Profil użytkownika
marcelka ♀
Zamieszcza historie od: | 25 lipca 2017 - 14:34 |
Ostatnio: | 13 maja 2024 - 15:47 |
- Historii na głównej: 63 z 64
- Punktów za historie: 8546
- Komentarzy: 1070
- Punktów za komentarze: 9211
Zamieszcza historie od: | 25 lipca 2017 - 14:34 |
Ostatnio: | 13 maja 2024 - 15:47 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
koleżanka piekielna, ale Twój brak asertywności sam generuje problemy - mówisz "kot nie wchodzi w grę", nie wdając się w tłumaczenia = koniec tematu. Skoro tłumaczysz, że mieszkanie, że współlokatorki, to koleżanka słyszy: "TAK, chciałabym kota, ALE..." - i stara się to "ale" zlikwidować...
- babcie/dziadkowie przychodzący po receptę na jeden lek - po pierwsze, sami sobie recepty nie wypiszą, po drugie - niektórzy biorą duże ilości leków. I nie jest łatwo z emerytury hurtem zapłacić za pakiet np.na 2-3 miesiące kilkaset złotych. Poza tym co znaczy: "Ciężko jest zapisać je wszystkie na kartce" - lekarz w karcie powinien mieć wpisane jakie leki przyjmuje pacjent. - matki z kaszlącymi dziećmi - kaszel to objaw jakieś choroby. może alergii, może przeziębienia, a może zapalenia płuc - po to idzie matka do lekarza, żeby lekarz stwierdził co to i czym leczyć, za to mu płacą. - pkt 5 - lekarz przyjmuje od 8 i rejestratorka pracuje od 8 - to przykład złej organizacji. Bo jak ktoś potrzebuje zapisać się do lekarza na ten dzień, to założę się, że jak zadzwoni o 8.00, to już nie będzie miejsc. I tajemnica kolejek od 6.45 wyjaśniona...
rowerzyści zbyt często myślą, że są nieśmiertelni. albo nie myślą wcale. wypadek z wczoraj, z miejscowości, w której "majówkuję": rowerzysta jedzie sobie jezdnią (prawidłowo, ograniczenie do 50 km/h, brak ścieżki rowerowej). ma zamiar skręcić do siebie do domu w lewo, więc wystawia rękę i skręca (nieprawidłowo, bo jednocześnie wystawia rękę i skręca, jak wynika z relacji świadków). jak myślicie, jak skończyło się starcie 15-latka bez kasku z wielką scanią, która jechała za nim i nie zdążyła wyhamować?
strzałka strzałką, al u mnie w mieście jest kilka skrzyżowań, gdzie jednocześnie jest zielone światło (nie żadna strzałka, tylko zwykłe pełne zielone światło) na wszystkich pasach, w tym też na prawoskręcie, a jednocześnie piesi na przejściu dla pieszych na ulicy, w którą się skręca w prawo też mają zielone.
@PrincesSarah: okey, mam koleżankę, która ma 170 wzrostu i nosi rozmiar 40, a wygląda wręcz szczupło. ale 46 to już jest nadwaga/otyłość niezależnie od wzrostu...
Hmm, i kto tu jest piekielny? Bo piszesz, że są to Twoje psy, a reszta opisanej sytuacji niestety to typowy przykład "chcę psa to mam" - brak pomyślenia wcześniej o zapewnieniu psu (psom) odpowiednich warunków i bezpieczeństwa. Lepiej pomyśl, co Ty możesz zrobić, żeby zapobiegać opisanym sytuacjom, a nie obwiniasz ludzi wokół (i nieważne, że akurat o rodziców chodzi), że się nie dostosowali do Twojej zachcianki.
nigdy nie rozumiałam tego toku myślenia z sadzaniem za karę niegrzecznego chłopca z grzeczną uczennicą - ok, może dla niego to jest jakaś kara/sposób wymuszenia grzecznego zachowania (?), ale co dziewczyna zawiniła, że zamiast dobrej koleżanki ma "kolegę" w ławce? reszta historii też piekielna, brawo dla kuzyna, że nie odpuścił.
Komornicy są różni - bo, zaskoczenie: ludzie są różni. Bywają skorumpowani politycy, sędziowie, policjanci, lekarze, to i komornicy też, nie rozumiem zdziwienia. A z drugiej strony mało kto widzi, że komornicy działają w imieniu pokrzywdzonych - bo to przeważnie wierzyciele są pokrzywdzeni, a nie dłużnicy, którzy albo liczyli, że zakombinują, albo byli na tyle naiwni, że nie doczytali umowy, albo myśleli, że pożyczka sama się spłaci... A co do samej historii - ci ludzie, to mogli być jacyś nieuczciwi licytanci, może i byli w zmowie, ale czy komornik o tym wiedział? czy mógł coś z tym zrobić? to już pytania, na które historia nie odpowiada.
Z jednej strony piszesz, że nic od niego nie oczekiwałaś. Cały czas podkreślasz, że nie liczyłaś na uczucie z jego strony. Z Twojej historii wynika, że on cały czas dość biernie przyjmował pomoc od Ciebie. A potem, gdy się wreszcie mu udało ogarnąć, stanąć na nogi - dosłownie i w przenośni - Ty masz nagle pretensje, że tyle poświęciłaś, że on nie docenił... Nikt Cię do pomocy mu nie zmuszał, nikt Ci za tę pomoc nigdy nic nie obiecywał - więc o co chodzi?
Jeśli ta historia jest prawdziwa, to: a) można zgłaszać takie sytuacje do mopsu/na policję - znęcanie się nad dzieckiem. Przecież jak dziecko się aż tak drze, to macie podstawy sądzić, że - teoretycznie - krzywda mu się dzieje. b) można, jak ktoś chyba przy którejś poprzedniej historii radził, zastsować metodę "jak Kuba Bogu..." - garnek + muzyka, umówić się z sąsiadami - jeśli dzieciak jest aż tak uciążliwy, to pewnie nie tylko dla Was. c) interwencja w Spółdzielni - ok, ale też sugerowałabym zebrać sąsiadów, zgłoszenie na piśmie, konkretne przykłady (więcej niż 2) Chociaż też, czytając kolejną historię, zaczynam się zastanawiać, kto tu jest "Piekielny"...
jak się "uje" zakreskuje, to aż w oczy kłuje! lub "kłóje" ;) a co do tamtej rodziny - może w sytuacji żałoby, organizacji pogrzebu itd. nie mieli czasu lub zwyczajnie nie pomyśleli, by dzwonić do kogoś, z kim od lat nie mieli kontaktu...
Są ludzie, którzy mają talent do pisania. Są ludzie, którzy nie mają tego "daru", ale piszą poprawnie. Są ludzie, którzy po prostu piszą. Ale powyższa historia jest dowodem na to, że niektórzy wymykają się wszelkim kategoriom. Przeraża mnie ten poziom - a właściwie jego brak...
@Bubu2016: piekielna sytuacja, więc trafiła na Piekielnych. A co może zrobić dyrekcja/wuefistka dopóki taki filmik czy zdjęcia nie zostaną zrobione lub rozpowszechnione? Niestety na razie to opiera się na możliwości zaistnienia takiej sytuacji. I choć ta możliwość jest jak najbardziej piekielna, zwłaszcza dla córki Autora, to pod karalność to nie podchodzi...
Co do meritum - pies, nawet mały, w mieszkaniu 30 m2, z opcją nieobecności głównej (dorosłej) właścicielki przez 12 h na dobę przez większość tygodnia i zostawianie 8-letniego dziecka samego z psem na kilka (kilkanaście?) godzin - to wszystko razem nie wydaje mi się najszczęśliwszym pomysłem, mimo że wierzę, że Autorka ma jak najlepsze chęci. A co do procedury przedadopcyjnej - rozumiem, że trzeba sprawdzić kto i do jakich warunków bierze psa, zwłaszcza, że psy ze schronisk/stowarzyszeń/fundacji mają swoje przejścia i traumy. Ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek - np. mi schronisko odmówiło wydania psa już po rozmowie, ponieważ na pytanie czy na podwórku znajduje się łańcuch dla psa odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że tak. i zanim zaleje mnie fala hejtu - nie trzymam psa na łańcuchu. ale mieszkamy przy bardzo ruchliwej ulicy, więc gdy ja lub któryś z domowników wyjeżdżamy autem i otwieramy bramę, to pies jest wiązany na łańcuch na te 2-3 minuty - bo chcemy uniknąć ryzyka, że wybiegnie na ulicę. ale pani ze schroniska nie dała sobie tego wytłumaczyć...
@popielica: @katem napisała, że chcieli szczeniaka z sentymentu do własnego psa. zapewne jakby im się udało, zapewniliby mu dobre warunki. zgadzam się z tym, że pseudohodowle to najgorsze zło - sama mam psiaka z takiej "hodowli", która nie poszła po myśli "hodowców" i chcieli się "nieudanych" szczeniaków pozbyć - domyślcie się, jak. ale argument: jest tyle bezdomnych psów do mnie zupełnie nie trafia. to tak jakby powiedzieć: jest tyle dzieci w domach dziecka, po co starać się o własne - i hejtować wszystkich rodziców mających własne biologiczne dzieci, że są egoistyczni...
mój pies, choć łagodnego usposobienia, to bydlę wielkie i czarne, więc z samego wyglądu budzi respekt. kiedyś na spacerze miałam podobną sytuację - idę ja, z naprzeciwka taki wioskowy pijaczek mocno chwiejnym krokiem. Zeszłam z psem na skraj chodnika, kazałam mu zrobić siad, wzięłam na krótką smycz i czekam, aż gość przejdzie obok, ale jemu na pogawędki się zebrało. jak się odezwał do mnie, jednocześnie machając ręką w moim kierunku, to moje bydlę grzeczne - ani drgnęło koło nogi, ale warkot, jaki wydał z gardła sprawił, że pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć jak to wygląda, gdy cała krew komuś z twarzy odpłynie :D
@Madeline: nie, na czas socjalizacji wybrać - o ile jest taka możliwość - trasę spacerową mniej uczęszczaną przez dzieci/innych właścicieli psów. i uczyć psa, zawsze, a nie pozwalać na wyjątki (pies raz jest powstrzymywany przed określonym zachowaniem, a raz mu się na nie pozwala). też mnie - jako właścicielkę sporego psa - irytują biegające luzem małe psiaki, dzieci na rowerkach i hulajnogach, które często mi podjeżdżają pod nogi/smycz, ale co - mam poszczuć psa na dziecko, bo ma nieodpowiedzialnego opiekuna? pozwolić, żeby mój pies zagryzł innego psa, bo tamten ma głupią właścielkę? chodzi o to, że cudzego psa/dziecka nie wychowasz, więc stety/niestety o wychowanie własnego trzeba się zatroszczyć. i mieć na uwadze, że inni mogą być mniej odpowiedzialni...
Winna/piekielna nr 1 - pani, która spuściła pieska ze smyczy, bo nie powinna. Ale winna/piekielna nr 2 - Ty - bo o ile oczywiście masz prawo iśc ze swoim psem chodnikiem i idąc normalnie nie musisz uciekać na drugą stronę drogi jak widzisz kogoś idącego z naprzeciwka, to w momencie, gdy Twój pies zaatakował małego (bo przyduszenie łapą/zahaczenie kagańcem to jest atak) powinnaś mu wydać komendę, żeby przestał, a pies powinien Cię posłuchać. A jeśli wiesz, że pies by Cię nie posłuchał, to zanim się w pełni nie zsocjalizuje, nie powinnaś z nim chodzić tam, gdzie ktoś może być narażony. Poza tym dobra rada - owczarek to duży i silny pies - co będzie, jeśli następnym razem coś mu się nie spodoba w Tobie albo w osobie, która np. odwiedzi Cię w domu/mieszkaniu?
jest na to rada - wybudujcie swój dom albo kupcie/wynajmijcie mieszkanie. bo na razie mieszkacie u teściów, a ich dom = ich zasady, ich przyzwyczajenia.
zachowanie proboszcza - nieładne. nawet jak sam nie mógł, powinien przekazać wikariuszowi uzgodnienia co do podziękowań, może nawet napisać parę słów o Babci, żeby mógł przeczytać. Ale... 1000 zł to zdecydowanie za dużo. O ile się orientuję, koszt mszy pogrzebowej to wg zwyczaju 700 zł. A drugie ale - gregorianka - to msza św. odprawiana za zmarłego raz dziennie, codziennie, przez 30 kolejnych dni. Gregorianka jest odprawiana tylko raz po śmierci danej osoby - więc pisanie o kolejnych gregoriankach przez osobę, która deklaruje się jako wierząca i związana z kościołem świadczy o tym, że ktoś nawet nie wie, o czym pisze, trochę to słabe, a zamawianie gregorianki, nie mając pojęcia co to za rodzaj nabożeństwa, jest jeszcze bardziej słabe...
z takich prostych metod to może porozwieszaj ogłoszenia papierowe w okolicy? Może znajdzie się jakaś starsza pani, która kotkę przygarnie, albo ktoś inny "nieinternetowy"... mała szansa, ale spróbować warto
Historia fajna i dobry patent na upierd****, ekhm, uciążliwych pracowników call center i za to plus, ale Autorze - wstawianie przecinków nie boli. Kropki już są, jeszcze tylko ten znaczek taki bardziej podłużny, na klawiaturze z lewej strony kropki ;)
Nie chcę usprawiedliwiać Twojej mamy, która powinna okazać Ci wspracie, ale depresja to dla otoczenia bardzo trudna choroba. Mam wśród znajomych koleżankę, która cierpi na depresję. Większość osób z naszego grona znajomych reagowało na to w stylu "ale o co jej chodzi?" "X. wiecznie tylko narzeka", "jakby coś jej się naprawdę złego przytrafiło, to by dopiero zobaczyła, co to znaczy mieć problemy". Skąd takie reakcje? Ano stąd, że X. na pierwszy rzut oka to ładna dziewczyna, skończyła dobre studia, ma niezłą pracę zgodną z kierunkiem wykształcenia, nieźle zarabia, jeździ samochodem z salonu a nie używanym, rodzice jej kupili mieszkanie - większość patrzy z lekką zazdrością na tę "okładkę", a jej depresja wydaje im się wydumanym problemem...
skoro w każdym okienku można załatwić każdą sprawę to po co podział w biletomacie na różne typy spraw? Powinien wydawać każdemu po prostu kolejny numerek w kolejce. Może te panie piekielne, ale ktoś, kto wymyślił ten "genialny" system, też...
@Arcialeth: nie obrażając śp. Wioletty Villas, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jej styl ubierania może być wyznacznikiem elegancji (?) lub potencjalnej zamożności (?)