Profil użytkownika
Salemone ♀
Zamieszcza historie od: | 11 maja 2011 - 10:08 |
Ostatnio: | 6 lutego 2016 - 14:53 |
O sobie: |
Zła. Wredna. Niedobra. Menda społeczna. ect ect |
- Historii na głównej: 6 z 16
- Punktów za historie: 4198
- Komentarzy: 361
- Punktów za komentarze: 2285
Super że powstało forum. Brawo SS za podjęcie inicjatywy. Link zaraz wrzucam w profil, a forum ląduje w zakładkach...
Ok, gościu zachowuje się karygodnie, ale... No choćbym nie chciała to muszę się z nim zgodzić w jednej kwestii. Nie chciało się uczyć? U mamusi na garnuszku jest tak fajnie? To nie są Ci potrzebne pieniądze. I możecie sobie psioczyć, ale zobaczcie ilu jest takich mamisynków 40+ co tylko łoją i chcą od mamusi kasę. A tak może mu się znudzi i pójdzie na swoje, żeby mieć na kino i na zabawki
Jedno słowo. Apostazja. Odsyłam do wujka google.
Bo w naszej mentalności wciąż panuje zasada "Zastaw się a postaw się." Widać to właśnie przy okazji wszelkiej maści świąt, wesel ba nawet pogrzebów. <br> Zazdroszczę możliwości internetowych zakupów. Do mojej mieścinki to jeszcze nie dotarło,a oszczędziłabym czas i nerwy. Chociaż i tak staram się korzystać z kasy samoobsługowej...
Dokładnie. Brak znajomości języka, a przede wszystkim czasu na kurs (praca, dziecko) spowodowały, że zdecydowałam się wrócić. Bo w razie czego mam pewność,że będę w stanie się porozumieć.
Mieszkałam w Holandii dwa lata i nie spotkałam nikogo, kto by nie mówił po angielsku. Obojętnie czy była to pani w urzędzie, czy pan sprzedający na straganie. Po za tym większość uitzenbureau (pośrednictwo pracy) ma pozatrudnianych polskich koordynatorów, więc znajomość języka nie jest czymś bardzo potrzebnym. I fakt Holenderski jest trudnym językiem, nie tyle gramatycznie, ile wymowa jest straszna (bardzo "charczą"). Również z papierologią nie ma większego problemu, gdyż w każdej większej miejscowości są biura księgowe z polakami. <br> A co do samej historii to często się niestety zdarzają firmy krzaki. Warto przed szukaniem tam pracy przejrzeć fora dla Polaków w Niderlandach (zainteresowanym mogę kilka adresów na PW wysłać) bo często można się stamtąd dowiedzieć, które biuro nie płaci w terminie, a które ma fatalne warunki mieszkaniowe, a które to po prostu banda oszustów.
Zgadzam się z Dama_Pik nie jeden to napisał,jednak większość była tak minusowana, że ginęło to w odmętach archiwum. a że SS jest poczytny to ma plusów więcej i tekst wciąż wisi.
Kiedyś sama stałam się "ofiarą" babci chcącej postraszyć wnuka. Wracałam od znajomych, a że dzień miałam nieciekawy, to mina do najweselszych nie należała. Warto dodać też że w tamtym czasie nosiłam się na czarno plus skórzany płaszcz do kostek. Mijając ową babcię z wnuczkiem usłyszałam tylko "Bądź grzeczny bo Cię ta wiedźma zabierze". I co najśmieszniejsze zamiast wkurzyć, straszliwie mnie to rozbawiło. Potem dzień był jakiś taki ciekawszy :D
Chodziło jej najpewniej o uczącego się na egzaminatora. Jak niby inaczej miałby się nauczyć jak egzaminować, jeśli nie właśnie jeżdżąc w trakcie egzaminu?
Zwracam honor. Naprawdę
@Sunflower pomyślałam dokładnie o tym samym
Nie uważasz, że na rozpoczęcie "roku szkolnego" wypadałby ubrać małego jakoś bardziej elegancko niż dres? Ja rozumiem, że dziecko, że wygodniej,ale na samo wejście naprawdę by wypadało.
Ok teraz się Wam zapewne nie spodoba to co powiem. Ale: nie mogłaś znaleźć pracy, jednak posadą sprzątaczki pogardziłaś? No przepraszam, ale jeśli mnie by rzeczywiście przycisnęło z pracą to nie interesowałoby mnie czy to sprzątanie kibli, czy praca za biurkiem. Ważne że by była i że byłyby pieniądze. Tyle miałam do powiedzenia, teraz można minusować.
Ja bym na Twoim miejscu się za to zabrała, bo konsekwencje kamieni w woreczku są nieciekawe. Diete da się przeżyć i nie rok a trzy miesiące. Po za tym dieta wątrobowa (bo to ta sama) jest całkiem znośna. A po tej diecie ja się jakoś specjalnie nie ograniczam (no chyba że chodzi o alkohol) i mam się całkiem nieźle.
Dziecko w tym wieku nie bardzo wie co to znaczy "wytrzymaj" Wiem z autospjii, wciąż noszę ze sobą "zestaw naprawczy" w postaci ubrań na zmianę, bo może akurat synek zaalarmuje za późno. I przyznam się bez bicia że zdarzało mi sie "opróżniać" dziecię gdzieś w ustronnym miejscu na trawce
Tłumaczę z "ichniego" na polski: -Robienie zdjęć brzucha? Pier***isz
Bloodcarver a czytasz Ty co ktoś pisze? Napisała że nie mieszka tam OD ROKU, po za tym, jeśli ktoś czyta, a nie leci wzrokiem po tekście to jest w stanie zauważyć zwrot "pokonałam" który jasno wskazuje na płeć.
:) Czasem na coś potrafię się przydać...
Wiesz, szczerze mówiąc, jeśli rzeczywiście jest w Holandii, a Wam się by chciało jakoś go namierzyć to można spróbować go poszukać przez stronę niedziela.nl . Jest to polski serwis i nie raz widziałam ogłoszenia, że ktoś kogoś szuka. Wrzućcie jakieś jego zdjęcie i napiszcie coś ws tylu, że to dawno niewidziany kuzyn czy coś. Może akurat się uda, a wysiłek prawie żaden.
I to właśnie był jeden z powodów, dla których zdecydowałam się na skromne przyjęcie dla najbliższej rodziny a nie morze wódki i "żarła". Co prawda na weselach rodzinnych aż takich ekscesów nie widziałam,jednak nie poczułam się do obowiązku sponsorowania pijaństwa masie ciotek, które widziałam ze trzy razy w życiu.
Fakiem śmierdzi na kilometr. Tym bardziej, że w Pile straszni służbiści jeżdżą na egzaminach :D
Ej, akurat frytki z ich majonezem są genialne. Tak się przyzwyczaiłam, że z ketchupem już mi smakują mniej
Hehe... Holendrzy mają to do siebie. Chyba w każdym miejscu publicznym, gdzie miałam okazje korzystać z toalety była fotokomórka.
Widocznie aż takim kretynem nie był. Niestety ale agencje pracy się nie cackają. Na miejsce jednego pracownika maja około 20 chętnych...
A czyli uśmiech nr 7 już byłby ok? Weź kurczę powiedz, żebyśmy wszyscy potem wiedzieli jak nie ranić oczu jaśnie szanownej persony...