Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LittleM

Zamieszcza historie od: 25 kwietnia 2016 - 12:24
Ostatnio: 31 maja 2019 - 7:20
  • Historii na głównej: 21 z 22
  • Punktów za historie: 4165
  • Komentarzy: 237
  • Punktów za komentarze: 3155
 
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
15 czerwca 2018 o 8:30

Myślę, że to w dużym stopniu zależy od szpitala. Pewna osoba z mojej rodziny niedawno spędziła dwa miesiące w psychiatryku. Najpierw na oddziale zamkniętym, później na takim z którego mogła wyjść do sklepu itp. Nic takiego jak w historii się nie działo, jedzenie było w porządku (jak na realia szpitalne), a personel sympatyczny. Jedyny minus to, że chyba została wypisana zbyt szybko, bo prawie natychmiast zaczęła wracać do poprzedniego stanu. Szpital w Radomiu.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 23) | raportuj
8 czerwca 2018 o 22:34

Mam orzeczenie. I wkurza mnie podejście "czytanie książek i pisanie dyktand lekiem na wszystko". Swojego czasu pochłaniałam tygodniowo dwie- trzy książki po kilkaset stron. Dyktanda pisałam. A i tak, jeśli się nie skupiam potrafię napisać "statkokus", a potem zastanawiać się co ja właściwie miałam na myśli. A orzeczenie było dla mnie właśnie sygnałem, że muszę dwa razy bardziej skupiać się na tym jak piszę, bo prawidłowa ortografia nigdy nie będzie dla mnie automatyczna, choćbym nie wiem ile dyktand napisała.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 czerwca 2018 o 11:24

@rodzynek2: Z tym gazem to nie jest takie proste. Jeśli w układzie zamkniętym przepuścimy gaz z litrowego zbiornika do pięciolitrowego zbiornika to zajmie on całą dostępną objętość i będziemy mieć 5l gazu, tylko jego cząsteczki będą od siebie bardziej oddalone (mniejsze ciśnienie). Oczywiście nie zmieni to bilansu energetycznego jego spalania. Jeśli przepuścimy litr gazu ze zbiornika o objętości 1l i temperaturze 0 stopni do litrowego zbiornika o temperaturze 30 stopni to nastąpi albo znaczny wzrost ciśnienia, albo wybuch zbiornika (jeśli będzie wykonany z materiałów nieodpornych na takie ciśnienie). W wyższej temperaturze gaz "potrzebuje więcej miejsca" Jeśli mówimy o litrze LPG mamy na myśli litr w określonej temperaturze i przy określonym ciśnieniu. Ponieważ w zbiornikach jest przechowywany w postaci skroplonej ciśnienie ma o wiele większe znaczenie niż temperatura.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
1 czerwca 2018 o 11:32

@Lobo86: Mam podobne wspomnienia z zajęć na basenie. nie wiem jak to wyglądało u chłopaków, ale dziewczyny przychodziły w kostiumach kąpielowych pod ubraniem. Pod prysznic przed basenem wchodziło się tylko, żeby się zmoczyć. Myłyśmy się dopiero po wyjściu z wody. W sumie jak o tym teraz myślę, to dość obrzydliwe. Młodzież powinna być lepiej edukowana w kwestiach higieny.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
19 maja 2018 o 10:26

@Habiel: Gdzie ty znajdziesz opiekunkę za 700 zł? U mnie najtaniej 1400, a to małe miasteczko na dalekiej prowincji. Zarobki tak jak piszesz, 1600-1700. Żłobki są 2- około 40 miejsc, a dzieci dużo więcej. I tak sobie siedzę trzy lata w domu, bo na żłobek nie mam szans, a gdybym zatrudniła opiekunkę, to wliczając koszt dojazdu do pracy, musiała bym dopłacać do tego interesu. Podejrzewam, że w NL jest z tym o wiele łatwiej i dlatego kobiety nie mają problemu z szybkim powrotem do pracy.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
18 maja 2018 o 16:49

@Day_Becomes_Night: Nie, moja teściowa jest całkiem w porządku. Nigdy nie miałam z nią większych problemów, a przy mniejszych wystarczyło porozmawiać. Za to moja mama... cóż, bardzo cieszymy się, że mieszkamy 300 km od niej.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
18 maja 2018 o 14:39

@pasia251: Znam trochę ludzi, dla których imieniny są dużo ważniejsze niż urodziny i to waśnie one są dużo huczniej obchodzone. Znajoma zaczęła organizować swojemu dziecku urodziny dopiero kiedy poszło do szkoły, głównie ze względu na dopasowanie w grupie rówieśniczej. Wcześniej świętowano tylko imieniny.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 26) | raportuj
6 maja 2018 o 14:48

"Matki z kaszlącymi dziećmi"- Przychodzę z kaszlącym trzylatkiem zarejestrować się do lekarza. Rejestratorka mówi, że panikuję, przetrzymać w domu i dać syropek. Stwierdziłam, że może ma rację. Dwa dni później kaszel nie mija, tylko jest coraz gorszy. Lekarz opieprza mnie, że powinnam przyjść wcześniej i jestem zupełnie nieodpowiedzialna. Nic więc dziwnego, że następnym razem już nie daję się zbyć. Druga sprawa, że po chorobie kaszel potrafi trwać jeszcze jakiś czas, mimo że dziecko jest zdrowe. Przedszkole wymaga wtedy świstka od lekarza, więc zajmuję kolejkę komuś, kto być może bardziej potrzebuje. Nie mam jednak zamiaru trzymać zdrowego dziecka tygodniami w domu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
6 maja 2018 o 12:24

@egow: Uwierz, że nawet jeśli będę perfekcyjnie znała przepisy, to jadąc sobie lekkim zygzakiem po ulicy będę stanowiła dużo większe zagrożenie niż na chodniku. Na ulicy na przykład nie zatrzymam się i nie poprowadzę roweru kilka metrów bo akurat jest większy ruch. Na chodniku tak zrobię.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 19) | raportuj
5 maja 2018 o 18:59

Rowerem jeździć lubię, ale nieruchawa buła ze mnie, więc cóż... Przyznaję, że dziesięcioletnie dzieci jeżdżą ode mnie o niebo lepiej, a na pewno szybciej. Do tego nie mam prawa jazdy, więc nie jestem pewna znajomości swoich przepisów drogowych. Jeśli tylko mogę to snuję się po ścieżce rowerowej, ale trzeba do niej jakoś dojechać. Więc jadę pi chodniki. Pieszych omijam, lub czekam, aż będzie taka możliwość. Nie pojadę ulicą, bo było by to niebezpieczne dla mnie i dla kierowców.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
30 kwietnia 2018 o 9:55

Uczyłam się tańczyć dobre 20 lat temu. Mentalność z tamtych czasów, więc może sposób kolegów z zajęć pomoże. Na wszelkie zaczepki na temat "pedalskich" zajęć odpowiadali " ja już miałem więcej lasek niż na ty będziesz miał przez całe życie".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 marca 2018 o 22:24

Myślę o założeniu działalności. Praktyczna strona to nie problem, ludzie mówią, że z chęcią kupili by moje produkty. Tyle, że o papierologii nie mam bladego pojęcia. Poszłam do PUP, z pytaniem, czy nie oferują jakichś kursów z pisania biznesplanu/rozliczania dg w urzędach/ drobnej księgowości. Czego się dowiedziałam? Żeby dostać się na kurs pisania biznesplanu trzeba napisać...biznesplan. Po tym jak zapytałam o logikę, zostałam wyproszona.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
12 marca 2018 o 12:45

@JohnDoe: Mylisz się. Mąż jest żołnierzem zawodowym. Książeczkę wojskową nosi zawsze przy sobie. Jest ona wymagana np. w razie kontroli ŻW

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
7 marca 2018 o 12:30

@maat_: Bo była mi niezbędna "na wczoraj".

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
6 marca 2018 o 21:52

@toomex: Jak się zna rozkład danego bloku to bez problemu. Np. U mnie są trzy mieszkania na piętrze, jeśli na domofonie masz mieszkania 1-12, to łatwo policzyć, że mieszkanie 5 to środkowy balkon na pierwszym piętrze.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
27 lutego 2018 o 22:25

@Candela: Steper, hop dance, skakanka, czy ćwiczenia z jutubem w bloku na trzecim piętrze? Sąsiedzi mnie pokochają... Mogę się porozciągać, czy porobić brzuszki, ale to raczej nie pomoże wejść na trzecie piętro bez zaduszki. Zresztą taką formę "ćwiczeń" w tej chwili praktykuję, np. zamiast zabrać dwa worki śmieci na raz idę z każdym osobno. Niby nie dużo, ale dla mnie w tej chwili całkiem sporo.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
21 lutego 2018 o 10:23

@mietekforce: W największej uczelni technicznej w stolicy takie są zasady. Na początku semestru dostajesz do swojej szafki sprzęt, a na koniec musisz go zdać w komplecie. Coś się zniszczyło, albo zginęło? Płacisz, albo donosisz/naprawiasz sprzęt. Ta druga możliwość jest zwykle dużo korzystniejsza finansowo

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
15 lutego 2018 o 22:34

Doskonale Cię rozumiem. Mąż był w delegacji, młody lekko przeziębiony, więc nie mógł iść do przedszkola, a mnie dopadła angina. 40 stopni nie schodzi z termometru, mam mroczki przed oczami, ledwo mówię, a do tego antybiotyk wywołuje u mnie sensacje żołądkowe. Zadzwoniłam do mamy, czy nie mogą by na dwa dni przyjechać, albo zabrać do siebie młodego. Nie, bo kotków nie może zostawić (ma kto dać im jedzenie w takich sytuacjach). A potem teksty, "no przecież zawsze możesz na mnie liczyć".

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
16 stycznia 2018 o 13:55

Może jestem dziwna, ale nigdy w życiu nie wprowadziła bym się do mieszkania nie mając podpisanej umowy.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
14 stycznia 2018 o 18:47

@Naa: Tak się składa, że na studiach pracowałam w saloniki prasowym. Zdecydowanie przyjemniej mi było, kiedy klient podchodził do lady z wybranymi zakupami i wtedy mówił "Dzień dobry" patrząc na mnie, niż wtedy kiedy rzucał to przy wejściu patrząc jednocześnie w przeciwnym kierunku, tak jakby mówił to Pani z okładki gazety z programem. O ile bardzo mi się nie śpieszy, witam się ze sprzedawcą dopiero kiedy podejdzie do lady. Wiem, że moje "dzień dobry" spowoduje, że rzuci wszystko, co akurat robi, żeby mnie obsłużyć. Niech spokojnie skończy.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2018 o 18:49

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
9 stycznia 2018 o 7:29

@pasjonatpl: A może dlatego, że akurat fragment o biciu i darciu jest w oczywisty sposób piekielny i nie ma sensu się do niego odnosić? A po za tym jest marginalny w tej historii. Jej głównym tematem są matki z fochem, wszystkiego zabraniające i nie potrafiące się bawić z dzieckiem i odpuścić.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 31) | raportuj
8 stycznia 2018 o 18:22

@katzschen: Po pierwsze moje dziecko doskonale rozumie, to że jeśli określam ilość zabawy to jest nie przekraczalna. Jak pisałam w sytuacjach codziennych, już od dawna nie ma z tym problemu. Musi się przyzwyczaić, że sytuacje niecodzienne nic w tym względzie nie zmieniają. Po drugie jeśli teraz będę go trzymać w domu "dopóki nie zrozumie" to nigdy nie zrozumie. Dziecko uczy się przez doświadczanie. Po trzecie i najważniejsze, to nie jest płacz spowodowany traumą. To taki płacz "na wymuszenie". Za dwie minuty młody zainteresuje się czymś innym np. darmowym placem zabaw i zapomina o "dramacie". Po takim wyjściu pamięta, że było fajnie i się wybawił. O tym opowiada babci przez telefon, sąsiadce pod blokiem itp.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 31) | raportuj
8 stycznia 2018 o 17:29

Czuję się wywołana do tablicy. Jestem matką trzylatka i każde wyjście do wesołego miasteczka powoduje we mnie mnóstwo frustracji. Cena pojedynczej przejażdżki na najtańszej karuzeli to 5 zł. Zazwyczaj zgadzam się na trzy przejazdy. Za 15 zł mogę przygotować obiad dla trzyosobowej rodziny i uważam to za kwotę sporą, ale możliwą do wydania na zabawę. O ile w sytuacjach codziennych takich, jak zakupy, nawet w dziale z zabawkami moje dziecko wie, że jęczenie, płacze i awantury w niczym mu nie pomogą i już od dawna ich nie próbuje, o tyle wesołe miasteczko jest dla niego tak fajne, że mam gwarancję awantury o więcej. Owszem mogła bym się po prostu zgodzić i wesoło z nim bawić. Zamiast tego powtarzam po raz milionowy "nie" i wyprowadzam zapłakane i nieszczęśliwe dziecko. Dlaczego? Bo jeśli raz ulegnę i nie będę konsekwentna młody natychmiast zorientuje się, że da się matkę pokonać. I następnym razem zrobi mi awanturę w sklepie o słodycze, albo kolejną zabawkę. I będzie się drzeć do długo, bo będzie miał w pamięci, że wtedy uległam i jest szansa, że wywalczy swoje. A ja nie mam zamiaru na to pozwolić. Uwierz, że dla mnie to też nie jest przyjemne. Wolała bym pozwolić na tyle zabawy, żeby dziecko łatwo przekonać do zmiany aktywności. Tyle, że zostawiła bym tam małą fortunę.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 21) | raportuj
5 stycznia 2018 o 21:27

@maat_: Ja bym to pisała na kartce i kazała się jej podpisać, że przyjęła do informacji.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
5 stycznia 2018 o 11:49

Byliśmy z mężem na weselu. Spotkał jakiegoś znajomego i szybko okazało się, że mają sporo wspólnych tematów. A że nie chciało mi się słuchać o elektryce, mechanice itp. zostawiłam ich samych sobie i przysiadłam się do grupki znajomych, którzy akurat poruszali dużo ciekawsze dla mnie tematy. Nie minęło 20 minut i wywołała mnie szwagierka. Żeby zrobić mi awanturę, jak ja mogę tak zostawiać męża samego i go nie pilnować. Wykrztusiłam, że współczuję jeśli, swojego musi pilnować i wróciłam do przerwanej rozmowy. Nie ma co przejmować się idiotami.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »