Profil użytkownika
Agatorek
Zamieszcza historie od: | 1 czerwca 2014 - 10:57 |
Ostatnio: | 3 lutego 2024 - 8:46 |
- Historii na głównej: 1 z 4
- Punktów za historie: 59
- Komentarzy: 195
- Punktów za komentarze: 1362
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »
@niepodam: albo sprawdzenie na stronie poczty polskiej. Wtedy wyskakuje info kiedy przesyłka nadeszła i gdzie jest fizycznie.
@Balbina: odprawy obowiązkowe są tylko w „budżetówce”. Ale za niewykorzystany urlop trzeba zapłacić w każdej firmie. Zasiłek dla bezrobotnych jest tylko dla osób po przepracowaniu 365 dni w ciągu ostatnich 18 miesięcy na całym etacie (zarabiających co najmniej minimalną krajową).
@PooH77: to ojciec tego dziecka lizał się z opiekunką ... (a to, że opiekunka była "młoda", nie znaczy automatycznie, że była niepełnoletnia. Autorce chodziło o to, że nie będzie o tym mówić matce dziecka, że mąż ją zdradza.
@starajedza: ma się zwolnić, bo ludzie zachowują się jak debile?
@singri: Wczoraj niestety było bardzo ciepło i pewnie to „wygoniło” ludzi na zewnątrz. Nie wiem jak było w weekend. Na szczęście mieszkam teraz na wsi i pracuję przez net, więc w mieście bywam tylko wtedy, kiedy muszę (jak np. wczoraj po leki).
@singri: Nie warto pewnych rzeczy niektórym tłumaczyć, nic nie dociera (bo nie sądzę, żeby udawali debili, chyba że są tak sfrustrowani, że po prostu muszą się do kogoś przyczepić). Wczoraj napisałam m.in. o "masach ludzi" (czyli nie pojedynczych osobach)w parkach, na placu zabaw, zatłoczonych parkingach pod marketami budowlanymi (jechałam tylko do apteki i to wszystko widziałam z auta)to pod wpływem komentarzy aż mi cały wpis usunięto ;).
@Dzieweczka_2057: No właśnie, ponieważ skoro "Polonia" tam pracuje i mieszka, to także nie rozumiem tych niepotrzebnych podróży.
Ps. sama miałam zaplanowany bardzo daleki wyjazd na marzec (rezerwowałam w zeszłym roku), ale zrezygnowałam z niego już pod koniec stycznia. Gdybym miała nie odzyskać zaliczki, to też bym tak zrobiła.
Dla mnie większą Grażyną /lub Januszem jest osoba, która w czasach pandemii wybiera się na wczasy lub wyjazd zagraniczny :). Bezmyślność level hard.
@PooH77: ps. Kolejny ;) W życiu ci się nie układa, że musisz wylewać swoje frustracje na innych? Kaftan mi nie jest potrzebny, psychiatra orzekł, że jestem zdrowa (to sarkazm, tłumaczę, bo widzę, że masz problemy ze zrozumieniem ;))
@bazienka: pisałam o sytuacji, w której nie wiem, czy jestem zdrowa ( o przykładowo przechodzę chorobę bezobjawowo), a chciałabym odwiedzić (i pomoc w czymś) bliskim, którzy są w grupie podwyższonego ryzyka. Wtedy (to oczywiście moja opinia) zakładanie maseczki ma sens.
@TakaTamSobie: o psach to nie ja pisałam :)
@PooH77: ps. Nie „wymagam” zmiany rękawiczek po każdym kliencie, tylko przy sprzedaży produktów, które są jednorazowe, zakłada się je na twarz i powinno zachować się higienę.
@PooH77: nie jestem zarażona, to raz. Dwa, to byłam tylko w aptece. A trzy, mogę nie wiedzieć, ze jestem zarażona, bo mogę przechodzić „to” bezobjawowo lub łagodnie, a nie chciałabym zarazić rodziców, czy teściów, bo są w grupie podwyższonego ryzyka (w sytuacji, gdybym była zarażona, a o tym nie wiedziała). To tak ciężko zrozumieć?
@Ohboy: Pisałam o ludziach z dziećmi, a nie z psami. Poza tym na placach zabaw było właśnie tłoczno (wg mnie, ale pewnie "sieję panikę"). Nie mówiąc o pełnych parkingach pod marketami budowlanymi. Włosi też lekceważyli wirusa. W tej sytuacji wolę być "panikarą", niż mieć na sumieniu kogoś bliskiego.
@takatamtala: I Krysia (autorka) powinna go wtedy przyjąć z otwartymi ramionami? A za jakiś czas znów się kimś zauroczy i historia się powtórzy. Osobiście chyba (nie miałam takiej sytuacji, więc nie mogę tego kategorycznie stwierdzić) nie mogłabym komuś zaufać po takim czymś. To nie jakiś "przypadkowy" jednorazowy wyskok, tylko jej mąż zaczął kochać (mocniej niż żonę) inną kobietę.
Jak zaczniesz pisać książki/bloga, to daj znać. Lubię Ciebie czytać :) (chociaż z drugiej strony mogę tylko współczuć tych historii)
@Mavra: "Dobrze rozumiem, że mimo zażyłości z sąsiadami nie znali oni twojej orientacji seksualnej?" Wg mnie to była po prostu dobra znajomość sąsiedzka. Jakby to była głębsza zażyłość, to na pewno pytania czy rozmowy o życiu osobistym by padły.
@urbankrwio: Nie wszyscy mają "sielankowe" życie. Również mogłabym opisać historie (w podobnym stylu) o moim byłym mężu, ale postanowiłam do tego już nie wracać (bo teraz naprawdę mam super faceta, jesteśmy 12 lat razem).
Na pewno spotkaliście się z sytuacją, że Ukraińców można spotkać w sklepach przy kasie, hotelu, restauracji itp. Nie mam nic do tego, jeśli dana osoba mówi (nawet jako tako) po polsku. Jakiś czas temu byłam w markecie budowlanym (OBI). Nie mogłam znaleźć pewnej rzeczy, więc postanowiłam zapytać pracownika, którego spotkałam między regałami. Niestety nie porozumieliśmy się po polsku. On po angielsku nie rozumiał (a nawet gdyby, to nie wiem, czy znałabym akurat określenie tego przedmiotu po angielsku, bo nie znam zbyt wielu technicznych słówek), a ja po ukraińsku też nie. Pytanie brzmi, jaki jest sens zatrudniania takiego pracownika? Oczywiście jest też możliwość, że np. był zatrudniony np. w magazynie, a w sklepie znalazł się przez przypadek.
Przyznaję się bez bicia, że macam (ale delikatnie :D) mandarynki (po dotyku jestem w stanie poznać prawie na pewno, czy będą się dobrze obierać i czy nie są popsute, a na pierwszy rzut oka tego nie widać) i śliwki (nie lubię, jak są miękkie). Pójdę prosto do piekła ;).
Wszystko się zgadza, tylko bezpieczniej jednak, jeśli się coś słyszy, jak się człowiek porusza po drodze/ chodniku etc. Nie piszę, że Ty tak robisz, ale jak widzę pieszych, czy rowerzystów ze słuchawkami na uszach i (dodatkowo albo zamiast) kapturem na głowie, którzy wchodzą/ wjeżdżają na jezdnię „jak do siebie”, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Albo jak wchodzą na „pasy” z nosem w telefonie.
@kierofca: Mąż mi z kolei podpowiedział, żebym następnym razem powiedziała "kochanką" ;).
Przypomniała mi się sytuacja z moim upoważnieniem pocztowym od męża. Upoważnienie "pocztowe" zostało podpisane zanim został moim mężem, zresztą korzystam z niego do dziś, ponieważ mamy inne nazwiska i tak mi łatwiej. Sprawdzam skrzynkę pocztową i proszę, jest awizo. Idę na pocztę, przygotowuję awizo, swój dowód i taką "karteczkę" z pieczątką poczty z numerem upoważnienia (jakby właśnie nie można było tego znaleźć w systemie). I nagle słyszę pytanie: -A kim pani dokładnie jest dla tego pana? Rozejrzałam się i poprosiłam o powtórzenie (bo myślałam, że się może przesłyszałam, ale to pytanie tak brzmiało i było skierowane do mnie) Spojrzałam na tą "ciekawską z okienka" i odpowiadam z uśmiechem: - Po to mam to upoważnienie, żeby właśnie nie odpowiadać na takie pytania. Panią w okienku lekko zatkało, ale bez słowa podała mi formularz do podpisu i list.
@scandal: osoba chora na Alzheimera wymaga całodobowej opieki i „sama się sobą” nie zajmie. Valhalla opisała jak to wygląda. Nigdy nie wiesz, co takiej osobie „strzeli” do głowy. Mam w bliskim otoczeniu osobę chorą na Alzheimera i napiszę tylko jedno. Kto nie miał styczności z tą chorobą, to nie zrozumie osoby opiekującą się chorym. Oczywiście potępiam zachowanie opisywanej córki, ale uwierzcie mi, czasami (jak przebywam z tą osoba), mam ochotę uciec po krótkim czasie (III faza choroby).