Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nikusia1

Zamieszcza historie od: 31 grudnia 2012 - 1:52
Ostatnio: 14 kwietnia 2021 - 12:01
Gadu-gadu: 12092265
  • Historii na głównej: 30 z 36
  • Punktów za historie: 6360
  • Komentarzy: 142
  • Punktów za komentarze: 480
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2018 o 17:48

Jakby się ktoś dowiedział, ze jako dziesięciolatka opiekowałam się dwójką młodszego rodzeństwa (1 i 6 lat), to by moich rodziców na stosie spalili teraz. :D Paranoja. :D Przecież my we wczesnej podstawówce mieliśmy w szkole zajęcia, na których gotowaliśmy proste rzeczy, a moja podstawówka wypadła już po 2000 roku :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 czerwca 2018 o 21:11

@Limek: Pomyśl, że ja się do ślubu szykuję, a mój ojciec w tym roku 40 kończy... :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2018 o 21:39

Jakiś czas temu chciałam umówić się do laryngologa. Najbliżej terminy za miesiąc, w wielu przychodniach za dwa, ale "można przyjść, zarejestrowac się i poczekać". No to idę i co sie okazuje? O 8 rano w kolejce 4 osoby - wszystkie przyszły ot tak, bo nie było miejsc. Kiedy wychodziłam po 9 była jedna pani z dzieckiem w poczekalni tylko, a lekarz przyjmuje do 13.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 czerwca 2018 o 22:08

Właściwie to nic nie robisz źle. Ja byłam dzieckiem ze sporą ilością obowiązków, ale nie nadmierną, ot, sama musiałam sobie zrobić śniadanie i kolację, kanapki czy co tam chciałam, kiedy byłam głodna, miałam zwierzątka, którym musiałam regularnie sprzątać i je karmić, sprzątać pokój, prasować własne ubrania, później też sprzątać pomieszczenia wspólne i nie dość, że nic mi się nie stało, to jeszcze okazało sie, że jestem dzięki temu zaradna, samodzielna i samowystarczalna, podczas gdy mam znajomych (głównie chłopaków), którzy pierwszy raz mieli żelazko w ręce w wieku 20 lat, kiedy wyjechali na studia. Bo po co wcześniej mieli prasować? O tym, ilu mam rówieśników, którzy nie wyobrażają sobie dorosłego życia, wyprowadzki z domu, czy nie potrafią sobie nawet ugotować obiadu i jak nie ma rodziców jedzą tylko na mieście nie będę wspominać. Trochę to jest dla mnie straszne.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
24 czerwca 2018 o 21:06

@MowionoOnimKing: Myślę, że tu nie o samodzielność chodzi a o pieniądze, bo dziewczyna może umówic sie sama do fryzjera, ale co jak matka w takim razie nie zaplaci? Albo pieniędzy na samodzielne zakupy nie da?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 czerwca 2018 o 20:40

@Blanka95: Kto pierwszy założy fartuch, ten lekarz. :P

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 czerwca 2018 o 22:31

@kluskaa: To prawda i jest to bardzo typowe. W tym roku szkolnym zadzwoniła do mnie matka maturzystki na niecały miesiąc przed maturą i była bardzo zdziwiona, że nie wygospodaruję dla niej 4 godzin tygodniowo na już, bo "nikt teraz nie ma miejsc". No nikt, ja też nie. Także nawet mnie to nie dziwi. :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 maja 2018 o 14:08

Przypomniałeś mi, jak ostatnio dostałam białej gorączki, kiedy dowiedzialam się, że: a) Mój uczeń wyrzucił zadaną przeze mnie pracę domową, oczywiście jej nie zrobił b) W sumie to mama kazała mu posprzątać regał, wiec wyrzucił z niego wszystko. Pół roku naszych zajęć. Wszystkie materiały, kserówki (często, szczególnie młodszym, przygotowuję notatki i sama je drukuję, a później z nimi omawiam)... c) Właściwie to nie widzi w tym problemu, bo to przez mamę. Po tym wszystkim poszedł i nakrzyczał na mamę, że "kazała mu wyrzucić". :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
29 kwietnia 2018 o 22:57

@LoonaThic: Może dlatego, że taka uwaga jest niemiła? Jakbym Ci powiedziała, że masz paskudny kolor włosów, to byłoby Ci miło? Przecież możesz go zmienić, więc weź to na klatę i nie czuj się dotknięty! Ludzie jednak mają uczucia i czasem dotykają ich takie uwagi, szczególnie jeśli mają kompleksy lub np. długo walczą ze swoją wagą i widzą postępy, a ktoś im powie "jesteś gruba". Ot, nikt nie lubi być krytykowany, nikt nie lubi, gdy się go obraża, nikt nie lubi, gdy się jest dla niego złośliwym. Osoby umiejące z ludźmi współżyć nie rzucają takich uwag i potrafią w sobie wykrzesać tyle empatii, by zrozumieć również, że ich złośliwość może innych boleć.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 22:11

@mooz: Myślę, że to była taka specyfika tej szkoły - nikt z moich znajomych nie ma tak pozytywnych doświadczeń z nauczycielami, jak ja po tejże szkole, także nie mówię, że dobry nauczyciel to reguła. W podstawówce mialam takich nauczycieli, że to tej pory mam ich ochotę wszystkich powybijać, a nie należę do osób agresywnych. Dopiero w gimnazjum gdzieś trafili się normalni ludzie uczący, a w szkole średniej byli to nauczyciele z zamiłowania, hobbyści. Mielismy nauczycielkę fizyki z doktoratem, która przyznała, że w sumie jej wszystko jedno, czego uczy, ale może sobie poopowiadać o fizyce albo nauczycielkę biologii, która z takim rozmarzeniem i zamiłowaniem opowiadała o rozmnażaniu mszaków, że aż budziło to podziw. Komu tylko mogę tę szkołę polecam, bo atmosfera była ciepła, przyjacielska i pełna wsparcia. Szkoda tylko, że to nie reguła... Myślę jednak, że nic nie dzieje sie bez przyczyny i wielu ludzi po prostu się wypala. Praca nauczyciela nie wygląda tak, jak o tym piszą w podręcznikach do pedagogiki, więc młodzi ludzie zderzają się z rzeczywistością i dostosowują, co kończy się właśnie w taki sposób.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 20:47

@mooz: Właśnie nauczycieli w wiekszość miałam całkiem fajnych - wychowawczyni powiedziała nam, że mamy wychodzić przed dzwonkiem i nam usprawiedliwi. :P Bardzo też mnie wspierali we wszystkim, co robiłam, a robiłam wiele rzeczy... Ale dyrekcja.. O niej by można tutaj cykl historii napisać. Tak zakompleksionych i wyrwanych z realiów typowego ucznia małej wsi (rzadkie autobusy, długie trasy, dojazdy itd.) ze świecą szukać. Każdy ich kolejny pomysł był lepszy od poprzedniego. :P Nawet nauczyciele na nich po cichu narzekali, o czym dowiedziałam sie już po skonczeniu szkoły, kiedy relacje z kilkoma nauczycielami przerodziły się w bardziej koleżeńskie stosunki. :D

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 17:15

Przypomniała mi sie sytuacja w moim otoczeniu. Brała ślub 21-letnia kobieta, więc poszła na wsi plotka, że na pewno ciąża. Sąsiadki sobie donosiły, że już coś widać jak sie przyjrzeć itd. Dziewczyna w ciąży nie była. Pewnego dnia sąsiadka rozmawiając z jej matką, zapytała: "A córcia to w ciąży jest?", na co matka odpowiedziała: "Nie, po prostu się spasła". To był koniec dyskusji o ciąży. :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 17:08

@hitman57 To mi przypomnialo, jak moje lo postanowiło przesunąć dzwonki o 10 minut, co sprawiło, że uczniowie nie mieli jak wracać, bo wszystkie autobusy im uciekały (autobusy w większości ułożone pod stare dzwonki w tejże szkole, bo jedyne lo w miasteczku). Odwołania? Prośby? Rozmowy? "Przecież za 2 godziny macie następny, na tym polega dorosłe życie". :D Byli uczniowie, którzy mieli autobusy do domu co 2-3 godziny, co oznaczało, że jeśli konczyliśmy lekcje 14:30, a autobus odjeżdżał 14:25, musieli czekać do 16:30 na kolejny. Inną rzeczą, jaką słyszeliśmy, to "powinniście umieć sobie organizować czas". :D Wszyscy wychodzili ze zwolnieniami rodziców 15 minut przed dzwonkiem, więc dyrekcja... Zakazała wychodzenia przed dzwonkiem. :D Innym razem, kiedy były roboty drogowe na głównej drodze dojazdowej do szkoły i co za tym idzie autobusy miały spóźnienia, regularnie nam się za to obrywało, bo moglibyśmy przyjechać wcześniejszym. O 5:30. :D

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
9 kwietnia 2018 o 15:45

To koleżanki odnośnie JAKIEGOŚ pogrzebu straszny, ale nie uważam, by wymówka "jestem za granicą" była jakaś straszna. Czasem trudno się wyrwać. Sama ostatnio nie dotarłam na pogrzeb bliskiej mi osoby i to wcale nie oznaczało, że nie spędziłam praktycznie całego tygodnia płacząc.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
27 marca 2018 o 15:15

@lemonz: Czy chodziłam do jakichś dziwnych szkół, że takich zachowań nie było, a jeśli się pojawiały, to wyciągano poważne konsekwencje?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 marca 2018 o 15:10

@paski: Skonczyłam szkołę średnią w zeszłym roku i bilanse jeszcze byly, nawet w klasie maturalnej. Odbywały sie na zasadzie: mierzenie, ważenie, wzrok, pomiar ciśnienia, zdjąć bluzkę i się schylić, a później dostawaliśmy karteczkę z wynikami, którą dodatkowo mieli wypelnić rodzice (po osięgnięciu pełnoletności my) oraz lekarz rodzinny, a później wracaliśmy z tym do szkoły. Moja siostra w podstawówce nadal co roku odbywa taką procedurę. Na szczęście raczej nigdy nie miałam na co narzekać, bo nikt mnie tam nie krzywdził, jednak było to upierdliwe. ;P

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 lutego 2018 o 13:45

@Bryanka: Mnie prześladowano na wf i w gimnazjum i w podstawówce. Robiło mi się słabo podczas biegu? Słyszałam, że jak się zatrzymam, to zerujemy czas dla całej grupy i wszyscy dostają niższe oceny. Wszyscy. Taka grupowa odpowiedzialność. To, że było 30 stopni, a my biegaliśmy po betonowym boisku, to szczegół. Źle odbiłam piłkę? Nauczyciele rzucali wyśmiewającymi uwagami. Wymyślali urągające uczniom przezwiska, złośliwe teksty, które zachęcały innych uczniów do gnębienia osoby, która to nie umie piłki odbić. Jeśli chodzi o szatnię - była jedna koedukacyjna. Dziewczyny przebierały się zwykle w łazienkach, do których regularnie wpadali nauczyciele z pretensjami, że przesiadujemy tam taką grupą. A co na to moi rodzice? "Nauczyciele tacy są". Absolutnie nigdy nie bronili mnie w żadnej szkolnej sprawie, bo w szkole tak jest i nauczycielom wolno. Więc no. :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lutego 2018 o 15:19

Zgadzam się z tym absolutnie. Plecaki zawsze były za ciężkie. Nawet w szkole średniej (zawsze byłam małą osobą) były dni, kiedy brałam połowę tego, co potrzebne, żeby to umieć w ogóle podnieść. Zaczęłam się garbić w szkole przez plecaki, których czasem nie umiałam unieść. Przed komputerem wtedy nie siadywałam. A nawet jesli to siedzenie nie jest w połowie taką krzywdą jak noszenie czegoś tak ciężkiego. Walczę z tym do tej pory i nieco mi przykro jak widzę dzieci z plecakami prawie dorównującymi im wielkością. Nic się nie zmienia, tylko szuka się powodów wszędzie wokół. Gimnastyka korekcyjna zaś, na która jakiś czas uczęszczałam, była zupełnie bezużyteczna i niedopasowana do wad. Np. mając zupełnie zdrowe stopy czasem spędzałam godzinę robiąc ćwiczenia przeznaczone dla osób z płaskostopiem. :P

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
19 lutego 2018 o 19:48

@KIuska: Ja bio-chem skończyłam. Lista wypadków jest dłuuga. Raz pękła mi probówka w ręku - brązowe plamy na całej dłoni nie schodziły tydzień. Innym razem dzięki genialnej radzie nauczycielki podpaliłam kosz. Stężonymi kwasami się posługiwałam bez rękawiczek, ktoś nawet kiedyś takim oberwał w rękę, bo nikt o tym, żeby uczniom rękawiczki kupić nie pomyślał. Po incydencie z pękniętą probówką nosiłam własne rękawiczki, ktore rozdawałam grupie (było nas tylko 12 osób)... Ech, to były czasy. :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 lutego 2018 o 23:43

@cujoo: To, że został na ojcowiźnie nie usprawiedliwia tego typu żądań. Nie każdego stać na taki wydatek, a raczej nowy pomnik nie jest niczym niezbędnym zmarłemu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 lutego 2018 o 16:39

@jotem02 , @leprechaun Przypominacie mi, że w szkole średniej miałam nauczycielkę (świetna kobieta!), która miała jeden irytujący mnie nawyk. Otóż robiliśmy tylko i wyłącznie "czwiczonka" i "zadanka", a liczby "wstukiwaliśmy se na kalkulatorku", a potem zapisywaliśmy w zeszyciku. :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 stycznia 2018 o 17:14

@BlackAndYellow: O ile to nie wzorce wyniesione z domu. Mało to mamy dresów i ich dam serca, którzy to w duchu patriotyzmu niszczą mienie publiczne tego typu hasłami? Jak dzieciak dorasta w takim środowisku, to tak to się kończy. Zresztą chłopaki musiały przebywać wśród tego typu ludzi, bo odzywki w stylu chwdp czy konfident dzwoni nie są czymś, co dzieci by wymyśliły. Pytanie czy ci ludzie to środowisko kolegów czy rodziców...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 stycznia 2018 o 15:19

Historia piekielna, choć zaczęłam się zastanawiać przy tej świetlicy nad własnym dzieciństwem. Kiedy miałam siedem lat nie dość, że sama wracałam ze szkoły piechotą (i nikt mnie na świetlicę nie zaprowadzał ani nie interesował się, gdzie idę), to jeszcze również sama do tej szkoły piechotą rano chodziłam. Moja siostra też w 1/2 klasie chodziła już sama do domu (teraz dziecko ma 10 lat, więc to było kilka lat temu) i zastanawiam się, czy to ta szkoła jakaś patologiczna, że nikt się nie interesuje, czy pani w historii ma wielkie szczęście, że akurat ta wychowawczyni samej dziewczynki do domu nie wypuści. :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 grudnia 2017 o 16:16

@kojot_pedziwiatr: Myślę, że nie ma, co przesadzać - piekielności zdarzają się wszędzie, nawet w najbliższym spożywczaku. Sama na olx sprzedałam mnóstwo rzeczy (szczególnie po klasie maturalnej, kiedy miałam nagromadzenie podręczników, ćwiczeń i wszystkiego innego), trochę tez ich kupiłam i nigdy nie natknęłam się na żadną patologiczną sytuację. Wszystko szło gładko i w miłej atmosferze, także... Chyba kwestia szczęścia. :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
30 listopada 2017 o 12:43

Robi tak, bo wy go słuchacie. "Dobra, dobra" i odkładacie jedzenie. Trzeba powiedzieć "nie". Sam sobie kupujesz jedzenie, więc masz prawo je ugotować nawet o 3 w nocy i nic mu do tego. Na Twoim miejscu właśnie bym to robiła (a miałam okazję walczyć z dziwnymi rodzicami, bo matka też miała obsesję na punkcie jedzenia o stałych porach). Gotujesz w innych godzinach, jak przychodzi to mówisz "jem teraz i koniec" stanowczym głosem. Dlaczego dajecie sobą pomiatać, bo co? Bo Was pobije? Jeśli tak, to jest to sprawa na policję, a jeśli nie to... Co za problem, pozrzędzi i przestanie. Jak się pokaże, że jego rozkazy nie mają wymierności, to ulegnie.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »