Profil użytkownika
Tarija ♀
Zamieszcza historie od: | 2 października 2011 - 12:48 |
Ostatnio: | 30 marca 2018 - 20:14 |
O sobie: |
https://www.youtube.com/watch?v=vCXsRoyFRQE&list=RDMMQ_F0Z8qn8SA&index=31 |
- Historii na głównej: 69 z 115
- Punktów za historie: 81392
- Komentarzy: 677
- Punktów za komentarze: 6821
Na zakończenie zerówki dostałam baśnie Ezopa. Ilustrowane. Jakoś żyję.
- A o której kończysz pracę? - NIGDY.
SS, nie rozmawiaj z wilczkiem zębusikiem. To ani sensu nie ma, ani przyjemne nie jest.
Jakkolwiek jestem szczęśliwą posiadaczką zębów w stanie świetnym (bóg i prywatny dentysta dał), to wiem że "u nas na wsi" jak mleczaki przeszkadzały to się je wyjmowało ręcznie... Nie żebym to radziła, taką ciekawostkę podpowiadam.
Chodzi mi o coś takiego jak little-bee twierdzi właśnie. Takiego opiekuna do którego można się zwrócić w takim wypadku.
U mnie jest ten problem że mieszkam, powiedzmy, na Piekielnej 66. Sąsiad na Piekielnej 66A. Na naszej bramie wisi tablica (pamiętacie taką promocję chipsów że można było wygrać tablicę z wymyśloną przez siebie nazwą ulicy? No to my mamy prawdziwą). Sąsiad tablicy nie ma, a że lubi alledrogo, to non stop muszę wyskakiwać z wanny i człapać w szlafroku do bramy tylko po to żeby powiedzieć "To nie do nas to obok.".
To jesteś trochę jak mój facet... Tylko on nie obwinia za nic rodziców.
Technicznie rzecz biorą ojciec chrzestny to funkcja czysto religijna. Uważam że przydałaby się świecka wersja tego.
"Nie naprawiaj maszyny w biegu, bo będziesz dupę wycierał łokciem"
dodatkowo: - to co dziecko zje/zrzuci, to nie jest absolutnie kwestia rodzica - Cukierki pakowane w 0,5 kg opakowaniach - Rozerwij, spróbuj, zostaw. - Obowiązkiem kupującego jest połamanie WSZYSTKICH wafli w których dotknie. - Napoje pakowane po 6 - chcesz jeden, rozrywasz zgrzewkę, zawsze nową zgrzewkę. - Cukier, sól itd. - wsadź do wózka z dzieciakiem, jak usiądzie na paczce i paczka pęknie to najpierw usyp wzorek po całym sklepie, potem weź nową. - Z reklamacja dowolnego produktu spożywczego idź do dowolnego sklepu. Ku*** i złodziejka może nie wymienić, ale to jej wina.
Popieram. Pimpuś nie gryzie, co najwyżej rowerzystów, albo tych co biegną, albo tych co maja na ręku kota. W ogóle Pimpuś panią polubił, jak tak na panią skacze, pies się zawsze pozna na człowieku, o co się pani tak drze, trochę ubrudził, upierze się.
Też racja. Pomyślcie co się dzieje z dziećmi w tak samo "kochających" rodzinach gdzie... te dzieci są naturalne. Dlatego uważam "namawianie" bezdzietnych za okrutne. Bo to są ludzie którzy żyją inaczej niż przyjęta norma i mogą po prostu machnąć sobie to dziecko w nadziei że już się skończy to marudzenie a "instynkt to ci po porodzie NATYCHMIAST się włączy, zobaczysz". Jasne, świat zna takie przypadki, tylko jak się nie włączy to co? Uśpić czy oddać namawiającym?
Bardzo długo opiekowałam się rodzeństwem, zwłaszcza najmłodszym bratem, dziećmi sąsiadów, w tym tygodniowymi niemowlakami. Wiem jak dzieci wyglądają, co robią. Ani w stronę "koszmaru strzelającego pampersami" ani "kochanego błogosławieństwa dzieciątkiem" nie mam odchyłów, dzieci są jakie są. Różne. Po prostu mnie to nie kręci. Z jednej strony, oczywiście, posiadanie rodziny wydaje się normalne i naturalne, ale ja już mam wielką, kochającą rodzinę. W moim "klanie" bezdzietne pary czy panny nigdy nie cierpiały na brak dzieciaków w okolicy. Kochaliśmy każdą ciocię. Jasne, być ciocią to nie to co być mamą, ale świadomie z tego zrezygnowałam. Moja mama jest ideałem matki w moim odczuciu i wiem że nie byłabym szczęśliwa poświęcając się do tego stopnia co ona. Rozważyłam plusy i minusy i przetrawiłam wszystko gdzieś w sercu, bo to też jest trudna decyzja. Ale ciągle słyszę że to kaprys, zupełnie jakby tylko jedna decyzja mogła być słuszna.
Kiedy mówię że nie chcę nigdy mieć dzieci, to od razu słyszę że to z głupoty i jak dojrzeję to mi przejdzie. Cóż, najwyraźniej pragnienie posiadania "śłodziasznej dźidźi" nie jest wyznacznikiem dojrzałości.
Tak jak mówię - rzadko bo rzadko ale się zdarza. Widziałam to około tuzina razy przez 5 lat (choć raczej w ciągu ostatnich dwóch), więc nie jest to jakoś niesamowicie nagminne. Nikogo tu z nikim nie równam, bo to ani sensu ani logiki nie ma, na patelni pojawiają się wszyscy, i ci wartościowi i ci mniej. Tak samo gość co gra na wiadrach jak i pani z kartką o tym że ma 11 dzieci i prosi o wsparcie jak i romskie handlarki ze swetrami, co to w Polsce robione, na metce "made in itally", a naprawdę pochodzenia tego to nie ma co dociekać. Pytanie na kogo trafisz, ja np. nie widziałam jeszcze Indian. Za to widziałam kobitę z jakąś kosmiczną ilością psów (sądząc po ilości futra co przed nią szczekała).
Orkiestra z Chmielnej jest genialna, ale nie zaprzeczysz że równie często można tam zastać typowego "Roma z harmonią".
Możliwe :). Widziałam to jakieś 10-15 razy, a też bywam tam prawie codziennie.
Musisz trafić na dobry dzień. Nie zawsze tak jest.
Problem w tym że ofiarą takiej zabawy najczęściej z tego co widzę padają ludzie starsi, którzy nie są w stanie odpowiednio na to zareagować bo się zwyczajnie boją.
A przepraszam, to ty do pani Jadzi do sklepu idziesz brudny, w samych gaciach, z gilem u nosa? Nie, bo byłoby ci głupio że wyglądasz na zapuszczonego, same here.
Zima czy lato golę wszystko co drugi dzień. Gorszy problem mam z dotarciem do kosmetyczki na depilację brwi. No nie mam czasu, nie mam!
Jak pierwszy raz czytałam o Niani Ogg, to skojarzyła mi się moja babcia. I im dłużej czytałam tym bardziej. Co prawda moja babunia nienawidzi żadnego alkoholu ale... Cytując ją: "A jak byś zemdlała na ulicy i lekarze by cię zabrali do szpitala i by zobaczyli że masz brudny podkoszulek pod swetrem? DZIEWCZYNO!"
Sklepy robią ciuchy na manekiny, ta... Popatrz na tego manekina od tyłu, jeżeli masz okazję. I co? Bluzki i spodnie spięte szpilkami, związane. Nie, nie robi się ubrań na manekiny - wysokie i chude. Robi się ubrania na ludzi co najwyżej wysokich i upasionych. Fakt jest taki że jak posiadasz wcięcie w talii to bez paska i zwężania nie da rady/
No to świat i ludzie! Ja jestem młodsza, i pamiętam że na 300 osób w gimnazjum były może 2 telefony... Ale ja jestem ze wsi zabitej ciastkami.
A jak u nas był jakiś ekshibicjonistyczny menelik to pamiętam że strażacy (koło parku jest straż) oblewali go zimną wodą z węża :D Albo się po którymś razie rozmyślił albo utopił.