Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nikusia1

Zamieszcza historie od: 31 grudnia 2012 - 1:52
Ostatnio: 14 kwietnia 2021 - 12:01
Gadu-gadu: 12092265
  • Historii na głównej: 30 z 36
  • Punktów za historie: 6349
  • Komentarzy: 142
  • Punktów za komentarze: 480
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 kwietnia 2021 o 12:01

@Bryanka: Ja takich używam i faktycznie są super, ale nawet w małych wiejskich sklepach nie spotkałam żadnego zdziwienia. Coraz więcej ludzi tego używa, na szczęście :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 grudnia 2020 o 19:46

Moja koleżanka, gdy wprowadziła się do nowego bloku, dwa razy miała samochód cały przerysowany (śrubokrętem, kluczami?) i regularne karteczki z tekstem "wy pier dalaj", bo komuś się nie podobało, że parkuje pod blokiem, w którym mieszka. Podobną akcję miał inny znajomy, który kupił nowy samochód - ludzie zostawiali mu kartki, zeby się wynosił, bo to ich blok. Może nowy jesteś i mieszkańcy poczuli, że ich jedno jedyne miejsce parkingowe jest zagrożone? :P Ja nie rozumiem, jak można być takim burakiem...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 listopada 2020 o 21:28

@logray: Ja tam sama wybrałam dla siebie profil w liceum z 8 godzinami matematyki, 4 biologii i 4 chemii, za to bez przedmiotów takich jak fizyka, geografia, wos czy historia. I to odpowiadało w pełni moim zainteresowaniom. Działało i chyba nadal działa (choć nie wiem, jak w 4 letnich liceach) :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
23 listopada 2020 o 23:04

@choix: A ja myślę, że każdy rozwija się inaczej. Swojego męża poznałam, gdy miałam 14 lat i jak można się domyślić z tego, że nazywam go mężem, jesteśmy razem do dziś. Ani to nie była dziecięca miłostka, ani zauroczenie, tylko naprawdę poważny związek z czternastoletnią mną. Oceniając to z perspektywy czasu (a sporo go już upłynęło :D) , byłam na to w pełni dojrzała i gotowa. Zresztą fakt, ze związek przetrwał kupę lat już o tym świadczy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
23 listopada 2020 o 22:45

Co do tuszy w drukarce polecam uzupełniać samemu - zestaw to koszt 40 zł i się dolewa strzykaweczką. Na takim zestawie rok drukowałam, a przemiał mam ogromny jak na domowe standardy. :P

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 listopada 2020 o 19:10

@wionowak99: W wielu małych marketach, do których chodzę, panie się zmieniają stanowiskami. Raz siedzą na kasie, raz rozkładają towar, innym razem stoją na mięsie, a czasem sprzątają. Z tego, co wiem od jednej z nich, to zatrudnione są po prostu jako pracownik sklepu, więc wachlarz zadań jest szeroki. :D

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
11 listopada 2020 o 17:53

Czytam te komentarze wszystkich mądrych i nie wierzę. Fajnie tak z ciepłego fotela, jak ma się co jeść i gdzie pracować. NIektórzy niestety żyją na własny rachunek i jak nie zapłacą nie będą mieli, gdzie mieszkać.Jak nie kupią, nie będą mieli, co zjeść. W takiej sytuacji bierze się cokolwiek, szczególnie, że teraz o pracę naprawdę jest trudno, bo odpadło większość branż. Galerie zamknięte, gastronomia zamknięta, usługi zamknięte. To, że pracodawcy tak traktują drugiego człowieka korzystając z jego biedy i kryzysu to jest piekielne.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 listopada 2020 o 22:44

@bazienka: Moja psychiatra potrafi mnie trzymać w gabinecie godzinę. Rozmawiamy, zbiera dokładne dane, zawsze poratuje dobrym słowem i powie, co dalej. Psychiatrów, którzy wypisują pierwsze lepsze tabletki i heja omijam z daleka.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
21 października 2020 o 16:54

@janhalb: W grupie dwunastolatków da się przeprowadzić naukę zdalną dobrze i normalnie. Są programy pozwalające na zajęcia w czasie rzeczywistym z wirtualną tablicą, udostępnianiem ekranu itd. To jest kwestia tylko chęci nauczycieli, którzy zdalne nauczanie potraktowali jak wakacje. Moja uczelnia przeprowadziła szkolenia i zajęcia zdalne w ogóle nie odstają poziomem od stacjonarnych, no ale lepiej powiedzieć "nie da się". :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
27 sierpnia 2020 o 0:51

@jonaszewski: Różnie w życiu bywa. Jeśli szybko poszedłeś na swoje, jesteś młodym człowiekiem, niewiele zarabiasz, a miesięczne opłaty pochłaniają mniej więcej połowę twojego dochodu, to trudno coś odłożyć. Smutne, ale to rzeczywistość wielu moich znajomych mając po dwadzieścia kilka lat. Nie wiemy w sumie, co autorka przeszła, jak przebiegła sprawa rozwodowa, jak zmieniła się jej sytuacja materialna po rozstaniu, czy mąż płaci alimenty na syna, czy może ona zajmuje się utrzymaniem siebie i dziecka wynajmując mieszkanie, bo własnego nie ma. Czasem po prostu nie ma z czego mieć kilku tysięcy w zapasie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
27 lipca 2020 o 21:40

@Caron: A skąd mieć taki kontakt? To już nie te czasy, że ludzie żyli w swoim bloku 30 lat i znali oraz interesowali się życiem każdego. Ja z widzenia kojarzę tylko sąsiadów z mojej klatki, ale żeby wiedzieć,czym jeżdżą? Może jednego sąsiada kojarzę, bo charakterystyczne auto i kiedyś wyjeżdżaliśmy o tej samej porze. Już pomijam, że parkingi często są wspólne dla kilku bloków, plus mogą na nich parkować obcy ludzie (u mnie na przykład często parkują nauczyciele pobliskiej szkoły). Sama nie za bardzo wyobrażam sobie wymieniać się numerami telefonów z sąsiadami i chyba wielu wychodzi z tego założenia. :P

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
21 czerwca 2020 o 22:19

Są takie miejsca... Zwykle jeżdżę ze świnkami do pewnego weta, ale w czasie szczytu koronawirusa nikt normalnie nie pracował, więc pojechałam do pewnej lecznicy. Za podanie dwóm świnkom antybiotyku doustnie zapłaciłam 190 zł... Wizyta trwała jakieś 3 minuty, a koszt samego antybiotyku na tydzien (w innej przychodni dostałam) to 35 zł.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 czerwca 2020 o 23:49

@OstatniWolnyNick: Ale matka nie pozwala mu jechać, bo uważa go wciąż za dzieciaka i pewnie nie będzie pozwalała na wiele więcej, jeśli się chłopak nie postawi. Ja w wieku 19 lat wzięłam manatki i się wyprowadziłam, mimo że rodzice mi nie pozwolili. :D Byłam dorosła i to była moja decyzja. Nie żyjemy dla innych, a na pewno nie po to, żeby toksycznym rodzicom było dobrze, bez przesady.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2020 o 14:39

@Azheal: Przecież nie siedziałam tam wcale długo. Miałam wtedy taką sytuację w życiu,że nie wybrzydzałam, potrzebowałam pieniędzy na jakiekolwiek jedzenie, na rachunki itd. Takie życie, że nie zawsze mamy to, czego chcemy, szczególnie, że to Kielce. Tutaj trudno o pracę dla studenta, naprawdę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2020 o 14:32

@yfa: Taa, bo każdy mieszka w Warszawie, gdzie nie ma bezrobocia. Pracy szukałam intensywnie ponad miesiąc, codziennie rozsyłając kilka cv - nikt nie chce studenta, który będzie przychodził w kratkę, rozumiem. Alem usiałam mieć, co jeść, a bez pracy bym nie miała, co całkiem logiczne. W chwili rozpoczęcia pracy moja poduszka finansowa praktycznie nie istniała.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
23 marca 2020 o 18:34

@Morog: Nie chciałbyś. On ciągle mówił, że jestem najbardziej konfliktową osobą, jaką zna, bo regularnie odpowiadałam mu takim samym tonem, jak on mówił do mnie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
20 marca 2020 o 15:34

@bazienka: To Kielce, więc jak ktoś jest z Kielc, to mogę powiedzieć,gdzie nie chodzić. :D Przed podaniem nazwy lokalu powstrzymuje mnie trochę fakt, iż wiem,że ten gość potrafi ludziom świństwa robić, a mieszkamy na jednym osiedlu. Po takim czasie po prostu ani ja nie mam ochoty na zemstę, ani też nie chcę, żeby on się na mnie mścił, po prostu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
20 marca 2020 o 14:38

@bazienka: Szczerze to wtedy nie wybrzydzałam. Potrzebowałam pieniędzy tak trochę na już, a w moim mieście wcale nie jest o to tak łatwo, jeśli się jest studentem. :P Do sanepidu napisałam po zwolnieniu, ale lokal nie został zamknięty, jednak gdy byłam tam po pit było faktycznie czyściej i te paskudne szafki były wymienione, więc pewnie im pogrozili. Później po prostu przestałam się tym zajmować. Z plusów jakieś 2-3 miesiące później wszystkie dziewczyny pracujące w lokalu (byli też kierowcy, ale to oddzielna sekcja) również się zwolniły.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 lutego 2020 o 14:52

Ech, rozumiem ten ból. Kiedy inni rozwodzą się nad swoją cudowną młodością, ja sobie przypominam, jak miałam jako nastolatka dwa biustonosze i dwie pary spodni, bo "po co ci więcej?" (nie, rodzina nie miała problemów finansowych, około 2012 roku dochód w okolicach 5-8 tysięcy). Zbierałam jakieś grosze z tego, co mi zostawało z drugich śniadań (dostawałam pieniądze tylko na śniadanie - około 5-6 zł), żeby sobie kupić tampony, bo takie rzeczy to czysta fanaberia, a to, że podpaski muszę zmieniać co 10 minut, bo leje się ze mnie jak z kranu to mój wymysł i niemożliwe (oczywiście podpaski też były najtańsze). Nie będe mówić już o tym, że jako nastolatka nie miałam żadnego dostępu do kosmetyków, a w domu było mydło i szampon, bo po co więcej, a to, że w szkole się śmiali, że pryszcze i brak makijażu to juz niczyj problem. Oczywiście do dzisiaj slucham, że wszystko miałam i z dobrobytu mi się poprzewracało w głowie. Teraz z mężem wiedziemy skromne życie, ale przynajmniej mogę sobie majtki kupić i wzdrygam się na wspomnienie swojej spranej, podziurawionej bielizny, której się tak wstydziłam, że przed wf przebierałam się tylko w łazience.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
23 grudnia 2019 o 19:44

@yfa: Z drugiej strony w małżeństwo nie wchodzi się tylko dla seksu, bo seks może się zmienić albo nawet skończyć, a osoba wciąż może być tak samo ważna. I nie, nie namawiam do dziewictwa do ślubu, bo ja nigdy nie uważałam tego za istotne i bardzo młodo zaczęłam życie seksualne, ale sama w moim związku widzę, że pewne sprawy się zmieniają, np. od jakiegoś czasu biorę leki, które jako efekt uboczny pozbawiły mnie przyjemności. I co? Rozstać się, bo seks jest zły? No nie. Może więc dla dziewczyny ta sfera nie jest tak istotna.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
1 grudnia 2019 o 21:04

@voodoochild: @Habiel: Zbiorczo Wam odpowiem. Raczej nie intelektualnie. Jego praca na zajęciach, to, co rozumiał i wnioski, jakie wyciągał były trafne i wskazywały raczej na taki przeciętny intelekt leniwego licealisty, któremu się zadania domowego nie chce zrobić i na zajęcia przyjść (taki miał do tego stosunek). Raczej coś u niego nie tak emocjonalnie i społecznie, bo na wszystko reagował, jakby go człowiek właśnie obraził, ewentualnie reakcją był strach. Przykładowo, kiedy powiedziałam mu, że tutaj ma błąd (normalne stwierdzenie na korepetycjach), to reagował takim strachem, jakbym go za to biła. Sądziłam jednak, że z czasem się ze mną oswoi, ale cóż... Jednak nie. :D

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
1 grudnia 2019 o 20:59

@Issander: Nie, pani poinformowała, że syn ma problem z przedmiotu, którego uczyłam, powiedziałam, że spróbujemy. Nie miał żadnej diagnozy ani orzeczenia, nigdy nie chodził do psychologa (zapytałam), nigdy też nie byl na nic leczony. Na zajęciach zachowywał się normalnie, nie zauważyłam, żeby nie mieścił się w normie intelektualnej - pojmowal, myślał, po prostu się nie przygotowywał i olewał wszystko. Bycie lękowym, to nie zaburzenie, to cecha osobowości. Jeśli dwudziestoletni, dorosły człowiek, bez diagnozy, zachowuje się wobec mnie w ten sposób, nie zamierzam tego tolerować.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 listopada 2019 o 17:15

@Shi: To, co mówisz absolutnie nie jest fair, bo to nie jest wina chorego, że chory. Wf powinien w ogóle nie być na ocenę tylko na zaliczenie jak już, bo student matematyki czy filologii nie musi być wysportowany i nie powinien być za to oceniany. Ja sama chadzałam na basen i pani sobie wymyśliła, że żeby dostać 5 to trzeba przynajmniej 3 razy w semestrze przyjść na dodatkowe zajęcia. Mnie na średniej zależało, bo starałam się o stypendium (i się wystarałam), więc chodziłam, jednak nie wyobrażam sobie, żeby prowadzący jakiekolwiek innego normalnego przedmiotu kazał studentom przychodzić w czasie wolnym na dodatkowe zajęcia. WF to stan umysłu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
28 listopada 2019 o 17:19

U mnie na uczelni było tak, że jak ktoś chciał sie zwolnić z wf, to musiał przynieść zwolnienie do dziekanatu, później zbierała się specjalna komisja, w której zasiadał również lekarz i to oni orzekali, czy to zwolnienie jest konieczne. W większości stwierdzali, że nie i kierowali takie osoby na sekcję dla ludzi ze zwolnieniami (wf trwał 45 minut i obejmował lżejsze ćwiczenia), co mogło być wręcz szkodliwe. Miałam znajomą, która miała bardzo duże problemy z kręgosłupem, obecny w komisji uczelnianej internista stwierdził, że nic jej nie jest, skierowali ją na ten lżejszy wf, a po 3 tygodniach dziewczyna leżała w szpitalu. :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 listopada 2019 o 15:20

Bardzo ważny temat. Ja mam dwie świnki morskie, obie z adopcji, obie kupione "dla dziecka". I ok, kupowanie dzieciom zwierząt jest super, ja sama mam świnki od 7 roku życia, tylko większość rodziców nie ma pojęcia, że o taką świnkę trzeba dbać. Jeden z moich prosiaków był trzymany w malutkiej klatce, bez wybiegów, w pokoju, w którym domownicy tylko spali, sam, a to przecież zwierzęta stadne. Jak go przywiozłam to był tak dziki, że nie można było przejść niedaleko klatki, by go nie spłoszyć. Oczywiście zwierzak oddany, bo dziecku się znudził, ale może w tym wypadku to i lepiej.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »