Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Carrotka

Zamieszcza historie od: 8 czerwca 2012 - 1:45
Ostatnio: 18 kwietnia 2020 - 22:05
  • Historii na głównej: 62 z 85
  • Punktów za historie: 28436
  • Komentarzy: 478
  • Punktów za komentarze: 2628
 
[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
2 lipca 2012 o 20:26

Hehehe- lepiej daj to wygłuszenie, bo ta jędza dopiero się uweźmie na Tobie po remoncie. A tak jest "mniejsze ryzyko". Czekam na dalszą część historii. :)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
2 lipca 2012 o 20:11

To, że chciałam, to nie znaczy, że zrobiłam tak Sewera. Często ludzie nas wściekają i każdy czasem ma ochotę komuś natłuc, ale potrafi się opanować. Potrafię się kontrolować :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
2 lipca 2012 o 19:19

Nie tam, gdzie jeździłam. Nie było tak, że ktoś papierosa sobie dopali, czy posiłek dokończy. Od razu się zbieramy i nie było "ale".

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
2 lipca 2012 o 17:48

Co z tego, że to istnieje, jak nie jest stosowane? Szczerze się dziwię dlaczego nie jest stosowane, bo powinno.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
2 lipca 2012 o 16:46

FrancuzNL- tego nie wiem ani ja, ani Ty czy kilka spraw nagłośnionych wystarczy. Wiemy na pewno jedno- tacy ludzie powinni być skutecznie karani.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
2 lipca 2012 o 16:10

JanMariaWyborow Ta historia to kropla w morzu innych podobnych historii. Gdyby tak każdego ciągać po sądach, to by każdy ratownik pół "etatu" spędził w sądach na zeznaniach... A ratownicy są od ratowania... :/ Trzeba usprawnić prawo... Bo w tej chwili jest masakra.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
2 lipca 2012 o 15:36

Agness92, gdyby było to legalne to bym dała jej tak popalić, że masakra. Szkoda, że nie odpowiadała karnie. Ale mamy takie a nie inne prawo w Polsce i nic nie poradzę...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
2 lipca 2012 o 15:24

Oj wymień lepiej. Kłopotliwe to jest strasznie. Kiedyś ja na policję szłam do wydziału od przestępstw gospodarczych złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Sam policjant stwierdził na dowodzie, że to nie ja... Ale na stwierdzeniu się skończyło i nie sprawdzał czy ja, czy nie (wywaliłam plik dokumentów jak dowód, prawo jazdy, legitymacja studencka i... paszport, który mnie uratował, bo to w końcu ja na zdjęciu :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 lipca 2012 o 18:21

Jedna jest za stara i schorowana na robotę a druga za leniwa. Woli dostać za darmo i jeszcze może warknąć, że za mało. Ale cóż- takie choroby to są nieuleczalne a najlepszym rozwiązaniem jest odciąć się od takiej rodzinki... Jak mnie podadzą o alimenty (ba- jest taka możliwość, żeby wnuczka na babcię płaciła), to mam te oszczerstwa na piśmie (telefon odcięty za długi i pofatygowano się, by list do mojej mamy za granicę wysłać). A alimentów na pasożytów płacić nie będę- po moim trupie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
19 czerwca 2012 o 19:20

bloodcarver- nie narzekam na to, że ludzie nie reagowali. Jedynie poinformowałam o braku reakcji otoczenia. Z resztą do braku reakcji przywykłam (z wyjątkiem wypadków, gdzie ludzie zamiast pomóc to stoją, komentują i podziwiają- tego po dziś dzień znieść nie mogę). Jeśli chodzi o postawnego chłopaka- nawet nie oczekiwałam reakcji z jego strony. Po prostu byłam zaskoczona nagłą jego reakcją w postaci wyniesienia chudej, wysuszonej jak śliwka i niskiej babiny. :) Historia jest prawdziwa. Możesz sobie nie wierzyć. Mnie to ani grzeje, ani to ziębi. Masz pełne prawo wyrazić opinię. Napisałam co mi się przytrafiło i tyle. :) Kobieta była tak zaskoczona, że nie zareagowała- dosłownie jak napisał PooH77.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2012 o 19:22

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
18 czerwca 2012 o 20:51

Nie pomyślałam wtedy o tym. Z resztą ciężko człowiekowi myśleć jasno, kiedy jakiś brutal ma wsadzone łapy w twoje ciało i zadaje Ci niemiłosierny ból grzebiąc żywcem w nim...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
18 czerwca 2012 o 14:07

O kurczę... Czyli faktycznie źle z tym oddziałem... A możesz mi podać inicjały tego dobrego?

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 18) | raportuj
18 czerwca 2012 o 13:38

Witajcie. Nie ujawniłam nazwy szpitala i miejscowości z obawy (nie wiem co oni mogliby zrobić przeciwko mnie). Pomimo potraktowania mnie w tak brutalny sposób (leczenie bólu pooperacyjnego tam też kompletnie nie istnieje- bo na tym samym oddziale składali mi nogę do kupy).. Złamanie złożyli bardzo dobrze. Po incydencie ze śrubą przeniosłam się do innych lekarzy i miasta z leczeniem nogi- stwierdzili, że lepiej by tego nie złożyli. Jak tak bardzo chcecie wiedzieć gdzie ta piekielna ortopedia, zagadkę przedstawiam: to jest takie miasto zapomniane, choć stolicą Warmii i Mazur zwane, gdzie Kętrzyński więziony był w bramie, Kopernik patrzył w niebo, szpital pot patronem ministerstwa pewnego. Odpowiedzi co to za szpital nie piszcie- zachowajcie tą wiedzę dla siebie. Po prostu wprost nie powiem gdzie to jest. Tak będzie bezpieczniej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 czerwca 2012 o 21:15

No właśnie nie. Ale po prostu jestem honorowa i uznałam, że w zamian za pomoc i opiekę wręcz byłoby ujmą na honorze, żeby go jeszcze prosić o dokładanie się do rachunków. Mieszkanie nawet nie jest moje a rodziców, tylko ojciec mieszka z konkubiną gdzie indziej a moja mama wyemigrowała za granicę za chlebem, bo inaczej nie byłoby nas stać na to bym mogła studiować...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 czerwca 2012 o 19:47

Ponieważ głupio mi było go prosić o to by się dokładał, bo na wakacje zrezygnował z powrotu do swojego rodzinnego miasta, chciał popracować (o ile nie kłamał) i jednak też po prostu mi głupio było bo nie miał się kto mną zająć jak byłam unieruchomiona. Po prostu chciałam to jakoś zrekompensować, bo nie lubię brać nie dając nic w zamian. Tyle, że on to bezczelnie wykorzystał i uważał, że mu się należy. A kiedy zaczął się dokładać do rachunków (1/5 zaledwie a powinniśmy płacić pół na pół) to jeszcze miał takie wymagania, że z rangi dziewczyny zostałam chyba zdegradowana do rangi szmaty, bo w końcu jak coś mu nie pasowało to żądał tonem roszczeniowym (choćby przykład z prześcieradłem). Jak powiedziałam, że nie kupię, bo on to podarł i to moją własność zniszczył, to potrafił się wydrzeć "Ja *urwa płacę to chce mieć na czym spać!". Odpowiedziałam mu, że za mało płaci, żeby mieć takie wymagania, poza tym zniszczył moją rzecz, więc wypadałoby odkupić mi a nie z pyskiem skakać. To był dzieciak rozpieszczony jak dziadowski bicz. Ma rodziców, trzy siostry, w gospodarstwie domowym są cztery samochody, mają dom, nigdy mu nic nie brakowało, mamusia wytarła nosek, pogłaskała po głowie, jak tupnął nogą to dostał, co chciał. A ja oczywiście z biednej rodziny, samochodu nie mam, domu nie mam, pochodzę z rozbitej rodziny, mieszkanie do generalnego remontu i pewnie pomyślał, że chyba on szlachcic a ja chłopka na usługi... Nigdy mu nie zazdrościłam, że lepiej jemu i jego rodzicom się powodziło niż mi. Ale widać ten dobrobyt zepsuł go.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2012 o 20:00

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 26) | raportuj
15 czerwca 2012 o 16:19

A postaw się na jej miejscu- ma blisko sklep, małe dziecko i zmieniać sklep ganiając gdzieś dalej tylko przez durne baby i utrudniać sobie życie? Powinna je doprowadzić do porządku. Jedna wizyta adwokata i skończyłoby się.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 czerwca 2012 o 15:15

Mamusia mu posprząta... Skończył studia i wrócił do rodzinnego domku.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
15 czerwca 2012 o 12:49

O rety... Jaka dyskusja się tutaj rozwiązała. Już wyjaśniam pewne kwestie dyskusji. Zanim miałam wypadek, byliśmy ze sobą siedem miesięcy. Ja byłam bardzo zaangażowana w ten związek. Wcześniej już dyskutowaliśmy o tym, żeby razem zamieszkać od nowego roku akademickiego po wakacjach. W wyniku wypadku jedynie stało się to wcześniej o niecałe trzy miesiące. Jeśli chodzi o moją koleżankę- zadzwoniła sama z własnej inicjatywy i ja na to nie miałam wpływu. Nawet mówiłam, że ja zadzwonię i go sama opieprzę, ale ona nie słuchała twierdząc, że jestem za miękka i widząc ten bajzel widziała, że trzeba z nim ostro pogadać. Poza tym kumpela jest osobą dość impulsywną a jednocześnie jak ja ją znam- jeśli ona odgrażała się, że jak nie zapłaci, to ona sprzątnie mieszkanie za darmo, ale jednocześnie sprzątnie jego rzeczy z mieszkania, to można było się spodziewać po niej, że dotrzyma tego słowa. Szczerze? Nie dziwię jej się. Ma własną działalność i prowadzi usługi właśnie dotyczące sprzątania. Ja jej powiedziałam, żeby normalnie mu rachunek za ten uprzątnięty burdel wystawiła, bo było w diabły roboty i to obrzydliwej. Też uważam za słuszne, żeby pokrył koszta środków czystości.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
15 czerwca 2012 o 8:02

Głupia byłam, ale zmądrzałam. Teraz się nie patyczkuję. Miałam dobrą lekcję od życia...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 czerwca 2012 o 8:00

Kończyna nigdy już nie będzie do końca w formie. Mam kolano emerytowanej babci.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 czerwca 2012 o 1:25

Z całym szacunkiem, ale popierasz to, żeby mężczyzna podnosił łapy na kobietę? Uważam, że facet dostał słuszną nauczkę. Poza tym jakie niszczenie mienia? Ich własny kot za przeproszeniem się zesrał na klatce schodowej, właściciele nie raczyli tego sprzątnąć to im ku nauczce ich własne drzwi ufajdałam. Czyli zmusiłam ich do posprzątania po ich pupilu nieczystości. A jak wiadomo- w większości spółdzielni mieszkaniowych są regulaminy, które mówią o tym, by wychodzić ze zwierzętami na smyczy i nie puszczać ich bez nadzoru po klatkach schodowych, a nieczystości po nich sprzątnąć. Czyli ten syf, który byli zobowiązani sprzątnąć po prostu przeniosłam w inne miejsce. Więc dlaczego niby to ja miałabym dostać mandat? Nie moje zwierzę, tylko ich. Nie ja zobowiązana byłam sprzątnąć, tylko oni. Nie chcieli, to dostali lekcję.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2012 o 1:40

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
8 czerwca 2012 o 14:21

Ci ludzie mieszkają w mieszkaniu nad moim. Budownictwo nie jest klasy "mieszkania dźwiękoszczelne". Kichniesz w łazience a sąsiad Ci odkrzyknie "na zdrowie!". Jak ktoś słucha głośniej radia (a jak to starsi ludzie- przygłusi) to słyszysz. W nocy spokojnie słyszę jak sąsiadka spać nie może i krząta się po mieszkaniu. Ba! Nawet jak łóżko skrzypi. Mieszkasz sobie w domku a nie mieszkaniu z wielkiej płyty pewnie, to nie wiesz jak jest.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
8 czerwca 2012 o 11:52

Elu- też miałam kota bardzo dawno temu. Ba! Kocura. Dość złośliwego, którego jak strącisz ze stołu- to do kapcia potrafił w odwecie nakupczyć. Ale cóż. Pewnie właściciele za często kotkowi w kuwecie nie sprzątali, więc puszczony samopas na klatkę, załatwiał tam swoje potrzeby. Nie mam pojęcia. Lecz zapewniam, że to nie jest fake. Siusianie było nagminnie i czasem komuś (bardzo rzadko) klocusia zostawił pod drzwiami.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
8 czerwca 2012 o 11:47

Wiem. Ale w tym przypadku jakie zwierzę, taki pan. Bo co jak co, ale kocię mogło robić po kątach a upodobało sobie wycieraczki sąsiadów.

« poprzednia 1 210 11 12 13 14 15 16 17 18 19 następna »