Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 13 maja 2024 - 15:47
  • Historii na głównej: 63 z 64
  • Punktów za historie: 8546
  • Komentarzy: 1070
  • Punktów za komentarze: 9211
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 stycznia 2018 o 20:36

@mac1985_kce: owszem, jest 14 dni na odstąpienie bez podania przyczyn, gdy umowa zawierana jest na odległość, ale w praktyce bywa to problematyczne. Sama miałam taką sytuację - oferta przez telefon, niezwykle korzystna, umowę przywiózł kurier, śpieszył się, więc podpisałam. Potem czytam i okazało się, że znacznie się różni od tego, co w niej miało być, więc odstępuję od umowy. Na infolinii konsultanci uporczywie próbowali mnie skłonić do wypowiedzenia umowy (a z tym wiązałaby się konieczność zapłacenia kar umownych, o czym mnie nie informowali, ale ja byłam już po dokładnym przeczytaniu umowy) i twierdzili, że u nich w systemie absolutnie nie ma czegoś takiego jak "odstąpienie" od umowy (taaak, jasne). Napisałam oficjalne pismo, wysłane poleconym, musieli je uznać, ale jeszcze przez 3 miesiące przychodziły rachunki z "nowej" umowy, nie mogłam też w punkcie stacjonarnym zawrzeć nowej umowy na mój numer, bo w systemie widniała im tamta...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 stycznia 2018 o 20:29

Jeśli to była umowa, to przypuszczam, że kurier miał dwa egzemplarze - jeden dla klienta, a drugi, podpisany, miał zabrać z powrotem. i klient jak najbardziej miał prawo, a wręcz powinien przeczytać umowę, zanim ją podpisał. a to, że kurier ma ograniczony czas i mnóstwo innych paczek do rozwiezienia, to już problem kuriera/firmy, która go zatrudnia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
29 grudnia 2017 o 12:44

z historii nie wynika, czy "pan żulu" był "żulem" patologicznym alkoholicznym, czy może zwykłym bezdomnym. To, że śmierdział, nie powinno dziwić - nie myj się, Autorze, z dwa tygodnie i noś ciągle to samo ubranie, a też zaśmierdniesz. to, że załatwił potrzeby fizjologiczne w piwnicy - a gdzie miał to zrobić? Ani Ty, ani "altruistyczna" sąsiadka nie udostępniliście mu raczej łazienki. Moim zdaniem i Ty, i sąsiadka jesteście trochę piekielni - fakt, klatka schodowa to nie przytułek, ale albo trzeba było mu naprawdę pomóc (pozwolić się wykąpać, może dać jakieś ciuchy na przebranie - sąsiadka) albo zadzwonić po Straż Miejską, i odstawiliby pana do przytułku lub wytrzeżwiałki, jeśli byłby pijany...

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
29 grudnia 2017 o 9:01

myślę, że piekielność tych historii bierze się ze złego zarządzania dostawami przez pizzerię... jeśli zamawiam pizzę i dostaję informację, że będzie do 30 minut, a przyjeżdża po 45, w dodatku chłodna - to mam prawo być wkurzona. Rozumiem, że dostawca się nie teleportuje z tą pizzą do mnie, ale powinna być rzetelna informacja przy złożeniu zamówienia, w innym przypadku klient naturalnie szuka winy po stronie dostawcy. pkt 8 - a jak mają mówić? "wielce szanowny pan dostawca oto rydwanem swym czterokołowym pizzę nam dostarczyć raczył?" Ogólnie czuję duże rozgoryczenie, że autor historii jest tym, który pizzę dowozi, choć wolałby być jednym z tych "nowoczesnych", co pizzę zamawiają...

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 22) | raportuj
28 grudnia 2017 o 9:55

@Irena_Adler: to może, skoro zdajesz sobie sprawę, że się często zamyślasz, stawaj nieco dalej od drzwi, jeśli jest miejsce - w ten sposób i wychodzący będą "szczęśliwsi", i Ty nie będziesz narażona na trącanie. Problem solved.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
28 grudnia 2017 o 9:52

ta historia dobitnie pokazuje, że to nie jest kwestia wieku, tylko charakteru i kultury zachowania, którą się albo ma, albo się nie ma. I jeśli ktoś mając 15 lat jest młodocianym chamem, to mając lat 45 czy 70 nadal będzie chamem, może nawet większym...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
21 grudnia 2017 o 11:06

@imhotep: jak znajdziesz na ulicy czapkę, to pewnie jej wcale nie podniesiesz, ale czy to znaczy, że jakbyś znalazł pod drzwiami królika albo szczeniaka przywiązanego do ogrodzenia, to też byś go tak zostawił?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
21 grudnia 2017 o 11:03

piekielna to była osoba, która wyrzuciła królika. wiadomo, że sklep zoologiczny nie jest przechowalnią dla zwierząt i pani z historii sama pozbywając się kłopotu, przysporzyła go komuś innemu, ale co miała zrobić? Schroniska nie chcą przyjmować, straż miejska do psa to jeszcze przyjedzie, ale do innych zwierząt się raczej nie pofatyguje, a pani, jakby chciała na własną rękę szukać królikowi domu, to zapewne musiałaby zainwestować w klatkę, jakąś ściółkę, jedzenie, wizytę u weta, żeby sprawdzić, czy królik jest zdrowy - mogła nie mieć na to warunków, pieniędzy, czasu ani ochoty i miała do tego prawo...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
11 grudnia 2017 o 10:29

też tak mam! noo, trochę lepiej, bo w dzieciństwie nie byłam ciągana po szkołach tańca, ale... nie rozumiem na czym polega wyjątkowość tańca, nie mam poczucia rytmu, nie potrafię, nie lubię tańczyć i zwyczajnie mnie to nudzi. znajome ciąglę namawiają mnie na szkołę tańca (dla mnie to trochę jak propozycja hobbystycznego chodzenia do dentysty na leczenie zdrowych zębów)a podczas imprez jest wieczne: no choooodź, no rusz się, no zobaczysz, będzie fajnie, no ale ty dziwna jesteś... gdybym ja nachalnie namawiała kogoś: "pobiegaj ze mną! nie chcesz? to sam pobiegaj. nie lubisz biegać? ale bieganie jest zdrowe bla bla bla. ale nieważne, że nie lubisz, po pierwszym miliardzie kilometrów na pewno polubisz!" i tak przy każdym spotkaniu, to kogoś słusznie szlag by trafił. ale namawianie do tańca jest już postrzegane jak najbardziej ok...

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
11 grudnia 2017 o 10:20

podobno dzieci bite, odtrącone przez rodziców itd. mają tak, że podświadomie winy szukają w sobie, coś na zasadzie "skoro moi rodzice kochają moją siostrę i są dla niej dobrymi rodzicami, a dla mnie nie, to coś nie tak musi być ze mną". I że ponieważ nigdy nie czuli się akcpetowani i docenieni, to starają się w dwójnasób, żeby w końcu na tę miłość zasłużyć... smutne to. Ale dziadek pierwsza klasa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
2 grudnia 2017 o 19:51

@Meliana: nie ma nic złego w pracy na budowie, tak samo jak nie ma nic złego w pracy kierowcy. I odnosząc się do podanych przez Ciebie przykładów - ja mam np. koleżankę, która ma 30 lat i od 6 lat pracuje jako kierowca tira. Radzi sobie świetnie, ale jest jednak wyjątkiem w branży. Kobiety pracujące fizycznie na budowie - istnieją, ale też są wyjątkami. Więc może jest to stereotypowe, ale taka propozycja wobec przeciętnej 25-latki jest moim zdaniem absurdalna. Poza tym, jak wspomniałam, K. ma pewne dodatkowe ograniczenia ruchowe, przez które w zasadzie wykonywanie prac fizycznych jest przez nią w zasadzie niemożliwe.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
1 grudnia 2017 o 9:43

@jorn2: zdaję sobie sprawę, że to nie wygląda tak, że przychodzi bezrobotna do PUP i tam mówią: "Stanowisko pracy: prezes baaardzo wielkiej firmy, wynagrodzenie XXXXXXXXX miesięcznie, firmowe auto, telefon, mieszkanie i wakacje raz w miesiącu. Ta praca czekała właśnie na ciebie!". Ale proponowanie 25-letniej dziewczynie pracy na budowie lub kierowcy C+E no to jest trochę absurd...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
1 grudnia 2017 o 9:22

@Leone: K. nie jest zbyt leniwa, żeby pracować. Po pierwsze chodziło o 2 miesiące - we wrześniu dostała umowę i podjęła pracę. Po drugie - te propozycje urzędu były tak absurdalne w odniesieniu do K., że nawet nie ma o czym mówić. Po trzecie - K. mieszka w małej wiosce, w okolicy są dwa większe sklepy typu delikatesy, kilka małych rodzinnych kwiaciarni i sklepików i kiepski dojazd autobusem gdzieś dalej(a już w okresie wakacji, kiedy szkolne nie kursują, to już w ogóle 1 autobus na 4 godziny). A K. jest osobą nie w 100% sprawną ruchowo ze względu na chorobę z dzieciństwa - dlatego m.in. nie ma prawa jazdy, dlatego też w grę nie wchodził wyjazd na wakacje za granicę do jakiejś pracy fizycznej.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
1 grudnia 2017 o 9:12

@lady1990: ta szkoła działa właśnie mniej więcej tak, jak napisałaś, a osoby pracujące tam nie są objęte Kartą Nauczyciela. K. miała normalną umowę o pracę na czas określony - od września do czerwca i obietnicę, że od września znów dostanie umowę (i dostała - znów do czerwca...).

[historia]
Ocena: 30 (Głosów: 32) | raportuj
25 października 2017 o 21:18

piekielna sytuacja i piekielna staruszka, i rozumiem twoje zaskoczenie w pierwszej chwili, ale nawet jak ci zatrzasnęła drzwi przed nosem, to czemu ich po prostu nie otworzyłaś i nie poinformowałaś lekarza, że ta pani weszła bez kolejki? przypuszczam, że po prostu by ją wyprosił z gabinetu (w ciągu pół minuty czy minuty raczej nie zaczął badania), a nawet jeśli nie, to by baba miała nauczkę, że nie jest ponad wszystkim

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 października 2017 o 10:48

@kaede: w mieście oczywiście jest taka możliwość. ale w przypadku, gdy jest jedna szkoła na kilka wiosek (mam na myśli podstawówkę) to raczej nie było takiej opcji. tzn oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych,ale wożenie dziecka tam i z powrotem powiedzmy 15 -20 km to już jest spora uciążliwość, i dla rodzica, i dla dziecka. a poza tym to nadal jest małe środowisko, więc w innej szkole bez takich komenatrzy pewnie też by się nie obyło...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 października 2017 o 10:02

@SecuritySoldier: makijaż nie tyle mnie postarza (przynajmniej mam taką nadzieję;) ), co sprawia, że w komplecie z nieco bardziej eleganckim strojem wyglądam na mniej więcej tyle lat, ile mam. natomiast w opisanej sytuacji brak makijażu, włosy związane w kucyk, trampki, bluza, plecak przez ramię itd - to razem mogło spowodować, że zostałam wzięta za nastolatkę/małolatę. ale to czy mam 15 lat, 30 czy 70 nie usprawiedliwia wpychania się przede mną w kolejkę - dlatego to podkreśliłam, bo odniosłam wrażenie, że gdyby na moim miejscu stała powiedzmy pani w wieku +/-40, w ubraniu bardziej w stylu bizneswomen, to piekielna klientka nie byłaby tak skora się przed nią wpychać.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
18 października 2017 o 11:28

a mi zawsze w szkole było żal dzieci nauczycieli. jeśli komuś powinęła się noga na jakimś sprawdzianie, to reakcje - zwłaszcza innych nauczycieli - były w stylu "no jak to, syn/córka nauczycielki, a tu dwója?!". a jeśli taka osoba dostawała 5 lub 6 to przeważnie nie obywało się bez uwag, że pewnie mama wcześniej podsunęła pytania albo że przecież nie postawiłaby swojemu dziecku złej oceny...

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
27 września 2017 o 20:42

rozumiem Twoją złość/żal, że koty atakują gołębie. ale jak już komentujący pisali - pastuch to rozsądne wyjście. Bo wg Twojej logiki koty wchodzą Ci w szkodę, więc możesz je odstrzelić? Ale Twoje gołębie latają po okolicy, może nad podwórkiem sąsiada, może srają na to podwórko - to co, on może też powinien je odstrzelić? a jakby sąsiad miał psa i ten pies by szczekał i słychać by go było u Ciebie - też do odstrzału?

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
24 września 2017 o 1:28

@fenek: "łapała się" - nie miałam na myśli, że od razu coś kupowali, ale wdawali się w rozmowę ze sprzedawcą, przyjmowali pomoc, której wcześniej nie chcieli (z reguły odmawiali na pytanie "czy mogę w czymś pomóc"). I część z nich zostawała w ten sposób przekonana do zakupu. Więc tak, jakaś skuteczność tej metody była, niemniej jednak w ten sposób potem powstają "piekielne historie" o narzucających się sprzedawcach. a dla koleżanki też było piekielne, kiedy musiała zaczepiać raz, drugi, trzeci nawet te osoby, które stanowczo i zdecydowanie mówiły "nie, dziękuję". stanie szefostwo uzasadniało dokładnie tak, jak piszesz - że klient przechodząc obok sklepu powinien widzieć sprzedawcę jak stoi i na niego czeka, gotowy do pomocy. nie wiem, czy to miało jakąś skuteczność, ale nawet jeśli, to jak wspomniałam zawsze były dwie osoby na zmianie - więc jak już, to reguła mogłaby być taka, że jak jedna osoba siedzi, to druga musi stać. zawsze to by było dla nich stanie przez pół czasu, a nie całą zmianę, a klientowi chyba by wystarczyło, że jeden sprzedawca stoi. no i wiadomo, że jakby się zdarzyło kilku klientów w tym samym czasie, to by nikt nie siedział...

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
23 września 2017 o 23:18

@fenek: to, że połowa się łapała, to raczej jako ciekawostkę dodałam... i po co miała tam siedzieć jeszcze 2 miesiące, jak znalazła inną pracę, która jej bardziej odpowiada? a zakaz siadania, jak się obsługuje klienta jest jak najbardziej uzasadniony. ale tu był zakaz totalny siadania, nawet opierania się o ladę, nawet jak klienta ani widu, ani słychu. no wg mnie to jest bez sensu i piekielne...

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
23 września 2017 o 21:44

@SaraRajker: ale jaka dla pracodawcy jest różnica, czy ona siedzi z gębą w komórce, jak to określiłaś, czy też stoi z gębą w komórce? oczywiście w sytuacji, gdy w sklepie nie ma żadnych klientów, nikt nawet nie kręci się w pobliżu drzwi i nie ma do wykonania żadnych innych obowiązków (typu rozłożenie towaru, zmiana ekspozycji itp.) bo to jest już zrobione? a jakbym chciała być złośliwa, to bym napisała komentarz w Twoim stylu - "nie chciało się uczyć, to na produkcji trzeba zaiwaniać, było się uczyć i siedzieć jak prezes". ale nie wiem nic o Tobie, Twoim wykształceniu, nie znam szczegółów Twojej pracy, dlatego potraktuj proszę to w cudzysłowie tylko jako przykład, nie personalny przytyk.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 14) | raportuj
23 września 2017 o 20:56

@SaraRajker: koleżanka jak najbardziej ma kompetencje do pracy siedzącej i ma ukończone studia wyższe, mgr przed nazwiskiem i kończy obecnie kolejny poziom nauki, po którym będzie mogła założyć własną działalność. i właśnie ze względu na tę naukę (zajęcia 2 dni w tygodniu, 1 dzień obowiązkowych praktyk w branży) trudno jej znaleźć pracę poza handlem, np. w urzędzie.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
23 września 2017 o 20:52

@gggonia: ale to oczywiste, że jak klient przychodzi, to sprzedawca wstaje/podchodzi/pyta o pomoc. i tak właśnie koleżanka robi w obecnej pracy. a do tamtego sklepu z relacji koleżanki czasem nikt nie zaglądał przez 2-3 godziny. poza tym co innego coś robić na stojąco, nawet przy taśmie, a co innego po prostu stać na baczność, bo ileż można chodzić w kółko po sklepie 3m na 5m...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
22 września 2017 o 23:19

"Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka!" :D

« poprzednia 1 234 35 36 37 38 39 40 41 42 43 następna »