Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 8 maja 2024 - 17:35
  • Historii na głównej: 110 z 111
  • Punktów za historie: 18010
  • Komentarzy: 2278
  • Punktów za komentarze: 17797
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
13 listopada 2019 o 15:20

@Ara: też to tak na początku interpretowałam, aż przy jakiejś rozmowie przez telefon rekruterka się niechcąco wygadała, że szukają kogoś przed trzydziestką (bo młody, dynamiczny zespół itd.), a potem dostałam maila, że ze mnie rezygnują, bo "overqualified", a potem znajomy pracujący w HR mnie oświecił, że w przypadku zbyt wiekowych kandydatów też często używają tego słowa

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 listopada 2019 o 13:38

@MyCha: mieli porządek tak gdzieś do połowy ubiegłego dziesięciolecia. Potem zaczął się trend oszczędzania na pracownikach (nie musi być kompetentny, byle był tani), zwalniania ludzi z wieloletnim doświadczeniem i zastępowania ich tanimi dwudziestolatkami, do tego dochodzi fakt, że Niemcy w obsłudze klienta mistrzami nigdy nie byli i efekty sa jakie są. To znaczy, honor trzeba im oddać w kwestiach jak służba zdrowia, wymiar sprawiedliwości, policja itd, tu faktycznie wszystko działa jak powinno, ale w usługach jest dramat. Z płatnościami kartą w Niemczech jest ogromny problem. Pod względem cyfryzacji są daleko w tyle za innymi krajami europejskimi. Gotówka, tradycyjne przelewy bankowe i fax rządzą

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
13 listopada 2019 o 12:25

@kartezjusz2009: ja czekam z utęsknieniem na dzień, kiedy Niemcy odkryją na szeroką skalę istnienie kart płatniczych, maili i WiFi ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
13 listopada 2019 o 9:56

@Jorn: czyżby Belgia była tak samo upośledzona cyfryzacyjnie jak Niemcy?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
12 listopada 2019 o 17:19

@vezdohan: Z konta. Żadne z nas nie ma niemieckiej karty kredytowej ze względu na niekorzystne opłaty, a zagraniczną nie można było zapłacić.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
12 listopada 2019 o 17:08

@z_lasu: Umowę mieliśmy podpisaną wyłącznie z Naurlop. Koleżanka pracująca w biurze podróży w Polsce tłumaczyła i potem różnicę między pośrednikiem i agentem i o ile z agentów jak najbadziej można korzystać, to pośredników nie poleca, właśnie ze względu na takie sytuacje. Wiem na przyszłość. Gdyby była realna szansa na wywalczenie odszkodowania oprócz zwrotu kosztów, to byłoby sie o co bić. Kwota, której nam nie zwrócili wynosi mniej więcej 3 godziny pracy monachijskiego adwokata. Więcej wydalibyśmy dochodząc swoich roszczeń niż moglibyśmy wygrać.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
12 listopada 2019 o 15:37

@kartezjusz2009: Też zawsze drukuje dokumenty, jak tylko się pojawią. Raz, że bezpieczniej mieć je wydrukowane podczas podróży, a dwa, w razie jakby coś magicznie zniknęło z systemu, mam dowód, że tam było. Następny urlop będzie zdecydowanie na własną rękę, do biur mam chwilowy uraz ;) TAMI będę starać się unikać jak zarazy, chociaż na niektóre kierunki mają dranie monopol...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
12 listopada 2019 o 12:39

@Balbina: Czyli nie jestem sama :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
12 listopada 2019 o 12:00

@Michail: też nas to bardzo zaskoczyło, gdyż żyliśmy w przekonaiu, że za błędy odpowiada ten, kto je popełnia, dlatego też zasięgnęliśmy drugiej opinii

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
12 listopada 2019 o 11:56

@Doombringerpl: wiedziałam, że ten argument padnie. I wszytsko fajnie, tylko, że piszesz o Europie. Jeśli wybieram się na urlop na terenie Europy, do Stanów czy innego "cywilizowanego" kraju, też podróżuję głównie na własną rekę, gdyż mam większą swobodę (hotel, AirBNB, wynajem samochodu) i często bardziej się to opłaca finansowo. Ale przy wyprawach bardziej "egzotycznych" w miejsca typu Jamajka, czy inny Zanzibar, wolę zdać sie na biuro, chociażby ze względów bezpieczeństwa, nie wspominając o wygodzie czy gwarancji standardu.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
11 listopada 2019 o 12:27

@GythaOgg: Byłam kiedys świadkiem takiej sytuacji. Samolot Dublin-Kraków. przede mną siedzą rodzice z niemowlęciem (na oko jakieś 6 miesięcy). Jeszcze przed startem dzicko zaczyna przeraźliwie płakać i nie daje sie uspokoić. Ojciec dziecka pyta matki, co mu jest. Matka na to: nic takiego, głodny jest po prostu. Ojciec: to może go nakarm?. Matka: e nie, przegłodze go trochę, w Polsce go nakarmię. Lot trwał 3 godziny, dziecko się non stop darło. Na uwage zwracaną przez innych pasażerów, żeby jednak nakarmiła dziecko, bo ileż można słuchać tych wrzasków, kazała sie nie wtrącać. I owszem, osądziłam ją na podstawie tej trzygodzinnej obserwacji i wyrobiłam sobie na jej temat opinię. I nie była to dobra opinia

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
11 listopada 2019 o 12:15

@franciszka: okna muszą być odsłonięte podczas startu i lądowania, żeby w razie ewentualnej ewakuacji można było ocenić warunki na zewnątrz. Z tego samego względu podczas lotu w godzinach nocnych na czas startu i lądowania w kabinie gasi się światło.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 listopada 2019 o 16:06

@kartezjusz2009: Dziękuję :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
8 listopada 2019 o 15:16

@DeceiverInI: w normalnej mieszkałam, ale tam też mają ruch lewostronny

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
6 listopada 2019 o 14:58

@Ohboy: Dużo zależy od tego, na jakiego doradcę się trafi. Mój był akurat spoko. Od razu powiedział, że pomóc mi nie będzie w stanie, ale nie będzie też przeszkadzał. Mam robić swoje i tylko raz w miesiącu dać mu wydruk excela ze stanem rzeczy, żeby miał coś w papierach. Rozumiał też, że rekrutacja do większości firm trwa około 3 miesięcy i nie cisnął, żebym znalazła jakąkolwiek prace w 2 tygodnie. Ale są też tacy, którzy wyślą księgowego na produkcję lub inżyniera na szmatę, żeby tylko statystykę zamknąć. Znajomą Arbeitsamt wysłał kiedyś na półroczny intensywny kurs języka (6 godz dziennie, 5 dni w tygodniu), po czym po 5 miesiącach biurwa przysłała jej pismo, że w sumie skoro chodzi na całodzienny kurs języka, to nie jest w stanie jednocześnie podjąć pracy na pełny etat, w związku z czym traci status osoby bezrobotnej i oni wzywają ją do zwrotu zasiłku i składek ubezpieczenia społecznego za ten okres, raptem 10 tys euro do natychmiastowego zwrotu, albo kierują sprawę do komornika. Sprawa jest w sądzie

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
6 listopada 2019 o 12:39

@pasjonatpl: o jumie nie chiałam już tak wprost pisać, żeby mnie ktoś zaraz nie oskarżył o "plucie na Polskę" ;) Ale jak sie poczyta polskie fora, to nadal bardzo popularne jest podejście "oje*ać Szwaba", zupełnie jakby mieszkali tam za karę na jakichś robotach przymusowych. A potem ten sam typek pyta o kontakt do jakiegoś polskiego adwokata od spraw karnych (ojoj, coś nie poszło). Ciekawe jest, co piszesz o Irlandii. Mieszkałam tam przez kilka lat i odniosłam wrażenie, że tam wyjechali właśnie głównie młodzi wykształceni ludzie, którzy oczywiście na start brali jakąkolwiek pracę, ale w miarę szybko zaczynali pracować w swoim zawodzie - mówię o tych, którzy tam postanowili osiedlic się i żyć, ci, którzy chcieli szybko zarobić i wrócić patrzyli tylko, gdzie jest najlepsza stawka za godzinę. Brak ambicji widzę właśnie w Niemczech. Ludzie nawet wykształceni (dotyczy to zwłaszcza kobiet) podejmuja się najprostszych prac fizycznych, głównie sprzątania, i tam zostają. Mieszkają w kraju kilkanaście/-dziesiąt lat i nie nauczą się po niemiecku nawet przywitać. Jakiś czas temu pojawiła się w mediach społecznościowych kampania jakiegoś towarzystwa polonijnego pt. "Nie każda Polka to sprzątaczka", mająca na celu walkę ze stereotypowym myśleniem i zwrócenie uwagi, że gros POlek wykonuje też inne zawody, typu lekarz, prawnik, inżynier itd. Pod artykułem wylew hejtu i bluzgów ze strony pań sprzątających pod adresem pań wykonujących inne zawody, o treści mnniej więcej "leniwe brudasy niech sie wezmą do uczciwej pracy!" (czyli sprzątania)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
6 listopada 2019 o 10:37

@Jorn: w szukaniu pracy w Polsce nie mam specjalnie doświadczenia, gdyż z kraju wyjechałam pod koniec studiów, ale mit, jak to na Zachodzie kasa leży na ulicy i nie trzeba kompletnie nic robic można spokojnie włożyc między bajki. Januszexy, myślę, też istnieją na całym świecie i wszędzie można na nie trafić. Na trudność w Niemczech nakładają się moim zdaniem dwie sprawy. Raz, ogólny trend, niezależnie od wykonywango zawodu, żeby pracownikowi płacić jak najmniej i zatrudnia się tego, kto jest najtańszy, niestety często kosztem kompetencji i później mamy kuriera, który nie umie wypełnić papierów przy odbiorze przesyłki, czy babę w urzędzie, która nie zna przepisów i nie radzi sobie z wypełnieniem formularza. A druga sprawa, Niemcy nie darzą cudzoziemców (głównie tych z Bloku Wschodniego) sympatią. Oczywiście przez swoja niechlubna historię mają na tyle instynktu samozachowawczego, że nie powiedzą tego na głos (trzęsą gaciami przed byciem oskarżonym o dyskryminację), ale dają to odczuć. Do tego dochodzi nie najlepsza opinia, którą wyrobiła nam fala emigracji z początku lat 90 i jest przekonanie, że Polacy mogą pracować tylko na produkcji lub "na szmacie". Jest to dość mocno zakorzenione i dość ciężko jest z tym walczyć

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
6 listopada 2019 o 10:05

@DeceiverInI: w zawodach typu malarz, kafelkarz, hydraulik, mechanik wszystko rozbija sie o to, czy gość zna język. Jeśli zna, zakłada własną działalność, klienci polecają go jedni drugim, zleceń ma tyle, że się podrapać nie ma kiedy, stawki dyktuje sam i żyje jak pączek w maśle (przykład, w poprzedniej firmie pracowała babka na stanowisku jakaś Digital Transformation Director czy coś takiego, jej mąż miał swoją działalność jako "Złota rączka", czyli naprawy, drobne remonty itd. i zarabiał więcej niż ona na jej dyrektorskim stołku). natomiast jeśli ktoś nie zna języka i nie jest w stanie się dogadać, pracuje u polskiego Janusza za minimalną stawkę, którą ten Janusz mu wypłaci albo i nie (niestety bardzo często nie)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
5 listopada 2019 o 20:37

@eulaliapstryk: dziękuję! Naprawdę bardzo mi miło, że historie się podobają. Chyba zadowolę Cię w obydwu kwestiach. Po przeprowadzce do Niemiec przeżyłam jakieś 7 „chudych lat”, kiedy prześladował mnie „odwrotny dotyk Midasa” i wszystko, czego się dotknęłam, z hukiem i przytupem obracało się w g*wno, więc materiału mam jeszcze na co najmniej 4-5 historii. Potem sytuacja się nagle odwróciła i póki co wszystko się, odpukać, dobrze układa :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
5 listopada 2019 o 20:10

@DeceiverInI: też tak myślę, że ktoś, kto mnie zna rozpoznał mnie bez problemu w historii o teściowej ;) W branżach pracowałam różnych, tu w Niemczech wyszło, że głównie w IT. Moje stanowisko to taki gryziklawiaturek biurowy na trochę wyższym poziomie, czyli nie sekretarka, która odbiera telefon i parzy kawę, tylko bardziej zaawansowane rzeczy. W zależności od tego, czy w grę wchodzi „ogarnianie kuwety” jakiemuś preziowi, czy tylko sprawy operacyjne, nazywa się to albo Executive Assistant, albo Chief of Staff lub Program/Business Manager. Wrzucę Ci przykładowy opis stanowiska: Planning, organization and execution: • Annual business rhythm of Enterprise and Partner Group in coordination with the global organization (Worldwide and EMEA) and 32 subsidiaries across Central & Eastern Europe • Regional conferences with up to 100 participants, Leadership team meetings and seasonal team events • Executive travel logistics including agenda coordination with respective customers, partners and subsidiaries Business Management • End to end business administration to the EPG General Manager • Creation of weekly sales update, customer-ready and field seller readiness presentations • Marketing, travel and events budget monitoring and management • Internal, sales and customer/partner communication • SharePoint site administration and maintenance

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2019 o 20:12

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
5 listopada 2019 o 10:25

@szafa: mamy chyba jakieś wewnętrzne przekonanie (co chyba jest naturalne), że rodzice chcą dla nas jak najlepiej i my też chcemy jak najlepiej dla nich, w końcu są to najbliżsi nam ludzie. Przez to osoby o słabszej psychice dają sie zmanipulować, jeśli rodzice są toksyczni (co dziecku też często zajmie mnóstwo czasu, zanim to zrozumie). Mojemu byłemu na szczęscie wkońcu udało się z tego toksyczngo układu wyrwać, jednak musiało upłynąć kika lat zanim pewne rzeczy do niego dotarły. Do Irlandii juz raczej nie wrócę (chociaż nigdy nie mów nigdy). Zawodowo, fakt, było tam o wiele łatwiej niż w Niemczech. Nie było tam stereotypu, że Polka może co najwyżej "jeździć na szmacie" i nie musiałam na każdym kroku udowadniać swoich kompetencji, ale z drugiej strony mieszkam w Niemczech juz 10 lat, przyzwyczaiłam się do "ordnungu", świetnej opieki zdrowotnej, ładnej pogody, dobrej infrastruktury i paru innych rzeczy i cięzko byłoby mi to porzucić na rzecz irlandzkiego chaosu i permanentnego deszczu ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
5 listopada 2019 o 10:12

@Azheal: Mam nadzieję, że u Ciebie sprawy dobrze się skończyły. Kiedy jeszcze byliśmy razem, zanim sytuacja za bardzo eskalowała. liczyłam, że to sie jeszcze wszystko poukłada, mając przykład małżeństwa u mnie w rodzinie, gdzie teściowa jest podobnego kalibru, jednak mąż stoi murem za żoną i tworzą od wielu lat szczęśliwe małżeństwo. Może nam też by sie udało gdybyśmy bardziej o siebie walczyli, może gdybyśmy przeszli terapię, a może po prostu "nie byliśmy sobie pisani".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 listopada 2019 o 10:00

@irulax: Dziękuję bardzo :) PO latach jestem w stanie patrzeć na to z dystansem i nawet sie z tego pośmiać, ale wtedy łatwo nie było. Na szczęście od kilku lat wszystko, odpukać, uklada mi się bardzo dobrze. Pozdrawiam!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 listopada 2019 o 18:30

@yfa: skoro niezobowiązujące spotkanie przy kawie lub drinku jest dla ciebie "przerobem", to albo trollujesz, albo masz poważne problemy ze sobą. Z pierwszym spotkaniem jest troche jak z rozmową o pracę - na podstawie opisu stanowiska i paru maili trudno przewidzieć, że szef będzie bucem, to wychodzi dopiero przy osobistym poznaniu (czasami widać to już od razu, wtedy sobie odpuszczamy). A jeśli Cię interesuje moje obecne życie, to tak, od kilku lat jestem w bardzo szczęśliwym związku ze wspaniałym człowiekiem (historyjki byly, jak już napisałam, z przeszłości, niektóre z bardzo bardzo odległej), więc nie muszę już przeżywać przypadkowych spotkań, i "ruchać" też mam kogo :D

« poprzednia 1 282 83 84 85 86 87 88 89 90 91 następna »