Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nighty

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2012 - 12:55
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 10:50
  • Historii na głównej: 36 z 39
  • Punktów za historie: 26105
  • Komentarzy: 663
  • Punktów za komentarze: 2885
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 lipca 2012 o 17:05

Albo to rodzice twierdzą że dziecko czymś prowokuje otoczenie i powinno być dla nich milsze to problemy się skończą...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
25 lipca 2012 o 17:03

"Oj bo oni się tylko tak droczą", "Oj bo on ją tak podrywa", "Chłopcy już tak mają", "To są dzieci, zaczepiają się bo tak okazują sympatię", "Nie ma się co przejmować, to tylko takie szczenięce zaloty" Czyli co mówiła moja wychowawczyni na skargi że chłopcy z klasy grozili kilku młodszym dziewczynkom pobiciem i "problemami jak będą wracać same do domu" jeśli nie dadzą im na piwo... Mój (możliwe że piekielny) sposób na cwaniaczków? Książka w twardej okładce (jestem molem książkowym) + twarz delikwenta x kilka razy = cwaniaczki mijały mnie szerokim łukiem. Oczywiście, pojawiły się skargi tych panów na to że się nad nimi znęcam, co zostało skomentowane "Było trzeba nie zaczepiać!"

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2012 o 17:08

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 lipca 2012 o 16:53

Podczas remontu w firmie, mojego ojca poraził prąd. W szpitalu go obejrzeli, stwierdzili że nic mu się nie stało, przepisali receptę na leki przeciwbólowe (ręka spuchnięta), do domu. Tyle że ojciec w ogóle nie mógł ruszać lewą reką - 3 miesiące później inny lekarz przy okazji innych badań, zrobił prześwietlenie tej ręki i załamał się. Gdyby wtedy zrobiono tacie fachowe prześwietlenie i wysłano go na rehabilitację, miałby ok. 80% sprawności w ręce. Ma 30%...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
25 lipca 2012 o 16:32

Czuję się jakbyś o mnie pisał. Ja jestem w rodzinie tą głupszą, brzydszą, bardziej leniwą i mniej rozgarniętą w porównaniu do ślicznej, towarzyskiej, pracowitej i genialnej starszej siostruni. Jestem o nią piekielnie zazdrosna. Niestety, zanim ja się urodziłam, siostra już zdążyła "przyzwyczaić" rodziców do tego że jest śliczna, towarzyska i niesamowicie uzdolniona (w wieku 6 lat poszła do szkoły, niższej oceny niż 4 nie dostawała prawie nigdy, pasek na świadectwie to była norma. W liceum miała pasek na świadectwie i wzorowo zdaną maturę, oprócz tego szkołę muzyczną (flet poprzeczny i gitara), wolontariat i jeszcze miała mnóstwo czasu na imprezy z licznymi znajomymi. Robiła dwa kierunki studiów jednocześnie, miała na obu stypendium, oprócz tego wolontariat i imprezy z licznymi znajomymi). Po mnie oczekiwali tego samego. Niestety, zdolności artystycznych mam zero, uroda nieszczególna, a oceny niby dobre, ale nie w porównaniu z nią. I w dodatku mam spore problemy z nawiązywaniem kontaktów...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2012 o 16:45

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
24 lipca 2012 o 15:35

Które moim zdaniem jest najbardziej absurdalnym wynalazkiem w dziejach świata : przecież człowiek dotyka pompki od mydła tylko wtedy gdy chce umyć ręce...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 lipca 2012 o 15:30

Na ogół jestem miła i tolerancyjna dla błędów rodzaju ludzkiego. Ale jak słyszę o takich historiach, to mam ogromną ochotę wprowadzić prawo Hammurabiego : nastolatka co zrzucił psa z 10 piętra na beton wyrzucić przez to samo okno, pana myśliwego co zastawia sidła z gwoździami na zwierzęta domowe wepchnąć do takich sideł i zostawić, a paniusię z synkiem przyjechać kilka razy skuterkiem albo lepiej, ciężarówką...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
24 lipca 2012 o 15:17

Bo mimo wszystko jest mi szkoda tego dziecka. Mama tak zainteresowana nim że nawet nie wie jakie oceny ma dziecko, tatuś jest "gdzieś" a dodatkowo co chwilę mu nowe rodzeństwo przybywa... Wiem teoretycznie że to nie powinno być moje zmartwienie ale jednak jest mi go szkoda.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
19 lipca 2012 o 21:41

Tak na pocieszenie : mam sąsiadkę, Justynkę. Justynka w wieku identycznym jak w historii zaszła w ciążę, nie wiadomo gdzie ani z kim. Teraz ma 8 letniego synka który uczy się w klasie mojej mamuśki (która tak na marginesie Justynkę też uczyła). I mamuśka nie może wyjść ze zdumienia że Justynka, która specjalnie rozgarniętą ani pilną uczennicą nie była, jest fenomenalną matką. Pierwsza do pomocy w szkole, pilnuje by dziecko miało wszystko przygotowane na lekcje, chodzi na wszystkie wywiadówki.Twierdzi że żałuje tego że zamiast szkoły wolała piwko na dyskotece (naukę skończyła w połowie zawodówki) i dopilnuje by dziecko jej błędu nie popełniło.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 lipca 2012 o 21:27

Przypomniałeś mi historię z oprowadzeniem młodzieży z Bułgarii po moim mieście : pytali się czy u nas można kupić colę/gumy do żucia/czekoladę, dlaczego u nas nie ma białych niedźwiedzi, skąd my mamy takie ładne budynki (oczekiwali chatek krytych sianem co jeden uczestnik wycieczki powiedział całkiem serio), i właściwie to oczekiwali że ponieważ jesteśmy częścią Rosji (!) to u nas mówi się po rosyjsku...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 lipca 2012 o 15:32

Nie straszcie mnie, ja mam niedługo wizytę u dentysty :/ Przy prześwietlaniu ósemki okazało się że mam w dziąśle "pozostałości" po usuwaniu siódemki (by mi ósemki nie blokowała, niestety nic to nie dało). Niby dentysta mnie pociesza że pójdzie to błyskawicznie ale to samo mówił przy mojej ósemce a trwało 1.5 godziny bo miałam ślicznie zakręcone korzenie...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
17 lipca 2012 o 15:25

U mnie jest na odwrót : to mój tatuś wszystkich poucza i potrafi się przyczepić że samochód odrobinę nierówno zaparkowany. Nie ma prawa jazdy...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
15 lipca 2012 o 21:14

Sofcik, jakbyś mi oddała połowę rozmiaru swoich piersi to obydwie byłybyśmy zadowolone. Mam biust wielkości "razem z biustonoszem push-up zdejmuję biust" i mam koszmarne kompleksy z tego powodu...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
15 lipca 2012 o 20:52

Skądże, jestem pokojowo nastawiona do ludzi :D Jedynie w "krótkich, żołnierskich słowach" kazałam mu natychmiast skasować mój numer telefonu i żebym go nigdy więcej na oczy nie widziała. Przyjaciółka stwierdziła że muszę mieć niewiarygodną cierpliwość do pomyłek natury bo ona dałaby kolesiowi w mordę sekundę po jakimkolwiek niedwuznacznym tekście, nawet przy pełnej sali.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
15 lipca 2012 o 20:49

Jeśli tylko mieszkasz w okolicach wojewódzctwa Lubelskiego, możemy się dogadać ;) Podejście do dzieci widzę masz identyczne jak ja :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
12 lipca 2012 o 15:14

Na pewno miał na imię Andrzej? Moja mamuśka miała rok temu w szkole identycznego bachora, tylko o imieniu Dawid. Jak na 8 letnie dziecko, wiedzę na temat kamasutry, filmów dla dorosłych i wulgaryzmów miał naprawdę imponującą. Poza tym usiłował wyskoczyć przez okno, udawał psa (który szczeka a potem gryzie), proponował koleżankom "miłość francuską" i parę innych rzeczy. Aha, mamusia uważała że jej synek jest niezwykle przystojny i w tym celu nauczyła go że jeśli ktoś chce być w pokoju z nim sam na sam i to nie jest nikt z rodziny, to ma krzyczeć że jest molestowany seksualnie i mówić od razu rodzicom. To samo jeśli każe mu się rozebrać. Pewnie chciała dobrze ale wyobraźcie sobie co się wobec tego działo gdy pani higienistka chciała mu obejrzeć plecy (w ramach sprawdzenia czy dzieci nie mają wad kręgosłupa) lub pani pedagog chciała z nim porozmawiać na temat nazwania pani dyrektor określeniem składającym się z kilku słów wulgarnych... Tak, miał ADHD. I zamiast "normalnych" leków dostawał "identyczne" leki rosyjskie "które tylko opakowań właściwych nie miały ale dzięki temu były znacznie tańsze"...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 16:26

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lipca 2012 o 16:00

To może był sklep na literę Ż? Oni mają dziwną praktykę że jeśli produkt ma napis "cena sugerowana" to napis ten jest zawsze zaklejony, a cena na naklejce jest wyższa. Niedawno tak się na bateriach nacięłam : 4 sztuki baterii 7zł a zapłaciłam 11...

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
8 lipca 2012 o 20:18

A wiesz dlaczego tak jest? Te książki na nagrody są albo z "Tanich książek" albo ze znalezionych w domu nauczyciela, niepotrzebnych książek, ewentualnie książki dodawane za darmo do czasopism. Moja mamuśka kiedyś zakupiła z 10 egzemplarzy Gazety Wyborczej z darmową książką Victora Hugo. Za jakieś 30zł miała nagrody dla całej szkoły!

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 lipca 2012 o 20:14

Wreszcie ktoś zrozumiał o co mi chodzi :)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
8 lipca 2012 o 18:20

Chodzi mi o to że jeśli są osoby które są utalentowane w jakiejś dziedzinie to chyba lepiej im podnieść ocenę z 1 na 2 niż potraktować je tak samo jak osobę która kompletnie ma gdzieś lekcje, nie sądzisz? Każdy ma jakąś dziedzinę która jest jego piętą achillesową, w moim przypadku jest to fizyka.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
8 lipca 2012 o 18:12

Jeśli są dwie osoby z zagrożeniem z jakiegoś przedmiotu, to chyba lepiej jest naciągnąć ocenę osobie która jest słaba z tego przedmiotu ale widać że ma talent w jakiejś innej dziedzinie niż osobie która praktycznie nie przychodzi na lekcje a potem ma pretensje że jest zagrożona?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 15) | raportuj
8 lipca 2012 o 16:22

A wy wiecie jak takie dzieci rodziców z komitetu mają przerąbane? Przez całe gimnazjum i liceum miałam mamusię społeczniczkę (bo jej normalna praca nie wystarcza, ma jeszcze radę osiedla i udziela się w organizacji pomagającej uchodźcom. Aha i pisze artykuły do gazet...), cała klasa na mnie i jeszcze jedną dziewczynę (tatuś jeszcze większy społecznik niż moja matka, do dziś się przyjaźnią) wilkiem patrzyła bo pewnie rodzice nam oceny załatwiają. Ilekroć dostałyśmy np. wysoką ocenę z eseju albo nauczyciel nas pochwalił to już były głosy "Muszą być dobre oceny bo inaczej mamusia i tatuś książek na koniec roku nie przyniosą". Ba, jedna dziewczyna nas oskarżyła że przez to że my jesteśmy "uprzywilejowane" i "muszą nam dać świadectwo", ona prawdopodobnie zostanie na drugi rok w tej samej klasie. Chodziło o to że wszystkie trzy miałyśmy dość marne oceny z fizyki : Ja chodziłam na konkursy z języka angielskiego, często wygrywałam a bez Eweliny nie obywała się żadna szkolna akademia, więc zawsze jakoś nam tą ocenę z fizyki naciągali. Justyna zaś miała średnią ocen mocno poniżej 3, głównie z powodu częstej absencji. Do końca roku słyszałyśmy że ponoć za załatwienie przez komitet rodzicielski wycieczki fizyczka została "zmuszona" do podwyższenia nam ocen...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2012 o 16:23

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
7 lipca 2012 o 16:38

Słyszałam całkiem sporo podobnych historii, dlatego zamawiam jedzenie tylko w miejscach gdzie jedzenie jest przygotowywane na oczach klienta...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 lipca 2012 o 14:38

Mam podobną historię : w centrum miasta Lublin notorycznie chodzi facet i prosi o pieniądze "na jedzenie dla trójki dzieci". W którymś momencie zrobiło mi się go szkoda i poszłam do najbliższego spożywczego kupić jakieś bułki, ryż, zupki w proszku, tego typu rzeczy. W pierwszym momencie facet wyglądał na przeszczęśliwego, do momentu aż zobaczył co jest w torbie, wtedy mina mu mocno zrzedła. "No przecież powiedziałem że dziękuje!". Idzie za centrum handlowe, wraca już bez mojej siatki i "Proszę o pieniądze na jedzenie, mam trójkę dzieci"... Chociaż teraz to go chyba pogoniły bandy cyganów, rumunów i innych nacji co jeden gra na akordeonie a drugi podstawia pod nos puszkę...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2012 o 14:39

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
3 lipca 2012 o 18:31

Na każdej uczelni są takie przypadki, ja miałam zajęcia z tak "cudownym" panem profesorem filologii angielskiej(facet przed 60) że postanowiłam zmienić uczelnię. Profesór był z tych "ja wam nie powiem ale macie to wiedzieć, jak nie to pała!". Nie wiedzieliśmy czego od nas będzie wymagał, ile mamy nieprzygotowań, jak często będą kolokwia, nic. Wszystko zależało od samopoczucia pana profesora, a to było najczęściej złe (chyba że w grupie studenckiej trafiła się bardzo ładna studentka, najchętniej wysoka brunetka). Na zajęciach dostawaliśmy tekst w transkrypcji i mamy go z marszu przeczytać (z odpowiednią intonacją, dykcją, tempem, idealną wymową i najlepiej byśmy przy tym ładnie wyglądali) a pan profesor wg. nieznanych nam kryteriów go oceniał. Oceny zależały od tego w jakiej grupie się znalazło : była grupa "Ładne studentki/studenci grający na perkusji" (ocena w górę), grupa "Nie wiem jak masz na imię ale to nieważne" (największa, ocena zależała od samopoczucia doktora) i "Jak ja nie cierpię spóźnialskich/cwaniaków/przystojnych studentów/innych co podpadli" (ocena w dół). Przez większość czasu byłam w grupie drugiej i dostawałam między 3.5 - 4.5. A potem (przez kilku debili w mojej grupie których niestety postanowiłam wziąć w obronę, ale to jest dłuższa historia) trafiłam do grupy 3 : nieważne co robiłam, z tekstów były pały a kolokwia dziwnym trafem ginęły (dostawałam pały bo rzekomo nie było mnie na testach, mimo że miałam obecności tego dnia!). Do tego komentarze pana prof., wygłaszane przy całej grupie, w stylu "Zapamiętałem wreszcie jak się pani nazywa, głównie dlatego że jest pani najgłupszą studentką na roku". Termin poprawy przedmiotu : dzień przed egzaminem. Przyszłam do profesora, dostałam tekst - on wychodzi na 10 "po kawę". Jak wrócił, przeczytałam tekst, było okej, niech pani jutro przyjdzie na egzamin. A następnego dnia...nie wpuszczono mnie na salę. Bo nie mam zaliczenia od profesora. Jak to kazał mi przyjść, przecież był wczoraj u prowadzącego egzamin że mnie nie dopuszcza! Dziwnym trafem, to akurat było wtedy jak poszedł po kawę... Później zaliczenia też nie dostałam, mogę co najwyżej "powtarzać rok" (bez zaliczenia głównego egzaminu nie ma mowy o przejściu na kolejny rok), oczywiście z zajęciami u niego...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 lipca 2012 o 16:07

Bryanka, a jak ją przekonałaś by pozwoliła ci pójść do pracy? Ja mojej przekonać nie mogę : w marketach dręczą ludzi, w księgarniach kradną, do sklepu z ubraniami lub kosmetykami jestem za brzydka a poza tym tam kradną, na kelnerkę jestem "zbyt niesamodzielna" a roznoszenie ulotek nie przynosi żadnych korzyści...

« poprzednia 1 218 19 20 21 22 23 24 25 26 27 następna »