Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

inga

Zamieszcza historie od: 19 września 2011 - 17:01
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 18:01
  • Historii na głównej: 16 z 21
  • Punktów za historie: 5834
  • Komentarzy: 827
  • Punktów za komentarze: 7598
 
[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 21) | raportuj
27 czerwca 2014 o 22:25

@sla: Bo słuchawki mogą być dokanałowe (tłumiące mocno), wokółuszne (tłumią nawet 100%), douszne i nauszne - które przepuszczają większość dźwięków z zewnątrz. Tak, możecie mnie zlinczować, słucham muzyki na rowerze, ze słuchawek przepuszcajacych dźwięk, na tyle cicho, że słyszę brzęczenie łańcucha, przypiętego do bagażnika. Czyli bez porównania więcej niż kierowca w dobrze wytłumionym aucie. Nie bronię rowerzystów ze studyjnymi słuchawkami wielkości hełmu, ale błagam - nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka. Myślenie stereotypami jest głupie i groźne.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 czerwca 2014 o 19:47

Walcz, powodzenia! Mam tylko sugestie - sformułowanie "z transportem własnym" jest myląca - "transport własny" na stronach sklepów zwykle oznacza, że klient sam transportuje sprzęt odebrany z magazynu.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
27 czerwca 2014 o 19:38

Prooooszę, nie "w woli" tylko "gwoli". Lepiej nie używać słów, których się nie rozumie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
25 czerwca 2014 o 19:15

@cher: Oczywiście, autorzy często bywają piekielni. Znam badacza, który w ogóle nie zgadza się na redakcję swoich tekstów - w pierwszym przypisie widnieje więc informacja, że za ostateczny stan tekstu odpowiada wyłącznie on. I niestety, to widać ;) Niektórzy mają swoje dziwactwa - np. upierają się przy oryginalnej wersji imion (rzadziej też nazwisk) postaci historycznych, które od dekad funkcjonują w wersji polskiej, więc Jerzy Waszyngton, Karol Marks i Michał Anioł nie przejdą. Ciekawe, czy Konfucjusza też koniecznie chcieliby zapisywać w oryginale? ;)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
25 czerwca 2014 o 14:57

@kalulumpa: Nie zwalajcie wszystkiego na autorów. Patrzę na sytuację z drugiej strony i uwierzcie mi, tekst spaprany przez korektora potrafi podnieść ciśnienie równie mocno jak autor, upierający się przy swoim. Wielokrotnie bywałam takim "upierdliwym" autorem - ale jak się nie wkurzać, gdy po korekcie zdanie znaczy już coś innego, "Polskę Ludową" (1944-89) "skorygowali" na PRL (1952-89) i mechanicznie zamieniając "roku" na "r." zrobili mi z "mroku" - "mr."? Znajomemu korekta w wydawnictwie naukowym (!) "dorzuciła" do tekstu model jakiegoś sprzętu, który kupował korektor - bo mu się "ctrl+v" samo wcisnęło. Dlatego dobry korektor i redaktor są na wagę złota :)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
17 czerwca 2014 o 23:35

@Karl: Litości, czytaj ze zrozumieniem. Autorka nie narzeka na biust, ale na to, że nie może dobrać sukienki. To nie żadne "fioł". W przeciwieństwie do facetów, my cycki mamy na co dzień i w coś je musimy pakować ;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
17 czerwca 2014 o 23:32

@sla: Może chodzi o rozmiarówkę francuską? 85D to 85 w biuście i miseczka D = 65D. W przeciwnym wypadku Niunia na 100% nosi zły rozmiar. Przy rozm. 34, 85 to można mieć w biuście, a nie pod...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
17 czerwca 2014 o 22:45

@calodniowysen: Mam tak samo! Właściwie wszystkimi wymiarami powinnam się mieścić w 36, ale w praktyce kupno sukienki lub spódnicy ołówkowej to mordęga. W Zarze kupuję tylko t-shirty i spódnice na gumce (34), bo ostatnio nawet w 38 nie mogę wcisnąć biustu (65E/F). W Mohito - to samo. Kupno dżinsów to koszmar. Każde dobre w biodrach - odstają w talii i/lub kończą się w połowie pośladków, nawet na stojąco. Jasne, można się szarpnąć na Levis curve ID, ale w Pl z 20 modeli są dostępne tylko rurki. O dziwo, w angielskim GAPie spodnie idealne (curvy line) o dowolnym kroju kupowałam od ręki. Zresztą ze zdziwieniem odkryłam, że w większości sklepów "wyginęły" bootcuty, bardzo łaskawe dla kobiecej sylwetki. Ratują mnie - podobnie jak Cytokinę - odcinane pod biustem i/lub zakładane sukienki, dzianina, stretch i sh. Niestety, większość dominujących w sieciówkach trendów (oversize, wzorzyste spodnie, uproszczone, geometryczne kroje itp) nadaje się tylko na chłopczyce. Lata 50. wróćcie!!!

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 19) | raportuj
13 czerwca 2014 o 18:04

@SlimSkinhead: Może przyjść choćby w gorsecie, ma być oceniona na podstawie wiedyz i potraktowana z szacunkiem, zgodnie z Regulaminem uniwersytetu. Ala jak zawsze - facet zachowuje się jak cham? Wina kobie, że mają cycki! Powinny przychodzić w czadorach, żeby nie prowokować. A jak je molestowali lub gwałcili - ich wina! Kiedy do cholery faceci zrozumieją, że człowiek tym różni się od zwierzęcia, ze panuje nad instynktami. To się nazywa kultura. Nikt nie twierdzi, że człowiek idący z lodem po ulicy prowokuje i sam sobie jest winy, jeśli ktoś mu tego loda wyrwie i zje. Dlaczego z kobiecym ciałem jest inaczej. Zdradzę Ci jeszcze jedną tajemnicę - wyobraź sobie, że nawet zasłonięte cycki mogą przyciągać wzrok. Nawet ukryte pod swetrem. Mają je sobie amputować? I ostatnia sprawa - w historii była mowa o niesprawiedliwym ocenianiu kobiet niezależnie od ubioru. Temu też są same winne?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2014 o 17:54

@SunAmelia: Litości, jak można wypisywać takie głupoty?!? Wiesz, zdradzę Ci tajemnicę - miliony kobiet biorą sterydy! Ale nie żeby mieć większe mięśnie, ale żeby nie mieć dzieci. Straszne, co? Ten steryd nazywa się estradiol. Steroidy to duża grupa związków chemicznych, do których należą m.in.: - sterydy anaboliczne - sterole (np. cholesterol) - hormony płciowe (!) - kortykosteroidy - mające działanie przeciwzapalne, stosowane m.in. na wstrząs anafilaktyczny, w leczeniu astmy, chorób skóry i wielu innych schorzeń. Wrzucanie do jednej beczki kilkuset substancji należących do jednej grupy chemicznej, ale stosowanych w zupełnie innych celach i podawanych w innej formie (zastrzyk, maść, inhalacja, tabletki) to totalna głupota. Kortykosteroidy podawane w astmie to przecież zupełnie inne substancje, niż sterydy anaboliczne stosowane przez sportowców. Owszem, NIEKTÓRE mają skutki uboczne (gł. dosutne), ale akurat w leczeniu astmy najczęściej podaje się leki wziewne, uważane za w pełni bezpieczne, zawierające naprawdę niewielkie dawki steroidów (które mogą co najwyżej, bardzo rzadko wywołać grzybicę jamy ustnej, ale nie skurczenie członka) ewentualnie doustne - w krótkich seriach i małych dawkach (np. Metypred), nie powodujących poważnych skutków ubocznych (przy dłuższym stosowaniu dużych dawek jest ryzyko tycia, trądziku i innych schorzeń. Błagam, nie wypisujcie takich głupot, bo jeszcze ktoś uwierzy, że lek wziewny zawierający kilkaset MIKROgramów kortykosteroidu, najskuteczniejszej, nowoczesnej, stosowanej przez miliony ludzi substancji to prawie jak zakazana odżywka dla karka ze sterydami anabolicznymi. Mówię to jako astmatyk z 20-letnim stażem, od początku na - uwaga! - tych strasznych sterydach. Bez nich po szybkim marszu dusiłabym się przez pół godziny. Z nimi - mogę biegać, tańczyć, pływać, prowadzić normalne życie nie lądując co miesiąc w szpitalu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
13 czerwca 2014 o 17:11

@LittleShiloh: No, to jednak zależy od zęba. Ja na przykład pozbyłam się jednego zdrowego zęba w pełni świadomie. Była to moja ostatnia ósemka (dwie usunięte na etapie zalążków, jedna po długim nieudanym leczeniu). I tak niepotrzebna (wisiała sobie nad miejscem po dolnej), jak się popsuje - ciężko się do niej dostać i wyleczyć (bo mam małą szczękę), w dodatku krzywa, więc trudno ją domyć i może szkodzić siódemce (również przez ciągły ucisk). Od raz zrobiło mi się ładniejsze wcięcie pod kością policzkową ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 czerwca 2014 o 23:29

@kasiunda: Zostałam niedawno wciśnięta po znajomości do lekarza. Chodziło o 5-minutową poradę specjalisty po wypadku, na którą musiałabym czekać miesiąc. Choć nie zabrałam nikomu miejsca (lekarz zgodził się przyjąć mnie po wszystkich zapisanych pacjentach), miałam wyrzuty sumienia, dopóki nie spojrzałam na listę zapisanych na ten dzień pacjentów - z listy skreślona była połowa nazwisk, druga połowa nie pojawiła się, lekarz przesiedział w pustym gabinecie pół godziny do końca przyjęć.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
30 maja 2014 o 15:32

@bloodcarver: Przecież to dwie zupełnie inne sytuacje! Wszy da się usunąć bez obcinania włosów, raka bez chemii - przeważnie nie. Utrata włosów po chemii to skutek uboczny właściwego leczenia, obcięcie zapchlonych włosów - głupia próba zastąpienia leczenia. To nie konieczność a zwykłe lenistwo.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
20 maja 2014 o 20:17

@kasiunda: Ja też, 1992 :) I wyglądałam jak księżniczka! Rękawy i karczek z drobnej koronki, tiulowe falbany z wszytą żyłką, cudna była! Kupiona na bazarze od "ruskich", inna niż wszystkie, bo jak na tamte czasy bardzo delikatna (była moda raczej na ciężką "satynę" niż tiul i koronki). Teraz wydaje mi się być kiczowata, ale przypomnijcie sobie, jakie to były czasy. Bieda, inflacja, wspomnienie lat 80. kiedy naprawdę nic nie dało się kupić, a jeden dolar od wujka z Wiednia to było coś. Wszyscy wtedy nadrabiali stracone lata, moda była kiczowata, dominowały bazary, mało kto wiedział, jak wygląda prawdziwy szyk, reszta mogła się wzorować co najwyżej na Dynastii :) Jasne, teraz wybrałabym coś innego, ale wtedy też nie bardzo było z czego wybierać. Zresztą nie tylko "komunistki" wyglądały kiczowato. Wujkowie w błyszczących garniakach, ciotki z toną lakieru na włosach, turkusowe cienie i czarna krecha wokół każdego oka. Więc nie oceniajmy siebie i swoich rodziców tak krytycznie!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 maja 2014 o 17:01

@zmywarkaBosch: Martwiło mnie to "co najmniej". Nigdy nie wiadomo, na ile jeszcze wystarczy baterii, trzeba byłoby pamiętać, żeby zawsze mieć przy sobie zapasową baterię... Skoro można mieć obie lampki na dynamo, po co się stresować? Doczepiane lampki na baterie "paluszki" opadały, opaski do montażu źle reagowały na zmiany temperatury (rozciągały się lub pękały), wolę montowane na stałe i zasilane dynamem. Nawet w zimie dojeżdżam do pracy na rowerze szybciej niż komunikacją miejską. Żadnych awarii trakcji, korków, czekania na przystanku na mrozie, w lecie - wybrzuszonych szyn. Gdyby jeszcze odśnieżali najbardziej uczęszczane DDR!

[historia]
Ocena: 61 (Głosów: 63) | raportuj
13 maja 2014 o 23:09

Po ostatniej próbie kupienia roweru stacjonarnie zrezygnowałam. Wiedziałam, czego chcę - roweru miejskiego z przerzutką i dynamem w piaście. "A może jednak trekkingowy". Nie, bo mam chory kręgosłup, muszę jeździć jakbym kij połknęła i mieć typowo damską ramę, bo pomykam w spódnicach. "Ale wie pani, jak dętka pójdzie, to ciężko koło zdjąć". Wiem, ale zależy mi na komforcie jazdy przez cały rok a nie komforcie wymiany dętki raz w roku. "A nie woli pani 24 biegów?". Nie, bo w mieście potrzebuję max. 7, przerzutki odpornej na sól i piach, poza tym lubię mieć hamulec w kontrze. "Ale teraz są lepsze hamulce, pani jest przyzwyczajona do takich w pedałach i pewnie boi się nowości". Nie! Mam słabe krążenie i w zimie ledwo ruszam palcami, w dodatku na mrozie, w śniegu, deszczu klamki robią się śliskie. Wolę hamować pedałami i dlatego kupuję kolejny rower z przerzutką w piaście. "Ciężki jest, proszę zobaczyć jaki mammy lekki szosowy". Nope, nie musi być lekki, bo nie będę go nigdzie wnosić. I mówiłam już, że nie mogę jeździć mając tyłek wyżej niż kierownicę. "Tylna lampka jest na baterię a nie na dynamo, ale to wystarczy". Nie, nie wystarczy, jeżdżę też w zimie, na 15-stopniowym mrozie baterię może szlag trafić w każdej chwili - muszę mieć pewność, że zawsze będę widoczna. Jeżdżę na co dzień czwarty sezon i naprawdę wiem, czego potrzebuję, a zostałam potraktowana jak blond dziunia, która napatrzyła się na rowerki z koszyczkami i kwiatkami i będzie godzinami dobierała dzwonek pod kolor blokady. Kupiłam przez internet.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
12 maja 2014 o 16:08

@GreenGreen: A czy na paragonie nie ma godziny wydruku?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
7 maja 2014 o 23:31

Hmm... mnie to aż tak bardzo nie dziwi :) Jak pisałam w jednej z historii, moja rodzina ma domek letniskowy na wsi. Starszy gospodarz, właściciel maleńkiego poletka, sam proponował skoszenie naszej działeczki w zamian za możliwość zabrania trawy. Przychodził z kosą, ostrzałką i koszem na plecach, często nawet pod naszą nieobecność, gdy uznał, że trawa jest już odpowiednia. Dopiero po namowach zgodził się brać za to pieniądze. Z tym że nasza wieś leży w górzystym terenie, rolników-przedsiębiorców nie ma, pola są zbyt małe, by utrzymać z nich rodzinę, większość młodych pracuje w mieście lub jeździ na saksy, a starsi gospodarze idealnie realizują wzorzec chłopa w starym stylu ;)

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 26) | raportuj
7 maja 2014 o 15:49

@bloodcarver: No ale "za pyszne jedzonko" to zupełnie coś innego niż "za darmo i nic niewartą rekomendację"!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 maja 2014 o 0:19

@multiszperaczka: Zastanawiam się, czy nie dałoby się ustalić "żartownisia" na podstawie numeru telefonu - może osoba, zajmująca się rezerwacjami sali pamięta datę telefonu u ma nr w rejestrze połączeń? Nie sądzę, żeby chciało mu/jej się kupować starter tylko z tej okazji.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
2 maja 2014 o 0:04

Życzliwe sąsiadki "pochowały" kiedyś moją babcię. Bo pod jej klatkę podjechała karetka, a kilka dni później przy kościele pojawiła się klepsydra z jej nazwiskiem... A że nazwisko popularne niemal jak Nowak, to mimo innego imienia, wieku, liczby, płci i imion pogrążonych w żalu dzieci - dośpiewały sobie historię o dramatycznym zawale serca... Rodzina, będąca z babcią w stałym kontakcie nie przejęła się tym, ale koleżankom babci nie było do śmiechu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 kwietnia 2014 o 22:06

@Aniela: Ja też! Po wypadku miałam przepuklinę dwóch dysków w kręgosłupie lędźwiowym, wyłam z bólu, noga drętwiała, już 10 dni fizjoterapii (w tym umiejętnego "wciskania" dysku na miejsce) postawiło mnie na nogi. Dosłownie! Teraz wystarczy mi kwadrans ćwiczeń dziennie, żeby ból nie wracał. Koniecznie o tym pomyśl, bo leki tylko maskują problem, nie likwidują ucisku na rdzeń kręgowy.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
3 kwietnia 2014 o 14:27

@mailme3: Nie rozumiem tej nowej mody na chwalenie się ignorancją. "Nie mam telewizora, nie wiem, jakie będą wybory, nie znam nazwiska ministra sprawiedliwości". Ja też nie mam telewizora, ale to nie znaczy, że nie mam pojęcia, co dzieje się w Polsce i na świecie. Jest prasa, Internet, radio, można nie oglądać Warsaw Shore i równocześnie wiedzieć, co dzieje się na Krymie. Nie wiem, dlaczego sprzeciw wobec ogłupiania przez telewizję objawia się u wielu ludzi dążeniem do samoogłupiania. Demonstracyjne ignorowanie wyborów też uważam za głupotę. Jeśli nie wierzysz, że europarlamentarzyści zrobią coś dobrego dla kraju, przynajmniej wybierz tych, którzy mniej zaszkodzą ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 marca 2014 o 14:26

@Pennywise: Proszę, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Jest praca w zawodzie dla humanistów, nawet tych po najbardziej niepraktycznych studiach. Ale to szansa dla mniejszego % absolwentów niż w przypadku kierunków ścisłych. I to nie jest wyłącznie wina studentów, a systemu. Jestem absolwentką jednej z hobbystycznych wylęgarni bezrobotnych (i pracuję w wymarzonym zawodzie), w czasach moich wykładowców przyjmowano tam 15 studentów, w moich - 30, teraz - ponad 100. Bo inaczej nie da się utrzymać obecnego - i tak mizernego - poziomu zatrudnienia (nie chodzi o utrzymywanie na siłę pseudonaukowców, którzy od dekady nic nie opublikowali, ale zapewnienie ciągłości zastępowania odchodzących na emeryturę - młodymi). Nadal tylko 15 znajdzie pracę w zawodzie, pozostali przyznają wprost - jeśli i tak mamy skończyć w korpo, nieważne co skończymy, a przynajmniej poszerzymy horyzonty. I dzięki nim znajdują zatrudnienie młodzi zdolni pracownicy naukowo-dydaktyczni.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
28 marca 2014 o 14:15

@Zmora: Problemy z fotografowaniem w bibliotece miałam ostatnio jakieś... 10 lat temu, później się ucywilizowało. W Jagiellonce i wszystkich bibliotekach instytutowych/wydziałowych można bez żadnych świstków, papierków i podań przefotografować całą książkę. Studenci dzielą między siebie listę lektur, każdy zgrywa je na pendrive'a albo płytę. To, że kiedy ostatnio byłaś w bibliotece, zasady były idiotyczne, nie znaczy że nic od tego czasu się nie zmieniło.

« poprzednia 1 224 25 26 27 28 29 30 31 32 33 następna »