Profil użytkownika
nighty ♀
Zamieszcza historie od: | 2 lipca 2012 - 12:55 |
Ostatnio: | 6 lutego 2020 - 10:50 |
- Historii na głównej: 36 z 39
- Punktów za historie: 26106
- Komentarzy: 663
- Punktów za komentarze: 2885
Zamieszcza historie od: | 2 lipca 2012 - 12:55 |
Ostatnio: | 6 lutego 2020 - 10:50 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Cóż, moja babcia usiłowała mnie kilka lat temu przekonać że do wyleczenia depresji nie jest potrzebna ani psychoterapia ani środki psychotropowe, wystarczy jak pójdę do spowiedzi i do komunii, bo moja choroba jest karą Bożą...
Na podstawie której dorośli ludzie piszą własne książki które również stają się bestsellerami (patrz "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - autorka sama przyznaje że bardzo mocno inspirowała się serią Zmierzch, tylko zamiast patrzenia w oczka i wyznawania miłości przez kilka stron dała miłość sado-maso)
Nauczycielka od historii literatury na studiach zadawała podobne pytania, po których od razu było widać kto czytał lekturę a kto czytał streszczenie : na jednej z wejściówek padło pytanie o wymienienie kilku cytatów użytych na początku każdego rozdziału w "Kochanicy Francuza".
Sienkiewicz - nigdy w życiu, to samo z wszelkimi Prusami i Żeromskimi. Za to literatura wojenna była rewelacyjna, Gombrowicza i Mrożka uwielbiam.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 października 2012 o 13:20
Od Ulissesa to się odczepcie ;)
Wszelkie dzieła ze starożytności czytało mi się świetnie, Quo Vadis przeczytałam jako jedyna osoba w klasie, Zbrodnię i Karę uwielbiałam ale przy Pozytywizmie Polskim wymiękłam, tego się po prostu czytać nie dało. Najgorzej to zdaje się szło "Nad Niemnem" i "Granica" za to Gombrowicza uwielbiam ;)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 października 2012 o 13:13
Na studiach niestety studenci też nie czytają. Po I semestrze II roku nauczycielka zapowiedziała że będzie nam co tydzień robić "wejściówki" z omawianych wierszy/lektur, po tym jak przeczytała jakie idiotyzmy studenci wypisywali na zaliczeniu semestru (Huckleberry Finn to byli bracia bliźniacy a Edgar Allan Poe pisał komedie romantyczne...).
Podatek za towary amerykańskie? No to już wiem jakim cudem kalendarz kupiony za 15$ dolarów przy dotarciu do Polski nagle kosztował 130zł... A przy kupowaniu np. programów internetowych albo gier to już w ogóle trzeba uważać : ceny przy wybraniu waluty PLN są zwykle 2-3 razy wyższe niż przy wybraniu np. USD. Najlepiej to widać przy gierkach na Facebooku - od wczoraj mi przysyłają "fenomenalną ofertę" na zestaw startowy Farmville (grałam 30 minut, stwierdziłam że do kitu i wróciłam do mahjonga) : tylko 5 dolarów za jakieś butelki z mlekiem, monety i jakieś inne bonusowe rzeczy. Dowcip w tym że jeśli chcesz zapłacić polskimi złotówkami, to płacisz 50zł za ten sam zestaw!
A ja mam dziwne wrażenie że te całe zaświadczenie mają jedynie na celu nabicie kasy lekarzom przyjmującym prywatnie : w końcu raczej nikt nie chodzi prosić o recepty bo "za 4 miesiące mi się leki kończą" więc trzeba receptę załatwić w miarę szybko a wizyta na NFZ za kilka tygodni/miesięcy więc człowiek jest niejako skazany na prywatną wizytę by mieć świstek uprawniający do otrzymania recepty :/
Mnie ostatnio to samo spotkało : biorę od dwóch lat te same leki, wszystkie lekarki dobrze wiedzą że biorę konkretne leki, ile i na co - do tej pory z wypisaniem mi recepty nie było problemu. A tu nagle się dowiaduję że panie wiedzą że ja biorę leki ale bez zaświadczenia nie mogą mi wypisać, no bo nie mogą, przepisy są. Leków mam na 4 dni, trzeba migiem iść na wizytę (prywatną rzecz jasna) - 10 minut, 80 zł. Zaświadczenie jest więc mogę dostać receptę. A teraz ciekawsza rzecz : mój tata cierpi na cukrzycę. Żeby dostać receptę na swoje leki, potrzebuje dwóch zaświadczeń : od diabetologa i od kardiologa, ponieważ przez jakiś czas brał leki na nadciśnienie. Teraz ich nie potrzebuje ale "przecież może potrzebować" więc zaświadczenie jest niezbędne.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 30 września 2012 o 17:38
Znając Amerykanów, to historia Agness może być prawdziwa.
Boże, jestem starą panną - 23 lata i nawet chłopaka nie mam. Siostra jeszcze gorzej, 30 stuknęła...
Jakbym słyszała mojego kolegę M. : przystojny, umięśniony, wysportowany i do tego jaki inteligentny i czarujący. A jeśli ktoś myśli co innego, to znaczy że zazdrości. W końcu mu wyszło że zdecydowana większość roku mu zazdrości bo faceci nie chcą z nim gadać (bo M. gadał wyłącznie o sobie) a dziewczyny omijały go szerooookim łukiem bo M. zaczynał rozmowę od "jaki masz rozmiar stanika?". I w żaden sposób M. tego pojąć nie może, czemu go wszyscy nie znoszą...
Przecież aspiryna jest dość podła w smaku, musiałabyś zauważyć że coś z tą herbatą jest nie tak. Z drugiej strony, lepiej że to tylko była aspiryna niż jakby miał ci dorzucić "silniejsze" tabletki...
W wielu hotelach/restauracjach/innych jest jedna zasada : Lepiej jest ustąpić klientowi (nawet jeśli zupełnie nie ma racji) niż ryzykować że wściekły klient opowie swoim znajomym jakie to miejsce jest beznadziejne, oni opowiedzą swoim znajomym i w rezultacie do wspomnianego miejsca nie przyjdą. Chociażby w amerykańskich restauracjach klient po spożyciu dania może powiedzieć że jego zdaniem było nieświeże i nie zapłaci za nie, a restauracje zwykle się na to zgadzają.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 23 września 2012 o 17:23
Jestem niewiarygodnie wdzięczna mojej szkole licealnej za to że w szkole obowiązywał dress code : żadnych mini, przeźroczystych bluzeczek, butów na obcasie, mocnego makijażu,bluzek z dużym dekoltem, plus jeszcze był zakaz noszenia ubrań w jaskrawych kolorach, przychodzenia w dresie, noszenia czapek/kaptura na zajęciach i sporo innych rzeczy. W 1 klasie ostro protestowaliśmy, w drugiej stwierdziliśmy że to rewelacyjny pomysł bo wszyscy wyglądają jak ludzie i patrzyliśmy z pobłażaniem na buntujący się 1 rocznik ;) (chodziłam do przeciętnego liceum ogólnokształcącego - dyrektor i nauczyciele mieli po prostu dość oglądania na korytarzach panienek takich jak w opowieści powyżej i ustalili zasady co można nosić w szkole. I co robić w razie jak uczniowie się buntują).
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 września 2012 o 22:04
IP nawet nie byłoby potrzebne, były podane maile komentujących. Tak to fajnie mówić, idź na policję. Pytanie brzmi, czy ktokolwiek na policji potraktowałby mnie poważnie? Wystarczyło że władze uczelni mnie kompletnie zlekceważyły i murem stanęły za wykładowcą.
Ja jestem jedna, ludzi którzy twierdzili że to byłam ja i Kuba było 6. Zgadnij, komu bardziej uwierzyli, mimo naszych ciągłych tłumaczeń? Tłumaczyłam przez cały semestr że to nie mogłam być ja bo nie mam konta na tym portalu i nie ma tam żadnego mojego postu. I nie będę przepraszać za coś czego nie zrobiłam. Nic z tego. Niektórym po prostu się nie da wytłumaczyć.
Skoro większość grupy twierdzi że "To tamta zaczęła a potem wykasowała swoje posty..." a oni biedni tylko tak przypadkiem tam trafili... W końcu większość ma zawsze rację prawda?
Usiłowałam wytłumaczyć że to nie moja wina, usiłowałam porozmawiać o tym z opiekunem roku ("sami musicie to rozwiązać"), potem z dyrektorem instytutu (który stwierdził że to bezwzględnie nasza wina bo "gdyby nauczycielka była słabsza psychicznie to mogłaby popełnić samobójstwo") i dało to tyle, że było jeszcze gorzej.
Powiedz panom robotnikom że to był Etanol z Czech :)
Ciesz się że nie potraktowali cię jak w "Pretty woman" ;)
Gdyby komuś udałoby się wyjaśnić ten fenomen, dostałby Nobla.
Mój ojciec ma firmę samochodową, godziny pracy 8-18, w soboty 8-15, w niedziele zamknięte. Telefony przed siódmą rano czy po dwudziestej to norma. Ostatnio po 21 w sobotę dzwonił do ojca klient (taki co lubi wymagać ale płacić już niezbyt), ojciec go ignoruje. W ciągu godziny zadzwonił 11 razy...
Traktuje cię facet jak tani hotel - zrób mu kosztorys jak w hotelu : za pokój, wyżywienie, zwiedzanie. I nie bój się troszkę "zawyżyć" stawek ;) Zwieje jak nic, zapewne najpierw wysyłając ci maila z przeróżnymi określeniami twojej osoby ;)