Profil użytkownika
Lavinka123
Zamieszcza historie od: | 27 czerwca 2011 - 16:20 |
Ostatnio: | 22 lipca 2022 - 15:47 |
- Historii na głównej: 23 z 39
- Punktów za historie: 26047
- Komentarzy: 50
- Punktów za komentarze: 345
« poprzednia 1 2 następna »
Otóż, UWAGA, UWAGA nasz Kubuś jest... zawodowym rozdawaczem ulotek. :) Powiedział mi, że jak ktoś nie bierze to wali w ryj. :)
Jeszcze jakieś pomysły? :) Praca raczej niezbyt wymagająca... :D
DOBRY BOŻE! Czułam, że tego palanta ktoś tu kiedyś opisze :D Gadałam z nim przez bitą godzinę na GG. Naiwnie wierzyłam, że pewnie to tylko taka poza, że może jest ciekawym człowiekiem... To psychol. Nie trzeba być psychologiem żeby wiedzieć, że koleś ma jakiś głęboki uraz do ludzi, a już zwłaszcza do kobiet. Nie uwierzylibyście czym on się zajmuje "zawodowo"...
Jedź powiedzieć wszystko jego przyszłej żonie. Może się jeszcze zastanowi.
Z całym szacunkiem, ale jesteście bandą dorosłych ludzi i nie umiecie przeforsować w firmie takiego pomysłu jak chociaż głupie siatki? Ja wiem, że to są koszty, ale co pracodawcom po znerwicowanych pracownikach? Poza tym czy do Was tam nie przychodzą jacyś klienci? Zdenerwowałam się trochę, a to dlatego, że w firmie mieliśmy podobną sytuację. Chodziło co prawda o nowe ogrzewanie w biurze. Szefowie postawili sobie piecyk, ale już pracowników mieli gdzieś, kaloryfery w całym biurze szlag trafił. Po prośbach bez odzewu, sami zwołaliśmy naradę na którą szefowie zostali dość stanowczo zaproszeni. Na owej naradzie klarownie i zwięźle wyjaśniliśmy im, że praca w zimnie jest nie do przyjęcia i że są odpowiednie instytucje, które chętnie się tym zainteresują. Moja rada: tupnijcie nieco nóżką, ale wspólnie. Szefów nie stać na wywalenie całego personelu więc bez obaw. Pomieszczenia pełne pająków, gdzie człowiek musi się ciągle kontrolować w żadnym wypadku nie są miejscem do pracy.
Co za narracja! Genialnie napisane :)
Jass ja też jestem z filologii na UKSW :)
Co Ty Werbena studiowałaś, że miałaś podstawy muzealnictwa?! :D
Zaszczurzony! Wisisz mi piwo bo połowę wylałam czytając! Meeega plus :)
No to się ku**a w pale nie mieści...
Historia jak najbardziej prawdziwa, nasze osiedle ma swoje lata, większość ludzi się zna. Sama w domu mam notatnik z numerami do połowy sasiadów, choć od lat do żadnego z nich nie dzwoniłam. Nie wiem co cię tak dziwi, kiedyś ludzie żyli we wspólnocie, teraz tylko każdy sobie.
Zgadzam się michel87, to mafia :) Ale użyteczna, One już niejedną sprawę na osiedlu załatwiły.
Jak to skąd znam tok zdarzeń? :D Stałam na balkonie, powstrzymując się, żeby nie iść po popcorn, zresztą jak połowa osiedla. :) My tu na osiedlu mamy kilka razy w miesiącu takie spektakle produkcji Moherowej Czwórki, a one nic przeciw publiczności nie mają. :) Jak będę miała chwilę to napiszę coś jeszcze o babciach.
Nie, siedzę u siebie w pokoju cichutko bo boję się imprez ludzi 50+ :)
Hahaha, uśmiałam się nieźle, dobry ten kolega... :)
Mieszkam na takim starym osiedlu, nie ma u nas ogrodzenia czy ochrony i niestety zdarza się, że ludzie puszczają psy luzem, te latają i potem same wracają do domów. Nie usprawiedliwiam męża-właściciela, tylko tłumaczę dlaczego zapewne nie wybiegł za psem gdy ten uciekł przez balkon. Co do właścicielki... wiecie jak to jest, wszyscy plotkują, nikt za wiele nie wie. Mówią, że jest po prostu chora psychicznie i dlatego całe dnie siedzi w domu. Co do dziewczynki - obyło się bez zastrzyków bo pies był szczepiony, a po tej przygodzie zostało jej podobno kilka małych blizn na ręce i nodze.
Kurde, sama nie wiem. Uważam, że jak nie ma się szans w starciu lub w ogóle nie ma się na nie ochoty to się trzeba oddalić. Facet nie odpuszczał, można było przewidzieć, że coś odwali. Klub pełen ludzi, bar długi... Nie na darmo wmawia się dzieciom od małego, że jak ktoś im zagraża to trzeba robić krzyk i spierdzielać, nie?
Rozumiem co masz na myśli. Dzięki Bogu - z tego co wiem od kolegi bo samego Maćka nie znam osobiście - On chce. Tylko sam nie umie się za to zabrać i jest wdzięczny kolegom, że trochę go wprowadzają.
Z tego co wiem, nie chodzi o imprezy na których Maciek ma się uczyć "jak wyrywać lachony idąc na ilość, a nie ma jakość" Chłopak jest po prostu nieśmiały i sam nigdzie nie polezie, poza tym nie ma orientacji w mieście, jak sam podobno powiedział, wie tylko jak trafić do biblioteki. Koledzy wkręcają go w towarzystwo. Co do siłowni to też raczej nie postanowił zostać Pudzianem, zresztą żaden z jego współlokatorów nie jest. Chodzi o zmiany, próby polubienie siebie, pracę nad sobą i przez to do przezwyciężenia nieśmiałości bo wiadomo, że koledzy nie będą go do końca życia prowadzać za rączkę. To tak dla wyjaśnienia, dla tych którzy ślepo stają murem za pozostaniem "sobą" nawet jeśli jest to wylęgarnią kompleksów.
O cholera, faktycznie :D
Czyżby Koszykowa w Wawie? :D
Dokładnie, Auchan :D W sumie nie wiem czemu nie napisałam, sorry :)
Wiem jeszcze tyle, że koleś wychodząc z kawiarni bąknął do kolegów (którzy nawiasem mówiąc przez cały czas dosłownie ryczeli ze śmiechu) coś w stylu: ale zje***em... Czyli chyba musiał jednak mieć coś na sumieniu :)
Ja to bym spokojnie udała się po popcorn i resztę towarzystwa zawołała co by przedstawienia kulturalno-erotycznego nie przegapili :D