Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KoparkaApokalipsy

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 19:25
Ostatnio: 26 października 2022 - 14:35
  • Historii na głównej: 98 z 148
  • Punktów za historie: 55885
  • Komentarzy: 1844
  • Punktów za komentarze: 13305
 
zarchiwizowany

#70126

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio głośno się zrobiło o spocie kampanii społecznej, w którym nienarodzona dziewczynka prosi tatę o opiekę i interwencję, gdy w swoim przyszłym życiu będzie wyśmiewana, molestowana, gwałcona przez kolegów (na trzeźwo i po pijaku, a co ciekawe, po pijaku w wieku 16lat) i na koniec bita przez męża. Wedle spotu dziewczynka ma taki los jak w banku. Inaczej być po prostu nie może, no bo przecież ma dwa chromosomy X.

No dobra. Przestępstwa na tle seksualnym to jedne z najcięższych doświadczeń dla ofiary. Przemoc domowa też nie jest łatwym tematem, ale...

Czy tylko mnie się wydaje, że przesłaniem tego spotu jest podział ludzi na zezwierzęconych oprawców oraz bezwolne ofiary, gdzie jedynym kryterium jest płeć? Czy tylko mnie się wydaje, że ilość jadu, jaką ocieka ten spot (i to pod adresem przedstawicieli obu płci) powinna sprawić, że każdy przedstawiciel naszego gatunku poczuje się dotknięty? Czy tylko ja nie chcę, żeby propagować taki obraz przedstawicielek mojej płci, według którego jak zazstraszone kretynki znosimy upokorzenia, bicie i wyzwiska? Czy tylko ja mam wielu wspaniałych koletów, których obraża twierdzenie, że są bezmyślnymi pawianami, gwałcącymi koleżanki po kiblach i parkach?

czemu ten spot jest tak popularny?

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 49 (265)

#68715

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akcja rozgrywała się na FB i odbiła się szerokim echem. Nie brałam udziału w walkach, ale widzę, że nikt z aktywnych uczestników nie "zaklepał" sobie historii, to opiszę:

Pewna ę ą bułkę przez bibułkę restauracja ogłosiła nowe menu, w którym znalazła się ryba o dość idiotycznej nazwie, a mianowicie "pstrąg krakowski". Z racji, że taki zwierzak nie istnieje, zatem wyguglać go ciężko, a jednak chciałoby się wiedzieć, co się zje, pewna pani spytała, co to za pstrąg jest.

"No krakowski"

Pani zatem wytłumaczyła, że chodzi jej o nazwę gatunku. Pstrąg pstrągowi nierówny, nie ma się co dziwić.

Informacji nie uzyskała, natomiast po dłuższej (i ze strony tej pani bardzo kulturalnej mimo widocznej determinacji) wymianie zdań dowiedziała się, że:

- oni se mogą nazywać jedzenie jak chcą i nikomu nie muszą mówić, co to tak naprawdę jest
- jest upierdliwa
- leczy swój ból d*y kosztem restauracji (sic)
- ma nie cwaniakować
- jak jej się nie podoba to...

chyba właściciel

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 302 (454)

#68690

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny pan pochwalił się na forum, że kupił sobie papugę - i to nie byle jaką. Ręcznie karmione osobniki tego gatunku osiągają ceny kilku tysięcy złotych.

Papugę trzyma w klatce, w której nie jest ona w stanie nawet w pełni rozłożyć skrzydeł. OK, kubatura klatki jest spora, ale tylko z racji wysokości... którą ptak może najwyżej wykorzystać po to, by skoczyć z góry na główkę i się zabić, bo na pewno nie polata; nawet się nie przeciągnie.

Facet oczywiście nie prosił o pomoc, nie pytał o radę, nie dziwił się, że (jak widać na zdjęciach) papuga jest smutna i wystraszona, ma połamane pióra. Jedyne, czego pragnął to "wow, ale jesteś super". Facet pochwalił się bowiem również tym, że klatkę dorwał na promocji, bo przecież on taki cwany i bystry.

Gdy zwrócono mu uwagę, że taką klatkę może sobie co najwyżej w***ystawić na sprzedaż na alledrogo, a swojemu pupilowi powinien zapewnić coś innego wpadł w szał, zwyzywał wszystkich od polaczków cebulaczków i gdzieś przepadł.

O cenach nie piszę z powodu postawy "drogi zwierzak powinien mieć drogie rzeczy". Chodzi mi o to, że skoro facet miał dziengi na ptaka (oraz karmy dla niego, bo ten gatunek okruszków nie je) to miałby i na nową klatkę. Powstrzymała go jedynie duma uniemożliwiająca przyznanie się do błędu.

zwierzaki

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (379)
zarchiwizowany

#68284

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Deptak i ścieżka rowerowa na jednym "pasie ruchu", sprawiedliwie podzielonym pół na pół między pieszych i skołowanych. Nie, że jakoś daleko do chodnika i trzeba iść ścieżką albo że rowerzyści mają 5 metrów a piesi pół.

I tą ścieżką ojciec roku popycha wózek z niemowlakiem jedną ręką, drugą prowadzi na trójkołowym rowerku ledwie przedszkolnego (a może i nie) smarka, a przed nim na dwukołowym rowerku uczy się utrzymywać starszy przedszkolak: widać, że to jego pierwsza czy druga samodzielna jazda, bo grawitacja miota nim od skraja do skraja tak, że o ile koło ojca z wózkiem i smarkiem dałoby się jeszcze przecisnąć, to tropiącego węża dzieciaka już ominąć nie sposób.

No i rowerzyści zjeżdżają na deptak, piesi z deptaka źli, rowerzyści źli, przemoc rodzi przemoc, gwałt się gwałtem odciska, a ojciec roku patrzy na zwracających mu uwagę jak na idiotów. No bo wózek i wehikuły jego latorośli mają koła. A jak koła, to na ścieżkę.

Skołowani

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (238)
zarchiwizowany

#67682

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Takie małe narzekalnictwo na ogólną sytuację - zainspirowane historiami Złodzieja_Zapalniczek, zwłaszcza http://piekielni.pl/63494 i http://piekielni.pl/65034 .

Rzeczywiście szerzy się moda na niewiedzę. Nie chodzi mi o samą ignorancję, ale o coraz modniejsze podejście, że wiedzieć się nie musi; ba, że wiedzieć to wstyd i frajerstwo, a dowiadywanie się to strata czasu.

Pewien chłopak był wyśmiewany przez współpracowników, bo w czasie dyskusji, gdy nie był czegoś pewien i nie chciał być gołosłowny, na bieżąco wyszukiwał informacje w Internecie.

Inny pan przez 20 minut kłócił się, że zdanie, które napisał ( z błędem) znaczyło to, co on miał na myśli. Nie liczy się fakt, że zgodnie z zasadami gramatyki znaczyło zupełnie co innego. To tylko kwestia "interpretacji". Na końcu zwyzywał rozmówczynię od "polonistek" (straszna obelga w jego mniemaniu).


Nagminnie ludzie wykłócają się o proste sprawy, bo ktoś im tak powiedział. Nie pomoże przytaczanie artykułów, słownikowych definicji, znanych faktów. Jakiś pan Mietek czy Zenek im powiedział, że jest tak a tak, więc jest tak a tak. Nieważne, że cała współczesna wiedza pokazuje, że jest inaczej. W Internetach bzdury wypisują i tylko frajerzy to czytają. Pan Mietek tak powiedział i już.
Ewentualnie druga opcja: "Ty mi powiedz".
Tłumaczę, że jestem taką samą specjalistką, jak rozmówca i w temacie orientuję się słabo, ale google na pewno pomoże.
"E, co ja tam będę szukać. Ty mi powiedz."

Serio, niedługo będzie można trzepać niezłą kasę za korepetycje z przedmiotu, o którym nie ma się pojęcia. Wystarczy otworzyć Wikipedię, przeczytać artykuł leniowi i 30 zł/h samo wskoczy do kieszeni.

ludzie

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (205)

#67510

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na forum hodowców zwierząt pewna pani prosiła o radę, bo jej jedna papuga zdechła, a druga zaniemogła.

Radę dostała, ale mimo to dniami i nocami wylewała swoje żale, na gorąco relacjonując powolne zdychanie owej papugi i okraszając wszystko tysiącami smutnych emotków. Opisywała rozpacz i poczucie krzywdy, że jak to JEJ było ciężko, że za co JĄ los tak doświadczył. Retorycznie pytała, jak ONA sobie z tym psychicznie poradzi, jak ONA psychicznie to wytrzyma. Kij z tym, jak się czuje ptak. Grunt, żeby z milionami emotek opisać, jak to babie źle.

Potem było jeszcze gorzej, albowiem druga papuga również przeniosła się do krainy wiecznych łowów. Zaczęły powstawać elegie na jej cześć.

Część użytkowników zaciekawiła się jednak, co mogło tak szybko zmieść do grobu dwa ptaki po kolei. Koniec końców okazało się, że baba obie papugi wykończyła poprzez udostępnienie im do zabawy trującej rośliny (lista trujących roślin jest łatwa do znalezienia na każdej stronie zajmującej się tematem).

Zero refleksji. Zero poczucia winy. Poczucie niesprawiedliwości i krzywdy za to level 9000.

Dobrze tylko, że pani kolejnych ptaków już na pewno nie weźmie, bo to taka straszna trauma i taki ból, że ona już nie da rady tego drugi raz przechodzić...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 388 (456)

#67509

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu przeleżałam w szpitalu 3 dni celem wykonania badań krwi.

Nie, nie jakiś magiczny stały monitoring nanobotem podanym dożylnie, który przemierzając moje tętnice wysyłałby radiowe sygnały o swoich znaleziskach do turbokomputera. Zwykłe pobranie krwi i wysłanie do laboratorium na oznaczenia poziomów różnych takich. Po prostu NFZ nie refunduje tego typu badań, jeśli nie są połączone z hospitalizacją przez przynajmniej 2 noce.

Czy tylko mnie się wydaje, że lepiej płacić za pobranie i oznaczenie, niż za pobranie, oznaczenie oraz 3 dni karmienia i obsługi pacjenta?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 350 (402)

#67333

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja matka jest mistrzynią redystrybucji prezentów. Nie chodzi o to, że jej nie stać na drobne upominki dla znajomych. Po prostu ma uczucia ludzi w d*, za to ich opinię ceni wyżej, niż prawo. Nieważne, że zapomniała o święcie i wtyka komuś niechciane badziewie, ewidentnie na odwal się. Ważne, żeby pani Krysia/Wisia/Stasia nie pomyślała, że moja matka zapomniała.

Kiedyś wypatrzyła latarenkę na świeczkę - śliczną, śnieżnobiałą - i "delikatnie" zasugerowała bratu oraz mnie, że jej się taka marzy na Mikołaja. Okazało się jednak, że latarenka biała była tylko w katalogu, ale w sklepie szło dostać tylko inne kolory. Nie były to jeszcze czasy kart wypukłych i zamówień z internetu na następny dzień, zatem aby zdążyć przed 6 grudnia kupiliśmy jasną latarenkę i białą farbę w sprayu. Stację lakierniczą urządziliśmy w piwnicy (w bloku). Oczywiście pełna konspiracja. Od 4 grudnia któreś z nas co parę godzin szło "wyrzucić śmieci" albo "sprawdzić skrzynkę na listy". W końcu udało się. Wiele cienkich warstw farby zaowocowało powierzchnią matową i równą, po prostu idealną.

Matka wyła z zachwytu nad prezentem i opowiadała, jak to cudnie będzie lampkę zapalić pod choinką w Wigilię.

W Wigilię rano jednak odwiedził nas z opłatkiem wujek. Matka czymś go zagadała po czym blada wpadła do pokoju z pytaniem, co sądzimy o tym, żeby wujkowi dać latarenkę, bo ona nic dla niego nie ma, bo zapomniała (Zapomniała o istnieniu brata?)

Oczywiście zaczęliśmy nieśmiało sugerować, że to taki osobisty prezent, że się namęczyliśmy sporo, że łaziliśmy po nocach do piwnicy, aby miała dokładnie tę wymarzoną...

Nie pomogło.

No i teraz wujkowi przykro, że dostał prezent z d*y, zupełnie nie w jego stylu i nawet jakoś specjalnie nie zapakowany.

I nam przykro, że przygotowywana po nocach niespodzianka została rzucona jak psu padlina.

A matka się cieszy, bo we wsi nie powiedzo, że prezentu dla brata nie miała.

iniemamocna

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 357 (539)

#67166

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Śmieszna historia, na szczęście z happy endem, ale mogło być ostro.

Ciemna noc, imprezowe centrum tej gorszej części miasta. Czekamy sobie spokojnie na zapieksa, a do pana stojącego przed nami w kolejce podbiega dziewczyna, zaczyna go pięściami okładać po głowie i klatce piersiowej i wyzywać od najgorszych. Zalana była w pestkę, więc szło słabo, ale zawsze to problem dla chłopaka. Wykorzystała za to chyba cały słownik łaciny podwórkowej. Chłopakowi jakimś cudem wreszcie udało się spytać, o co właściwie chodzi.

Podobno na imprezie ktoś rzucił w tego chłopaka papierkiem, on odrzucił, ale źle przycelował i trafił w dziewczynę.

Właścicielowi zapiekarni jakoś udało się wojowniczkę wyprosić. Chłopak zjadł, co miał zjeść, my też. Wychodzi, my za nim... a tu na chodniku pod zapiekarnią czeka 3 chętnych do bitki pudzianów i aż podskakująca ze złości panienka.

Trochę zbladłyśmy, zatrzymałyśmy się nieco z boku i rozpoczęłyśmy debatę, czy w obliczu nadciągającego mordu wzywać policję, czy od razu grabarza. Okazało się to niepotrzebne.

Jeden z pudzianów na szczęście był dość honorowy i zamiast od razu przejść do rękoczynów spytał chłopaka, dlaczego pobił i zwyzywał jego dziewczynę.

Wystarczyło krótkie wtrącenie towarzyszącej mi, a znanej Wam z portalu Królewny_Z_Drewna oraz wyjaśnienia, jak sytuacja wyglądała. Główny pudzian westchnął, zarzucił sobie wierzgającą połowicę na plecy jak worek ziemniaków i odniósł ją do domu; pozostałe dwa pudziany w najlepszej zgodzie z chłopakiem podziękowały nam i wszyscy rozeszli się w świetnych nastrojach...

Tylko co by było, gdyby nikt z iluśtamnastu pozostałych osób widzących całą sytuację nie zdobył się na odwagę i nie stanął w obronie chłopaka?

czarna bandera

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 233 (387)

#67092

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed lat, z wycieczki do kraju byłego bloku wschodniego. Publiczny wychodek, kolejka do wejścia, a przed wejściem pani z nasadzoną na palce rolką odmierza każdemu wchodzącemu dozwoloną ilość.

Dłonie miała złożone w "uchwyt", na którym rolka luźno się kręciła. Każdy pobierał taśmę jak z klasycznego plastikowo-metalowego toaletowego uchwytu z tą jedną różnicą, że po tym, jak przydział został uciągnięty pani blokowała kciukami rolkę i nic więcej uturlać się nie dało.

No i naszła mnie taka refleksja:

- ile musi wynosić pensja takiego człowieka, że opłaca się go zatrudnić zamiast pokrywać koszty skradzionej srajtaśmy?

- jak bardzo biednie musi być w kraju, że ludzie decydują się na zatrudnienie w charakterze żywego stojaka na papier toaletowy?

- jak bardzo biednie musi być w kraju, gdzie ludzie kradną tak dużo srajtaśmy, że opłaca się zatrudniać człowieka do jego pilnowania?

Kto piekielny? Chyba system.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 345 (467)