Profil użytkownika
Crannberry ♀
Zamieszcza historie od: | 21 czerwca 2018 - 18:11 |
Ostatnio: | 8 maja 2024 - 20:16 |
- Historii na głównej: 110 z 111
- Punktów za historie: 18010
- Komentarzy: 2278
- Punktów za komentarze: 17797
Zamieszcza historie od: | 21 czerwca 2018 - 18:11 |
Ostatnio: | 8 maja 2024 - 20:16 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@bazienka: Moim pierwszym krokiem było znalezienie i rozpoczęcie nowej pracy. Jako następny krok chciałam wymyślić coś z mieszkaniem, nawet myślałam o czymś w stylu dogadania się z właścicielką i fikcyjnego wypowiedzenia umowy. Jednak wydarzenia potoczyły sie szybciej niż moje plany
@Doombringerpl: Widzę, że pominęłam pewne szczegóły w historii. Już wyjaśniam. Tak, Michael dał sie zmanipulować. On chyba w ogóle miał w głowie jakiś wyidealizowany obraz nas jako pary, bo mnie nawet podpytywał, dlaczego nie chcę do niego wrócić, bo przeciez się zmienił, żałuje itd. Dopiero jak juz po tej niby przemianie opowiedziałam Michaelowi akcję z kosztami sądowymi, dopiero do niego dotarło, że to nie jest dobry człowiek i powinnam sie od niego trzymać z daleka. Ja w cudowna przemianę nie wierzyłam nawet przez chwilę i trzymałam go na dystans. Pod koniec naszego związku on był przekonany, że mnie zastraszył i był tak pewny siebie, że kompletnie się nie spodziewał, że ja wezwę policje i narobię mu takich problemów. Miałam wrażenie, że w okolicach tego spotkania z Michaelem on się zwyczajnie bał, co ja jeszcze mogę zrobić, więc "chodził jak w zegarku" (tutaj pani z ośrodka chyba miała rację). I ja to wykorzystałam, żeby odzyskać kasę i swoje rzeczy. Przelew zrobił mi z tytułem "przelew specjalny", dodatkowo napisał mi wiadomośc, że jest to bezzwrotna darowizna, zebym mogła pospłacać długi. Kiedy wyszła afera z kosztami sądowymi, spytałam również o to prawnika, który powiedzial, że o zwrot tego przelwu mógłby wystąpić tylko wówczas, gdyby było tam napisane, że to pożyczka. A tak, dał to dał, jego strata. Rozwód nie był na niczyich warunkach. W Niemczech nie ma orzekania o winie, rozwody sa zawsze "za porozumieniem stron". Z jego strony padła po prostu propozycja, że bierze na siebie koszty, na co ja przystałam. Notariusz faktycznie nie przyszedł mi do głowy, głównie z tego względu, że moją odpowiedź na pozew pomagała mi pisać koleżanka prawniczka (co prawda nie ma praktyki adwokackiej, tylko pracuje w kancelarii podakowej, ale prawnik to prawnik, a prosty pozew to nie fizyka kwantowa) i ona właśnie zwróciła uwagę na to zdanie o braku wzajemnych roszczeń co do kosztów sądowych. Uznałam, że wie, co mówi, zresztą dla mnie to tez brzmiało bardzo logicznie. Brak roszczeń to brak roszczeń. Dopiero później adwokat mnie uświadomił, że to zdanie nic nie znaczy, a koleżanka była niedouczona. Mój błąd, będę wiedzieć na przyszłość ;)
@Meliana: przyznam sie, że jest to moje skryte marzenie. Brakuje mi jednak pomysłu, samodyscypliny i wydawcy...
@Balbina: powstrzymywał mnie fakt, że on był moim głównym spadkobiercą i nie chciałam mu dac tej satysfakcji ;)
@Dokurobei: historia z Hansem się zakończyła. Już więcej nic złego mnie z jego strony nie spotkało. Kolejne Historie będą zbliżone czasowo do tej, ale będę o innych osob historia będą zbliżone czasowo do tej, a nawet z nią powiązane, ale będą o innych osobach.
@maat_: dzięki! :) Od niego się już na szczęście uwolniłam. Rozwiedliśmy się mniej więcej 4 lata temu
@Mavra: Trafiłam. Na szczęście już nie w związkach, ale będzie jeszcze parę historii.
Podobnie wyglądała infolinia telefonii komórkowej, kiedy ponad 10 lat temu chciałam zgłosić kradzież telefonu i zablokować kartę sim. Nie była to sytuacja zagrażająca życiu, jednak wiążąca się ze stresem i wymagająca szybkiej reakcji. Było to jeszcze długo przed czasami RODO, ale też najpierw przez dłuższą chwilę gadał automat, potem wymienione zostały opcje, w których ów automat mógł pomóc, na koniec dowiedziałam się, że aby rozmawiać z konsultantem muszę wcisnąć gwiazdkę. Kiedy wcisnęłam gwiazdkę, automat wymienił mnóstwo różnych opcji dotyczących, umów, rachunków, dodatkowych pakietów itd, dopiero na koniec usłyszałam, że jeśli żadna z wymienionych opcji, to wcisnąc 0. I dopiero wówcas jako chyba siódma opcja pojawiło sie zgłoszenie kradzieży telefonu. Rok temu musiałam zgłosić kradzież danych karty kredytowej i przeszłam dokładnie to samo na infolinii banku, tym razem jeszcze z monologiem o RODO i nagrywaniu rozmów
@Neomica: napiszę w najbliższych dniach. Muszę przejrzeć akta i porobić notatki, bo mnie pamięć już trochę zawodzi i rozjeżdża mi się chronologia. A staram się unikać nieścisłości, bo mnie łowcy fejków zjedzą żywcem ;)
@Neomica: na początku miałam do nich żal, że mnie nie uprzedzili, nie ostrzegli. Z drugiej strony próbuję na to spojrzeć z ich perspektywy. Może nie mieściło im się w głowie, że ich jedyne dziecko nie ma po prostu trudnego charakteru, jak to określali, tylko jest klinicznym socjopatą. Poza tym, jak chyba wspomniałam historii, jego mama bardzo ciężko chorowała. Bardzo chciała przed śmiercią doczekać tego, jak jej syn się ustatkuje i założy rodzinę
@Wilczyca: dlatego pewnie był niezadowolony, kiedy chciałam poczekać ze ślubem. Musiał biedaczek udawać jeszcze przez rok. Sama jestem pod wrażeniem, jak długo wytrzymał. Z pierwszym była inna sytuacja - matka była je*nieta od początku i specjalnie się z tym nie kryła, z czasem jej się tylko nasiliło. O istnieniu takich socjopatów jak Hans w ogóle nie miałam pojęcia więc nie byłam na to wyczulona. Jedyne na co zwróciłam uwagę, to jakie stosunki panują w jego rodzinie
@DeceiverInI: pracowników transgranicznych oraz delegowanych obowiązują inne przepisy, które w moim przypadku nie miały zastosowania. Jak ktoś mieszka przez dłuższy czas u rodziny lub znajomych, muszą go zameldować.
@DeceiverInI: umowę o pracę może podpisać. Jednak żeby otrzymać numer identyfikacji podatkowej, założyć konto w banku, na które będzie ci wpływać pensja, zarejestrować się w kasie chorych (ubezpieczenie zdrowotne) oraz być objęty ubezpieczeniem społecznym jest ci potrzebny meldunek. Te wszystkie dokumenty musisz pierwszego dnia pracy dostarczyć pracodawcy. Bez tego możesz pracować tylko na czarno
@Lapis: tu masz przykład rodaków szukających meldunku
http://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/4f2c/4f2c06ae63cf430aa37ef098564645ad.jpeg
@Lapis: w Niemczech jest obowiązek meldunkowy oraz bardzo restrykcyjne przepisy odnośnie liczby metrów kw. w mieszkaniu na osobę. Pokój oczywiście bez problemu można znaleźć, z tym że bez możliwości meldunku, co pozbawiłoby mnie możliwości legalnej pracy, ubezpieczenia zdrowotnego itp. Z tego co widzę na polonijnych forach, ludzie obchodzą ten przepis w ten sposób, że wynajmują gdzieś pokój na czarno, a gdzie indziej kupują sobie fikcyjny meldunek. Zabawa taka jest jednak po pierwsze bardzo droga (fikcyjny meldunek kosztuje 1000 €), na co i tak nie byłoby mnie wówczas stać, a po drugie nielegalna. Do tego dochodziłby mi dodatkowy problem. Jako że mieszkanie wynajęłam gołe, a wszystkie meble i sprzęty zostały przeze mnie kupione i należały do mnie, miałabym problem, co z nimi zrobić. zresztą, kwestią mieszkaniową zamierzałam się zająć już po rozpoczęciu nowej lepiej płatnej pracy I pewnie jakieś rozwiązanie bym znalazła, jednak wydarzenia potoczyły się w ten sposób, że nigdy do tego nie doszło
@ooomatko: ale dokąd miałam się niby wynieść? Dopóki nie zaczęłabym nowej pracy nie miałam szans wynająć nowego mieszkania, gdyż miałam za niskie zarobki. Nie dostałabym nawet kawalerki
@Lapis: James był Irlandczykiem. Cichy ślub cywilny braliśmy w Irlandii, kościelny i wesele były w Polsce. Ponieważ obydwoje mieliśmy unijne obywatelstwo i obydwoje mieszkaliśmy w Niemczech, mieliśmy możliwość wziąć tam rozwód, poddając się niemieckiej jurysdykcji. To wynika z Traktatu Rzymskiego. Tu masz pierwszy z brzegu link: https://www.infor.pl/prawo/rozwody/rozwod-zagraniczny/318124,Rozwod-Polakow-w-Niemczech.html
@xyRon: nie ciągle, raz trafiłam. Poprzedni był „tylko” uzależniony od matki. A fajni ludzie, na których trafiam, nie nadają się na ten portal
@szafa: nie miałam broń Boże na celu dyskredytowania pracy w markecie, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest ona ciężka i niewdzięczna. Posłużyłam się nią tylko i wyłącznie jako przykładem pracy, gdzie przy niskich wymogach formalnych wobec kandydata (w ogłoszeniach jako jedyny wymóg podawano podstawy języka i chęć do pracy) oferowano w miarę nieżenujące zarobki.
@Michail: Regularnie nie znaczy, że codziennie. W szczytowym okresie było to raz na kilka dni, raz na tydzień. I zawsze z zaskoczenia. To nie jest pijak, który robi się agresywny po alkoholu, więc wiesz, że kiedy wraca pijany, będzie grubsza inba i spokojnie zdążysz włączyć nagrywanie. tutaj działo się tak, że mogliśmy sobie spokojnie robić razem obiad, a nagle on zrzucił mi na stopę tłuczek do mięsa, czy czymś oparzył. Nie miałam ani jak tego ani przewidzieć, ani udowodnić, że było to działanie celowe. Grubsze awantury często zaczynały się od wyrwania mi telefonu, więc nie miałabym czym go nagrać. A nawet gdybym go nagrała, to w Niemczech nie mogę wykorzystać nagrania zrobionego bez zgody osoby nagrywanej nawet w celu zgłoszenia przestępstwa, bo narażam się sama na odpowiedzialność karną.
@nursetka: dlatego napisałam w międzyczasie 3 inne, lżejsze, żeby nie wstawiać tych „grubego kalibru” jedna po drugiej. Po zakończeniu tamtego związku zrobiłam sobie przerwę. Tzn chodziłam od czasu do czasu na randki, ale bez intencji wchodzenia w związek, traktując to bardziej jako „wyjście do ludzi”, pójść na kawę i pogadać o d... Maryni. W tej chwili od ponad 3 lat jestem w szczęśliwym związku. Podeszłam do niego bardzo ostrożnie (przez ponad rok był to związek na odległość, mieszkaliśmy w różnych krajach). Kiedy zaczęło się robić poważnie, nawiązałam kontakt z jego byłą partnerką, z którą był przez prawie 10 lat, i o wszystko ją szczegółowo wypytałam. Kiedy powiedziała, że zostawiła go, ponieważ był dla niej jednak zbyt spokojny i brakowało jej adrenaliny, stwierdziłam, że jest to dokładnie to czego szukam :)
@AnitaBlake: @justangela: dziękuję wam bardzo za ciepłe słowa. Historia należy do przeszłości. Ten rozdział mam na szczęście za sobą, wyciągnęłam tez wnioski na przyszłość. Moje pierwsze kilka lat w Niemczech było bardzo piekielne i wszystko co mogło pójść nie tak, szło nie tak. Obecnie wszystko jest dobrze. Oczywiście zdarzają się piekielnosci w stylu tych historii o samochodzie czy wakacjach, ale w porównaniu w małżeństwem z psycholem są to drobiazgi :)
@urbankrwio: Dziubuś, o ile z teściową trudno mi cokolwiek udowodnić, bo wszystko się odbywało „na gębę”, to tutaj mam bardzo gruby plik dokumentów sądowych, wyniki obdukcji, pewnie jeszcze protokół z wizyty policji. Jeśli bardzo chcesz, to podaj mail, to ci to wyślę. Tylko będzie bardzo dużo czytania po niemiecku, w historii podałam bardzo skróconą wersję wydarzeń
@vezdohan: z tym wolę uważać. 2 lata temu znajomy obsmarował na fejsbukowym fanpejdżu firmę, która spartaczyła mu kuchnię. Firma wytoczyła mu proces o naruszenie dóbr osobistych. Nie wiem jak się skończyło, bo urwał nam się kontakt. Z tego co się doczytałam w regulaminie, radzą zmieniać nazwę firm, co też zrobiłam. Nazwa portalu to dosłowne niemieckie tłumaczenie wyrażenia "na urlop", natomiast w nazwie biura podróży wystaczy zmienić zaimek wskazujący z "dalszego" na "bliższy".