasach jest tak nazywane to po prostu bezstresowe wychowanie. Sama historii nie zamierzam oceniać, jednak nie spodziewaj się raczej wysokiej oceny. Ogólna piekielnośc twoich podstawówkowych przeżyć jest niska. Przy czym własnie określenie "ogólna" - to słowo klucz. Co dla jednej osoby będzie totalną bzdurą, inną może skłonić do samobójstwa, gdzie ta "normalna" osoba, nie będzie w stanie zrozumieć dlaczego ta druga posunęła się do ostatecznego kroku. Psychika to paskudna rzecz... nawet jeśli komuś się wydaje, że rozumie innego człowieka to tak naprawdę tylko mu się WYDAJE.
@Candela: Tu pojawia się kilka pytań pod postacią jak dodatkowo są traktowane psy, poza tym, że są na łańcuchu - głównym problemem zwierząt w schroniskach (normalnych - nie takich, któe stanowią umieralnie jak np. Krzyczki) jest ograniczony kontakt z ludźmi. Z twojego opisu rodzinki wynika, że psy tam poza daniem jakichś zlewek do żarcia (jak się komuś przypomni) też kontaktu nie mają. W schronisku w tym momencie jednak pies będzie miał lepiej - nie będzie wisiał na łańcuchu, będzie dostawał jako takie normalne żarcie (jakościowo szajs, ale nawet najgorszy biedronkowy syf będzie lepszy od rozmoczonego w wodzie chleba) szczepienia - i w razie choroby będzie też leczony. No i jakaś szansa (mała, bo mała, ale jednak) na normalny dom. Z kotami sytuacja wygląda "nieco" inaczej - koty schroniska znoszą bardzo źle - dla kota - szczególnie jeśli jest na wpół zdziczały lepiej jest zostawić go na wolności (chyba, że są wyraźnie chore/zagłodzone, czy na zimę zostawiane bez żadnego schronienia)
na ebayu też tak jest - żeby Jest to prosta kwestia, że ludzie uwielbiają wyzywać sprzedawców od złodziei czy oszustów gdy tylko cokolwiek jest nie tak - zepsucie przedmiotu przez błąd w obsłudze, ktoś coś inaczej sobie wyobrażał, czy chociażby kwestia nie dostania przesyłki - co z tego, że wedle śledzenia paczki została doręczona. Kurier dał paczkę Ździsiowi z klatki obok? wina sprzedawcy!
@rzeczony: Zacznijmy od tego, że żeby zaparzyć sypaną kawę to trzeba zalać ją wrzątkiem - i taką się też podaje. 6% ciała to raptem palce i kawałek dłoni. Jeśli zaś chodzi o stopień poparzeń - drugiego stopnia są możliwe (bąble z płynem - standard) - chociaż w przypadku kawy - już mało prawdopodobne. 3 stopnia w przypadku kawy - to baba musiałaby wsadzić łapę we wrzątek w trakcie gotowania - i ją tam przez chwilę trzymać, bo zalanie się - nawet wodą w trakcie wrzenia - do takich oparzeń nie doprowadzi. Co do owych dwóch lat leczenia się - ściema dla ubezpieczyciela. Nie wierz we wszystko co piszą w necie.
@GlaNiK: Pamięć ram - aż takie ciężkie do domyślenia się raczej to nie jest :) Co do tego, że chciałbyś nawet taki teraz mieć - kompa o słabych, jak na aktualne czasy, parametrach ale na tyle dobrego, żeby np. wiedźmin 2 w miarę poszedł (i to nie na najsłabszych detalach) to i za jakieś 500 zl. można zakupić.
@mrkjad: Narzędzia używane mądrze - słowo klucz. Problem w tym, że nie są używane mądrze - i nie jest to kwestia przypuszczeń, tylko fakt - to już się dzieje. I faktem jest również to, że nic nie sprawi, iż inteligentni inaczej rodzice zmienią swoje podejście. Polecam obejrzeć sobie Wally'ego - bo wszystko idzie właśnie w takim kierunku...
No cóż.. stopniowy wzrost ogólnej tępoty społeczeństwa widać chociażby po napisach na opakowaniach - jak chociażby na fistaszkach "uwaga zawiera orzeszki" czy w instrukcji obsługi mikrofalówki, że nie nadaje się do suszenia zwierząt.... A za parę lat... nastąpi "nagły" wzrost ilości osób uważanych za geniuszy - gdzie będą to osoby potrafiące zagotować wodę bez instrukcji obsługi... Pozostaje się tylko cieszyć, że się urodziło w czasach gdy o komórkach nikt nie słyszał, a pierwszy komputer, kupiony już za własne zarobione (ciężkie) pieniądze miał zawrotne parametry typu 100ghz i 4 ramu...
Taaa "cierpienie uszlachetnia" - słyszane najczęściej z ust księży pławiących się w luksusach, albo dewot reagujących na smierć własnego dziecka "zrobię sobie nowe". Z ust takich osób, które nie mają zielonego pojęcia co to znaczy cierpienie psychiczne, ani fizyczne, gdzie jedyną myślą jest "niech to się w końcu skończy" Zaś jeśli chodzi o osoby, które "dziękują bogu, że tak je doświadcza" - tylko współczuć wyprania mózgu przez religię....
Fakt wysłania niewidomych dzieci na wystawę o świetle nie jest piekielny. Piekielne byłoby gdyby przewodnik miał to gdzieś i olał tłumaczenie. Piekielne tu nie jest to co opisałaś, ale twoje podejście - a w każdym razie to jak to przedstawiłaś. Nawet jeśli ktoś światła nie widzi, nie oznacza, że nie zasługuje na to by się czegoś o nim dowiedzieć. Historie pozostawiam bez oceny.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2016 o 9:08
@xyRon: Z warszawy nie jestem, ale w warszawie pracuje od okolo dekady i nie miałam pojęcia o co chodzi z określeniem "dzieci z Lasek" - prócz przypuszczenia, że chodzi o niepełnosprawnych - ale w jaki sposób niepełnosprawnych można się było tylko domyślać. Co do znajomości kolorów - kwestia względna. Nie każdy jest niewidomy od urodzenia i nie każdy jest też całkowicie ślepy.
@bladaizlosniwa: Cierpienie jest pojeciem dośc względnym - stary pies nigdy nie będzie wyglądał dobrze. Praktycznie każdy stary pies będzie wychdzuny, będzie miał problemy z wzrokiem i słuchem, a w przypadku kazdego większego - będą siadały stawy. Samo wypróżnianie się może nie byc dla niego bolesne - tylko przyjęcie odpowiedniej pozycji. Sama starość przesłanką do eutanazji nie jest. Problemy z wypróznianiem się też nie - większość psów załatwia się raz - dwa dziennie, więc jeśli poza problemami w trakcie pies potrafi jeszcze się cieszyć z zycia (dla kogoś z boku może to nie być takie oczywiste) - to uspienie byłoby pozbyciem się problemów, a nie skróceniem cierpienia. Podstawową sprawa jest to, czy pies rzeczywiście cierpi, czy też tylko się tobie tak wydaje, bo wygląda jak wygląda. Sama miałam kiedyś psa, który w pewnym momencie wyglądał jak szkielet obciągnięty skórą, przejście 10 metrów było dla niego maratonem, potrafił się przewrócić w trakcie załatwiania, czesto nie mógł sam wstać i był praktycznie głuchy i prawie ślepy. Z tego co nie było widać to problemy z sercem, pomału wysiadające nerki i mały guzek na śledzionie, no i lekkie problemy neurologiczne po wylewie (chwilowa utrata równowagi - stąd przewracanie się). I coś w rodzaju demencji starczej. Czy się męczył? nie - był po prostu stary. Pikawa i stawy byłe leczone, nerki i guzek na śledzionie były obserwowane. Średnią długość życia u tego typu psów wynosi jakieś 8 - 10 lat - on miał 17. Większość problemow zdrowotnych zaczęła się gdy pies lat miał 13 (serce, nerki, wylew, guzek) wychudł w ostatnim roku życia. Został uśpiony gdy dostał skrętu żołądka - ze względu na ogólną kondycję. Samą operacje może by i nawet przeżył, ale całość byłaby morderczym ciosem zarówno dla nerek jak i dla serca. Więc biorąc pod uwagę kwestię, że rekonwalescencja trwałaby około 10 dni, a prawdopodobienstwo, że przezyje dłuzej niż 2 -3 tygodnie praktycznie nie istniało - decyzja została podjęta...
Powiem ci - prawdopodobnie ten tekst o łące znacznie obniżył ogólną ocenę historii. Podobnie jak Variata - wstrzymuję się od oceny.
O, właśnie trafiłam na ciekawą historyjkę: http://piekielni.pl/41595 I nic dziwnego, że po tego typu indoktrynacji ciemnota się szerzy...