Profil użytkownika
Semilinka
Zamieszcza historie od: | 10 sierpnia 2022 - 10:41 |
Ostatnio: | 19 marca 2024 - 11:06 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 226
- Komentarzy: 154
- Punktów za komentarze: 736
Zamieszcza historie od: | 10 sierpnia 2022 - 10:41 |
Ostatnio: | 19 marca 2024 - 11:06 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
W razie czego teraz chyba w każdym banku można kupić bilet do komunikacji miejskiej przez aplikację z banku. Bardzo przydatne jeśli jeździ się tylko czasem.
@Samarkanda: no tak jestem głupia. Dziękuję za uświadomienie mnie. Nie. Lubię obserwować ludzi i jeśli jakaś grupa nie opiera się na "jaki kolor paznokci pasuje do moich oczu" tylko są poruszane różne tematy i opinie (np właśnie na temat dzietności) to miło jest poszerzyć swój światopogląd lub próbować zrozumieć podejście innych. A to że przy okazji trafiają się i takie sytuacje to wiem jak to wygląda. Oprócz tego bardzo zwracam uwagę na to co mi próbują podsuwać algorytmy. Słowem jeśli masz odpowiedni wiek lub płeć to zakładają że powinnaś mieć dziecko lub tego chcieć. Jeśli dołączysz do grupy na temat ślubu i wyszukasz czegoś na ten temat w wyszukiwarce jesteś zalana tym na Facebooku.
@Ohboy: nie do końca. Przypadkiem można stać się mistrzem w internecie bo ktoś zauważył na zdjęciu coś czego autor nie zauważył. Całkowicie pomijam fakt robienia tego celowo bo to świństwo. Jednak jak robię zdjęcie na evencie gdzie jest dużo ludzi to mam blurować każdego człowieka? Zdjęcie z koncertu przyciąć tak żeby było widać moja twarz lub 2/3 kadru zamazać bo przypadkiem kogoś ujmę? Dla mnie to niedorzeczne. Nie miałabym problemu usunąć zdjęcia gdyby ktoś mnie o to poprosił ale jeśli chce na zdjęciu pokazać, że jest dużo ludzi to co wtedy? Mam nie robić zdjęcia?
I w efekcie trzeba by nie robić wcale zdjęć. Bo przypadkiem kogoś uchwycę kto tego nie chce. Ogólnie jest to ujęte w prawie autorskim w zakresie ochrony wizerunku. Jak coś. Warto się w to zagłębić.
Na starszych osiedlach mieszkańcy umownie nie parkują na takich miejscach żeby mogli tak zaparkować mieszkańcy którzy rzeczywiście tę niepełnosprawność mają. Pewnie zależy od osiedla ale kojarze że coś takiego było u mojego męża.
Kurde a ja uważam, że to po prostu kwestia potrzeb i priorytetów. Znam mieszkanie i na wsi i w mieszkaniu w bloku. Oba mają swoje duże plusy i duże minusy. Jeśli priorytetem jest dla mnie ogród, sprawia mi przyjemność ogarnianie ogrodu, jakieś przetwory, bliskość do natury, chcę mieć dużo przestrzeni i spokój id ludzi oraz pełną władzę nad swoim terenem to idę na wieś. Jeśli chce mieć wszędzie blisko, mało zmartwień i sprzątania to idę mieszkać w mieszkaniu. I tyle. Po prostu kwestia tego na czym nam zależy i co lubimy. Moim zdaniem żaden z wyborów nie jest lepszy ani gorszy.
@digi51: wejdź kiedyś na grupy z poradami dla dziewczyn. Zdziwisz się ile kobiety uzależniają od tego co im się podsuwa... A jeśli jesteś bombardowany takimi postami i portal zamyka cię w bańce to staje się to twoim światem.
Generalnie sprawa wygląda tak, że to portale zmuszają nas (zwłaszcza mniej świadomych) do myślenia w konkretny sposób. Facebook i podległe mu portale wprowadził proponowane sponsorowane wybraliśmy dla ciebie itd. Bez trenowania algorytmów te posty zajmują 95% tablicy. Dosłownie zastanawiam się po co jest lajkowanie stron, obserwowanie, grupy i znajomi skoro prawie wcale się nie pojawiają na tablicy. Mi trenowanie algorytmów zajęło jakieś 3 miesiące żeby pozbyć się niechcianych postów z tablicy. A i tak Facebook ucina zasięgi strasznie i często jest tak że zastanawiam się dlaczego jakiś fp przestał działać, a okazuje się że działa tylko mało kto może zobaczyć jego posty. Najbardziej szlag mnie trafiał gdy algorytmy uznały że jestem w "dzieciatym wieku" więc próbowały mi wepchnąć do gardła wszystko co jest związane z dzieckiem lub macierzyństwem. Do tego stopnia że zaczęłam się zastanawiać czy coś jest ze mną nie tak że dziecka jeszcze nie mam. A jeśli ktoś się zastanawia dlaczego niektóre młode kobiety wpadają w panikę że jeszcze facet się jej nie oświadczył to też w pewnej sporej mierze wina portali. Sama tego doświadczyłam na własnej skórze bo nagle otoczyły mnie posty o tym kiedy mężczyzna ma się oświadczyć i co jeśli nie zrobi tego wtedy a wtedy. Instagrama nie lubię zbytnio dlatego że tam algorytmów nie da się wyszkolić tak żeby nie wyświetlało w dużej ilości proponowanych postów. Mimo że to świetna platforma dla artystów to po chwili gdy zamiast tego co chcę pojawiają mi się co drugi post proponowane i nie da się z tym nic zrobić powoduje że zaczynam coraz rzadziej tam zaglądać.
Nie lubię Facebooka pod tym względem że wymusza w użytkownika pewne treści. Jestem przewrażliwiona na punkcie tego co chcę oglądać bo jest to mój główny portal z którego korzystam. Odkąd za przeproszeniem sr@@ą proponowanym sponsorowanymi wybraliśmy dla ciebie itd. To Facebook decyduje co oglądasz . Bez ćwiczenia algorytmu takie posty to 95% tablicy. W takim przypadku zastanawiam się po co jest lajkowanie stron, znajomi czy obserwowanie albo grupy skoro prawie wcale się nie pojawiają na tablicy. Mi 3 miesiące zajęło trenowanie algorytmów żeby przywrócić tablice do w miarę porządku. A najbardziej szlag mnie trafiał gdy byłam w "dzieciatym wieku" - algorytm uznał że to pora na dzieci i próbował mi wepchnąć do gardła pełno postów rolek itd związanych z dziećmi i macierzyństwem. Do tego stopnia że zaczęłam się zastanawiać czy na poważnie nie powinnam mieć już dziecka. Prawda jest po prostu taka, że przestajemy wszyscy sami myśleć.
@katem: tak, ale nie poszłaś tam z założeniem że wiesz lepiej od lekarza. Generalnie tak jak napisałam lekarz też może się pomylić lub być po prostu zły w swoim fachu. Co nie zmienia faktu że obecnie dostanie się do psychiatry graniczy czasem z cudem. Zwłaszcza na NFZ. Z doświadczenia mogę polecić aplikację znany lekarz. Jeśli nie mam jak się dostać na NFZ to korzystam z tego.
Psychiatra jest od diagnozy przepisania leków i skierowania na terapię. Problem w tym że to lekarz jak każdy inny. Może się pomylić. A antydepresanty się przepisuje ponieważ w trakcie depresji chemia w mózgu jest zaburzona i wspomniane leki mają ją przywrócić do równowagi. I to rzeczywiście tak działa pod warunkiem że leki są dobrze dobrane. A z depresją niestety jest tak że lubi nawracać. A ludzie z tego co zauważyłam lubią je odstawiać gdy mają pierwszy moment dobrego samopoczucia bez konsultacji z lekarzem. I potem zaczynają się cyrki. Także to nie do końca tak że psychiatra przepisuje sobie losowo tabletki bo tak. Idąc do lekarza albo decydujesz się zaufać jego wiedzy albo po prostu do niego nie idziesz.
@78FS: oceniasz moja edukację na podstawie w sumie czego? Wybacz ale irytuje mnie takie podejście. Tu nie ma żadnej perspektywy.
@78FS: nie powiedziałabym że mało intensywnie. Nie uważam by moja edukacja była w jakikolwiek sposób okrojona.
@78FS: nie było nic przerobione mało intensywnie jak to okresliłaś. Po prostu nauczyciele prowadzili zajęcia tak, że nie trzeba było robić testu co tydzień. Nie zrzucali też nauczania na rodziców i samodzielną naukę w domu. Po prostu zajęcia były dobrze prowadzone, było sporo kół w tym wyrównawczych jeśli ktoś chciał. Zauważyłam że duże znaczenie ma nacisk rodziców na oceny. Szkoła wioskę obok miała podobny problem do twojego bo rodzice tworzyli napór że wszystkie dzieci muszą mieć 5.
Nie mam pojęcia jak jest teraz ale za czasów gimnazjalnych (czyli teoretycznie jeszcze w czasach autorki) nie miałam takiego problemu. Sprawdziany wychodziły max 2 na tydzień, kartkówek było może z 5 na semestr z przedmiotu. Pytanie zdarzało się może raz do 2 na tydzień. Zadań też nie było jakoś dużo. Było sporo dodatkowych opcji na zdobycie ocen. Może zależy od szkoły? A muszę przyznać że i podstawówkę i gimnazjum miałam to z wysokim poziomem. Tym bardziej że w technikum się obijałam bo jak się okazało mialam rozszerzoną wiedzę.
@HelikopterAugusto: mitomania jest poważnym zaburzeniem i drwienie z takich osób nie sprawi że się ogarną i będą normalnie funkcjonować.
Nie wiem gdzie takie salony są bo w sumie ja dobrze wspominam szukanie sukni ślubnej. Może zależy od miasta? Za to jeśli chodzi o czekanie na swoją kolej miałam jeden taki przypadek. I winna była klientka, która urządziła pokaz mody dla kogoś przez telefon.
Przypomina mi się coś podobnego na co sama się wkurzyłam ostatnio. Pewna polska marka kosmetyków do włosów, takich dość drogich weszła na foodsi (dla nie wtajemniczonych - miejsce gdzie można kupić kosmetyki i jedzenie z krótką datą ważności ale za teoretycznie znacznie niższą cenę). Na początku zrobili fajne zestawy tak że się sama skusiłam więc, a data ważności była może z miesiąc czy dwa przed końcem, a cena gdzieś o ponad połowę niższa. A potem na vinted wysyp tych kosmetyków BEZ informacji że taka data w cenach gdzieś 70-80% normalnej wartości (tak jak zazwyczaj się sprzedają gdy ktoś otworzy użyje raz i sprzedaje).
Och wy nie widzieliście co dzieje się w tych toaletach na konwentach i około popkulturowych eventach. Pływające w zatkanych prysznicach zużyte podpaski (takie krwiste), tampony i inne środki higieny. Umywalki i pisuary zapchane zupkami chińskimi i innemu dziwnymi rzeczami, oberwane toalet i ogólny syf. Wokół luster leży wszystko co możliwe, wokół umywalek syf z kosmetyków pudrów szminek. Nie mają oporu wysmrodzić się antypespirantem w małej łazience pełnej ludzi Na koniec hist sprzed paru lat. Mój mąż dostał w pysk od jakiejś dziewczyny bo wszedł do męskiej toalety. Tak była w męskiej i daka mężczyźnie w pysk bo wszedł. Nie wcale się nie pomyliła.
Bo okna są różne, w różnym stanie, wielkości, dostępności itd. Mycie okna trwa dłużej, jest bardziej męczące. Jestem w stanie posprzątać dom w ciągu dnia ale okna myję przynajmniej 3 dni,z prasowaniem i wieszaniem firan i zasłon. Absolutnie mnie to nie dziwi. Po za tym porządek to pojęcie względne. Pamiętam, że swego czasu wynajmowane mieszkanie miało być czyste i po sprzątaczce, a mdliło mnie jak zabrałam się za sprzątanie tam.
@bloodcarver: koty z reguły nie polują na szczury. Właściwie się ich boją, bo szczury są agresywne i potrafią poważnie uszkodzić takiego kota. To raz. Dwa, bezpańskie koty powinno się przekazać pod opiekę fundacji - kastracja, leczenie, postawienie budek na zimę itd. Dokarmianie też się w to wlicza.
Masz szczęście że tak szybko udało ci się z kredytem. My ostateczną decyzję dostaliśmy na koniec października, składając wniosek pierwszego dnia uruchomienia programu (bodaj początek sierpnia?)
@digi51: dokładnie jak ktoś wspomniał. Lata 90. Na gorączkę dostawałam duomox, potem zamieniło się to w ciągle anginy i zapalenia gardła. Bywało że na antybiotykach ciągiem bywałam i pół roku. Oczywiście na duomoxie... Syropem z cebuli, dziewanny, mniszka lekarskiego, czy wszelkimi szałwiami, mietami, mlekiem z czosnkiem i miodem swego czasu wręcz wymiotywalam. Była propozycja wycięcia migdałków do której nie doszło, za to mam upośledzoną odporność. Wtedy x lekarzy pchało antybiotyki na umór. Potem były badania na alergię, miało być sanatorium ale nic z tego nie wyszło. Teraz jak mogę staram się unikać antybiotyków ale w moim przypadku jest to bardzo ciężkie.
Aż mi się przypomniało jak oglądaliśmy jedno mieszkanie. Cena ładna miejscowość raczej wiejska ale blisko dużych miast i autostrady. Pytam co te panele takie podniesione jakby mieszkanie było zalane - dostaje od agentki wywód że to były jedne z pierwszych paneli jakie były dostępne w Polsce i one tak mają (taaa też mam w domu rodzinnym "pierwsze" panele i jakoś nie napuchnięte). Wszystkie ściany w tapecie, sufity w piankach podłogi w panelach. Na jednej ścianie jakieś zacieki jakby dach przeciekał - zero możliwości sprawdzenia czy nie ma grzyba. Pani ucieka od tematu zacieków opowiadając łzawą historię o tym jak właścicielka własnoręcznie tapety kładła. No cóż. Ściany krzywe jakby ktoś fale próbował z cementu zrobić, a żeby dało się zrobić futryny to ściana od podłogi miała 5 cm grubości, a przy suficie już 20cm. Hitem była dziura w futrynie? Nie wiem jak to nawet określić. A agentka po prostu to przemilczała. Oczywiście oglądanie była ustawione tak byśmy widzieli że jest kolejka oglądających i zanim skończyliśmy oglądać w mieszkaniu kręciło się już 2 innych zainteresowanych. Mieszkania nie kupiliśmy bo remont przekraczał jego wartość. A na koniec nieśmiało nas poinformowali że ten czynsz 700 zł to nie aktualny bo oni się dowiedzieli że od nowego roku to już 1000 zł (wiedzieć musieli bo ogłoszenie było już wystawione w marcu nowego roku).
@voytek: sprawdzić tak ale informować to już nie od razu chcą.