Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fak_dak

Zamieszcza historie od: 13 marca 2012 - 22:08
Ostatnio: 21 stycznia 2015 - 16:51
  • Historii na głównej: 63 z 65
  • Punktów za historie: 53214
  • Komentarzy: 1068
  • Punktów za komentarze: 15740
 
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 16) | raportuj
26 maja 2014 o 16:33

@bloodcarver: Oczywiście, oczywiście. Uzależnieni nie są niczemu winni. Winni są źli rodzice, nieczułe żony/mężowie, wymagający szefowie w pracy, niezaangażowani sąsiedzi, represyjne społeczeństwo, a w końcu mało opiekuńcze państwo. Twoje myślenie, to klasyka uzależnienia lub współuzależnienia. W terapii uzależnień chodzi o to, by pacjentowi przywrócić myślenie, że za uzależnienie jest winien nie cały świat, tylko on osobiście. Pacjenci nagminnie odpowiedzialność zwalają na innych. Jeżeli ktoś już dostrzeże swój udział w tym, że pije lub ćpa, to można zacząć uczyć go rozeznawać mechanizmy wchodzenia w ciągi i kontrolować nałóg.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
26 maja 2014 o 16:22

@ampH: W szpitalach obowiązuje prosta zasada. Pielęgniarka podaje leki na pisemne zalecenie lekarza, w wyjątkowych nagłych sytuacjach ustne. To, że pielęgniarki nie chciały na życzenie rodziny podawać leków nie wpisanych do karty świadczy o ich mądrości. Gdyby się cokolwiek stało, nie wybroniłyby się przed prokuratorem, tłumacząc dobrymi chęciami. Przepisy są w tym temacie jednoznaczne. Leki zawsze zleca lekarz. Jeżeli rodzina pacjenta uważa, że jakiś lek powinien być podany, to powinna iść do lekarza prowadzącego i powiedzieć mu to. Ostateczną decyzję jednak zawsze podejmuje lekarz, nawet jeżeli dzieje się to w brew wcześniejszym zaleceniom innych lekarzy.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 21) | raportuj
26 maja 2014 o 16:00

@Armagedon: Oczywiście, że się nie dogadamy. Ty prezentujesz jakąś nierealną roszczeniowo-bomisiowską wizję, w której lekarz robi wszystko co mu pacjent powie, ale bierze za to pełną odpowiedzialność. Skrzyżowanie doktora Judyma ze świętym Mikołajem, z niewielką domieszką Matki Teresy. Ja prezentuję stanowisko, że lekarz to nie żadne powołanie, tylko zawód, który trzeba, jak każdy, wykonywać uczciwie, rzetelnie i profesjonalnie. Nic poza tym. Dla mnie najważniejsze w pracy jest moje bezpieczeństwo. Po to się tworzy procedury i zasady postępowania, by lekarz mógł pracować bezpiecznie, zarówno w odniesieniu do zagrożenia zdrowia i życia, jak i ryzyka roszczeń sądowych. Wiem, że uderza to twoją romantyczną wizję lekarza pędzącego w rozwianym fartuchu, z narażeniem życia na ratunek pacjentowi i nie jest mi wcale z tego powodu przykro. Nie mam zamiaru też dawać nowych recept refundowanych pacjentowi, który receptę zgubił lub zniszczył lek. NFZ za taką akcję mógłby nałożyć na mnie karę w postaci nakazu zwrotu niesłusznie przyznanej drugi raz refundacji. Skoro pacjent nieostrożnie obchodził się z lekiem/receptę, niech poniesie odpowiedzialność i płaci za nową porcję 100% ceny. Centralny system rejestrujący wypisane recepty uderzy głównie w wyłudzających leki narkotyczne i benzodiazepiny. Uczciwy pacjent niczego na nim nie straci. Pomoże on też w sytuacji, gdy pacjent nie jest w stanie w gabinecie przypomnieć sobie zażywanych od innych lekarzy leków. Interakcje lekowe są ważne. Lekarka w podanym przez ciebie przykładzie wykazała się kompletnym zidioceniem. Danie dużej ilości morfiny z zaleceniem "niech pani podaje kiedy zechce" jest podkładaniem się prokuratorowi. Pacjentowi z terminalną chorobą nowotworową nie należy żałować opiatów, ale należy nadzorować dawkowanie. Rodzina w dobrej wierze może łatwo przedawkować i zabić pacjenta. Chyba, że o to chodziło, wtedy taki usłużny lekarz to skarb.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
26 maja 2014 o 6:42

@Armagedon: Ty tak celowo pomijasz istotę wypowiedzi, a czepiasz się pobocznych pierdół, czy zwyczajnie nie rozumiesz tego co czytasz? Mnie zupełnie nie interesuje, co twoim zdaniem jest wystarczająco godne, by porównać je z organizmem człowieka, ani co może zepsuć nieuważny mechanik-amator. Dla mnie jest ważne, że domorosły specjalista od medycyny, mając nieograniczony dostęp do leków, może znacznie pogorszyć swój stan zdrowia, a naprawiać go będzie naszym kosztem. Często za wielokrotnie większe pieniądze, niż gdyby się leczył od początku pod okiem lekarza. Na kolejki do lekarza rodzinnego po przedłużenie recept są dobre rozwiązania. Albo recepty samoprzedłużające się na okres roku - w razie stabilnego stanu zdrowia pacjent będzie mógł co miesiąc zgłaszać się do apteki po nową porcję leków, albo wypisywanie leków stałych, bez zmiany dawkowania, przez przeszkolone pielęgniarki. To drugie jest moim zdaniem lepsze.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 28) | raportuj
25 maja 2014 o 21:48

@Izura: A ja jestem przeciw uwolnieniu rynku leków w obecnej sytuacji rynku ubezpieczeń. Bo za idiotów, który będą się sami leczyli, bez konsultacji z lekarzem, zapłacimy wszyscy, gdy z powikłaniami trafią do szpitala. Gdyby każdy ubezpieczał się zdrowotnie wyłącznie prywatnie, to jak dla mnie, wszystkie leki mogą być bez recepty. Wtedy za swoje niemądre pomysły każdy by płacił z własnej kieszeni. Dzisiaj rynek napraw samochodów jest w 100% prywatny. Nie ma Narodowego Serwisu Samochodowego, obowiązkowych składek remontowych i prawa każdego do bezpłatnych napraw. Jeżeli komuś zepsuje się samochód i sam będzie w nim grzebał psując go jeszcze bardziej, to sam za swoją głupotę zapłaci podwójnie, gdy w końcu odda do serwisu. Mądry człowiek, jeżeli się nie zna dobrze, odda auto do mechanika.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 20) | raportuj
25 maja 2014 o 18:05

@totalski: A jak będzie za późno, to się pewnie okaże, że to lekarze zawalili, bo za słabo cię przekonywali, bo nie wiedziałeś, bo się nie spodziewałeś, bo nie byli w stanie w zaawansowanym stadium dokonać cudu. A to, że w czasie kiedy się jeszcze dało coś zrobić, ty uważałeś, że jesteś mądrzejszy, będzie nieistotnym szczegółem.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2014 o 18:05

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 26) | raportuj
25 maja 2014 o 18:02

Wielu ludzi wyłudza też od lekarzy rodzinnych benzodiazepiny (Relanium, Xanax, Clonazepam, Lorafen) na handel. Osoby uzależnione są w stanie sporo zapłacić, byle mieć to czego domaga się organizm. Niestety też wielu lekarzy rodzinnych i specjalistów wypisuje te leki zupełnie bezkrytycznie. Czekam z utęsknieniem na centralny system, w którym lekarz będzie mógł sprawdzić recepty, jakie pacjent miał wypisane w ciągu ostatnich miesięcy. Minister obiecywał, że stworzy taką centralną bazę danych medycznych pacjentów.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 15) | raportuj
25 maja 2014 o 14:16

A co to za choroba? Bóle głowy to jedynie objaw. Musi być poważna, skoro proponują operację neurochirurgiczną.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
19 maja 2014 o 13:56

Podpisuję się dwoma rękoma. Powtarzam to od lat, wywołując oburzenie niektórych "miłośników psów". Wszystkie psy i koty powinny być obowiązkowo rejestrowane i chipowane. Wszystkie psy i koty nieprzeznaczone do hodowli powinny być sterylizowane. Skończyłoby się bezmyślne "produkowanie" szczeniaków, które potem są topione wiadrze. Za niedopełnienie tych obowiązków powinny być drakońskie kary.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
19 maja 2014 o 13:50

Dla niektórych kobiet taka zazdrość to dowód wielkiej miłości. Nie widzą, że to raczej dowód na kompletny brak zaufania i potrzebę kontroli.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 22) | raportuj
19 maja 2014 o 13:47

@AureliuszReturn: "lubi łomot", to chyba za dużo powiedziane. Poza masochistami nit nie lubi być bity. Nie bez powodu jednak istnieją kobiety (czasami też faceci), które co i rusz pakują się w przemocowe związki. Ledwo uwolnią się od jednego przemocowca, a już znajdują kolejnego, który będzie się nad nimi znęcał psychicznie i fizycznie. One po prostu takich facetów potrzebują. Nie chodzi im o samo bicie, tylko o zazdrość, agresywność niesłusznie utożsamianą z siłą, potrzebę bycia kontrolowaną i kierowaną w życiu. Przemoc jest efektem ubocznym bycia z tym typem mężczyzn. Czasami takim osobom może pomóc psycholog. Czasami nie, bo nie wszystkie chcą się zmienić.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
18 maja 2014 o 16:57

Nauczyciel zwolniony dyscyplinarnie, bez rzetelnego postępowania, na podstawie niepotwierdzonego oskarżenia uczennicy, której grozi oblanie z jego przedmiotu. Kiepski z ciebie Andersen.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
17 maja 2014 o 20:25

Spadek mentalny po komunie. Jak coś jest państwowe to jest niczyje. A jak niczyje, to można zabrać lub zniszczyć. Ludzie nie myślą, że są współwłaścicielami dóbr publicznych i nie czują się za nie odpowiedzialni.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 19) | raportuj
17 maja 2014 o 18:21

@bloodcarver: Ubiegłeś mnie. To samo miałem napisać. Wygląda na to, że zawiodła organizacja i zabrakło umiejętności szukania kompromisu. Mam pod opieką 16-latkę. W szkole wszystkie wyjazdy wymagają z dużym wyprzedzeniem zgody opiekunów na piśmie, często są poprzedzone spotkaniem organizacyjnym, w którym biorą udział uczniowie i rodzice, oraz zbierane są zadatki.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
17 maja 2014 o 18:15

@sla: Zdecydowanie nie prościej. Policz koszta. Pełen autobus szkolny jest zawsze najtańszy. I wątpię, by były bezpośrednie połączenia kolejowe z ich miejscowości do Ustrzyk Dolnych. A dworca z tych jeszcze trzeba czymś dojechać do bazy noclegowej. A z bazy noclegowej, którą nie zawsze są Ustrzyki Górna czy Wetlina, jeszcze trzeba jakość dotrzeć do wyjścia na szlak. Jako sam czy we dwoje jeździłem czym popadnie, nawet stopem. Gdybym był wychowawcą w gimnazjum, nie odważyłbym się zabrać klasy inaczej niż autobusem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
16 maja 2014 o 21:47

@reinevan: Mylisz się. Po pierwsze od 2 lat szpitale są spółkami będącymi własnością samorządów, albo prywatnego właściciela. Jako takie muszą się przynajmniej finansowo zbilansować. Nikt szpitalowi nie kupuje sprzętu, musi sobie na niego sam zarobić. Jeżeli szpital pozwala na wykorzystanie sprzętu na badania odpłatne, to na tym zarabia. Nie mówię tu o nielegalnym pokątnym korzystaniu ze sprzętu, tylko o legalnej umowie na dzierżawę przez prywatnego lekarza. Co w tym nieuczciwego? Lepiej by się sprzęt kurzył, czy pracował i przynosił zyski dla szpitala? Ze świadczeniami finansowanymi przez NFZ jest tak, że sprzętu i możliwości badań jest zawsze więcej niż pieniędzy na ich opłacenie. Szpital nie będzie robił badań za które nie zapłaci ani NFZ, ani prywatny pacjent. Autor tej historii oburzył się, że w poradni (czyli zapewne prywatnej firmie) terminy na NFZ są wielomiesięczne, a ten sam sprzęt jest komercyjnie dostępny od zaraz. Też uważasz, że to nie w porządku?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2014 o 21:48

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
16 maja 2014 o 16:50

@plokijuty: Każde używanie cudzego sprzętu bez wiedzy właściciela jest kradzieżą. Za to nie widzę niczego niestosownego, że szpital czy poradnia pozwala na używanie swojego sprzętu do celów medycznych usług płatnych. Chyba lepiej by przynosił zyski niż stał bezczynny.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
16 maja 2014 o 13:21

@reinevan: Nie rozumiem, co wykazała ta kontrola w kontekście porad płatnych? Ktoś w ramach opieki nocnej i świątecznej przyjmuje prywatnie? Ambulatoryjne prywatne usługi medyczne dotyczą w zasadzie tylko specjalistyki. Zasada jest prosta - jak kontrakt jest realizowany, to NFZ nie powinno nic obchodzić, co się poza tym w poradni dzieje, bo to nie ich broszka. A jak nie jest wyrabiany (co się w zasadzie nie zdarza), to NFZ przy najbliższym kontraktowaniu da mniej punktów.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 maja 2014 o 12:27

@NIEwyimaginowanySwiat: Ależ on odda. Właścicielowi poradni. Zwykle dochód z takich wizyt jest dzielony 50/50. A jeżeli jakiś właściciel poradni będzie miał fantazję by pozawalać lekarzom przyjmować u siebie pacjentów prywatnie, bez pobierania za to opłaty, to jest to wyłącznie jego sprawa. Kto bogatemu zabroni?

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 24) | raportuj
16 maja 2014 o 4:01

@ NIEwyimaginowanySwiat: "Ja rozumiem, że decydując się na prywatne leczenie zobligowany jestem do płacenia, ale nie mogę zrozumieć dlaczego lekarze przyjmują także prywatnie poza kolejkami w publicznych poradniach. Czy kolejki te są tylko spowodowane ograniczoną ilością, która jest refundowana, a może po prostu kolidują też z bieżącym, prywatnym diagnozowaniem klientów, tfu... pacjentów." Słowo "publiczny" oznacza jedynie, że placówka wykonuje usługi finansowane z pieniędzy NFZ. Fundusz jest jedynie płatnikiem a nie właścicielem. Prawie wszystkie poradnie to prywatne firmy i jeżeli wyrabiają kontrakt podpisany z NFZ, to w pozostałym czasie mogą robić co zechcą. A ponieważ mają pomieszczenia, sprzęt i personel, to najczęściej robią odpłatnie badania i konsultacje lekarskie. Co w tym niewłaściwego? Poradnia jest publiczna tylko w godzinach zakontraktowanych z NFZ. Po tych godzinach jest niepubliczna.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 27) | raportuj
15 maja 2014 o 22:28

@kasiunda: Ja w dowcipie: Matura z matematyki: 1980 Drwal wyciął drzewa za 100zł. Koszta wyniosły 4/5 przychodu. Ile zarobił drwal? 1990 Drwal wyciął drzewa za 100zł. Koszta wyniosły 80zł. Ile zarobił drwal? 2000r. Drwal wyciął drzewa za 100zł. Zarobił 20zł. Zakreśl liczbę 20. 2010r. Ekologicznie niewyedukowany drwal wyciął bezcenne drzewa. Razem z kolegami odegrajcie scenę, w której przedstawicie co czuły ptaki i inne leśne zwierzątka. 2014. Drwal wyciął drzewa za 100zł. Pokoloruj drwala. Stare, ale ciągle mnie bawi. :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2014 o 22:29

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
15 maja 2014 o 22:05

@Drill_Sergeant: Pamiętam z 8 klasy sprawdzian z mapą konturówką polityczną Afryki. Należało wpisać zaznaczone kraje i ich stolice. Dawna 8 klasa to jakby dzisiejsza 2 gimnazjum.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 maja 2014 o 18:25

@tatar666: Nie. Ja jestem za wolnością osobistą. Ale prawo jest prawem. Nie można się do niego nie stosować, jak ktoś nie ma ochoty lub mu nie pasuje.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
15 maja 2014 o 17:24

Po to jest nadzór budowlany. Jakby ktoś coś zbudował samowolnie, urzędy przymknęły oko, a potem dzieło zawaliło się i zabiło ludzi, to zaraz byłby wrzask w mediach, że instytucje państwowe nie zapobiegły katastrofie. Tak samo jest z Sanepidem. Wszyscy na niego psioczą, ale jak dojdzie do zatruć pokarmowych, to się wszyscy pytają o to, gdzie był Sanepid. Możemy mieć albo całkowita wolność osobistą i majątkową, albo jakieś mniej lub bardziej ingerujące w działania obywateli państwo opiekuńcze. A skoro ludzie wolą państwo opiekuńcze, to niech się nie dziwią, że "opiekuńczy" urzędnicy traktują ich jak nieodpowiedzialne dzieci.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
15 maja 2014 o 17:17

@bazienka: "(...) rodzila ponad 70 godzin (...)" Hmm... Coś długo. Co prawda nie jestem ginekologiem, ale ze studiów pamiętam powiedzenie, że rodząca nie może zobaczyć drugiego wschodu słońca. Oznacza to, że po 24h od początku porodu, jeżeli nie ma rozwiązania, daje się oksytocynę lub robi cesarkę. Ale tak jak mówiłem, jestem tylko prostym psychiatrą, studia skończyłem dawno temu i nie przykładałem się zbytnio do położnictwa. Jeżeli się mylę, to niech mnie ktoś poprawi.

« poprzednia 1 210 11 12 13 14 15 16 17 18 19 2041 42 następna »