Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Vege

Zamieszcza historie od: 18 stycznia 2014 - 11:53
Ostatnio: 4 lutego 2018 - 15:39
  • Historii na głównej: 68 z 76
  • Punktów za historie: 39835
  • Komentarzy: 360
  • Punktów za komentarze: 2408
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
31 stycznia 2014 o 10:00

Jeżeli ktoś się zatrzymał na poziomie Odry - 1300 i kart perforowanych typu IBM to w pełni się zgadzam, że uważanie się za specjalistę jest na wyrost ;). Natomiast jeżeli przez powiedzmy 3-5 lat kariery ktoś się rozwijał, szkolił, jest na bieżąco z aktualnościami i jest w stanie posiadaną wiedzę zastosować praktycznie to jest pewnej klasy specjalistą. Pozdrawiam

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
31 stycznia 2014 o 9:20

Zatrzymanie przez Policję i wyrok nie jest równoznaczne z odzyskaniem kasy. Znam przypadek gdzie dziewczynka "pożyczyła" bez pytania kogokolwiek o zgodę parę tysięcy z firmowej kasy i już 2 lata jej szukają, bo w papierach adres gdzie już od dłuższego czasu nie mieszkała ...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
31 stycznia 2014 o 8:55

Dla osoby świeżo po studiach, bez żadnego praktycznego doświadczenia to tak* *Nie dotyczy dzieci prezesów dobrze funkcjonujących firm.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
31 stycznia 2014 o 8:49

Szanowny Piesku Preriowy, nie publikuje całości korespondencji tylko wybrane fragmenty, i nie tyle mnie to śmieszy co w pewnym sensie szokuje - poziom odrealnienia cytowanej niewiasty. Ja rozumiem, że jak ktoś w sposób kulturalny każe ci spie....ać to Ty się będziesz cieszył na podróż ? Jeżeli firma napisała w wymaganiach, a wręcz jak to ujęła w "warunkach koniecznych" pewien poziom doświadczenia (gdzie podane jest na jakim stanowisku te doświadczenie jest wymagane), wiedzy popartej stosownymi papierami (podając w ogłoszeniu tytuły powyższych), a ktoś mimo tego, że nie spełnia ŻADNEGO z tych warunków wysyła swoją aplikację. To określenie takiej osoby samo się ciśnie na usta. Ciekaw jestem, czy owa niewiasta pomyślała o tym, że ktoś będzie musiał zapoznać się z(zważywszy na to co napisałem powyżej bezwartościowym) CV, ergo zmarnować swój(a przy okazji jej, ale to jej sprawa)czas. Abstrahując od faktu, że oczekiwane wynagrodzenie za pracę jest delikatnie rzecz ujmując nieadekwatne do tego co autorka aplikacji sobą reprezentuje, to odpisywanie jej w zaproponowanej formie (patrząc po tym co zamieściła w swoim podaniu) zaowocować kolejnym CV tej Pani na inne stanowisko, tudzież rozpowszechnianiem krzywdzącej opinii o firmie ;). Raczej należało by jej odpisać "Niestety nie spełnia Pani warunków koniecznych, aby ubiegać się o stanowisko o które Pani się starała. Bardzo dziękujemy za złożenie aplikacji, na przyszłość prosimy jednak o przeczytanie ogłoszenia ze zrozumieniem przed wysłaniem CV.". Być może wiadro zimnej wody sprowadzi ją na ziemię.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 stycznia 2014 o 7:44

Nie pytali, zresztą dlaczego się szuka nowej pracy - bo w starej coś Ci nie odpowiada - zarobki, środowisko, brak wyzwań, dojazd, godziny pracy, ..., cokolwiek innego.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 stycznia 2014 o 7:38

A po co? znasz powiedzenie nie tykaj gó...a bo śmierdzi, zresztą i tak było wiadomo, że TL zanurzył się już w szambie powyżej poziomu ust i sam zdawał sobie sprawę, że długo już nie popracuje. Robienie z siebie ofiary jest trochę bez sensu, bo przez niektórych może być odebrane na zasadzie "dzieciak się obraził, zabiera swoje zabawki i idzie do domu ..." Pozdrawiam

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
29 stycznia 2014 o 11:36

Kolego (bądź Koleżanko), w Polsce podawanie nawet widełek wynagrodzenia jest bardzo rzadko spotykane, stąd też bardzo często w aplikacjach wpisuje się regułki jaki minimalny poziom wynagrodzenia osobę ubiegającą się o stanowisko interesuje. Natomiast kompletnie nie poważne jest wysyłanie aplikacji jak się nie spełnia chociażby minimalnych wymagań pracodawcy, dodatkowo wręcz domaganie się kosztownych szkoleń na jego koszt. Pokaż mi kraj w którym za pracę na zmywaku można domagać się niewiele mniej niż 2 średnie krajowe

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 stycznia 2014 o 11:25

Nieopatrznie skorzystałem z autokorekty ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 stycznia 2014 o 10:57

Sąd to nie komornik, gdzie to wierzyciel musi dostarczyć wszystkie dane, aby ten wszczął czynności ..., sąd ma możliwość ustalenia danych wzywanego delikwenta. Sam byłem kiedyś wzywany w charakterze świadka do sądu, w sprawie gdzie już dawno moje dane adresowe były nie aktualne (w sensie takim, że w okresie w którego tyczyła się spraw mieszkałem gdzie indziej i raczej żadna ze stron nie miała pojęcia gdzie się przeprowadziłem) i sąd nie miał problemu, żeby wezwanie przyszło na właściwy adres. Co do ugruntowanego poglądu to muszę Cię zmartwić OPS w imieniu podopiecznego potrafią występować o alimenty na jego rzecz, a raczej znają jego sytuację i historię. Poszukaj w necie była dosyć znana sprawa gdzie dziecko które od urodzenia tułało się po różnej maści pogotowiach opiekuńczych i domach dziecka, a teraz płaci alimenty na matkę alkoholiczkę, jakiś czas temu czytałem o sprawie gdzie facet płaci alimenty na byłych teściów - byłych!!!, rodziców kobiety z którą już dobrych kilka lat jest po rozwodzie.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
28 stycznia 2014 o 14:32

"Świadczy to też bardzo źle o pracodawcy. Nie szanuje ani kandydatów starających się o stanowisko, ani swoich pracowników (Kandydaci czekają, a pracownicy pracowali od 8 do 24)." O ile to w ogóle byli pracownicy pracodawcy, a nie ludzie z jakiejś firmy rekrutacyjnej z łapanki.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
28 stycznia 2014 o 3:09

Szanowny Panie Andrzeju - Wielkie Dzięki za słuszną uwagę, na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że używanie "leniucha" w postaci autokorekty doprowadza często do używania paronimów. Tak informacyjnie jak by Pan w przyszłości miał zamiar zamiany formy z self na samo employed ;), tudzież szukał Pan nowego klienta na swoje usługi to uwagi wyrażane w tak bezpośredni sposób mogą skutecznie zaowocować tym, że przyszły pracodawca będzie niedoszłym, podobnie zresztą jak klient. BTW. Nie zajmuje się rekrutacją, a jedynie na polecenie przełożonego miałem dokonać wstępnej selekcji nadesłanych aplikacji, a tutaj staram się skupić tylko na kwestii merytorycznej. Akurat powyższy przypadek tak raził przerostem ego nad tym co kandydat sobą reprezentował, że postanowiłem go przytoczyć. Pozdrawiam

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2014 o 3:11

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
28 stycznia 2014 o 2:53

O ile co do kursów to zgoda (po warunkiem, że są to profesjonalne kursy zakończone egzaminem i certyfikatami) to wszelkiej maści podyplomówki, czy drugi kierunek to jest dobry jak już ma się pracę i jako takie doświadczenie - na zasadzie coś już mam ogarnięte i teraz potrzebuje "doszlifować" i uschematyzować swoją wiedzę, albo potrzebuje dodatkowego kształcenia, żeby w pełni się rozwinąć w danej profesji/branży (tudzież potrzebuję dodatkowej wiedzy, aby nie dać się na minę wsadzić). W przeciwnym przypadku może się okazać, że takie dyplomy dla naszej dalszej kariery mają wartość ... hmm papieru na którym zostały wydrukowane, ewentualnie ładnie się na ścianie prezentują.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
28 stycznia 2014 o 2:31

Witam Dla mnie najbardziej "piekielne" w tym wszystkim jest tzw. solidarna odpowiedzialność za zobowiązania. W momencie jak sąd wobec pozwanych orzeka obowiązek alimentacyjny w równych częściach to bierze pod uwagę czy kwota zasądzonych alimentów w wysokości 1/x nie wpłynie drastycznie na poziom życia pozwanego, ale już takie kalkulacje nie są wykonywane gdy jeden z pozwanych musi zapłacić x/x, a to się dzieje z automatu w ramach właśnie nieszczęsnej solidarnej odpowiedzialności za zobowiązania, bo z tego co pamiętam wierzyciel sam może wg. własnego uznania żądać wykonania całości zobowiązania od dowolnie wybranego z wierzycieli, a takim przypadku nieszczęśnikowi pozostaje tylko roszczenie zwrotne wobec pozostałych dłużników. Tyle czy w opisanym wyżej przypadku ma to jakikolwiek sens? (pytanie retoryczne), chyba tylko taki, żeby nabawić się dodatkowych kosztów jak komornik przyjdzie po zwrot kosztów w związku z brakiem możliwości skutecznej egzekucji z pozostałych dłużników. Pozdrawiam

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 stycznia 2014 o 0:08

Jak pozwolisz to ten Twój tekst wyślę do koleżanki - Pani Psycholog. Ale jak dla mnie to masz przez "kochanego tatusia" zjechaną psyche i cholernie zaniżoną samoocenę. Jeżeli pomimo opisanych warunków zdałeś rozszerzony bio-chem i dostałeś się (rozumiem, że dziennie) na nanotechnologię to chapeau bas. Zresztą k...a mać !!! call center to nie tylko telemarketing, ale też np. obsługa techniczna klientów i to już się broń Boże z wciskaniem przez telefon emerytom leczniczych kołder z futra z mysich psitek nie wiąże... . Idź człowieku do tego psychologa i pilnuj Panny jak oka w głowie bo trafiłeś na super egzemplarz. Życzę szcześcia

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 stycznia 2014 o 23:15

Tak w ramach wyjaśnienia http://piekielni.pl/57744

[historia]
Ocena: 50 (Głosów: 52) | raportuj
27 stycznia 2014 o 22:34

- Synku będziesz bawił się kolejką czy z guwernantką? - To zależy co wybierze Tata :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 stycznia 2014 o 14:45

Bujda - tacy dyrektorzy to by z miejsca się z pracą pożegnali , wszędzie pracownikom wręcza się wypowiedzenie, w asyście świadka (żeby nie było, potem, że zwolniony pracownik stwierdzi, że osoba zwalniająca zasugerowała odstąpienie od wręczenia papieru w zamian za korzyść osobistą), a nie na jakichś wiecach ... . Zresztą w takiej sytuacji zwolnieni powinni się natychmiast źle poczuć i zażądać wezwania karetki i bez podpisywania żadnego papieru opuścić zakład, następnie przysyłając listem poleconym za potwierdzeniem odbioru długoterminowe "L4" (najlepiej od psychologa).

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
23 stycznia 2014 o 9:54

A przy wypłacie metoda na poziomicę (nie taką w smartfonie tylko co najmniej metrową, najlepiej tą z której ekipa korzystała przy robocie). Kasę za robotę przynosisz w 50 złotówkach (jak najnowszych), i pytasz się gdzie ich zdaniem są najrówniej płytki położone, w tym miejscu przykładasz poziomicę i ile banknotów wejdzie pod poziomicę o tyle obcinasz wypłatę. PS. Jak Cię ekipa przyprawiła o wrzody na żołądku, lub siwiznę/łysienie to kasę przynosisz w 100 złotowych banknotach, jak kilka z powyższych to nominałami z podobizną Zygmunta I Starego :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
23 stycznia 2014 o 9:32

Znaleźć ekipę w Wawie to nie problem, znaleźć dobrą ekipę to zupełnie inna kwestia (no chyba, że chcesz powierzyć remont mieszkania "Ekipie z Warszawy" - tej z MTV). Tutaj pełna zgoda - to prawie salon kąpielowy :) U mnie remont z 4 przedłużył się do 7 tygodni (trochę większe mieszkanie bo 64 m^2), jeszcze świeciłem oczami przed parkieciarzem bo musiałem go umawiać na inny termin. Dobrze, że mam kolegę który na wykończeniówce zęby zjadł, bo bym za fuszerkę zapłacił, ale po remoncie u siebie to sam mogę takie roboty odbierać ;) Kolesie w łazience chcieli na ściany "prostowane" gipsem bez żadnej hydroizolacji (folii w płynie czy coś w tym guście) płytki kłaść - na pytanie od kiedy tak się robi "Panie, mamy tyle zleceń, że nie ma czasu się bujać z cementem, a jak się dobrze fugy położy to hydroizolacja nie potrzebna", żeby chociaż ten gips jakimś gruntem potraktowali, a skąd ich zdaniem klej się też dobrze na pyle trzyma. Płytki pod prysznicem chcieli fugować zwykłą, a nie epoksydową fugą (Panowie nawet nie wiedzieli, co to jest higroskopijność). A po jaką cholerę gruntować, tynk maszynowy, przed nanoszeniem gładzi, a gładź przed malowaniem właściwym, jak oni i tak agregatem malują, a to są koszty (no tak uni-grunt to kosztuje majątek, a biała farba gruntująca/podkładowa kosztuje połowę tego co najtańszy lateks). To że klientowi zostanie przy następnym malowaniu wszystko do tynku maszynowego na wałku to nie ich problem. Za to Panowie byli szczerzy - nauczeni doświadczeniem nie radzili kupować "inwestorom" porządnych materiałów bo ludzie uważali ich za naciągaczy na zasadzie " taa każe mi Pan kupować najdroższe materiały, żeby się Panu łatwo i przyjemnie pracowało, żebyś się Pan nie przepracował przypadkiem ..."

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 stycznia 2014 o 8:10

Jak dla mnie to mamusia się łapie pod art. 286 § 1 kk ;) Przekaże koledze tą informację, ale z tego co się orientuje to nie jest "dożywocie" w sensie takim, że "mamusia" przeniosła na młodych dom w zamian za wikt i opierunek, tylko tam były ostre walki bo Piotrek raczej skłaniał się do kredytu na własne M, niż na mieszkanie z teściową i ładowanie kasy z kredytu w remont. Sytuacja była taka, że dom został przepisany na nich, w zamian za przeprowadzenia remontu i wygospodarowania dla teściowej osobnego lokum - taka była umowa, zresztą projekt domu po remoncie był częścią umowy (notarialnej). Czyli wg. mojej wiedzy nie jest to umowa "dożywocia" w sensie takim, że ktoś przenosi własność nieruchomości w zamian za dożywotnie utrzymanie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 stycznia 2014 o 15:43

Sorry Sopotek, ale raz miałem nie przyjemności, w związku z tym, że powiedziałem, że raczej nie polecałbym pracę w pewnej firmie i to dosyć chamskie (ktoś, domyślam się kto, rozpowiadał, że nie ja się z firmy zwolniłem, tylko mnie zwolnili za to, że zamiast robić usługi dla klientów, po pracy jeżdżę do nich na własny rachunek - trochę ciężko się przed czymś takim bronić).

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
22 stycznia 2014 o 15:33

"Jedynie do początku samego się przyczepię. Nepotyzm jest zły w firmach państwowych, w prywatnych nie jest zjawiskiem, które należy tępić. Prywatna firma się z tego powodu sama wykończy, nie za nasze pieniądze" do pewnego momentu, bo od pewnego momentu zaczynają się dziać rzeczy dziwne, w najlepszym przypadku ludzie zostają bez pracy, w gorszym bez pracy, kasy, często z długami - znam przypadek tzw. firmy rodzinnej, gdzie zatrudnili młodą dziewczynkę (w sensie niedoświadczoną) tylko po to żeby ją na minę wsadzić , jaką postawiła żona prezesa piastująca stanowisko księgowej.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 30) | raportuj
22 stycznia 2014 o 15:09

Moi rodzice jak jeszcze mieszkali w Wawce mieli sąsiada złotówę, taki typ co jakby mógł to parkował na klatce przed drzwiami. Gość do tego miał taki zwyczaj, że parkował tyłem do okien (dosłownie szerokość chodnika od tych okien), odpalał starego Diesla żeby ten się rozgrzał, zamykał na centralny i szedł do żeby dopić dom kawę a swoje Mieczysława obserwował przez okno (nigdy nie parkował pod swoimi oknami, ale tak żeby dobrze widzieć z okna). Nie pomagały prośby, groźby, Policja (jak przyjechała to zbiegał na dół, bo on już odjeżdżał tylko dokumentów zapomniał). Pomogli studenci PW którzy wynajęli mieszkanie. Etap 1) 3 dni pod rząd miał wysmarowane serkiem topionym przednią szybę i karteczkę z prośbą o zaprzestanie procederu (jak ktoś miał kiedyś jakąś tłustą masę na szybie wie jak "szybko" się to usuwa - lepsze niż karny k...s na naklejce) - nie pomogło Etap 2) Pianka montażowa w tłumiku (niestety nie udolnie bo kapała z rury wydechowej), facet odciął tylny tłumik i jeszcze na chama stał przez 15 minut hałasował samochodem bez tylnego tłumika - też nie pomogło. Etap 3) Co kropelka sklei ..., czyli klej we wszystkie zamki, tym razem chyba koszty były na tyle duże, że przywróciły procesy myślowe. Starsza Pani musi od czasu do czasu wychodzić i jak się nie będzie mogła z powrotem do domu dostać to może zmądrzeje. Ja wiem, że "Z chamstwem należy walczyć kulturom i godnościom osobistom ..." ale czasami jak nie pomaga należy sięgnąć do czeluści piekielnych.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2014 o 15:11

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
22 stycznia 2014 o 0:35

"... a tu wszyscy patrzą, jak to zrobić, żeby się nie narobić, albo lepiej, jak zrobić, żeby się nie narobić i jeszcze żeby ktoś inny przy tym stracił." Idealni kandydaci do prania mózgu w korporacjach, na stanowiskach typu sales manager, albo innej maści CRM, CRO i HGW jak jeszcze zwana banda nierobów pasożytująca na pracy innych. Nie wiem czy mam milion razy większe doświadczenie, ale w tej kwestii mogę Ci powiedzieć jedno, jeżeli wykonujesz jakąkolwiek pracę twórczą unikaj tych ludzi jak zarazy, lepiej chyba trypla złapać niż mieć jakikolwiek szerszą styczność z takimi ludźmi niż to absolutnie konieczne. Jakikolwiek twój sukces to głównie ich zasługa i ich sukces, jakakolwiek porażka (nawet z ich winy) jest TYLKO TWOJA. Pozdrawiam

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2014 o 0:40

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
22 stycznia 2014 o 0:03

Witam Sorry za format tekstu, ale pisałem to na kilka rat w pociągu, poza tym mam dosyć charakterystyczny styl wypowiedzi pisemnych i czasami (a właściwie dosyć często) tak to wychodzi. Nisza jest to historia zasłyszana (jak pisałem na początku, skąd o niej wiem, także raczej nie mam możliwości przekazania informacji zainteresowanym). Co do ślubu kościelnego z osobą nie wierzącą jest dopuszczalne, ale z tego co się orientuje to o ile kiedyś była to tylko formalność, to obecnie trzeba uzyskać zgodę kurii, a to już nie jest takie proste. Podobno pod względem trudności tylko o level niżej niż unieważnienie małżeństwa :)

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna »