Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Miniaturowa

Zamieszcza historie od: 20 kwietnia 2011 - 8:57
Ostatnio: 10 lutego 2013 - 21:20
  • Historii na głównej: 26 z 43
  • Punktów za historie: 18682
  • Komentarzy: 412
  • Punktów za komentarze: 2639
 
[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
1 czerwca 2011 o 10:48

Wiele razy w Krakowie widziałam jak straż miejska/policja sprawdzają czy leżący na przystanku człowiek jest pijany czy nieprzytomny. Zawsze okazywało się, że pijany. Nie jest więc tak, że nikt nigdy nie podejdzie i nie sprawdzi.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 maja 2011 o 20:46

Skrzypek był prezesem PKO BP, więc nie dziwne, że Twoja mama była traktowana wyjątkowo.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
29 maja 2011 o 19:33

To nie musi być wina dyrektora. Moja mama pracuje w komisji stypendialnej w szkole, zajmuje się również pomocą w pozyskiwaniu stypendium chyba z UE dla uczniów zdolnych. Założenia tego stypendium z UE są takie: pisze się plan, w którym robi się założenia na co wyda się pieniądze i co się dzięki nim zrobi. (Na przykład: kupię aparat i udokumentuję cykl życia jakiegoś owada.) W tym roku wszystko pięknie ładnie, wszyscy starający się dostali decyzję pozytywną, a pieniędzy nie ma. A do końca roku szkolnego trzeba złożyć dowód, że się zrobiło opisany we wniosku projekt. Stypendium uczniowie dostali ze dwa tygodnie temu. Okazuje się, że gminy zatrzymują te pieniądze na jak najdłużej się da, wpłacają na lokaty i tak zarabiają. I podobno jest to dość powszechna praktyka. A ja dla odmiany napiszę, że dyrekcję w liceum miałam świetną i prawie nie było dnia żebym ich o coś nie nękała. Szczególnie dobre stosunki miałam z dyrektorem, który ustalał zastępstwa. Zawsze było tak jak ja chciałam. Czyli sto tysięcy zmian żebyśmy tylko skończyli później.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
29 maja 2011 o 9:04

Mieliście szczęście. Ja w klasie maturalnej chodziłam późnym wieczorem na zajęcia przygotowujące do matury z matmy. Kończyły się tak koło 20, w zimie o tej porze noc totalna, na szczęści nie tak bardzo daleko do domu miałam. Idę sobie, na ulicach pusto, podjeżdża audi (jakieś nowsze) na gdańskich rejestracjach. Zwalnia. Przyjezdny, więc pewnie o drogę będzie pytał. I rzeczywiście. Najpierw pytanie czy nie wiem przypadkiem gdzie tu jakiś bar/pizzeria jest. Grzecznie wytłumaczyłam. I wtedy pytanie: To może wsiądziesz, pokażesz mi jak jechać, jakiegoś piwka się napijemy. Odmówiłam, raz z zasady, dwa spieszyłam się. Minął może miesiąc, może nie... Spotykałam się wieczorem z koleżanką, było tak koło 17, stałam w umówionym miejscu i czekałam na nią. W tym momencie podjeżdża to samo audi i zaczyna się ta sama gadka. W tym momencie byłam trochę przestraszona, bo miejsce znów nie było zbyt ruchliwe. Wydaje mi się, że za drugim razem kierowca był inny, ale nie jestem pewna, bo mam słabą pamięć do twarzy, za to świetną do rejestracji. Zastanawiam się tylko czy była to metoda podrywu czy sposób zaciągnięcia naiwnej dziewczyny do samochodu i zgwałcenia/porwania?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 maja 2011 o 19:06

Nie on sam tam pracuje, obsługa mnie zna i wątpię żeby się zgodzili na rozwalanie jakich pracochłonnych ustawień ze względu na mnie.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
26 maja 2011 o 17:55

duRin myślisz, że jak taka urodzi dziecko z FAS (syndrom poalkoholowy) to je będzie wychowywać? Dziecko prędzej czy później dziecko albo trafi do poprawczaka, albo do domu dziecka, a w przyszłości w związku z chorobą będzie niezdolne do pracy. Więc tak, jest to w pewnym stopniu sprawa społeczeństwa, które później będzie to dziecko utrzymywać. Wujek Google na temat FAS podpowiada: "Większość dzieci z FAS charakteryzuje się deformacjami twarzy, problemami ze wzrostem oraz trwałym uszkodzeniem mózgu." A jak chociaż zdrowe urodzi to dziecko będzie mieć szanse na adopcję...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2011 o 17:55

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 maja 2011 o 16:57

Spotkałam się kiedyś w jakimś dużym samoobsługowym supermarkecie, że godzina zamknięcia, która była podana, była godziną, o której przestawano wpuszczać, a klienci, którzy już weszli mieli jeszcze chyba 30 minut na dokończenie zakupów. Jaki konkretnie to był sklep: nie pamiętam. Było to kilka lat temu, dawno się z tym nie spotkałam, więc nie wiem czy jest jeszcze gdzieś praktykowane.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
26 maja 2011 o 16:17

Cóż, nie miała prawa nie przyjąć, ale nie wiem czy widziałeś o tym, że w podobny sposób często są kasjerki oszukiwane. Chyba na wykopie ktoś się kiedyś chwalił, że znalazł pochodzące z czasów PRL monety. Nominał miały jakiś spory, ale jaki to nie pamiętam. Przy odrobinie wysiłku gość im nadał połysk, tak, że wyglądały na nowe, srebrne monety. Kasjerka myśląc, że to moneta okolicznościowa przyjęła to jako środek płatniczy i jeszcze wydała sporą resztę. Podobno ten gość puścił w obieg kilkanaście takich monet. Niedawno widziałam komunikat policji mówiący, że takie oszustwa stały się powszechne, przestrzegający kasjerki, żeby nie brały pieniędzy, jeśli nie są pewne ich wartości/aktualności.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2011 o 9:51

SzatanZjadlMiChomika właśnie się śmieję, że wyglądam na mongolskiego, wybitnie uzdolnionego studenta, bo chyba właśnie studenci z wymiany z Mongolii mają 16-17 lat. W związku z tym teoretycznie można mieć legitymację i nie mieć osiemnastu. Tylko, że wtedy nie miałabym polskich znaków w nazwisku, a mam "ń".

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
26 maja 2011 o 8:51

Z cyfrówki właśnie. Właśnie naiwnie myślałam, że tak to wygląda jak opisałeś, jednak jak widać "się nie da", przynajmniej gdzieniegdzie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2011 o 8:20

Suchy, to co ja widzę w tym artykule to to, że kierowcy nie sprzedawali biletów zniżkowych i o to chodziło. Nic nie ma mowy o bilet normalny + opłata za płacenie u kierowcy. Wynika z tego najwyżej, że jako student mogę się kłócić o to, żeby ta opłata wynosiła 20gr, a nie 40, bo przysługuje mi 50% zniżki. Nie mówię, że to co piszesz nie jest racją, tylko, że ten artykuł nie o tym jest, a podstawą prawną jest właśnie ustawa o szkolnictwie wyższym.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2011 o 8:20

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 maja 2011 o 23:54

Ciężko mieszkać w Krakowie i nie wiedzieć, że kierowcy nie chcą wydawać. Ja, pierwszego dnia w Krk, nie wiedziałam, że tak jest, ale kierowca się zlitował i dał mi bilet, ale reszty (kilka zł) nie wydał. W sumie zgodziłam się na to, bo wolałam być kilka złotych do tyłu niż mieć mandat do zapłacenia. Trolla można prosić o jakieś szczegóły z tym niedozwolonym? Jakiś link/numer rozporządzenia? Tam, skąd pochodzę jest chyba 40 gr za zakup biletu u kierowcy. Nie podoba mi się w ogóle, co się tam w mpk dzieje i chętnie zdobędę podstawę prawną do nielubienia ich.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2011 o 23:55

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
25 maja 2011 o 22:13

Ja często kupuję na legitymację studencką i czasem też jest problem. Z jednej strony ok, nie jest to paszport, nie potwierdza obywatelstwa polskiego, racja. Pesel jednak jest. Tak jak "na oko" oceniam, to problemu ze sprzedażą na legitymację nie mają dziewczyny, które dorabiają na studiach, inne patrzą podejrzliwie i 20 minut oglądają z każdej strony:).

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
25 maja 2011 o 10:38

Historie jak historie, ale literówki piękne:). "Pożarny obywatel" i ten niespodziewany "zając" sprawiają, że daję plusa, niemniej jednak popraw to i kontroluj autokorektę:).

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
25 maja 2011 o 8:25

Wiecie, tak mi się teraz przypomniała taka aptekarka, którą znam prywatnie, bo to moja daleka rodzina. Chwaliła się kiedyś, że jak ktoś przychodzi w nocy kupić prezerwatywy to zawsze mówi, że się skończyły, bo ona nie będzie dawała przyzwolenia na nierząd. Dziewicą nie jest, ma kilkoro dzieci, ale jest taką fanatyczną katoliczką i starszą kobietą równocześnie. Wtedy byłam za mała żeby dokładnie zrozumieć o co chodzi, przypomniałam sobie to niedawno i jestem trochę zaskoczona.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
24 maja 2011 o 14:15

W mojej miejscowości był człowiek chory psychicznie. Kiedyś był leczony psychiatrycznie, lecz orzeczono, że nie stanowi zagrożenie i go wypuszczono. Przez lata był postrachem wszystkich małych dzieci w mieście, ale rzeczywiście oprócz życia we własnym świecie nikomu krzywdy nie robił. Skończyło się to niestety tak, że zadźgał przypadkowego chłopaka w jakimś ataku choroby psychicznej. Także lepiej reagować zanim dojdzie do tragedii.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 maja 2011 o 10:18

Kiedyś co wakacje jeździłam na obóz językowy, atmosfera prawdziwie rodzinna, wszyscy wszystkich znali (na 50 uczestników, osoby nowe to było tak około 10, reszta to nałogowcy jadący 5,6 i kolejny raz). W podziemiach budynku był niewielki sklepik, w którym któregoś roku zrezygnowano z obsługi. Przychodziło się, brało się co się chciało, płaciło, wydawało sobie resztę z leżących tam pieniędzy. Jak się nie miało portfela to się wpisywało kto co i za ile wziął na kreskę. Ta forma musiała zadziałać, bo pamiętam, że przetrwała więcej nić rok.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 16) | raportuj
23 maja 2011 o 7:19

300zł?! Orientowałam się w cenach i przeciętny, trwający cztery weekendy kurs kosztuje 70 zł/para. Wyjazdowe są droższe, ale tam w cenie jest wyżywienie. To raz. Do tych co najeżdżają na nie-do-końca-katolików biorących kościelny. Ja też do takich należę. Czemu? Cóż, nieprzyjemne to dla mnie, niezgodne z przekonaniem, ale czasem trzeba pójść na ustępstwo. Mam jeszcze, na szczęście, dziadków, którzy są bardzo konserwatywni. Zresztą moi rodzice też należą do osób bardzo konserwatywnych. Gdybym się nie zdecydowała na ślub kościelny to bym się albo musiała kryć z posiadaniem partnera do końca życia dziadków, albo zostałabym wyklęta z rodziny i nie mogłabym się z nimi widywać. A dziadków kocham i chcę mieć z nimi kontakt.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
19 maja 2011 o 17:54

Wiecie, nie chcę napisać, że takiej długości włosy nie mogą wyglądać dobrze, ale zazwyczaj niestety nie wyglądają. Włosy do poziomu pasa i dłuższe jakie widywałam zazwyczaj wyglądały po prostu smutno. I tak, mimo że nie jestem fryzjerką, na widok takiej fryzury włącza mi się myślenie, że najlepsze co można z tym zrobić to ściąć. Nie widziałam Waszych włosów, nie mówię, że one takie są, piszę o moim doświadczeniu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 maja 2011 o 9:47

Byłam świadkiem podobnej historii. Wsiadła sobie taka babcia do autobusu i zablokowała przednie wejście, mimo że dalej było dużo miejsca. Tymi samymi drzwiami na kolejnym przystanku chciała wejść dziewczyna. Babka w krzyk, że dziewczyna ją popchnęła. Dziewczyna grzecznie mówi, żeby się baba przesunęła to nikt się na nią nie będzie pchać. Baba w jeszcze większy krzyk, tekst w bliskich okolicach: "Mój jest ten kawałek podłogi" (w każdym razie mój i miejsce na podłodze występowały w wypowiedzi) i w związku z tym ona nie ma zamiaru się ruszyć. I w tym momencie wtrącił się kierowca, żądając żeby baba się przesunęła, bo mu widoczność ogranicza i blokuje przejście. Łaskawie posunęła się kilka centymetrów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 maja 2011 o 18:15

Alexandria Hitler z pogranicza Byka i Barana. Obecnie Byk się zaczyna 21 kwietnia, przed wojną zaczynał się 20 kwietnia. Tak mi babcia mówiła, która jest z 20 kwietnia, tak jak Hitler. Mój tato zawsze powtarza: "Jak w telewizji mówią, że urodziny Hitlera, to znak, że do teściowej z życzeniami trzeba dzwonić".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 maja 2011 o 18:07

Nawet jeśli coś technicznego to co?Ja na studiach technicznych, na przedmiocie z "techniczny" w nazwie ustny zdawałam z tego, czy mam psa. Osoby, które ładnie się uśmiechną i porozmawiają o czworonogach mają szanse na ocenę o pół stopnia wyższą. Mimo że nie mam psa to ustny jedne z bardziej sympatycznych. Chociaż na innym byłam pytana o browar w Leżajsku, bo wykładowcy się skojarzyło, że z miasteczko ,z którego pochodzę jest w miarę niedaleko.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
18 maja 2011 o 13:01

Pizza, wykładowcy (przynajmniej na mojej uczelni) są nietykalni. Jak są niesprawiedliwi to jedyne co student może zrobić to albo zgrzytać zębami albo z sytuacji się śmiać. Druga opcja jest zdecydowanie zdrowsza.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
16 maja 2011 o 22:54

Rzadko jadam pizzę, ale w rodzinnych stronach prawie wyłącznie z Da Grasso i nigdy nie miałam złych doświdczeń. Też odniosłam wrażenie, że historia zostało opłacona.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
15 maja 2011 o 15:01

Podkarpackie "na pole"? To Kraków przeniósł się na Podkarpacie, a Łańcut stamtąd wywędrował. Łańcut choć pełną gębą podkarpacki mówi "na dwór". To jest bardziej poplątane niż Podkarpackie i reszta świata:). Ja jestem urodzona w Rzeszowie, trochę mieszkałam w Łańcucie, trochę więcej na północy województwa. W Rzeszowie - na pole, w Łańcucie - na dwór, w Nisku (wspomniana północ województwa), przynajmniej w moim środowisku, obie formy są używane. I jak niektórych jedna z form razi i daje po uszach tak dla mnie nie ma różnicy.

« poprzednia 1 28 9 10 11 12 13 14 15 16 17 następna »