Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

crash_burn

Zamieszcza historie od: 19 października 2012 - 22:29
Ostatnio: 13 lutego 2024 - 7:47
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1084
  • Komentarzy: 366
  • Punktów za komentarze: 3003
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
21 września 2014 o 12:04

@Kalafior: Podmiot musi być tożsamy w zdaniu Głównym i równoważniku. Zdaniem głównym nie jest "klient powiedział", a "(ja) chciałabym". podmiot musi być tożsamy z imiesłowem? No to już ciekawie się zaczyna robić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
20 września 2014 o 22:20

@Kalafior: Nie bardzo. Chciałabym to czasownik w trybie przypuszczającym. A czasownik w zdaniu jest orzeczeniem. Zatem podmiot w pierwszym zdaniu - czyli w tym nieszczęsnym chciałabym jest domyślny. W domyśle mamy JA czyli autorka. Druga część zdania odnosi się do klientów - czyli zakładam, że to nie jest to samo, co autorka. Ergo: podmiot w obu zdaniach nie jest tożsamy. Wtrąceniem jest "którzy wchodzą do sklepu" w Twojej wersji "wchodząc do sklepu" Ale ja edukację zakończyłam dobrych kilka lat temu, więc może faktycznie czasownik w zdaniu nie jest już orzeczeniem...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
20 września 2014 o 19:38

@Kalafior: Pozwolę sobie zauważyć, że Twoje zdanie też jest błędne. W zdaniu z imiesłowem, podmiot w zdaniu głównym i równoważniku musi być tożsamy. Więc łopatologicznie; Chciałabym, aby klient, <-podmiot domyślny JA wchodząc do sklepu, powiedział dzień dobry <-podmiot "klient" Najprościej i najbezpieczniej: Chciałabym, aby klienci, którzy wchodzą do sklepu, mówili "dzień dobry." I po bólu.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
19 września 2014 o 18:35

@qaro: jeśli dostał na początku marca użytkował go przez marzec, kwiecień i do końca sierpnia, wychodzi sześć miesięcy;) z resztą uwag się zgadzam;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 września 2014 o 18:24

@Armagedon: Ad.1. Cały kontekst był o samowolnym wchodzeniu właściciela do mieszkania, jeśli pojawia się on niezapowiedziany i wchodzi gdy mnie nie ma - mam prawo przypuszczać, że robi coś podejrzanego - np. kradnie moją biżuterię. Z resztą o tym pisałam wyżej - Art. 193 KK - naruszenie miru domowego Ad.2. Chyba mylisz pojęcia. Czym innym jest dbanie o swój tyłek, swoje rzeczy zabezpieczając się umową, czym innym jest ludzka przyzwoitość, która nakazuje mi dbać o otoczenie, w którym mieszkam. Ad.3. No nie. Nie może wejść do mieszkania, jeśli mi nie powie o tym, jeśli nie wyrażę na to zgody - patrz Ad.1. Ad.4. Jeśli jest pożar, to zazwyczaj najpierw się wyważa drzwi, a potem pyta. Z resztą, przyznałam, że w nagłych wypadkach, kiedy potrzebna jest interwencja na cito - informuje się telefonicznie najemcę i wtedy podejmuje działania. Poza tym, jest jeszcze ustawa o ochronie lokatorów, art. 10, który mówi: 1. W razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży gminnej (miejskiej), a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale. Ad.5. No jednak się zrzeka. Na przykład prawa do dowolnego wchodzenia, w czasie nieobecności najemcy. Pomimo, że dalej jest to jego własność, daje on w użytkowanie lokal najemcy, który zobowiązany jest użytkować go zgodnie z przeznaczeniem. ponadto powoływałam się wyżej na postanowienie Sądu Najwyższego, tam również jest zawarte stwierdzenie:Najemca zaś uzyskuje możliwość używania rzeczy (art. 659-668 k.c.). Właściciel, wynajmując mieszkanie, wyzbywa się przez to na rzecz najemcy uprawnień w zakresie korzystania z lokalu. Do ochrony praw najemcy lokalu stosuje się odpowiednio przepisy o ochronie własności (art. 690 k.c.). W ten sposób urzeczywistnia się ochrona nietykalności mieszkania jako dobra osobistego. Treść art. 193 k.k. gwarantuje lokatorowi niezależna od właściciela rzeczy prawnokarna ochronę wynajętego mieszkania. W konsekwencji wynajęte, czy oddane np. w dożywotnie użytkowanie mieszkanie, staje się dla właściciela miejscem „cudzym”, gdy przekazał on cześć swoich uprawnień na inne osoby. Bo widzę, że nawet nie chciało Ci się do tego wyroku sięgnąć... O niespodziewanych wizytach już było wyżej. Poza tym, przez niespodziewane wizyty rozumiemy wejście do mieszkania, a nie zadzwonienie dzwonkiem i czekanie aż otworzę. Bo tak o, to proszę bardzo. Ad.6. Jak ktoś ma się tak telepać na myśl o wynajęciu, to niech tego nie robi. Jak wyżej - ani on mi łaski nie robi, ani ja jemu. Zawieram umowę na prostą transakcję i oczekuję respektowania moich praw, a ode mnie oczekuje się wypełniania obowiązków. I cała filozofia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 września 2014 o 18:00

@Armagedon: Wskaż mi fragment, gdzie piszę, że właściciel ma tylko obowiązki a najemca same prawa? Po coś się jednak te umowy zawiera, dają one przynajmniej minimalne zabezpieczenie właścicielowi. Na przykład, jeśli ktoś się wyniesie cichaczem możesz go pozwać, wszcząć egzekucję komorniczą, bo to jest walka o swoje prawa i pilnowanie swoich interesów zgodnie z obowiązującym prawem. W kwestii niezapowiedzianych wizyt, pewnie najlepiej pod nieobecność najemcy - no wybacz, ale skoro ktoś decyduje się wynająć mieszkanie, niestety musi się liczyć z tym, że nie może ot tak wpadać, sprawdzić czy ściany stoją. W świetle obowiązującego prawa, właściciel nie może wejść do mieszkania bez zgody najemcy. A skoro wymagasz od najemcy, żeby ufał w dobrą wolę właściciela, to dlaczego wynajmujący nie może zaufać, że najemca nie będzie utrudniał wejścia do mieszkania? Przykład z samochodem był idealny, bo to zrobił Autor historii - dał klucze do mieszkania osobie, z którą nie zawarł żadnej umowy, nie ustalił regulaminu, a przynajmniej nie wymógł zapisania energii, wody i gazu na najemce. Przez to jest w plecy ładnych kilka tysięcy. Samochodu też bym nie pożyczyła cioci/stryjence/wujkowi/kuzynowi bez żadnego zabezpieczenia, bo to jest moja własność i w moim interesie leży zabezpieczenie jej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
15 września 2014 o 20:00

@Armagedon: Powiedz mi, czy jeśli zostawię w samochodzie rozwalone na oścież drzwi, kluczyki w stacyjce a dokumenty w schowku i ktoś mi to auto ukradnie, to do kogo mogę mieć pretensje? Ja bym miała do siebie, bo zachowałam się nieodpowiedzialnie i nie zadbałam o dobro mojej własności. I choć kradzież tego auta będzie dalej obiektywnie patrząc złym czynem, będę ponosiła winę za to, że nie mam auta. Podobnie autor historii, popełnił szereg uchybień, które spowodowały jego problemy, co nie zmienia faktu, że najemcy zachowali się karygodnie. Ale śmiało mogę powiedzieć, że trochę na własne życzenie Autor miał te rewelacje. Nikt nie mówi, że wynajmując mieszkanie można je całkowicie zdemolować, nie płacić, wyrolować właściciela Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że wynajmując mieszkanie ponosi się pewne ryzyko, dlatego o swoje trzeba dbać i pilnować swoich interesów - podpisać umowę, zawrzeć jakiś regulamin, pilnować płatności... i od czasu do czasu UMÓWIĆ się z najemcą na wizytę. Najemca też ma prawa, o czym chyba zapominasz. Dlatego podpisuje się umowę, żeby wszelkie wątpliwości zostały wyjaśnione, wyżej odpowiedziałam na Twoje argumenty, które poruszałaś. Widzę, że do tego się nie odnosisz. Aha, i Ty też łaski nikomu nie robisz, że mieszkanie mu wynajmujesz... Nie Ty, to ktoś inny. I patrząc na Twoje poglądy i podejście do najemców... cieszę się, że nie chcesz swojego mieszkania wynająć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 września 2014 o 18:02

@ampH: Ale Armagedon raczej jest po stronie Autora tej historii, także na pewno nie o to chodzi.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
15 września 2014 o 17:37

@Armagedon: "Oczywiście, że masz prawo być wredna w stosunku do człowieka, który wynajął ci mieszkanie!" - gdzie jest mowa o tym, że ktoś chce być wredny w stosunku do właściciela? "Możesz zniszczyć pralkę, lodówkę, zdewastować wannę, lub kabinę prysznicową i podłogi - nic właścicielowi do tego" - po to jest umowa, żeby w razie takich szkód właściciel mógł dochodzić swoich praw na drodze cywilnej, ewentualnie spora kaucja, która pokryje choć część kosztów. " Skoro wymagasz od właściciela, żeby ci wierzył na słowo, że dotrzymujesz warunków umowy - ty mu musisz wierzyć na słowo, że nie odwiedza swojego mieszkania podczas twojej nieobecności." - czym innym jest wiara na słowo, czym innym zapowiedziana wizyta, gdzie w mojej obecności sprawdza czy mieszkanie jest w porządku. "I przyjmij do wiadomości, że właściciel ma prawo wejść do swojego mieszkania zawsze w razie nagłej konieczności, wcale nie pytając cię o zgodę. Na przykład, gdy pęknie rura, lub wybuchnie pożar." - nagła konieczność, to nie jest inspekcja czy w mieszkaniu jest porządek. W razie nagłej konieczności typu cieknąca rura - wzywa się ślusarza, ewentualnie kontaktuje z osobą, która mieszka pod tym adresem, aby niezwłocznie otworzyła, jeśli nie chce zamków wymieniać - telefon istnieje! W razie pożaru ktoś dzwoni do właściciela? Żeby drzwi otworzył? Serio?! Ty widziałaś kiedyś pożar?? "Właściwie nie ma on żadnych praw do SWOJEGO lokalu, bo go chwilowo wynajął" de facto wynajmując lokal zrzeka się części praw, czyli niespodziewane wizyty itp. Podstawa prawna: art. 193 Kodeksu Karnego, stanowisko Sądu Najwyższego w postanowieniu z dnia 21.07.2011(sygn. akt I KZP 5/11) - Sprawcą przestępstwa naruszenia miru domowego w rozumieniu art. 193 k.k. może być także właściciel domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu. I już się nie gorączkuj tak z tym, że to jest jego dom, jak chce mieć nad nim pełną kontrolę, to niech go nie wynajmuje tylko sam w nim mieszka...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 września 2014 o 17:38

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
14 września 2014 o 21:16

@qaro: ja uważam, że postąpiła dobrze - nie zignorowała faceta, nie pozwoliła, żeby ją obrażał, ale też nie broniła swojej racji w sposób wulgarny. Po upewnieniu się, że pan nie przyjmuje racjonalnych argumentów, zamknęła mu usta jedną ciętą ripostą. I wolę już czytać o kimś, kto w taki sposób reaguje na bzdurne zaczepki, niż po raz setny - karpik, kurtyna, odebrało mi mowę, nie wiedziałam co powiedzieć i dlatego żalę się na piekielnych...

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
14 września 2014 o 18:53

@qaro: ta, bo lepiej wdawać się w bezsensowną polemikę z jakimś kretynem, który nie rozumie, że zagipsowanej nogi nie da się zgiąć, ergo doprowadzić do sytuacji, gdy pokona mnie doświadczeniem, niż dosadnie powiedzieć panu, żeby się odczepił? Wiesz, Autorka mogła użyć szeregu nieparlamentarnych słów, które zakończyłyby tę bezsensowną konwersację, ale po próbie kulturalnego wytłumaczenia czemu pan awanturnik nie ma racji, stanowczo zakończyła dyskusję. Lepiej spuścić wzrok i jak ktoś na mnie pluje cieszyć się, że deszcz pada...

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
28 sierpnia 2014 o 22:21

@gorzkimem: i to jest niby potwierdzenie, że dysleksja dotyczy czytania?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
25 sierpnia 2014 o 20:24

@gorzkimem: no proszę, ciekawych rzeczy człowiek się dowiaduje, szkoda, że bzdurnych. Dysleksja dotyczy zarówno pisania, jak i czytania...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 sierpnia 2014 o 14:12

@sharpy: to rowerzysta z niesprawnymi hamulcami jest zagrożeniem na drodze... a jeśli ma "trochę gorsze hamulce" powinien jeździć z prędkością umożliwiającą zatrzymanie się, gdy pojawi się niespodziewana przeszkoda. Kierowca jest piekielny, jak poprzednicy tego kwestionować nie będę. Ale co to za tłumaczenie, że rower może mieć "gorsze hamulce"?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
4 sierpnia 2014 o 13:21

@bloodcarver: u mnie na uczelni trzeba było stworzyć pismo do dziekanatu, w którym zawierała się prośba o umożliwienie zaliczenia dwóch lat w ciągu jednego roku. Plus jakaś sensowna motywacja i tyle. Resztę, czyli całe umawianie się na egzaminy, formy zaliczeń itd, do dogadania z wykładowcami, uwaga, bo to ważne - PRZED terminem egzaminu. Czy uważasz, że każdy student ma prawo przyjść sobie na jakikolwiek egzamin i zdawać go, bo mu się akurat zamarzyło ten konkretny egzamin zdawać tu i teraz, a nie za rok? Wyobrażasz sobie jaki byłby ogólny bałagan? Gdyby studentka ta wcześniej zgłosiła taką chęć, zaniosła odpowiednie podanie to nie byłoby żadnego problemu. Moim zdaniem sama sobie życie utrudniła. Nie chcę deprecjonować jej zdolności, pędu do wiedzy itd... ale nauczenie się na egzamin, gdy ma się zagadnienia i skrypty nie jest takim dużym wyczynem, że prowadzący MUSI doceniać starania studentki i zaliczać jej egzamin awansem, pomimo niedopełnienia formalności.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 22:38

@thefinalaction: pudło... Płock;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
30 lipca 2014 o 18:42

@sapphire101: zabawne, dopatrujesz się "potworków" interpunkcyjnych i nie tylko a sama piszesz "nie wieżę"... Poza tym, jak nie ma pracy a pieniądz potrzebny, ludzie chwytają się każdej opcji... nawet tej najbardziej nieracjonalnej...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
23 lipca 2014 o 10:16

@OwOcOwO: Polecam książkę "Dar Strachu", tam autor wyjaśnia dlaczego "dmuchanie na zimne" niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
22 lipca 2014 o 15:06

@Jorn: Słowa "no" się nie wzmacnia. W słowniku języka polskiego nie ma takiego słowa jak "noż". Więc teoretycznie poprawnie powinno być "no".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lipca 2014 o 11:01

@Sharp_one: Ten test nie diagnozuje alkoholizmu jako takiego... ech... jest to test do autodiagnozy zwłaszcza osób, które już czują potrzebę pomocy... poza tym, kiedy zadaję takie pytania osobie, która ma ewidentny problem z alkoholem i uzyskuję takie pytania, nie jest to takie bezwartościowe dla mnie - wiem co najpierw muszę zrobić, jaki mechanizm przełamać, żeby w ogóle można było z taką osobą rozmawiać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lipca 2014 o 8:04

@SecuritySoldier: a co jeśli taka osobę nie denerwuje nic innego, tylko uwagi dotyczące picia? Albo te uwagi denerwują bardziej niż pozostałe? Skreślasz test, który nie diagnozuje, ale pomaga w ustaleniu problemu? Napisałam Ci, że jest on uzupełniany pogłębionym wywiadem.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lipca 2014 o 20:59

@SecuritySoldier: Żaden test ze stuprocentową skutecznością nie zdiagnozuje problemu. Jednak, w przypadku alkoholizmu, ten test daje ogólne pojęcie osobie, która go sobie sama robi, czy coś się dzieje czy nie. Testy psychologiczne nie są wyrocznią w żadem sposób. Raczej są wskazówkami, w którą stronę ma diagnostyka przebiegać. Bardziej skomplikowanym i już dającym większy obraz problemu jest Audit oczywiście, ale żaden test nie zastąpi rozmowy i wywiadu środowiskowego. W przypadku alkoholików, denerwowanie się, gdy ktoś zwraca uwagę na ilość wypijanego alkoholu jest cechą bardzo charakterystyczną. Pewien pan, który faktycznie ma problem alkoholowy, do tej pory jak mnie widzi zabija mnie wzrokiem, bo skonfrontowałam go z faktami, a on mocno zaprzecza sam sobie, że problem ma.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lipca 2014 o 19:14

@SecuritySoldier: myślałam, że bardziej zbiorczo to potraktujesz. Uważam, że jeśli ktoś ma takie podejście, że po jednym upiciu się, już odczuwa duże wyrzuty sumienia to lepiej niech nie pije. Na marginesie. Odpowiadając tak na pierwsze dwa pytania przytoczone przez Ciebie mogę domniemywać, że coś na rzeczy leży. Zwłaszcza na to drugie - jeśli denerwuje Cię, że ktoś zwraca uwagę na to, że za dużo pijesz, to coś idzie w złą stronę. BTW, to jest test do autodiagnozy, który tylko sugeruje, że coś się dzieję niedobrego z naszym sposobem picia.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
21 lipca 2014 o 19:08

@advocatusdiaboli: to było pytanie retoryczne, chciałam pokazać, że problem tkwi bardziej w PRZYMUSIE picia, niż samej ilości alkoholu wypijanego w weekend. ps. Uwielbiam pomidorową z ryżem;P

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lipca 2014 o 13:58

@Fomalhaut: no właśnie to strzelanie klina jest kluczowe, bo albo myślisz nigdy więcej, albo walisz... poza tym, zbieranie op... za to co się robi po pijaku, też już raczej normalne nie jest... a od szefa to w ogóle... także osoba, która nie ma problemów z alkoholem odpowie twierdząca na maks dwa pytania...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1014 15 następna »