Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

floxanna

Zamieszcza historie od: 11 lutego 2012 - 1:52
Ostatnio: 5 maja 2013 - 13:10
  • Historii na głównej: 1 z 6
  • Punktów za historie: 1487
  • Komentarzy: 29
  • Punktów za komentarze: 74
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 czerwca 2013 o 15:59

Kurczę, ja nie wiem, jak pisać, żeby udawało się ludziom to przeczytać :) Moja sytuacja zdrowotna nie pozwala mi na eksperymenty, bo mogłyby mnie one kosztować o wiele więcej niż po kilka dni bólu przez prawdopodobnie kilka miesięcy makabrycznego bólu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 czerwca 2013 o 15:56

To nie kwestia „wpierania”, tylko 17 lat doświadczeń w temacie pigułek. I specjalnie podałam nazwę, łatwo sprawdzić, że na polskim rynku farmaceutycznym nie ma innego preparatu o takim samym składzie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 maja 2013 o 13:10

Dwa tygodnie remontu? Pozazdrościć. W mieszkaniu nade mną remont trwa od… listopada :]

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 maja 2013 o 11:18

Żeby to była „panienka”… Kobieta 46-letnia, w dodatku praktykujący psycholog.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
18 kwietnia 2013 o 23:19

Jest to jedna z hipotez, które rozpatrywaliśmy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
18 kwietnia 2013 o 22:54

Ewentualnie warto mieć brata, który jest leśniczym, albo koleżankę, która jest córką leśniczego… Tym sposobem u nas po lesie zapier… quady i motocykle, ale za to jeźdźcy dostają co i raz opier…, bo przecież konie niszczą drogi i straszą zwierzynę. I jak zwykle brakuje jednego — odrobiny dobrej woli. Las jest duży, łąki wokół też — na pewno dałoby się coś poustalać w sposób zadowalający wszystkie strony.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
18 kwietnia 2013 o 21:42

„Ale ona musi ten prąd bo mięso trzeba wyprać i dziecku ciemno w lodówce!” — popłakałam się ze śmiechu, naprawdę :D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
18 kwietnia 2013 o 19:59

Tak, wiem, „żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary” :]

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
18 kwietnia 2013 o 19:56

Moja znajoma ma podobny problem, tyle że kręgosłup jak na razie pobolewa ją tylko czasami. Chciała się starać o takie dofinansowanie na operację zmniejszenia biustu. Usłyszała, że na razie kręgosłup ma zdrowy, więc dofinansowania nie dostanie — może się o nie starać dopiero wtedy, gdy kręgosłup będzie już trwale „skrzywdzony” przez zbyt duży biust. A podobno lepiej zapobiegać, niż leczyć…

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 października 2012 o 11:28

Zostawianie bez pomocy dziecka z poważnym uszkodzeniem ciała i objeżdżanie go za to, że ma czelność odczuwać ból — to jest piekielne. Niezmienne zaś jest to, że do szkół trafiają jako nauczyciele osoby, które są nieodpowiedzialne, nie mają w sobie żadnej wrażliwości na problemy dzieci, nie udzielają pomocy w przypadkach zagrożenia zdrowia. Czy końcówka PRL-u, czy ponad 20 lat demokracji — niezmiennie dziecko może być w szkole pozostawione samo sobie, gdy dzieje się coś złego.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
9 października 2012 o 8:01

Może najpierw łaskawie przeczytaj historię, do której nawiązałam? A jeśli w zostawieniu bez pomocy dziecka ze złamaną ręką (zarówno teraz, jak w historii siostrzenicy Hayleey, jak i ćwierć wieku temu) i darciu jeszcze na niego mordy za to, że z powodu bólu złamanej kończyny nie chce ćwiczyć, nie ma nic piekielnego… No tak, gdzież takiej sytuacji do tego, że dwóch starszych panów pokłóciło się pod gabinetem lekarza :]

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 października 2012 o 23:49

Trudno to nawet nazwać grą, dzieciaki ustawiały się jeden za drugim, kolejność przypadkowa, a potem taki „wąż” biegał, a „głowa” (czyli pierwsza osoba w szeregu) miała za zadanie wykręcać zawijasy, reszta zaś miała za tym nadążać, nie rozrywając węża. I tu wchodzą proste prawa fizyki — im dalej od początku węża, tym większe siły odrywające delikwenta od reszty, a skutki opisane powyżej :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 maja 2012 o 13:08

Otóż to. Sama mam znajomego, który jest aktywnym kierowcą i posiada w pełni legalną (uzasadnioną faktami) legitymację tego związku. Nosi okulary w typie tzw. denek od butelek, ale mając je na oczach, nie stwarza zagrożenia jako kierowca, a uprawnienia wszelakie mu przysługują.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 maja 2012 o 20:13

Brak mi słów… Tzn. może inaczej — mam ich bardzo dużo, ale nie bardzo nadają się do publikacji. Biedny zwierz :( I Wy też, że byliście uczestnikami takiej historii.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2012 o 20:14

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 kwietnia 2012 o 12:55

Ubycher, o ile Twoje metody nauczania są moim zdaniem rewelacyjne, o tyle… Cóż, przestaje mnie dziwić, że dzieciaki nie umieją pisać poprawnie po polsku, skoro przyszły pan polonista w niemal każdym zdaniu popełnia jakiś błąd :D Ale przyznam, że z dwojga złego lepszy absolwent popełniający błędy językowe, ale MYŚLĄCY, niż ktoś, kto co prawda formę wypowiedzi zachowuje poprawną, za to treść nadaje się do spuszczenia w kiblu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 marca 2012 o 14:47

Miałam podobną przygodę, tyle że skończyła się gorzej i mam 31 zębów zamiast 32.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 marca 2012 o 13:27

U nas jest tylko jeden sklep Douglas, ale podejście jest znacznie lepsze — przyjechałam tam kiedyś prosto ze stajni, w dżinsach i polarowej bluzie, od której z bliska zdecydowanie było czuć zapach koni, a jednak zostałam bardzo miło obsłużona, doradzono mi w kwestii podkładu, dostałam dwie próbki do przetestowania i w ogóle było bardzo sympatycznie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 marca 2012 o 22:02

Tia, ja się nauczyłam zabierać do sklepu motoryzacyjnego czy do warsztatu kumpla (bo mąż „wyjechany za granicę” jest) i w razie co (jak trafiam na takiego, co to z babą nie chce gadać albo uważa, że może mi kit żenić) wypycham go naprzód. Nieważne, że ja od lat interesuję się motoryzacją, współpracuję z periodykiem o tuningu itp., a kumpel w zasadzie wie tylko, jak auto prowadzić i którędy mu paliwo wlać :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 marca 2012 o 16:46

Ha, miałam z nimi bardzo podobną sytuację (tyle że chodziło o przeniesienie mediów ze mnie jako osoby prywatnej na mnie jako osobę prowadzącą DG — do tego też muszą być uregulowane wszystkie rachunki). Doszło do tego, że każdą rozmowę z konsultantami z infolinii zaczynałam od pytania: „Czy państwa firma jest zakładem pracy chronionej zatrudniającym osoby niepełnosprawne intelektualnie?”. Trzy miesiące się z nimi bujałam, ale na rachunku telefonicznym się to nie odbiło, bo dzwoniłam na ich „normalny” numer stacjonarny, na co szły minuty z pakietu darmowego, których i tak w pełni nie wykorzystuję.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lutego 2012 o 10:47

Dobrze, że szczurowi nic się nie stało.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 lutego 2012 o 19:52

Rozumiem w dużym stopniu Twoje rozgoryczenie. Przyjaciel mojego męża (9 lat starszy do Ciebie) wychowywał się w małym miasteczku. Wtedy naprawdę w Polsce mało kto, zwłaszcza na prowincji, wiedział cokolwiek o dysleksji itp. zaburzeniach. Chłopak skończył szkołę podstawową, z trudem dając radę się podpisać. Zaskakujące? Nie aż tak bardzo. Pała z klasówki czy wypracowania, piątka z odpowiedzi — i tak się to kręciło, dając zawsze w efekcie co najmniej te trójczyny na świadectwach. Chłopak skończył technikum, zrobił dyplom, ale matury nie zdał, bo po prostu nie miał jak (nikt nie wpadł na pomysł robienia mu jakichkolwiek badań). Faktem też jest, że mnóstwo ludzi ma lewe zaświadczenia. W mojej klasie w LO — jestem z rocznika 1980 — na 32 osoby zaświadczenia o takim problemie miało dwóch chłopaków. Jeden przeszedł rzeczywiście długie serie badań, drugi zaś… ma matkę pracującą w służbie zdrowia i dysponującą przy tym niezłą kasą :> Wiem na 100%, że ten drugi zaświadczenie miał lewe, bo się tym po prostu chwalił (nie wszystkim, przed większością udawał, że to prawdziwe zaświadczenie, ze mną się kumplował i przyznał mi się w tajemnicy; nazwiskami tu nie rzucam, więc za bardzo tajemnicy nie naruszyłam :D). No i na koniec ciekawostka — zwróć uwagę, że Twoja wypowiedź jest jedną z najpoprawniejszych, jakie się tu pojawiły :] Przez lata wyczaiłam tę różnice między posiadaczami zaburzeń z „dys-” z przodu a posiadaczami ZAŚWIADCZEŃ o posiadaniu. Ci pierwsi najczęściej dbają o poziom swoich wypowiedzi, ci drudzy na ogół drą japy, że im wolno sadzić błędy, bo mają zaświadczenie… Ja zaś z kolei wiem, jak to jest z kwestią depresji — jak strasznie żyje się z tą chorobą i jak chętnie przypisują ją sobie osoby, które nie mają pojęcia, jaki to koszmar.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 lutego 2012 o 18:15

Głupia baba — mogła ponegocjować, rzeczywiście zejść z opłat albo części opłat za jakiś okres i wszyscy byliby zadowoleni.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 lutego 2012 o 20:54

Genialne :D Zaproponuję, żeby u nas w stajni taką tabliczkę machnąć ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 lutego 2012 o 19:29

Tak na wszelki wypadek — bo widzę, że niektórzy mają problemy ze zrozumieniem tekstu pozbawionego emotikonów: mnie (i mojemu mężowi) sytuacja wydaje się śmieszna, a zachowanie kierowniczki — piekielnie głupie (bo nic jej do naszego bycia czy niebycia prawdziwym czy nieprawdziwym małżeństwem — choćbyśmy na kartę rowerową żyli, zwłaszcza że kierowniczka wiedziała, że nie jesteśmy wierzący — to co, mieliśmy brać kościelny dla niej specjalnie?). A że historia się nie podoba — no to już lecę popełnić harakiri :] Nie mam pretensji o minusy, widać w gusta nie trafiłam (a o tych się nie dyskutuje). Bywa.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
11 lutego 2012 o 18:59

Uprzejmie proszę o wskazanie jakiejkolwiek części historii, która sugerowałaby „przeżywanie”, „ciśnienie” etc.

« poprzednia 1 2 następna »