Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

inga

Zamieszcza historie od: 19 września 2011 - 17:01
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 18:01
  • Historii na głównej: 16 z 21
  • Punktów za historie: 5834
  • Komentarzy: 827
  • Punktów za komentarze: 7598
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
5 listopada 2014 o 16:16

@Zeus_Gromowladny: Wiem, marudzę, ale takie rozpisywanie się mnie też doprowadza do szału. Pojawia się trochę historii typu: chciałam studiować za granicą, długo dyskutowałam z rodzicami, wybierałam kierunek, okazało się że w mieście X mają dobry system stypendialny, wynajęłam mieszkanie w dzielnicy Y, bo jest blisko uczelni, ale nie ma tam sklepów spożywczych. Iiii.... piekielne było to, że właściciel mieszkania wyłączał ciepłą wodę o 22. tl;dr - pisząc historię trzeba się dobrze zastanowić, które informacje są konieczne dla zrozumienia jej sensu a resztę ozdobników usunąć bez zbędnych sentymentów.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 listopada 2014 o 17:18

@Devotchka: Pozostałe chyba też, ale akurat truskawkę bardzo trudno podrobić. Wszystkie cytryny, pomarańcze itp nawet w 100% chemiczne są dla mnie strawne. Truskawka - nigdy. Jestem wytrzymała na zapachy i smaki leków, ale do dziś pamiętam jakiś preparat w postaci rozpuszczalnych tabletek o smaku mango. Co komu do łba strzeliło, żeby w Pl 20 lat temu imitować mango? Ledwie powstrzymywałam odruch zwrotny. Za to alergolog z uporem maniaka wypisywał mi leki z jakimś dziwnym składnikiem. Bardzo skutecznym. Śmierdział jak kontener na śmieci w słoneczny dzień, koszmar. W kroplach do nosa był nie do zniesienia. O dziwo syrop był jeszcze gorszy. Zamykało się oczy, zatykało nos, chlup, a potem prysznic co godzinę, bo to cholerstwo wyłaziło wszystkimi porami skóry.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 38) | raportuj
2 listopada 2014 o 1:58

@Gyozom: Podpadłeś Krakusom. Napisałeś "wyjść na dwór" ;)

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 57) | raportuj
2 listopada 2014 o 0:10

To nie jest zwykłe muzeum a miejsce kaźni, obóz zagłady w którym zginęły miliony ludzi - zwiedzają go nie tylko turyści odwiedzający Kraków, "odbębniający" obowiązkowe wycieczki do Auschwitz i Wieliczki, ale też krewni ludzi, którzy tam zginęli. Musimy uszanować ich uczucia. Pisanie "bilet w jedną stronę" w miejscu, gdzie dowożony ludzi bydlęcymi wagonami na śmierć jest naprawdę niestosowne. W dodatku bez problemu można uniknąć tego sformułowania lub zastąpić je jakimś neutralnym Pal sześć "pisze/jest napisane". Udało Ci się zrobić błąd w nazwie obozu! Auschwitz, nie Aushwitz!!!!

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
1 listopada 2014 o 20:00

@k4be: O rany... Co za czepialstwo! Język to narzędzie komunikacji, więc często pewne sformułowania są upraszczane, kosztem precyzji, aby tę komunikację ułatwić. Zamawiasz kawę a nie filiżankę kawy, bo wiesz, że i tak dostaniesz napar a nie ziarnko, pod czajnikiem zapalasz gaz a nie "LPG lub propan-butan dostępny w przewodzie doprowadzonym do palnika kuchenki", bo przecież nikt normalny nie pomyśli, że chodzi o podpalenie powietrza, które też składa się z gazów, a gdy powiesz, że ładujesz telefon nikt nie zacznie Cię poprawiać, przypominając, że naładować można co najwyżej włożoną do niego baterię. To nie błąd, to racjonalne uproszczenie komunikacji. To, że ktoś mówi, że prąd płynie w gniazdku, nie znaczy, że wierzy, że prąd w nim płynie, a tylko że jest ono podłączone do przewodów i potencjalnie po wetknięciu doń wtyczki można spodziewać się, że popłynie z niego prąd (a, przepraszam, prąd nie popłynie z gniazdka, a z elektrowni, za pośrednictwem gniazdka i przewodów) używa przenośni albo skrótu myślowego. Zobacz, ilu słów musiałam użyć, by opisać to w sposób prawidłowy!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
31 października 2014 o 23:39

Przytrafiło mi się to samo. Prosiłam o najzwyklejszą paczkę, z potwierdzeniem nadania i możliwością śledzenia, ale bez żadnych turboprzyspieszaczy. "To ja tu Pani zaznaczę, żeby doszła szybciej, będzie na jutro" "Proszę Pani, nie chcę, żeby doszła na jutro, jest piątek, wysyłam to do firmy, która i tak nie pracuje w sobotę, więc to bez sensu". Pani fochnęła i dała mi właściwy druczek. Różnica była niewielka - ledwie 3 zł, ale chodzi o zasadę! Jak widać, takie naciąganie klienta to norma.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
31 października 2014 o 16:36

@hola: Podstawy języka albo chociaż angielski?... Autor chyba nie podróżował po Węgrzech ;) Niestety to jeden z tych krajów, w których można się dogadać tylko w miejscowym narzeczu, albo na migi. Podobnie jest w Portugalii poza większym i ośrodkami turystycznymi. W hotelu w małym miasteczku, ogłaszającym się na wszystkich stronach rezerwacyjnych nikt nie mówił nawet słowa w jakimkolwiek obcym języku :) Portugalczycy są zresztą niezwykle mili, zawsze chętnie wytłumaczą jakim autobusem dojechać, jak dojść do muzeum, ale wyłącznie po portugalsku, z prędkością karabinu maszynowego.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
31 października 2014 o 16:23

@Draco: "Tylko, że ten wypaczony obraz "zakazu konkurencji" w formie "kija" przyszedł do nas właśnie z zachodu. Dokładnie w formie tych durnych poradników" No właśnie nie... Przyszedł do nas z Zachodu - podobnie jak większść pomysłów dotyczących zarządzania personelem, ale wypaczony został już tu, w Polsce. Przykład - zachodnia firma robi zwolnienia grupowe, pracownicy są pojedynczo wzywani do szefa. Polska firma - robi to samo, ale już rano podstawia pod wejście do oddziału karetkę pogotowia.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
30 października 2014 o 12:51

@kasiunda: Podnosisz rękę do góry, dłoń wierzchem do siebie, spodem do odbiorcy komunikatu. Następnie na przemian zginasz palce/zaciskasz dłoń w pięść i prostujesz palce. Proste ;) W moim mieście zrozumiałe dla większości kierowców - jako rowerzystka miejska często pokazuję go kierowcom którzy się zgapili (jeżdżąc bez świateł za dnia przy obecnej smogo-mgle ryzykuje się nie tylko mandat). Obawiam się, że jeśli piekielna miała włączone jakieś światła, mogła nie wiedzieć o co chodzi. Dziwię się tylko, że autor znosił dzielnie jej tyrady zamiast od razu krzyknąć "ŚWIATŁA". Biorąc pod uwagę różnicę średniej siły głosy mężczyzn i kobiet przebiłby się bez problemu.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
29 października 2014 o 23:00

@Veltoris: Teoretycznie każdy użytkownik samochodu powinien umieć wymienić żarówkę. Ale są genialnie zaprojektowane modele, w których to naprawdę trudne, na przykład wcześniejsza, bardzo popularna wersja corolli, którą miała moja mama. Jak na złość, żarówki od trefnej strony paliły się bardzo często. Za pierwszym razem próbowaliśmy to wymieniać sami. Bez szans. Mama nietechniczna (trudno zresztą tego od niej wymagać), ja mieściłam swoją maleńką dłoń w wąską szparę, ale nie miałam siły, żeby odkręcić co trzeba, ojciec i mój facet mieliby siłę, ale ledwo byli w stanie wcisnąć rękę. Skończyło się wizytą (wizytami...) w serwisie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
27 października 2014 o 18:08

@rahell: Może po prostu dziesiąta, jedenasta i dwunasta osoba zwracająca mu uwagę na ten sam błąd mają nadzieję, że go wreszcie poprawi? ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
27 października 2014 o 12:44

@DotykAniola: PS. A może zamiast marudzić w komentarzach, poprawiłbyś ten błąd?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
27 października 2014 o 12:41

@DotykAniola: Czy od opublikowania tej historii właśnie wczoraj zależało Twoje być albo nie być? Czy musiałeś ostrzec nas przed groźnym oszustem i opóźnienie publikacji choćby o dzień naraziłoby nas na wielkie ryzyko? Nie. Więc lepiej było odespać i napisać następnego dnia, już bez błędów. Oczywiście, po przeczytaniu zdania trzeci raz zrozumiałam o co chodzi. Ale to nie czytelnik siłą dedukcji ma się domyślać co autor miał na myśli, to autor powinien zadbać o to, żeby jego historia była zrozumiała. W komentarzach oskarżasz czytelników o złośliwe wychwytywanie błędów. Nie idź tą drogą. Nie zwalaj winy na czytelników, że zauważyli i skomentowali Twoje błędy. To Twoja wina, że je popełniłeś. Pisze się: dzięki, przepraszam za błąd, już poprawiłem.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
26 października 2014 o 23:45

Czytam, czytam i coś mi nie pasuje. Dlaczego nauczyciel w technikum musiał odbywać praktyki? ;) "Ponieważ UCZYŁEM W TECHNIKUM na profilu Architekta Krajobrazu, moje praktyki odbywały się właśnie w firmie..."

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
26 października 2014 o 16:28

@jjedrek17: Fizjoteriapia może zdziałać cuda! Ale żaden szanujący się fizjoterapeuta nawet nie dotknie pacjenta z bólem kręgosłupa bez wyników badań. RTG nie wystarczy, bo pokazuje tylko ewentualne uszkodzenia kości - a sądząc po objawach problemem jest raczej wypadający dysk (dyski?) widoczny tylko na rezonansie magnetycznym. Dobry rehabilitant potrafi dosłownie "wcisnąć" dyski na miejsce (mi w ciągu 10 dni rehabilitacji cofnął przepuklinę :), ale musi mieć pełną wiedzę o stanie pacjenta. Jeśli zacznie działać bez badań - może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Czas oczekiwania na rezonans jest długi - czasami udaje się przekonać rejestratorki do wciśnięcia we kolejkę (zarówno do badań jak i późniejszej rehabilitacji) młodej osoby po wypadku. Jeśli się nie uda, lepiej chyba przeboleć te kilka stówek, mieć wynik i od razu zacząć leczenie (im dłużej się zwleka, tym większe ryzyko trwałego uszkodzenia rdzenia...).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
25 października 2014 o 23:29

@janhalb: Bardzo trafny komentarz! Niestety, zdaniem ministerstwa studia powinny odpowiadać na potrzeby rynku pracy. Jednak jest wiele kierunków, które nie przygotowują do konkretnego zawodu i wiele zawodów, do których nie przygotowuje żaden konkretny kierunek. Skończyły się czasy, w których istniały tylko zawody najprostsze - górnik, księgowy, lekarz. Dziś potrzeba specjalistów łączących wiedzę humanistyczną ze ścisłą (np. zarządzanie projektami w instytucjach kulturalnych) lub ekonomiczną z techniczną. W tej sytuacji można tworzyć kolejne specjalności - marketing w kulturze, ekonomia z elementami kulturoznawstwa dla biznesmenów prowadzących z handel z Chinami... albo uczyć na studiach krytycyzmu, poszukiwania i przetwarzania informacji itp dzięki czemu będą w stanie podjąć pracę w różnych zawodach po przyuczeniu konkretnych umiejętności. Skończyłam dwa kierunki humanistyczne (w tym jeden "modny" i jeden zwany "hobbystycznym") i wykonuję pracę związaną z obydwoma, ale taką, do której nie przygotował mnie żaden konkretny kurs na uczelni. Bo takiego kursu nie da się stworzyć, żadna uczelnia nie jest w stanie spełnić w 100% oczekiwań skomplikowanego rynku pracy w XXI wieku. Do osób narzekających na "bezproduktywne" zawody - jak rozumiem, Waszym zdaniem powinny istnieć tylko te konieczne do życia, przekładające się na patenty, wynalazki i duże zyski. Żyjemy w XXI wieku, od dawna gospodarka jest oparta nie o ciężki przemysł a coraz bardziej rozbudowaną sferę usług i branże, które niczego namacalnego nie wytwarzają. Im wyższy stopień rozwoju społeczeństwa, tym to zjawisko to będzie wyraźniejsze. Co do humanistów-naukowców - posłużę się najprostszym argumentem. Jeśli nie będą badać, chronić i pielęgnować naszego dziedzictwa kulturowego, nikt za nich tego nie zrobi. Jeśli chcemy, by nasze wnuki wiedziały, że nie było polskich obozów śmierci, Chopin nie był Francuzem a Wyspiański był projektantem genialnych witraży - potrzebujemy takich bezproduktywnych darmozjadów ;)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
24 października 2014 o 19:19

"Po krótkim oczekiwaniu na zimnej wietrznej stacji na tory wtoczyły się pociąg dzięki wielkim przedwiecznym miał on początek trasy w mojej mieścinie wiec był pusty". Zwykle nie czepiam się stylu pisania (wiadomo, nie każdy jest polonistą), ale w tym przypadku ledwo przebrnęłam przez wstęp. Na tory wtoczyły się pociąg. Zero przecinków. Po co ci przedwieczni? Widzę tu mocne silenie się na wyrafinowaną kompozycję i złożone konstrukcje zdaniowe, którym dramatycznie brakuje lekkości. Jest na piekielnych kilku autorów, którzy potrafią napisać porywającą, długą historię nawet o tym, że ciężki facet powinien unikać zjeżdżalni w aquaparku - niestety Geszlerito do nich nie należy. W takim przypadku lepiej odpuścić sobie eksperymenty literackie i po prostu opisać piekielność.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
24 października 2014 o 19:11

@PooH77: Wiesz, jeśli spod koszulki wystaje tylko kawałek tatuażu, trudno stwierdzić, czy to dwa małe niewinne motylki czy koniec skrzydła anioła ciemności ;)

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 23) | raportuj
24 października 2014 o 14:39

@bloodcarver: Mam przeczucie, że jeśli tatuaż jest widoczny spod podkoszulka bez dekoltu, jest też widoczny spod każdego innego ubrania poza golfem... Wielu moich znajomych ma tatuaże, ale to w większości przedstawiciele wolnych zawodów, pracujący w środowisku, w którym to norma. Niestety, w przypadku bankowca, konsultanta, urzędnika to nie tylko kwestia skojarzeń z kryminałem, ale dress code'u. Nie powinno się nakładać mocnego makijażu, nosić dużej biżuterii, sandałów, mini itp. Ani mieć widocznych tatuaży, bo pracodawca może sobie tego nie życzyć. Ale wiszące kolczyki można zdjąć, tatuażu na przedramieniu już nie. Nie mam nic przeciwko ozdabianiu ciała (do pewnych granic oczywiście;), ale trzeba mieć świadomość konsekwencji.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 października 2014 o 23:52

@Bydle: Jako kierowca z kilkunastoletnim stażem i rowerzystka jeżdżąca na co dzień po mieście (przepisowo:) widzę spory problem z przejazdami rowerowymi. W moim mieście jest kilka bardzo uczęszczanych przejazdów, na których kierowca naprawdę nie ma możliwości zobaczenia rowerzysty zanim dojedzie do jezdni przez kąt skrzyżowania, drzewa itp. Z drugiej strony jest równie dużo miejsc, w których aż się prosi, żeby stworzyć przejazd - np. pomiędzy dwoma odcinkami ścieżki rowerowej/ścieżką a kontrpasem, w miejscu, gdzie auta jadą max. 30 km/h a rowerzyści byliby dobrze widoczni (przykład z Krakowa - przejazd z kontrpasa na Smoleńsku na Planty). Ale zamiast zrobić przejazd stawia się patrol straży miejskiej, wyrabiający tam miesięczną normę. Jestem za tym, aby rowerzyści mogli przejeżdżać przez przejścia, pod warunkiem, że zatrzymają się/mocno zwolnią przed jezdnią. A tam gdzie można - należy stworzyć przejazdy rowerowe. Bądźmy realistami, nie każdy użytkownik dróg przestrzega przepisów. Z ręką na sercu - ilu kierowców zawsze staje przed zieloną strzałką? Jestem za tym, żeby karać za zachowania niebezpieczne, ale te bezpieczne acz nieprzepisowe - legalizować, zamiast karać na siłę. Wiadomo, kierowcy nie są jeszcze przyzwyczajeni do rowerzystów na drogach, rowerzyści boją się jeździć ulicami, więc jeżdżą chodnikami nawet tam gdzie nie mogą, za to piesi jeszcze nie przyzwyczaili się do tego, że ścieżka wzdłuż chodnika to nie chodnik a rowerzysta jadący ulicą nie zatrzyma się w sekundę przed przejściem. Mam nadzieję, ze to kwestia czasu i przyzwyczajenia :)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
22 października 2014 o 19:40

@janhalb: Zdarzyła mi się ostatnio taka sytuacja. Umówiłam się na odbiór osobisty przedmiotu kupionego na allegro. Wart 20 zł, miałam całe 50. Sprzedający nie miał wydać, więc... wręczył mi zakupy i poprosił, żebym przelała mu pieniądze, jak będę miała dostęp do internetu. Zatkało mnie, zaproponowałam, że od razu zrobię przelew przez komórkę albo rozmienię gdzieś pieniądze - machnął ręką i powiedział, że mi ufa. Do tej pory nie wyszłam z szoku.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 20) | raportuj
22 października 2014 o 17:47

Należę chyba do ostatniego pokolenia, które rozumie, dlaczego klientce Xenna skojarzyła się z hną :) A właściwie rosyjską henną (zwaną Хна) z czasów PRL.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
16 października 2014 o 1:38

@qaro: z naciskiem na "jeśli jest dokąd" - przepisy są tu jednoznaczne, kierowca, który nie ma możliwości kontynuowania ruchu za skrzyżowaniem, nie ma prawa na nie wjechać.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
16 października 2014 o 1:35

@dorota64: To jest niesamowite. Straż miejska łapie pieszych, przechodzących przez puste skrzyżowania na czerwonym świetle albo rowerzystów jeżdżących po pasach (oczywiście to nieprzepisowe, ale nie stanowi wielkiego zagrożenia ani utrudnienia w ruchu) zamiast postawić patrol właśnie tam albo pod Manghą (gdzie kierowcy wyjeżdżający z tunelu pod rondem permanentnie wjeżdżają na czerwonym, nie mając miejsca za światłami i blokują wjazd kierowcom wjeżdżającym z ronda). Chyba inaczej nie da się nauczyć kierowców przestrzegania przepisów.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
14 października 2014 o 22:57

@Fomalhaut: Jeśli jego maniery "nieco" odbiegają od normy, boję się myśleć, co Twoim zdaniem jest "normą".

« poprzednia 1 219 20 21 22 23 24 25 26 27 28 2932 33 następna »