Profil użytkownika
ciemnablondynka
Zamieszcza historie od: | 25 listopada 2010 - 14:14 |
Ostatnio: | 10 sierpnia 2015 - 16:14 |
- Historii na głównej: 7 z 25
- Punktów za historie: 6778
- Komentarzy: 158
- Punktów za komentarze: 992
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Po raz kolejny - to jest TA torbiel. Tę torbiel na jajniku zdiagnozowali, tej torbieli się pozbyłaś. Kuracja nie pomoże Ci W WYLECZENIU TORBIELI. Mam nadzieję, że się już pozbyłaś ;)
Czasem lepiej jest rozjechać pieska, niż wjechać w mamusię z dzieckiem albo w drzewo. Jak było ślisko, to się facetowi nie dziwię.
Nigdy nie zrozumiem tego "boję się igieł" - nigdy nie miałam z tym problemu, a przy intensywnej serii szczepień w pierwszych klasach szkoły podstawowej dodatkowo wyrobiłam sobie odporność patrząc na tak histeryzujące dzieciaki - po prostu czułam się lepsza nie robiąc z siebie pośmiewiska - dawałam łapę pielęgniarce i z uporem maniaka wpatrywałam się w igłę ;)
Jedno "ale" - to są TE WINOGRONA. Jedno winogrono to jedna "jagódka", całość to winogrona. Więc są winogrona na wagę. Tak samo, jak "serek z pieczarką" (jedną na całą partię, czy jak?) czy na bazarze "truskawka 5 zł/kg" (duże te truskawki mają...)
TE PERFUMY - ale, jak widzę, już niejedna osoba zwróciła autorce uwagę...
Płaci się za wywołanie filmu tradycyjnego - tak i płaci się za otwarcie sesji przy druku zdjęc cyfrowych. Myśleć, jednakowoż, trzeba w obu przypadkach.
No własnie termin przydatności się skończył, a restauracja się chwali tym, że ma wszystko "świeże".
Historia "mocna", ale z błędem, niestety - i to dość często się powtarzającym u różnych osób - to jest TA torbiel (rodzaj żeński). Czy jesteś przypadkiem z Pomorza? Tam się "ten błędny torbiel" pojawia najczęściej ;)
Gdyby ktoś przede mną w kolejce wyłożył zakupy, a potem sobie poszedł i je zostawił, to raczej ta osoba byłaby piekielną. Twoje "metody" nie były ani rozsądne, ani skuteczne. Większość ludzi raczej patrząc na Ciebie popukałaby się w czoło, a nie "przemyślała swoje zachowanie"... I tak, uważam, że skarga do kierownika byłaby lepszym pomysłem. Mimo że to, tak jak pisałaś, jest to mała miejscowość i ploteczki są "normalne". Ale wtedy uprzejmie mówi się "przepraszam"... Nie przykleili Ci przypadkiem w tej miejscowości łatki wielkomiejskiej paniusi z pretensjami?
Jedna uwaga - "a nuż". Ze staropolszczyzny, więc nie ma nic wspólnego z widelcem ;)
"przerobiłam" chyba z 10 różnych... w końcu mam takie, po których nie przytyłam specjalnie, łeb mnie boli rzadko, a i mniej boli w okresy. po prawie 10 latach...
Remiszewska. http://www.szpzoz-wt.waw.pl/?page_id=22 - pierwszy raz narzekałam.
Panieński grób - Jeffery Deaver. - Tam pierwszy raz przeczytałam o Głuchych z wielkiej litery - ludzi mówiących swoim językiem, świadomych przynależności do pewnej wspólnoty. Popieram pisanie tego słowa wielką literą, kiedy mówi się o społeczności lub jej członkach, a małą - jako epitet.
Ostrożnie z Idiokracją!!! Osoby myślące łapią po niej stan katatoniczny trwający (w zależności od osobistej wrażliwości oglądającego) od kilku dni do dwóch tygodni. A potem już do końca życia są skażone i wszędzie widzą idiokrację!
Drogi "ałtorze" - jeśli chcesz być "sławny" w internecie, to spróbuj na jakimś innym portalu - może są takie dla nieudolnych twórców powieści kryminalno-erotycznych... Albo od razu załóż sobie "sweet blogaska".
Historia byłaby całkiem niezła - gdyby nie błędy! Toż tego się nie da czytać!
No niestety, "perfum" kładzie całą historię tak, że leży do góry podwoziem i kwiczy. I kolejna osoba, której nie rozumiem - jeśli współlokator jest piekielny, a to ja jestem na stanowisku "odnajmującej", wywalam na zbity pyszczek.
Moja psiapsiółka jest pilotką - dziewczyna młoda (25 lat), ogarnięta, silna, ale i tak czasem nie dawała rady i ze zmęczenia padała na pysk. Uważam, że będąc w takim stanie, jak mama autora postu, nie powinno się brać takich zadań - skoro ma takie doświadczenie w tej pracy, powinna wiedzieć, że naraża się na stresy i trudne chwile. Jeśli taka sytuacja przydarzyłaby się mnie (jako turystce), miałabym pretensje do biura podróży.
U mnie łazienka 1,5x1,5 metra była robiona przez miesiąc, tacy panowie fachowcy byli... A już do "kafelków" przyczepiać się nie muszę, widzę, że ktoś wcześniej to zrobił ;)
Hej, poszukuję solidnego stolarza, czy mógłbyś podać jakiś kontakt do siebie? Najlepiej na maila: ciemna-blondynka@wp.pl :)
Cóż, może kryzys wieku średniego, hormony albo co innego? ;)Pani była w wieku "50+", na taką przynajmniej wyglądała - jakieś 56-58 lat (porównując do stanu cery mojej mamy ;)
Cóż, sformułowanie "rycząca pięćdziesiątka" zostało przeze mnie użyte z pełną premedytacją. A co do żądania satysfakcji, bałabym się z tą panią stanąć w szranki ;)
@yasu19956 - toteż to uczyniłam ;)
Przez długie lata udzielałam korepetycji - z reguły "miałam dziecko" i się nim opiekowałam przez mniej-więcej rok (ja uczyłam je, jak się uczyć samemu, a poza tym po roku już się za bardzo przyzwyczajało i efektywność nauki spadała, bo już byłam "swoja"). Zdarzało mi się nawet chodzić do nauczycieli (podając się za starszą siostrę, która pomaga w nauce), bo ani dziecko, ani rodzice nie wiedzieli, z czego nieuk w ogóle ma sprawdziany. Niestety, dziewczynka bardziej się zajmowała własnym biustem i chłopakami, niż uważaniem na lekcjach, a teksty, że "szkoda, że nie robią doświadczeń na chemii, bo ona by chętnie nauczycielkę kwasem oblała" były na porządku dziennym. U mnie też pierwszym zastrzeżeniem było, że nie piszę prac za dziecko - i nie raz zdarzały mi się z tego powodu "kłopoty" - ale i śmieszne historie. Zadałam kiedyś dziecku w IV klasie SP "pracę domową" na ferie zimowe - prowadzić dziennik. Codziennie napisać pół strony tekstu, co się działo, co robiła, gdzie była (wyjeżdżała na 2 tygodnie w góry). Pierwsze zajęcia po feriach, jestem już w drodze na "korki", kiedy dzwoni telefon. Mama rzeczonej dziewczynki: "Ja bardzo proszę nie krzyczeć na Kamilkę*, ona się bardzo denerwuje, bo nie napisała tego, co jej pani kazała. Od powrotu do domu nic, tylko płacze, że chce wracać w góry, a tam nie miała czasu pisać. Ja bardzo proszę nie krzyczeć, może pani by to z nią napisała teraz?" No cóż, ja na dzieci nie krzyczę z zasady, walnęłam dzieciakowi mówkę umoralniającą, że prace domowe się odrabia, jak się coś obiecuje, to się dotrzymuje słowa itd. Po czym kazałam jej o tych feriach opowiedzieć. Okazało się, że dzieciak całe dnie spędzał przed TV, wszytko, co "zwiedziła" w ciągu dwóch tygodni to raz galeria handlowa i raz basen. Ręce mi opadły. Z resztą dość szybko zrezygnowałam z tych zajęć, g*wniara miała zwyczaj robienia histerii, że przychodzę w porze jej ulubionego serialu... *imię zmienione
Tak ogólnie to brzmi to jak pewien bardzo stary dowcip.