Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

inga

Zamieszcza historie od: 19 września 2011 - 17:01
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 18:01
  • Historii na głównej: 16 z 21
  • Punktów za historie: 5834
  • Komentarzy: 827
  • Punktów za komentarze: 7598
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 lipca 2014 o 0:03

@voytek: Miałam nadzieję, że informacja o niskich dochodach utnie dalsze propozycje megakorzystnych kredytów ;) Wcześniej to się świetnie sprawdzało. Konsultant wydawał z siebie smutne westchnienie i dziękował za rozmowę. Jak wspomniałam powyżej - ten bank dzwonił też z korzystnymi propozycjami np. lokat, więc wysłuchanie oferty do końca leżało w moim interesie. Gdybym wiedziała, że chodzi tylko o polisolokaty, lokaty strukturyzowane i kredyty, w ogóle nie odbierałabym telefonu ;) Gdyby konsultant od razu powiedział o co chodzi - też nie brnęłabym w dyskusję.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 lipca 2014 o 23:57

@kitusiek: Jak napisałam powyżej - bank niekiedy dzwonił też z ofertami promocyjnych lokat, z których chętnie korzystałam, gdy miałam przypływ gotówki. Dlatego zanim spławiłam konsultanta, wolałam się upewnić, o co chodzi.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 lipca 2014 o 23:55

@timoov: Powinnam była uwzględnić to w historii - mieszkam w mieście, w którym średnia cena za m2 wynosi blisko 7 tys zł. Koszt absolutnie najtańszego 50-metrowego mieszkania do remontu na blokowisku z wielkiej płyty na obrzeżu miasta to ok. 200 tys zł. Miejsce postojowe z małą piwnicą w nowym bloku w rozsądnej lokalizacji kosztuje 40-45 tys. zł. Dlatego założyłam, że rata nie będzie wynosiła mniej niż 1000 zł :) Wysłuchałam oferty z bardzo prostej przyczyny - konsultanci z tego banku w większości dzwonili z propozycją założenia lokaty na korzystnych warunkach, z czego zdarzało mi się korzystać podczas przypływów fuchowej gotówki ;) Gdyby konsultant od razu powiedział, ze chodzi o kredyty - grzecznie bym odmówiła.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
3 lipca 2014 o 23:25

@timoov: Tak, wiem. Ale pan najpierw usłyszał, że wpłacanie kilkuset złotych co miesiąc lub spłata niewielkiej raty kredytu wziętego na kilka miesięcy byłoby dla mnie sporym problemem, a potem niezrażony zaproponował mi kredyt hipoteczny na 25-30 lat z miesięczną ratą w wysokości na pewno ponad tysiąca zł ;)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
3 lipca 2014 o 22:00

@DasUberVixen: Przypomina mi się słynna Zia. Dziewczyna przygotowywała ślub na cały etat przez chyba dwa lata i relacjonowała wszystko na forum wyborczej. Poszukiwania koloru przewodniego, idealnych butów, zmiana koloru przewodniego, poszukiwania sukni ślubnej, drugiej sukni ślubnej, butów, idealnego tortu,... I tak przez kilkaset stron (!). Wszystko bez zbytniego liczenia się z kosztami (wydali na to chyba wszystko, co mieli). Koniec końców okazało się, że ślubu właściwie nie było. Bo gdy opowiedzieli publicznie, że są ateistami, ksiądz nie zgodził się na ślub kościelny (co za zaskoczenie!) a cywilnego nie zdążyli załatwić na czas (!). Więc był "ślub humanistyczny", który nie wyglądał, jakby na jego przygotowanie poświecono więcej niż miesiąc... To chyba najbardziej skrajny przykład przedkładania "szopki" nad to, co naprawdę ważne.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
3 lipca 2014 o 21:51

@Fomalhaut: Do kiczu - nie. Oczywiście chciałam mieć elegancką suknię, ładną fryzurę, makijaż staranniejszy niż na co dzień, ale nie wpadłam w śluboszał. Zadbaliśmy wspólnie z narzeczonym o to, co dla nas naprawdę ważne - muzykę na ślubie, ładne zaproszenia, fajne miejsce na wesele. Ale te całe kwiatki na auto, kwiatki na stoły, białe gołębie, kolor przewodni, wielomiesięczne szukanie idealnej sukni, maniakalne odchudzanie - były mi kompletnie obojętne. Ale miałam szczęście, bo oczekiwania moje, narzeczonego i rodziców nie rozmijały się prawie w ogóle.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
3 lipca 2014 o 21:22

@bloodcarver: Większość fachowców, którzy wykańczali mi mieszkanie albo dorabia do etatu, który daje taką możliwość albo ma zapewnione zlecenia na okrągły rok. Przyznaję - gdy malarz, "zabookowany" na kilka miesięcy naprzód zaśpiewał mi cenę za malowanie małego, nowego mieszkania (bez mebli, podłóg, płytek, niczego, co będzie trzeba zabezpieczać - żadna filozofia, żadnych dekorów, szablonów itp) - podziękowałam serdecznie, pojechałam do marketu po wałek i uwinęłam się z tym w dwa dni. Wybór był prosty - pan zaśpiewał sobie równowartość mojej miesięcznej pensji pracownika naukowego wyższej uczelni za max 2 dni pracy (max., bo zakładam, że uwinąłby się z tym sprawniej niż ja).

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
3 lipca 2014 o 21:11

Zdarzało mi się zgłaszać do konkursów typu: napisz, czym jest dla Ciebie świeżość górskiej bryzy i zostań recenzentką kremu do pięt i dostawać kosmetyki do testów. Nic mnie to nie kosztuje, a kto by nie chciał dostać kosmetyku za free ;) Jeden z radością zrecenzowałam pozytywnie, kupiłam kolejne opakowanie i używam do dziś. Ankieta dobrze skonstruowana, dużo czasu na opinię, żadnych nacisków, prośba o zrecenzowanie na znanym portalu wybierającym Kosmetyk Wszechczasów (współorganizator). We wszystkich recenzjach pojawiła się wzmianka: kosmetyk dostałam, ale nie miało to wpływu na opinię. Same opinie - pozytywne, ale bez sztucznej egzaltacji. Produkt zaistniał w świadomości konsumentów, firma osiągnęła cel bez manipulacji opiniami. Drugi - okazał się całkiem niezły, ale wkurzyła mnie ankieta. Zaznacz, w jakim stopniu zgadzasz się z następującymi stwierdzeniami: kosmetyk X to najlepszy kosmetyk do włosów, jaki kiedykolwiek używałam; rozdwojone końcówki są naprawione (what?); czuję niewiarygodne odżywienie, spektakularny blask, kosmetyk to rewolucja w pielęgnacji włosów, zabrakło tylko pytania, czy po pierwszym użyciu wyrosło mi drugie tyle włosów. A wszytko to po dwóch użyciach! (termin napisania recenzji - tydzień po otrzymaniu kosmetyku). Trzecia recenzja - serum za ponad 100 zł, ekskluzywna marka apteczna. Pytania zamknięte dobrze skonstruowane. A na koniec - pyt. otwarte, autorki najciekawszych opinii dostaną zestaw kosmetyków - więc nie napiszę, że za 120 zł oczekuję czegoś więcej niż silikon z brokatem ;) A potem dziwimy się, czytając na stronie producenta opinie: Kasia (28 l.): to serum jest jak urlop w tubce!

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
3 lipca 2014 o 20:22

@archeoziele: Moja babcia też gotuje tradycyjnie, prosto, ale świetnie. Masełko, zasmażka, kapustka. Tym kucharkiem, solą i pieprzem osiąga często smak, którego ja nei jestem w stanie odtworzyć (choć umiem i lubię gotować). Dwa dania muszą być, ciasteczko do kawy, olej to właściwie nie tłuszcz, bo przecież roślinny i bez cholesterolu, poza tym po prostu lubi jeść. Niestety, babcia od kilku lat porusza się prawie wyłącznie na wózku, więc każdy dodatkowy kilogram to ogromny problem, zarówno dla niej, jak i osób, które się nią opiekują. Próby przekonania jej do diety spełzły na niczym. Bo przecież wcale nie je dużo... A 80 kg zrobiło się z powietrza.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
2 lipca 2014 o 22:15

@rekawiczka: Tak, Warszaffka to stan umysłu a nie miejsce zamieszkania ;)

[historia]
Ocena: 42 (Głosów: 50) | raportuj
2 lipca 2014 o 22:10

@Armagedon: Nieeee, serio? I to pisze kobieta? Nie do uwierzenia. Trzeba był przespać wszystkie lekcje biologii i nie mieć pojęcia o własnej fizjologii, żeby wypisywać takie bzdury. Dla tych, którzy nie rozumieją: Tampon jest grubości kciuka. Żeby rozerwać błonę u typowo zbudowanej kobiety, trzeba czegoś zdecydowanie większego... Jasne, są wyjątki - ale nieliczne. Badanie ginekologiczne też nie jest zagrożeniem. Wiedza na poziomie "ocet to antykoncepcja po" i "za pierwszym razem nie można zajść w ciążę".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 lipca 2014 o 18:25

@berlin: Nawet jeśli tak było - to w 1772 r. Spisz już od 2-3 lat w praktyce nie należał do Pl, bo od 1769 r. był stopniowo zajmowany przez wojska austriackie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 lipca 2014 o 18:21

PS. Dostałam sporo minusów i tylko jedną merytoryczną odpowiedź. Szkoda - bo jeśli się mylę, chciałabym wiedzieć, w którym miejscu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 lipca 2014 o 18:18

@archeoziele: Ani Kieżmark, ani Spiski Hrad nigdy nie należały do Polski, więc zdanie o dwukrotnym odebraniu "nam" pasuje do nich jeszcze mniej ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
1 lipca 2014 o 23:19

Lubowla? Swoją drogą - tereny polskiego Spisza włączono do Austrii jeszcze przez zaborami (w 1769 a nie 1772). Po I WŚ Polska zajęła część Spisza, jednak ostatecznie w granicach II RP znalazł się tylko mały wygryzek d. Spisza - zw. Polskim Spiszem (zaledwie kilkanaście wiosek). W 1938 r. do Pl włączono część Spisza i Orawy, jednak te tereny zostały nam odebrane w 1939 i włączone do Słowacji i Niemiec. Nie bardzo wiem, o jakie tereny zabrane nam w 1945 r może chodzić :( Nawet na tych, odzyskanych na krótko w 1938 nie ma żadnego sensownego zamku ;) Jeśli autorowi chodzi o zamek w Lubowli, to w 1882 r. został kupiony od miasta przez Andrzeja Przemysława Zamoyskiego z Podzamcza, to nie oznacza jednak, że zaczął należeć do Polski. Jego majątek ostał po wojnie znacjonalizowany, ale nazywanie tego odebraniem tego "nam" (= Polakom) jest sporym nadużyciem. Owszem, do 1769 (nie 1772) leżał na terenie Polski i Polsce został odebrany, ale w 1945 r. leżał już na terenie Słowacji, został więc odebrany polskiemu właścicielowi, a nie Polsce. To tak, jakby mówić, że Fabryka Schindlera została w 1945 r. odebrana państwu niemieckiemu. Obawiam się, że sam autor, krytykujący tak ostro słowackich przewodników delikatnie mówiąc mija się z prawdą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:52

@Yennefer_: Jasne, że zależy. Ale jak można wyciągać jakiekolwiek wnioski z ankiet, które wypełnia średnio 5-15% studentów? Na moim wydziale zatrudniono do prowadzenia jednego kursu wybitnego specjalistę, który okazał się być fatalnym wykładowcą. Studenci domagali się zmiany prowadzącego. Dyrekcja powiedziała - ok, ale musimy mieć jakieś podstawy, np. wyniki ankiet. I co? Wypełniła je mniej niż połowa studentów tak strasznie walczących o jego usunięcie. Z ankietami jest zresztą wiele innych problemów - studenci zawsze krytykują biednych doktorantów, którzy prowadzą nudne "wstępy do...", nie mając żadnego wpływu na program, ustalany przez prowadzącego wykład. Głos piątkowego studenta liczy się tak samo jak tego, który ani raz nie pojawił się na zajęciach. Znam też niestety wiele przykładów ocen złośliwych, niesprawiedliwych i krzywdzących. Ale na razie nic lepszego nie wymyślono. W tej chwili ankiety na państwowych uczelniach są naprawdę coraz ważniejsze - piszę to z perspektywy młodego wykładowcy, obserwującego zmiany jakie zaszły od czasu moich studiów. Są brane pod uwagę przy przedłużaniu umowy, awansie, rocznej ocenie pracowników, analizowane na posiedzeniach rad instytutów i wydziałów itp. PS. Mój rekord to 2 wypełnione ankiety (8%). Jedna pochodziła od jedynej oblanej osoby (którą można było bez problemu zidentyfikować na podstawie jej odpowiedzi). I jak wyciągać z tego jakiekolwiek wiarygodne wnioski?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:33

@inmymind: Jest też Dalia, Ewa Bień, Samanta, Kostar, Ava - wszędzie kupi się stanik od 60-65 w obwodzie, do miseczek bodajże I, za mniej niż 150 zł, w promocji za 80-100 ;) A 70E to dość standardowy rozmiar - noszę i 65F/60FF i nie mam większych problemów z kupieniem bielizny ani ubrań. Jasne, nie kupi się stanika w takim rozmiarze za dwie dychy w sieciówce, ale nie ma co dramatyzować, przez ostatnie kilka lat sytuacja bardzo się poprawiła, da się kupić bieliznę zagranicznych marek a polscy producenci znacznie rozszerzyli rozmiarówkę. Jedyny kłopot to kostiumy kąpielowe, które da się kupić prawie wyłącznie przez internet. Ale się da ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:24

Triumph nie produkuje w ogóle mniejszych obwodów, tamtejsze 70 to właściwie 75, w dodatku mocno rozciągliwe

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:22

@landora: @MyCha: Jasne, na pierwszy rzut oka "D" wygląda jak rozmiar pani z gazetek dla dorosłych ;) Ale rozmiar miseczki jest względny, zależy od RÓŻNICY w obwodzie biustu i klatki piersiowej. Dlatego taki sam obwód (95) będą miały dziewczyny noszące 65FF, 70E, 75D, 80B, 85AA. Miseczka w staniku 65F będzie znacznie mniejsza niż w 80F, za to porównywalna do 70D/E i 75 C/D. Ja na przykład noszę 65F lub 60FF - brzmi dumnie, co nie? ;) - a przy tym mam w biuście ledwie 2 cm więcej niż standard przewidziany dla rozmiaru, który wychodzi mi z pozostałych obwodów (S/36) i nie wyglądam jak Pamela, po prostu mam dobrze dobrany stanik.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:10

@archeoziele: Nieeee, Triumph ma zaburzoną rozmiarówkę, 70 u nich jest jak 75 u konkurencji, więc na mniejsze obwody niczego sie tam nie kupi.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 czerwca 2014 o 19:18

@helena: Koleżanka w korpo musiała zadeklarować, czy woli pracować 8 godz. bez przerwy (8-16), czy woli mieć pół godz. na lunch - i wtedy zostaje do 16:30. Przerwę może wykorzystać dowolnie - na obiad, manicure, zaniesienie butów do szewca, spacer, ale ten czas musi odpracować. Moim zdaniem to uczciwe rozwiązanie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 czerwca 2014 o 19:10

Może zaczniesz nosić wzór oświadczenia: "Ja, niżej podpisany zostałem/am poinformowany/a o niebezpieczeństwie i zbliżam się do psa X na własną odpowiedzialność i w razie ugryzienia biorę całą winę na siebie" ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
28 czerwca 2014 o 15:41

@tatapsychopata: Rowerzysta w słuchawkach dousznych lub nausznych otwartych słyszy więcej niż kierowca w zamkniętym aucie. Zakaz jazdy w jakichkolwiek słuchawkach? Może i zestawach słuchawkowych, co? Równie dobrze można zakazać montażu odtwarzaczy i radia w autach, przecież mogą zagłuszać klaksony! Jak ktoś jest idiotą, będzie słuchał muzyki za głośno niezależnie od środka transportu. Przejeżdżają po pasach? Ok, a teraz z ręką na sercu powiedz, jak często zatrzymujesz się przed zieloną strzałką, widząc, że możesz jechać? Odpowiedz sobie na to pytanie, zanim zaczniesz wyzywać od pedalarzy każdego rowerzystę, który nawet w tempie pieszego bezpiecznie przejeżdża po pasach. Doczytaj jak brzmi właściwy przepis - rowerzysta może wyprzedzać WOLNO JADĄCE pojazdy z prawej stron. W praktyce - chodzi w 99% przypadków o omijanie aut stojących w korku. No ale skoro pan i władca w swojej maszynie tkwi w korku, nie może być tak, żeby inni mieli lepiej i go mijali, prawda?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 22) | raportuj
27 czerwca 2014 o 22:37

Bo baby za kierownicą! Bo rowerzyści! Bo kierowcy z rejestracjami z podmiejskich wiosek! Musimy ciągle kategoryzować, wrzucać wszystkich do jednego worka i walić stereotypami na prawo i lewo? Od kilku lat dojeżdżam do pracy na rowerze, przepisowo (prawko mam 12 lat, 0 pkt karnych) a i tak dostaje mi się za wszystkie mniej lub bardziej prawdziwe grzechy - spadaj na chodnik, zawalidrogo, i tak tamtędy jeździcie! I znów durna baba, naucz się jeździć (od kierowcy, wyprzedzającego mnie z prawej, gdy sygnalizowałam skręt w lewo). Ale nie lecę na piekielnych marudzić, że KIEROWCY to i tamto. Nie KIEROWCY jeden z drugim cymbał, nie znający przepisów i nienawidzący "pedalarzy". Jak jeden rowerzysta wypierniczył się pod tramwaj - w komentarzach: bo wszyscy rowerzyści to... (tu wstaw właściwą obelgę). Gdy baba wpakowała się autem w przejście podziemne - nikt nie narzekał na kierowców, a na jedną durną babę. Ubawiły mnie narzekania na "nieprzepisowe" jeżdżenie obok siebie i wyprzedzanie z prawej. Zanim zaczniesz najeżdżać na innych, POZNAJ PRZEPISY RUCHU DROGOWEGO. Obie rzeczy są dopuszczalne (pod pewnymi warunkami). Rowerzysta ma prawo ominąć z prawej np. auta stojące w korku, o ile ma miejsce. Ostatnio słyszałam tyradę innego zawodowego kierowcy. Bo ci rowerzyści nie noszą kasków choć muszą! I nie jeżdżą na światłach w dzień! Serio ;) Długo musiałam mu tłumaczyć, że to nie oni nie mają pojęcia o przepisach.

Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 224 25 26 27 28 29 30 31 32 33 następna »