Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Carrotka

Zamieszcza historie od: 8 czerwca 2012 - 1:45
Ostatnio: 18 kwietnia 2020 - 22:05
  • Historii na głównej: 62 z 85
  • Punktów za historie: 28473
  • Komentarzy: 478
  • Punktów za komentarze: 2628
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
18 kwietnia 2014 o 16:22

@fenirgreyback: Jak w nerwach nie czuje się do prowadzenia auta- niech pojedzie taksówką z małżonką, na spokojnie. A poród to nie jest "Plum i wyskoczyło w moment". Od pierwszych skurczy do urodzenia dziecka mija czasem nawet 12 h. Litości... Żadna karetka na gwizdkach nie będzie jechała z ciężarną z pierwszymi nieregularnymi skurczami. Żadna! Kobieta jak poczuje pierwsze skurcze to jeszcze na spokojnie może wziąć ciepłą kąpiel dla zrelaksowania się przed właściwym porodem i zebrania sił, na spokojnie się ubrać, zgarnąć wcześniej przygotowane rzeczy i pojechać taksówką do szpitala czy tam z sąsiadem/teściem za kółkiem skoro małżonek zestresowany. W karetce nic nie zrobią w takiej początkowej fazie porodu. Nie łudźcie się, że podadzą jakikolwiek lek. Po prostu przewiozą karetką do szpitala. To samo można zrobić samochodem. Najwyżej sprawdzą poziom cukru, zmierzą ciśnienie i osłuchają.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
18 kwietnia 2014 o 16:14

@Xune: Wzywanie karetki do bólu pleców trwających od lat? No proszę Cię... Jakie to zagrożenie życia czy nagły stan? Żadne.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
18 kwietnia 2014 o 16:12

@wumisiak: Tak, prawda. Tylko jak już ktoś ma możliwość, to niech podejdzie do poszkodowanego, zapyta co się stało i czy potrzebuje pomocy. Telefony z tekstami "Leży i się nie rusza" są nagminne. A potem się okazuje na miejscu, że śpi i trzeźwieje.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
18 kwietnia 2014 o 16:09

@mariamasyna: Zgadzam się. Ale wiesz jak ludzie robią? Zobaczą, dzwonią i mówią "Leży" podają adres i to wszystko. Ale podejść, sprawdzić czy przytomny, zapytać czy wezwać pogotowie to już raczej nikt nie zrobi tego. W tym problem. Jak my podeszliśmy to usłyszeliśmy, że mamy się wszyscy "kochać" i on chce spać.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
18 kwietnia 2014 o 16:06

@crash_burn: Zawsze do epileptyka na ulicy dzwonić po karetkę, jeśli go nie znamy, ponieważ nie wiadomo czy to był pierwszy napad w życiu i czy nie zdiagnozowano wcześniej u niego epilepsji. Ale jeśli kogoś znamy i wiemy, że choruje na padaczkę to należy postępować zgodnie z zasadami pierwszej pomocy- poodsuwać niebezpieczne rzeczy w około niego, podłożyć ręce pod głowę i asekurować, żeby sobie jej nie poobijał (nigdy nie przetrzymujemy go na siłę, ani nic nie wkładamy w usta bo możemy zęby wyłamać a do przygryzienia języka jeśli dochodzi to na początku napadu drgawkowego). Po napadzie nieprzytomnego ułożyć w pozycji bezpiecznej ustalonej i obserwować sprawdzając czy oddycha. Jeśli stwierdzimy, że doszło do zaburzeń oddychania, bądź napad trwa dłużej niż 5 min. albo nie odzyskuje przytomności od ustąpienia drgawek- należy zadzwonić po pogotowie. Należy wziąć pod uwagę, że po napadzie często występuje senność. W miarę możliwości powinno się umożliwić drzemkę takiej osobie jeśli to jest w domu, ponieważ sam w sobie napad jest bardzo wyczerpujący dla organizmu człowieka a sen jest najlepszą regeneracją sił.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 marca 2014 o 3:52

Chyba jednak zainwestuję w rejestrator. Nie tylko na wypadek takich agresywnych chwastów, ale również na idiotów co pchają mi się prosto pod koła czy łamiących przepisy na drodze. Dzisiaj jak mi jedna gazela dwunożna wylazła na ulicę zza niechlujnie zaparkowanego swojego auta, żeby do niego wsiąść to nawet się nie rozejrzała, tylko dopiero zaalarmowana piskiem opon ze strachu przyległa do auta jak najmocniej i jeszcze bezczelnie zaczęła stukać się w czoło... Gdybym miała elektrycznie otwierane okna to bym opuściła szybę i powiedziałabym jej co myślę o jej łażeniu i parkowaniu. Dobrze, że jechałam nawet niecałe 40 km/h, bo to osiedlowa ulica. A potem artykuły w gazetach pt. "piratka drogowa potrąciła kobietę".

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2014 o 1:30

@mela: Jak zapytałam oddziałowej na OIOMie, czy możemy z kolegami poćwiczyć na sobie w magazynku w wolnej chwili, bo pacjenci mają wkłucia i rzadko się zdarza ten zabieg na tym oddziale, to oddziałowa spojrzała na nas jak na idiotów i powiedziała, że nie podoba jej się ten pomysł. Cóż, poćwiczyliśmy poza szpitalem.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2014 o 1:14

@subway: Wiem o tym. Ale na praktyki i zajęcia praktyczne przyszłych ratowników niestety tam nie wysyłają. A przydałby się tydzień w takim miejscu do robienia samych wkłuć. Niestety przynajmniej moja szkoła o tym nie pomyślała- a szkoda... :(

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2014 o 1:11

@wonka0: To teraz powiem Tobie, że podziwiam Ciebie za cierpliwość i jednocześnie za wyrozumiałość. Szkoda, że innym tego brakuje.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2014 o 1:06

@biala: Ćwiczymy na sobie. Tylko na zdrowym człowieku łatwo o wkłucie. A starsi ludzie bywają często odwodnieni, mają kruche naczynia krwionośne i nie jest łatwo o wkłucie. Już nie wspomnę o pacjentach, nawet młodych, którzy są we wstrząsie- w takich przypadkach nawet czasem najlepsi doświadczeni wymiękają i rezygnują z wkłucia dożylnego na rzecz wkłucia doszpikowego, które jest ratunkiem przy braku możliwości zakłucia żyły.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2014 o 1:02

@elda24: Zawsze każdego pacjenta (przytomnego) pytam o zgodę. Oddziały typu OIOM, OIOK i tym podobne są bardzo specyficznymi oddziałami- tam są pacjenci często w śpiączce i zwyczajnie nie ma jak ich zapytać o zgodę bo i tak nie odpowiedzą z racji stanu. A ćwiczenie na zdrowych koleżankach nic nie da. Bo na zdrowym człowieku jest o wiele łatwiej założyć wkłucie. Niech trafi się osoba w wstrząsie, gdzie ma wszystkie żyły pozapadane... Nawet najlepsi mogą mieć problem z założeniem kaniuli dożylnej. Nie bez powodu istnieje coś takiego jak wkłucie doszpikowe. Zawód ratownika medycznego, pielęgniarki, lekarza... Wszystkie te są specyficznymi zawodami. I niestety polegają na leczeniu ludzi i ratowaniu ich życia. Niestety student musi się nauczyć na kimś, nie ma wyjścia. Sama się uczę, ale dam swoją łapę do dziabania bo wiem jak to jest i z drugiej strony. Od siniaka jeszcze nikt nie umarł, a mi korona z łepetyny nie spadnie jak mi fioletem ktoś rękę przyozdobi...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2014 o 0:47

@Rossellinique: Z całym szacunkiem. Kłucie fantoma jest kompletnie inne pod względem tego jak trzeba człowiekowi założyć dostęp dożylny. Na fantomie ćwiczyłam. Ba nawet szło mi bardzo dobrze. Przyszło założenie dostępu starszej pacjentce to już nie mogłam jej tak wyczuć jak fantoma. Do tego naczynia krwionośne bardzo kruche i w efekcie dwa krwiaki. Poprosiłam pielęgniarkę, by za mnie wkłucie założyła bo nie chcę już tej biednej kobiety na tym stole operacyjnym katować. Pielęgniarce kolejne dwie żyły trzasły zanim założyła dostęp, choć była doświadczona i to bardzo.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
27 lutego 2014 o 19:44

@papilotka48: Papilotko. Szczerze to by byli opiekunowie medyczni, tylko związki pielęgniarek czy jakoś tam- próbują niedopuścić innych na oddziały. Same sobie krzywdę robią. Przez to brakuje rąk do pracy. Poza tym napisałam w którymś z komentarzy, że jestem na ratownictwie z powołania, dlatego wykonuję nie tylko z zakresu obowiązków ratownika, ale wszystko, na co pozwolą mi opiekunowie zajęć (włącznie z rzeczami spoza naszego "programu nauczania"). Ale zwyczajnie nie będę tolerowała traktowania mnie jak szmaty. Wolę w pierwszej kolejności pomóc z wykonywaniem zleceń odnośnie podawania leków i innych ważnych rzeczy, a kiedy wszystko co ważniejsze zrobię i będę miała chwilę na zmianę pieluchomajtek złośliwcowi (co niekiedy trwa godzinę od zgłoszenia złośliwca), to pójdę i zmienię mu. Ale nie będę nad nim skakać i w pierwszej kolejności obsługiwać. Druga sprawa to jak sobie posiedzi pół godzinki czy nawet godzinę w swoich fekaliach to mu się odechce takich numerów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
27 lutego 2014 o 19:35

@nhyde: Nie. Nie powiedziałam, że nie sprzątamy. Zwyczajnie odwlekałyśmy w czasie, żeby wymusić na pacjencie poprawne zachowanie... Jak godzinę posiedzi w fekaliach, krzywda się mu nie stanie. A jednocześnie odechce mu się robienia takich numerów i złośliwości bo to nic przyjemnego siedzieć z pełnym pampersem. Często zwyczajnie nie miałyśmy czasu, bo były zdecydowanie pilniejsze sprawy na oddziale (np. wykonanie kardiowersji w celu przywrócenia normalnego rytmu serca; podanie ważnych leków itp.).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 14) | raportuj
25 lutego 2014 o 23:13

@fenirgreyback: Tak- daj siebie traktować jak szmatę to życia nie będziesz miał bo inni pacjenci szybko to podłapią. Takie zachowania należy zdusić w zarodku. Pacjent samodzielnie jest w stanie załatwiać swoje potrzeby. Jak trochę pochodzi z dyndającym workiem kupy pomiędzy nogami, pośmierdzi to nic mu się nie stanie, a zobaczy, że jego chamskie zachowania nie odnoszą porządanego skutku, to da sobie spokój. Poza tym ja jako ratownik nie mam w zakresie swoich obowiązków zmieniania pieluchomajtek pacjentom. To, że to robię to tym, którzy rzeczywiście na stan zdrowia tego wymagają, to jest to jedynie moja dobra wola i sumienie. Ale chamom nie pozwolę sobie wejść na głowę.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 17) | raportuj
25 lutego 2014 o 23:09

@nhyde: Należy bezwzględnie tępić zachowania utrudniające pracę personelowi. Pacjent samodzielnie jest w stanie załatwiać swoje potrzeby fizjologicznie, szczególnie grubsze sprawy. Personelu jest za mało na polskich oddziałach szpitalnych, poza tym nie od tego jesteśmy, żeby spełniać zachcianki i fanaberie pacjentów. Jesteśmy po to by ich leczyć i zapewnić komfort w miarę warunków panujących na oddziale. Ale komfort to nie znaczy skakanie w około pacjenta i robienie wszystkiego czego on chce i dawanie włazić sobie na łeb i pozwalanie na traktowanie siebie jak jakieś szmaty. Też jesteśmy ludźmi, mamy uczucia. Poza tym naganne nierzadko jest zachowanie części męskiej pacjentów na oddziałach wobec damskiego personelu, często o podłożu seksualnym, co podchodzi pod napastowanie i nękanie. Też mamy swoje prawa. Szczególnie prawo do godności.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
25 lutego 2014 o 23:00

@gorzkimem: nie mamy psychopatologii. Mieliśmy zarys psychiatrii i psychologii. Opiekuni medyczni mają więcej tematów na zajęciach z psychologii i psychiatrii z działu geriatrii. U nas to było raz poruszane na 45 min lekcji. Uczę się w szkole policealnej a nie na uniwersytecie. Uprawnienia ratownika zdobywamy pod dwóch latach nauki a nie trzech jak w przypadku licencjatu. W szkołach policealnych stawiane są na pierwszym miejscu umiejętności praktyczne i mamy znacznie mniej teorii niż studenci.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 15) | raportuj
25 lutego 2014 o 22:54

@fenirgreyback: Wyobraź sobie, że masz 40 pacjentów na oddziale i tylko 2 pielęgniarki, które się nimi zajmują, plus 2 uczniów ratownictwa, których należy pilnować, żeby nic źle nie zrobili ( w końcu się uczą). Gdyby każda pielęgniarka i przyszły ratownik który tam siedział miał się zajmować takimi złośliwcami i zmieniać pampersy osobom, które specjalnie robią pod siebie, by nam upodlić życie a mogą chodzić samodzielnie do toalety- byśmy tam nic nie robiły tylko wiecznie zmieniały pościel, pieluchomajtki i myły pośladki pacjentom. A zastrzyki, kroplówki, pobrania krwi, zmiany opatrunków, zapisywanie parametrów w karty i inne czynności typowo medyczne same się nie zrobią. Za mało rąk do pracy. Poza tym nie można pozwolić sobie na takie manipulacje ze strony pacjentów bo wejdą na głowę, nasrają i przyklepią jeszcze a potem będą mieć pretensje, że nie równo leży (słowa jednego z użytkowników piekielnych- tu świetnie pasują). Poza tym ja jako przyszły ratownik mam się nauczyć czynności które należą do mojego zawodu. W programie nauczania nie mamy zmiany pościeli, mycia pacjenta i zmiany pieluchomajtek. Formalnie to nie należy do naszego obowiązku i mamy pełne prawo odmówić wykonania czynności. A w związku z tym, że jestem na ratownictwie z powołania, bo lubię ludziom pomagać to i wykonuję czynności nadprogramowe, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę i traktować siebie jak jakieś dno. Wszystko ma swoje granice. A my na oddziale nie jesteśmy służącymi.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
21 grudnia 2012 o 23:30

Nie. Nie wiem dlaczego nie wezwali policji. I nie mnie pytajcie dlaczego tego nie zrobili...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
21 grudnia 2012 o 22:28

Ale to nie było w klubie. Są też akademiki i internaty, gdzie po 22:00 nie będąc mieszkańcem akademika czy internatu zwyczajnie nie możesz wejść. Dziewczyna ma w zwyczaju powiadamiać swoją rodzinę gdzie zamierza wychodzić i o której wróci. Ten "kolega" wyłączył jej komórkę, a godzina o której miała wrócić dawno minęła. Zmartwiony brat przyjechał sprawdzić czy wszystko w porządku, bo nigdy nie wyłączała telefonu i zawsze wracała do domu na czas, a nie już dobrych kilka godzin od umówionej pory, albo zawsze uprzedzała o której będzie jak wiedziała, że się spóźni.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 10) | raportuj
21 grudnia 2012 o 21:12

Sprawa jest świeża. Przesłuchali poszkodowaną, przyjęli zgłoszenie, następnego dnia przesłuchali świadka będącego członkiem rodziny poszkodowanej i czekamy na wieści czy przesłuchano już ochroniarza, który towarzyszył świadkowi jak się okazało niedawno. Co mam dalej opisywać? Zmyślać?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
21 grudnia 2012 o 21:07

Komentator555- a skąd wiesz, że świadek nie był na policji? To nie było istotne dla tej historii, bo gdybym miała opisywać wszystko ze szczegółami co tam się działo, to by prawie wszyscy odpuścili sobie czytanie widząc jak długi jest tekst. Świadek był na policji- następnego dnia. Nie muszą wszyscy na raz zebraną ekipą lecieć na komendę bo i tak wszystkich na raz nie przesłuchają... Nie dopowiadaj sobie głupot.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
21 grudnia 2012 o 21:03

Komentator555- Ty z tą dziewczyną słowa nie zamieniłeś. A ja z Tobą tak. Twój poziom myślenia, jaki przedstawiasz w komentarzach mówi sam za siebie. Do hipokryzji mi daleko.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 25) | raportuj
21 grudnia 2012 o 2:08

Gwałt a zgwałcenie to dwa różne pojęcia. Jak łatwo wydać opinię na temat osoby, której się nie zna i nie widziało na oczy... Komentator555 jest za to degeneratem, który pewnie sam by skorzystał z okazji widząc nieprzytomną koleżankę i bzyknął... BRAK WYRAŻENIA ZGODY JEST RÓWNOZNACZNY Z ODMOWĄ I JEST TO CZYN WBREW WOLI DRUGIEJ OSOBY. NAJWYRAŹNIEJ NIEKTÓRZY FACECI SĄ ZA TĘPI, ŻEBY TO POJĄĆ I NAWET "NIE" POTRAFIĄ INTERPRETOWAĆ JEDYNIE NA "TAK"...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
21 grudnia 2012 o 1:42

Mógł być gorszy dzień, ale nie była ani chora, ani nic z leków nie brała a przed spotkaniem porządnie zjadła. Wypiła kilka kieliszków, faktycznie kieliszka nie pilnowała... Ale jak mówiłam-znała tą osobę (niestety zdawało się jej, że znała) i nie był to nikt obcy spotkany na imprezie tuż przed chwilą... Co faktu nie zmienia- nie wyraziła zgody, to palcem tknąć nie miał prawa...

« poprzednia 1 210 11 12 13 14 15 16 17 18 19 następna »