Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mijanou

Zamieszcza historie od: 15 sierpnia 2012 - 18:56
Ostatnio: 16 stycznia 2023 - 6:36
O sobie:

Fanka kaw wszelakich i kawowych eksperymentów. Natura typowo kocia: czasem milutka i przyjazna ale nieopacznie podrażniona wysuwa pazurki. Zbieraczka przedmiotów pięknych (czasem jest to cenny flakonik a czasem tęczowo pożyłkowany kamyk znaleziony na drodze), niepoprawna estetka stale dążąca do harmonii wszechrzeczy. Postrzelony rudzielec ale w sumie da się lubić przy odrobinie dobrej woli^^

  • Historii na głównej: 17 z 54
  • Punktów za historie: 14736
  • Komentarzy: 4967
  • Punktów za komentarze: 34219
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
21 października 2017 o 5:39

@Evergrey: No też tego nie rozumiem. Dziecko w 6 klasie podstawówki ma tyle swobody, by imprezować, ile chce i jak długo chce? I potem jeszcze zdziwienie, że strony rodziców, że zajęte melanżowaniem dziecko ma problemy z nauką? No a jak ma nie mieć, skoro nie ą m u stawiane żadne granice? Nie chodzi mi o to, że rodzic ma permanentnie inwigilować 14 letnie dziecko. Ani o to, by stał nad nim jak kat nad dobrą duszą i na nic mu nie pozwalał bo wiadomo, co się zwykle bywa później z takim "zerwanym z krótkiego łańcucha" młodym człowiekiem. Chodzi jedynie o stawianie jasnych granic, choćby takich, że jeśli dziecko chce uzyskać przywileje to powinno tez spelniać okreslone obowiązki. I nie ma przywileju bez obowiązku. Inna sprawa, że nocny melanż to naprawdę nie jest odpowiednia rozrywka dla 14 latki. I chyba żaden rozsądny rodzic nie wyrazi zgody na to, by ich 14 letnie dziecko prowadziło nocno-imprezowy tryb życia.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
21 października 2017 o 5:17

Niestety, kradzieże "z grobów" to zjawisko nagminne. I chociaż to jeden z najgorszych przejawów s......yństwa (bo przecież kradną komuś, kto nie może nawet zaprotestować) to jednak trzeba podejść do tego filozoficznie. Ja tam zawsze mówię, że niech ten, co ukradł ma na śmiertelną koszulę.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
20 października 2017 o 23:33

Myślę, że część kierowców nie rozumie znaczenia zielonej strzałki bo gdy tylko widzą taką strzałkę to jadą, jak czołgi. Mi się też kiedyś zdarzyło być prawie potrąconą przez idiotę "warunkowo" skręcającego w lewo. Jestem kiwerowcą ale bywam też pieszym (jak każdy) i za jechanie jak taran na strzałce zabierałabym normalnie prawko takim kretynom.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
19 października 2017 o 21:08

@Eander: O zwyczajne statystyki typu: jaki procent społeczeństwa wyznaje wiarę katolicką. I to w nich będę figurowac jako Katolik pomimo dokonania aktu apostazji. A co do idiotów to może ja miałam takiego pecha ale stale trafiałam na tego typu ludzi uprawiających zawód księdza (zadufanych, ograniczonych z ogromnym mniemaniem o sobie i w sumie nastawionych głównie na kasę). Nie twierdzę, że 100% kleru jest własnie taka, jaką opisałam. Być może to ja miałam takiego pecha.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
19 października 2017 o 12:43

@Eander: Tak szczerze, to mam mieszane uczucia. Nie posiadam dzieci (z wyboru) ale jak czasem o tym gadamy z moim TŻ to dochodzimy do wniosku, że jednak w razie czego to wpajalibyśmy młodemu/młodej tylko uniwersalne wartości ale żadnej religii licząc na to, że samo wybierze kiedyś swoją drogę. Swoją drogą, obrazek wklejony przez @Soulsick1988 mi się kojarzy trochę z tą sceną z Monty Pythona: https://www.youtube.com/watch?v=WTUl2q-mLBc&t=149s https://www.youtube.com/watch?v=QSq86HM1oec

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
19 października 2017 o 6:53

@Eander: Moim zdaniem należy sobie zadać pytanie dlaczego taka osoba odchodzi od danej religii. Bo czesto jest tak, że te osoby jednak nie żegnają się z wiarą a jedynie z daną religią. I to też nie do końca bo w statystykach ja, apostata nadal będę do końca życia figurować jako Katolik, tyle że obłożony anatemą (klątwą kościelną) i (jak to wdzięcznie ujął jeden z uroczych funkcjonariuszy koscioła katolickiego): "pochowają mnie jak psa".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
19 października 2017 o 6:34

@Eander: 1. Jest wyraźna granica między przekazywaniem dziecku wartości a zmuszaniem go do ich przyjęcia, zwłaszcza jesli w grę wchodzi tu przymuszanie do praktyk religijnych zwłaszcza w wieku, gdy Twoje dziecko jest nastolatkiem. To taki czas poszukiwań własnej drogi i każdy to przechodzi/przechodził/będzie przechodzić. Jeśli przekazywałeś dziecku swoje wartości to one w nim są. Nic się zatem nie stanie, gdy Twoje dziecko do bierzmowania przystąpi wtedy, gdy będzie gotowe i samo będzie tego bierzmowania pragnęło (przecież Panu Bogu nie chodzi o czas bo jest wieczny). Jeśli je zmuszałeś to ten sakrament będzie kpiną i niczym innym (dla dziecka) i złudą wypełnienia roli rodzica (dla Ciebie). Mnie tak mama w domu zmuszała ('jak nie pójdziesz do kościoła to nie dostaniesz ..../......' ).Skutek? Gdy tylko skończyłam 18 dokonałam aktu apostazji. A że gros spotkanych na mojej drodze księży to były miernoty moralne i intelektualne (a piszę to jako osoba już w pełni dorosła) to w dodatku jeszcze jestem zajadłym antyklerykałem. Tak się z reguły kończy zmuszanie: albo apostazją albo hipokryzją tkwienia w statystykach jako Katolik (i tylko w statystykach) aż do śmierci. 2. A choćby z Trylogii Sienkiewicza, gdy Krzysia po raz pierwszy przedstawiona Wołodyjowskiemu usprawiedliwia się, że parafianki z nich (to znaczy z niej i z Basi Jeziorkowskiej) prawdziwe, co to stolicy, politycznego (grzecznego) zachowania i słuchania komplementów niezwyczajne.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 października 2017 o 6:09

A mnie przeraża zmuszanie do przyjmowania sakramentów kogoś, komu na tym najwyraźniej nie zależy (nie chce ich przyjąć). Sadzanie delikwentów w pierwszych ławach nie rozwiąże problemu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
18 października 2017 o 21:33

Obstawiam opcję C. Ludziom naprawdę odwala przez te świeżaki. Nie umiem zrozumieć fenomenu popularności tej chińskiej tandety. Ale zbieram dla dzieciatych koleżanek. Więc może ludzie naprawdę coś kombinują by te naklejki dostać i stąd taka reakcja kierowniczki?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
18 października 2017 o 21:27

Nie ma opcji, by kasjer wziął te 2 zł dla siebie. Wszelkie nadwyżki kasowe są oddawane wraz z kasetką a większe niedobory/nadmiary pieniędzy są powodem do udzielenia wyjaśnień (co najmniej) kierownictwu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
18 października 2017 o 18:20

Ja pójdę dalej w rozważaniach- opieka zdrowotna w tym kraju ma się nijak do wysokosci placonych przez nas comiesięcznych składek na NFZ. Do lekarza pierwszego kontaktu z grypą jeszcze się można dostać ale do specjalistów to albo czekasz pół roku albo wywalasz ciężką kasę i idziesz prywatnie. Ktoś wyżej proponował, żeby Autorka zażądała odmowy na piśmie. Trochę się uśmiechnęłam bo przypomniało mi się, jak żadałam takiej odmowy w dwóch miejscach (przychodnia i szpital). Nie zadziałała nawet groźba wezwania TVNu. Nie wydadzą i już. A jak się awanturować będzie to wezwiemy ochronę (szpital)/ policję (przychodnia). Natomiast wizyta u rzecznika praw pacjenta to dobry pomysł. Mi rzeczniczka pomogła. Ale idąc tam miej przy sobie wydrukowaną ustawę i zakreślone adekwatne ustępy bo inaczej też każdy będzie próbować Cię zbywać.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 14) | raportuj
16 października 2017 o 20:33

@Littlefingers_Throat: oczywiście, że Autorka popełniała "błędy żywieniowe". Ale czy opisana przez nią sytuacja (porodówka, zagrożenie zdrowia, przypuszczalny stan przedrzucawkowy) to jest miejsce i czas na złośliwe komentowanie nadwagi pacjentki i na heheszki z tego powodu?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 19) | raportuj
16 października 2017 o 20:27

@antuan: Antuan, no nie da się mieć empatię dla jednych a nie mieć dla innych. Albo masz empatię albo nie bo empatia wybiórcza nie istnieje. Ja jestem palaczem, płacę podatki, więc jak coś to leczyć się będę ze swoich podatków.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 października 2017 o 21:57

@Aris:U nas jest "kotkowo" (chyba byłam jedną z załozycielek tego miejsca). Tylko, że to trzeba robić "z głową"bo nie wystarczy karmić ale trzeba też leczyć i sterylizować populację (w UM lub UG powinni mieć listę gabinetów, które mają z miastem podpisane umowy na darmowe sterylki). Jednak i tak do kotkowa ludzie nocą potrafią podrzucić ciężarne kotki, kotki z małymi, kociaki, ślepe mioty w reklamówkach itp (z reguły w okresie wakacyjnym lub kilka tygodni po świętach BN, gdy kotek już się im znudzi).

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
12 września 2017 o 20:05

No i masz po koleżance....

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
12 września 2017 o 20:03

Ja te absurdy już przezyłam usiłując załatwić Ojcu zlecenie na transport stały raz w tygodniu na zabiegi przedłużające mu życie (przetaczanie krwi i płytek, Tato w ostatniej fazie raka). Lekarz pierwszego kontaktu przerzucał wypisanie zlecenia na lekarza specjalistę w szpitalu a ten z kolei na lekarza pierwszego kontaktu. Ba, nawet w informacji NFZ nie potrafili jasno sprecyzować, kto to zlecenie ma wystawić (ustawa nie łączy terminalnie chorego przebywającego w szpitalu z chorym przebywającym w domu pod stałą opieką lekarską oddziału dziennego szpitalnego w jedną osobę). Poradzę Ci to, co ja zrobiłam. Wydrukuj ustawę, przebrnij, zakreśl markerem to, co potrzebne i idź do przedszkola i pokaż palcem adekwatne punkty. Przebicie przez urzędniczy bełkot trochę Ci zajmie (mi przekopanie się przez ustawę o transporcie medycznym zajęło nockę) ale przynajmniej nie będą Cię zbywać. Mnie przynajmniej skierowali do rzecznika praw pacjenta przy szpitalu i jakoś się udało tę karetkę raz w tygodniu załatwić (przez trzy miesiące bo potem Tato zmarł).

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
12 września 2017 o 13:43

W UK zaopatruję się w wędlinę w polskich sklepach (angielska jest jakby...no niejadalna dla mnie) i też mi się zdarzyło kilka razy, ze miałam zapłacić więcej niż wskazywała cena za kilogram w stosunku do ilości nabytego towaru. Wielu Anglików także zaopatruje się w wędlinę w tych sklepach ale jak czasem na nich patrzę to rzeczywiście wpatrują się jak jastrzębie w ceny. Teraz już rozumiem, dlaczego :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
12 września 2017 o 13:39

Coś z tą rozmiarówką jest nie tak. Wszystkie swoje ciuchy mam szyte ale generalnie mieszczę się w rozmiarze M. I co mnie zdziwiło to sukienka w HM (potrzebowałam sukienki na "po domu"), więc zmierzyłam M-kę i miałam wrażenie, że się w niej utopię. S-ka okazała się w sam raz a przeciez nie zjechałam gwałtownie z wagi. I nawet ta S-ka wydaje się ciut za duża.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
12 września 2017 o 6:00

Powiadom szefa tych pań. Bo wątpię, żeby chciał tracić klientów przez oszustwa swoich pracownic. No i skoro klientów oszukują to niewykluczone, że i jego też.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
11 września 2017 o 0:24

Ciekawe, gdzie oni pracują :D Serio, zweryfikuj listę znajomych. Takie teksty puszczają ludzie, którzy pracy nie szanują bo żadna nie hańbi przecież. Gdy jeszcze chodziłam do liceum, zarabiałam w weekendy i w wakacje sprzątając gabinety mojej mamy. Podczas studiów wykonywało się różne prace, wiadomo. Łapy mi nie odpadły i na honorze też jakoś nie ubyło. Nie rozumiem więc, co jest uwłaczającego w pomaganiu niepełnosprawnym przy myciu, skoro obowiązki w pracy tego wymagają.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
11 września 2017 o 0:05

Proszę Cię, ja byłam świadkiem, jak dzieciak na hulajnodze z całym impetem wjechał w staruszkę na chodniku i to tak, że ta aż poleciała twarzą na chodnik. Co prawda troskliwi rodzice babcię podnieśli, otrzepali, zakupy pozbierali ale to naprawdę cud, że kobieta wyszła z tego bez szwanku. Ja naprawdę czekam, kiedy dzieciak na hulajnodze walnie w sklepie w piramidę towarów i rodzice będą musieli za szkody zapłacić. Może wtedy coś do nich dotrze, skoro na argumenty logiczne sa zaimpregnowani. Mi się już różne rzeczy w wykonaniu niepilnowanych dzieci zdarzały: od popchnięcia wózkiem do wysmarowania białej sukienki usmarowanymi batonem z czekoladą łapami. Najbardziej mnie rozbawiła reakcja rodzica: "No to po co na zakupy ubiera się pani na biało?". No cóż...gdybym przewidziała,że w sklepie będzie latac luzem potworek wycierający brudne od czekolady łapy w ubrania postronnych zapewne ubrałabym na siebie pokutny wór a'la Jurand ze Spychowa. No i oczywiście na taką odpowiedź święte oburzenie: no bo to tylko dziecko! O tym, ze nie było ani:przepraszam ani pocałuj mnie w d.... oczywiście nie było mowy. I słowo daję, że jeśli jeszcze raz mnie to spotka to złapię za dowolnego loda i rozpaćkam go troskliwej mamusi na głowie.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 32) | raportuj
10 września 2017 o 23:11

Nie CHYBA coś jest z gówniarą nie tak, tylko NA PEWNO coś jest nie tak. Natychmiast powiadom rodziców a jak nie pomoże to gdy następnym razem będzie chciała chwycić kota to przywal w łeb z całej siły.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
10 września 2017 o 12:47

@ZaglobaOnufry: i przez Ciebie oplułam monitor kawa ze smiechu! Ale zgadzam się też z Black Velvet. No coś w tym jest. Osobiście nie chadzam w ogóle do kina bo woń spalonego popcornu, wszechobecne siorbanie przez słomkę, chrupanie, ciamkanie, dzwoniące telefony i głośne komentowanie filmu skutecznie mnie od oglądania filmu w kinie odstrasza. Jeśli mam iść po to, by się irytować to wolę nie iść.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
10 września 2017 o 12:42

@Imnotarobot: O rany, fakt. Takie są skutki czytania piekielnych przed ranną kawą :D

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
10 września 2017 o 7:27

Ech, ja przeżyłam próbny alarm w jednej z galerii handlowych. Zamiast udawać się sprawnie do najbliższych wyjść, ludzie udawali się na podziemny parking po samochód. Ciekawe, co będą ratować w trakcie prawdziwego pożaru: własne życie, czy własne auta.

« poprzednia 1 25 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15196 197 następna »