Profil użytkownika
Iras ♀
Zamieszcza historie od: | 30 maja 2011 - 2:09 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2023 - 0:31 |
- Historii na głównej: 30 z 36
- Punktów za historie: 9171
- Komentarzy: 1079
- Punktów za komentarze: 10081
Zamieszcza historie od: | 30 maja 2011 - 2:09 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2023 - 0:31 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Postawa roszczeniowa niektórych niepełnosprawnych jest przerażająca... Tacy osobnicy są wręcz żałośni... MNIE SIĘ NALEŻY BO JEŻDŻĘ NA WÓZKU/NIE MAM NOGI/RĘKI czy cokolwiek innego... Cóż... takim nie nalezy się nawet współczucie, ani tym bardziej szacunek...
@Aki: Tu z jednym szczegółem się nie zgadzam - ze stwierdzeniem "dziecko POWINNO być zabite" - to akurat powinien być całkowicie indywidualny wybór kobiety. Są takie, które na urodzenie się zdecydują - może to być kwestia wiary, światopoglądu czy cokolwiek innego (byle nie nacisk otoczenia - to musi być JEJ wybór) Osobiście jednak prędzej bym siebie zabiła niż gdyby przez 9 miesięcy pasożyt w moim wnętrzu, miał przypominać mi o gwałcie (+ całą reszte życia gdybym była zmuszona TO wychowywać) A cała reszta - jak najbardziej. Dodam jeszcze - absolutne zlikwidowanie zawiasów. Zawiasy to sobie może dostać pijaczek za kradzież wina marki wino, ale za gwałt to kara powinna być porównywalna do morderstwa - chociażby z tego powodu, że gwałt to ZAWSZE premedytacja i chociaż fizycznie na dłuższą metę kobiecie może nic nie byc - to psychika zostanie zniszczona - na zawsze.
Widok czesty, owszem - i prawdę mówiąc gdy autobus nie jest jakoś zapełniony i wolnych miejsc troche jest to w tym nic złego nie widzę - równie często wystarczy zwykłe "przepraszam, można?" a plecak z siedzenia się przemieszcza - bez żadnych komentarzy, czy morderczych spojrzeń.
Zajechało osobnikiem, który wyjechal rok temu i "zapomniał" języka... Język może "zardzewieć" - fakt, ale normalnie sprawia to trudności w mówieniu. Gramatyka i ortografia zostają na takim poziomie jaki się umiało... BA! nawet akcent po bardzo krótkim czasie wraca
Skoro to niby TY miałaś brać udział, to z jakiej paki nauczyciel miał TWOJĄ pracę sklejać?
Taki kawał nieco w temacie: W jednym domu mieszkają trzy grupy - na parterze muzułmański uchodźca, na drugim Polak, na trzecim Cygan. Któregoś dnia, w południe, dom się zawalił. Kto przeżył? . . . . Polak - bo był w pracy.... A tak na serio - Ci ludzie nie pójdą do pracy, bo większosć prac będzie dla nich "upokarzająca", w ich kulturze leży to, że kobieta jest własnością mężczyzny i facet może zrobić z nią co chce, łącznie z okaleczeniem czy zabiciem. BA! Często jest to kwestia "honoru". Dodatkowo kwestia wiary - zradykalizowany chrześcijanin co najwyżej cię powyzywa za niechodzenie do kościoła. Zradykalizowany muzułmanin cię zabije za cokolwiek co jest niezgodne z jego wiarą. Koran stawia sprawę jasno - niewierny jest gorszy niż śmieć i jeśli się nie nawróci należy go zlikwidować. Jest to powtarzane wielokrotnie. Tak samo wielokrotnie jest powtarzane, że zabicie niewiernego jest czymś chwalebnym, podobnie jak śmierć w imię wiary. Gubi nas cywilizacja, podobnie gubią nas dogmaty wiary chrześcijańskiej. papież obmył stopy uchodźcom - dla niego był to wyraz akceptacji i tego, że uważa ich za równych sobie. Dla nich - wyraz poddaństwa - okazanie swojej niższości wobec PANA. Do tego dojdzie jeszcze kwestia zwierząt nieczystych. W niemczech już wystepują sklepy w których schabowego nie kupisz - bo podanie przez ekspedientkę "nieczystego mięsa" sprawi, że wszystko czego dotknie będzie nieczyste. Są tez już miejsca, gdzie nie wolno psów mieć - a to tylko kwestia czasu, gdy biedni uchodźcy w obawie o swoje zbawienie zaczną zabijać ludziom psy, bo przecież jeśli ktoś upadnie w miejscu gdzie przeszedł pies to zbawiony nie będzie mógł być... No i na koniec jeszcze kwestia cywilizowanej europy i muzułmańskiej dziczy. Dzicz zna nasze podejście do kobiet i dzieci - ich nie trzeba o tym uczyć, oni doskonale wiedzą jak jest. Sek w tym, że dla nich kobieta bez szmaty na łbie to wyzywająco ubrana dziwka - i tego nie zmieni nic. Dodatkowo znając nasz "humanitaryzm" są w stanie wykorzystać go skutecznie przeciwko nam. No bo np. kto by zastrzelił 10 letnią dziewczynkę obładowaną materiałami wybuchowymi. Trzeba negocjować! Tyle, że z kimś kto od najmłodszych lat ma wyprany mózg negocjować się nie da. Jasne - są wśród muzułmanów i "uchodźców" ludzie normalni. Tylko problem w tym, że nie da się ich wyizolować. Na demotach widziałam jakiś czas temu świetne porównanie: Masz miskę cukierków, 10 z nich jest zatrutych - poczęstujesz się?
Moja siostra kiedyś zamieściła zdjęcie swojego kilkumiesięcznego dziecka na trawie w towarzystwie trzech psów. Głosy oburzenia były nieziemskie. BO TO PRZECIEŻ BRUDNE! BAKTERIE! A CO JAK SIĘ RZUCI KTÓREŚ Z TYCH BYDLĄT? (2 psy po około 30 kg, jeden około 70) A tak szczerze - jedyne zwierzę w moim domu, przed którym trzeba dziecko chronić to królik
@skakanka: To, że dzieci wychowywane ze zwierzętami są mniej podatne na alergię i ogólnie bardziej odporne jest faktem. Alergie najczęściej wynikają z tego, że układ odpornościowy nie miał styczności z odpowiednimi alergenami w odpowiednio dużej ilości po prostu sam "wymyśla sobie wrogów". To, że u kogoś jest pies traci na znaczeniu, jeśli ów pies jest traktowany jako totalne źródło zarazków i kotakt dziecka z psem jest mocno ograniczany, a każde dotknięcie kończy się dezynfekcją.
Co do wyrzucania/znajdywania rasowych - rasowe zwierzę to zwierzę z rodowodem wydanym w przypadku psów przez związek kynologiczny, w przypadku kotów - związek felinologiczny - każdy pies/kot który owego papieru nie posiada - nie jest rasowy. Nie ma czegoś takiego jak rasowy bez rodowodu. Tak samo jak rodowód "WydrukowanyUSzwagraNaDrukarce" czy "ZwiązkuMiłośnikówCzegośtam" to coś czym najwyżej się podetrzeć można. Faktem jest, że nie w każdej zarejestrowanej hodowli o zwierzęta się dba, jednak "chodoffle domowe" które nie są obarczone żadnymi przepisami to najczęściej istny koszmar dla zwierząt - "yorczek miniatura" (nie ma czegoś takiego - rasa to yorkshire terrier - zaś wielkość psów ma być wedle wzorca) za 500 zł. z "domowej hodoffli" to najczęściej pies u któregoojciec jest jednocześnie dziadkiem, pradziadkiem, i pochodzący od tych samych rodziców co matka, matka z kolei (pomijając kwestię chowu wsobnego) od pierwszej cieczki będzie rodziła co każde pół roku, a gdy organizm z wyczerpania zacznie likwidować ciąże, ewentualnie zaczną się rodzić mioty padające w pierwszych dniach to po prostu suka zostaje wywalona, albo zlikwidowana... Chcesz rasowego psa? to zapłać za niego te co najmniej 1500. Nie stać cię na zebranie takiej sumy? zrezygnuj. Jak ktoś naprawdę chce psa to zbierze pieniądzę, chociażby miał i dwa lata zbierać. Zas jeśli kogoś nie stać na zebranie takiej sumy (czyt: odkładanie po 100 - 200 zł.) to nie stać go też na porządne utrzymanie psa. Zlewki ze stołu czy gówno z biedronki niech taka osoba sobie sama żre.
@katem: Skoro autorka od roku CODZIENNIE bierze ów lek, to raczej ciężko tu mówić o tym, że zapomniała.... Raczej jest tu kwestia odkładania na później czegoś, czego odkładać wręcz nie wolno. Kwestia możliwości wydawania zamienników - tu rzeczywiście jest problem, który jednak wynika nie z widzimisie aptek, a z debilnych przepisów nfz - nie wiem jak to jest konkretnie w kwestii cen, jednak wiem, że zarówno apteki, jak i lekarze mogą mieć naprawdę soczyste kary finansowe przez owe bzdurne przepisy. Jeśli chodzi natomiast o dostępność - cóż... apteki są praktycznie na każdym rogu - i nie mówię tu o dużym mieście.
yeeee i znów piękne zawyżanie wagi....
@chlebzchlebem: Masz chyba nieco problemów z czytaniem ze zrozumieniem... Nie chodzi o fakt braku przeszczepu - chodzi o bezsensowne czekanie, żeby chorego w ogóle przebadać, czy się do przeszczepu nadaje. Czekanie z tym jest właśnie debilizmem z tych przyczyn co napisałeś - żeby "znalazł się" organ do przeszczepu ktoś inny musi umrzeć, musi zaistnieć jak największa zgodnośc tkankowa i chory musi znaleźc się "na początku kolejki" - skoro samo czekanie na badania to ponad pół roku, do tego czekanie aż trafi się dawca z odpowiednimi płucami i zgodnością tkankową - Nawet gdyby chory zakwalifikował się na przeszczep te 3 -4 lata temu to i tak mógłby płuc nie dostać właśnie z przyczyn braku zgodności tkankowej czy chociażby dawcy. To prawdopodobieństwo z kolei spada praktycznie do zera w momencie gdy jego stan jest bliski agonalnemu, bo nawet gdyby się płuca znalazły - to i tak operacji nie przeżyje. "Operacja jest ciężka, obciążająca dla organizmu, zwłaszcza starego, i w momencie kiedy chory jeszcze funkcjonuje ze swoimi płucami, naprawdę lepiej mu je zostawić, niż ryzykować taki zabieg." Jest to operacja typu wóz, albo przewóz - jak sam pisałeś, znalezienie płuca to nie jest hop - siup - nie wiesz, czy dawca znalazłby się rok po tamtej odmowie, czy też miesiąc temu, a nawet jeśli to nie wiesz, czy akurat ten chory płuca by dostał. Im gorszy stan organizmu - tym bardziej ryzykowna operacja i ryzyko powikłań. A przy np. zwłóknieniu płuc - stan będzie tylko gorszy. Co więcej - dla kogoś nie pierwszej młodości - 60 lat to nie jest jeszcze stary) - każdy rok ma znaczenie. Nie mówiąc już o takim szczególe jak wiek emerytalny. Facet płacił składki przez x lat - umrze przed emeryturą - gdzie jego zarobione pieniądze?
Zaraz pewnie dostanę mase minusów... Historia jest przepięknym przykładem człowieka, któremu tak naprawdę już tylko eutanazja może pomóc. A do tych co nie widzą piekielności - piekielny jest fakt, że człowiek ma zdiagnozowaną, nieuleczalną chorobę, gdzie rokowanie jest tylko i wyłącznie złe, a zakończenie jedno - ale przecież JESZCZE sam oddychał... A gdy już równia pochyła przechyliła sie na dobre to i tak jeszcze czekanie na to, żeby w ogóle dostał jakiekolwiek skierowania do kwalifikacji... Ktoś kiedyś mi powiedział, że w życiu poza czarnym i białym jest jeszcze masa odcieni szarości - sęk w tym, że akurat medycyny to akurat nie dotyczy. Jeśli ktoś jest chory na coś, co wymaga przeszczepu - i bez tego przeszczepu nie ma bata na wyleczenie - to powinno się ów przeszczep zrobić jak najszybciej - KAŻDE czekanie w tym przypadku pogarsza stan, KAŻDE pogorszenie stanu zmniejsza szanse nie tylko na przyjęcie się przeszczepu, ale też na sam fakt przeżycia operacji. A ten co wymyślił, że "trzeba czekać bo stan pacjenta jest JESZCZE zbyt dobry" - to chocby miał doktoraty z wszelkich możliwych dziedzin medycyny - jest skończonym debilem. Piekielny po prostu jest system i zakichane procedury, którymi można sobie tyłek podetrzeć...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2016 o 7:24
@Pani_i_Wladczyni: Tylko pozazdrościć... ja na 2 tygodniowy wyjazd od rodziców dostawałam maks setkę...
Zachipujcie kota i zarejestrujcie go w bazie danych. Sama babka raczej podszywa się pod jakąś fundację.
Podstawowa sprawa dotyczy opakowania - Folia bąbelkowa nie daje gwarancji, że coś się nie potłucze. Podstawowa sprawą jest to, że przedmioty się nie stykały w żaden sposób bezpośrednio i - żeby były absolutnie unieruchomione.
Koty debilami nie sa - owszem, jednak tak się składa, że KAŻDY kot ma silny instynkt łowiecki. Sytuacji, gdzie kot polując na muchę czy innego komara, wypada z okna jest na peczki, zaś paradoksalnie wysokośc pierwszego piętra jest jedną z bardziej niebezpiecznych - jest już na tyle wysoko, że kot moze się zabić przy upadku, a na tyle nisko, że na obrócenie się w locie do w miarę bezpiecznej pozycji może czasu zabraknąć. Kot w 45 metrach, bez możliwści wychodzenia - będzie tak samo szczęśliwy, co więcej będzie ŻYWY- nie będzie narażony na samochody, psy czy ludzi. Zaś jeśli chodzi o kwestię niewychodzenia poza teren - jeśli twój teren jest otoczony 2 metrowych, jednolitym murem to taka szansa istnieje. Przy wszelkich innych ogrodzeniach - marzenia ścietej głowy...
@zyxxx: A poprzedni prezydent kłamał w żywe oczy twierdząc, że przestał mordować zwierzęta...
Kwestia, że mieszkasz w Norwegii nie ma dla tej historii praktycznie żadnego znaczenia. Wręcz przeszkadza, bo sugeruje, że rzecz dzieje się w Norwegii właśnie - radziłabym skasować to "dokładniej w Norwegii" i dodać, że rodzinkę odwiedzałeś w Polsce. Bo po przeczytaniu historii pierwsza myśl jaka się nasuwa to "skąd norweg do kurki wodnej miał złotówki" i, że ogólnie - coś tu nie pasuje...
@Fomalhaut: Nie każdy kto ma dubeltówkę jest myśliwym - owszem. Ale każdy, absolutnie każdy (myśliwy, rzeźnik, chłop, weterynarz itp.itd. - chodzi tu o wszystkich, którzy mają coś wspólnego z zabijaniem), kto odczuwa chociaż cień przyjemności przy zabijaniu zasługuje na przetestowanie na nim "metod przesłuchiwań" ze średniowiecza. Chcąc nie chcąc - tyczy się to każdego myśliwego. I taki tez mam stosunek do tej grupy. A bajki o "regulacji", "szkodnikach" czy wściekliźnie niech sobie w rzyć wsadzą. Tylko jeden gatunek jest szkodnikiem - nasz własny. Co do zabijania - usprawiedliwione jest tylko w trzech przypadkach - śmiertelna choroba, która sprawia cierpienie i nie rokuje szans na poprawę czy wyleczenie; zaspokojenie głodu (przy tonach mięsa w sklepach itp. myślistwo nie jest tym usprawiedliwione, tym bardziej, że "dziczyznę" się również hoduje) i obrona konieczna (w momencie ataku - wszystkie gatunki i ewentualne zapobieganie - pod postacią likwidacji psychopatów, nie dotyczy sytuacji gdy dzikie zwierze typu niedźwiedź kogoś zabije - niedźwiedź zachował się jak niedźwiedź - koniec tematu, nic tego nie zmieni. a argumenty typu "bo mógł mu człowiek zasmakowac" czy też "poznał jak łatwo upolować człowieka" - on nie musiał się dowiadywać, on o tym wiedział.)
@Herbata: " ilu naiwniaków uwierzy ci w super inteligentnego pieska który nawet dzieci od stawów odciągał?" Tak się składa, że inteligencja jest cechą osobniczą również u psów. Jeśli miałaś kontakt tylko z przeciętniakami to cóż... Sama miałam kiedyś sytuację, że u mnie na podwórku był wykopany dół o głębokości około 1,5 metra - do tego dołu wpadł pół roczny szczeniak. Zauważyliśmy, że coś jest nie tak, gdy owczarek niemiecki, którego wtedy mieliśmy zaczął się dziwnie zachowywać - przez dobrą godzinę wskakiwał do dołu i wyskakiwał, w pewnej chwili usłyszeliśmy wrzask szczeniaka (nie piszczenie, skamlenie, tylko po prostu wrzask) - owczarek próbował go wyciągnąć - stojąc na brzegu dołu, jakoś do młodego sięgnął, chwycił go za skórę na karku i próbował wytargać gnojka z dołu. Z miernym skutkiem, bo szczenior ważył wtedy już więcej od ONka. Inny mój pies z kolei był tchórzem, ale był na tyle inteligentny, że zdawał sobie z tego sprawę - dowartościowywała się strasząc koty. potrafiła zaczaic się za jakimś rogiem, czekać aż kot będzie blisko i wyskakiwać na niego z wściekłym warkotem - jak uciekał - widać było jej totalną radość. Ze straszenia najstarszego z kotów (tylko i wyłącznie - dwa pozostałe nadal straszyła) zrezygnowała po tym, jak zamiast uciec, kot spuścił jej łomot (przepiekny widok - kot ważacy niecale 3 kg goniący sp8erdalajace az sie kurzy 70 kg psa...) Co do samej historii - jest jak najbardziej wiarygodna. Dni, gdy dochodzi w czyimś życiu do sytuacji traumatycznych potrafi się pamiętać doskonale - z wyjątkiem samego zdarzenia i tego co było wkrótce potem - sama niedawno opisywałam jak zostałam pogryziona przez psa 20 lat temu. I wiesz co? mogę ci nawet powiedzieć co z siostrą na kolacje wsuwałyśmy Potem było pogryzienie - z którego pamiętam zaledwie to, że lezałam zwinięta w kłębek, mój wrzask i warczenie psa - tego jak został odciągnięty, drogi do szpitala itp. już w mojej pamięci nie ma. Sytuacje, że ścierwa zwące się myśliwymi zabijają domowe zwierzęta zdarzają się bardzo często. A to, że strzelił do psa obok dziecka - to też nie jest odosobniony przypadek, bo zdarzało się, że potrafią zabić psa na podwórku przy dzieciach. dodatkowo pijany, srajacy wyzej niz mial dupe z powodu posady, wsciekly z powodu odmowy... cóż...
Ach myśliwi... wszelkie niecenzuralne wyrazy jakie istnieja, nie opiszą mojego stosunku do nich....
Przypomina mi się scena z "gotowych na wszystko". Babka zatrudnia sie w jakiejś firmie zadaje pytanie, czy moze dziecko piersia karmic - "tak oczywiscie, nie ma problemu" - nastepnego dnia okazuje sie, że to dziecko ma 6 lat... :p
Nie wiem czy wiesz, ale to co się nazywa potocznie przeziębieniem czy grypą potrzebuje czasu do rozwoju - około tygodnia.
@Rak77: Nie wiem dokładnie - stąd też napisalam o kwestii "JEŚLI wiedziała" - i określenie "baba" w tym momencie dotyczy własnie sytuacji gdy wiedziała. Zmusili? w sytuacji, gdy ktoś dowiaduje się, że ma urodzić osobnika, który umrze w ciągu kilku godzin (jeśli będzie miał szczęście) albo kilku dni - to pierwszą rzeczą, która powinien zrobić jest potwierdzenie diagnozy u przynajmniej dwóch niezaleznych lekarzy. Ciężko mi uwierzyć, że przy wykryciu bezmózgowca iluś lekarzy odmówiło usunięcia ciaży. Zaś jeśli byla tylko w jednej placówce - to nie ma mowy o zmuszaniu. Wszędzie są narwani katole.