Profil użytkownika
timo
Zamieszcza historie od: | 23 kwietnia 2012 - 11:05 |
Ostatnio: | 10 sierpnia 2020 - 1:03 |
- Historii na głównej: 51 z 80
- Punktów za historie: 19326
- Komentarzy: 2185
- Punktów za komentarze: 17242
Zamieszcza historie od: | 23 kwietnia 2012 - 11:05 |
Ostatnio: | 10 sierpnia 2020 - 1:03 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Gościu robi tym busem usługi transportowe? To może zadzwoń do niego (z innego numeru) i zleć wykonanie usługi transportowej w możliwie wyśrubowanym (ale realnym ze względu na odległość i czas jazdy!) terminie, takiej "na wczoraj". Jak Ci poda cenę (odpowiednio wysoką, z uwagi na ekspres), to zaproponuj skrócenie czasu realizacji o połową i jednocześnie obniżenie ceny. A potem się przedstaw i przypomnij opisaną sytuację. Może coś do niego dotrze (chociaż wątpię).
Rozumiem, że opisujesz tu własną piekielność w postaci naiwności? Nie podpisałeś umowy, to teraz ponoś tego koszty i ewentualnie bujaj się po sądach prze kilka lat, żeby udowodnić istnienie umowy ustnej.
@MyCha: chyba nie kumam: lubiłaś jeździć na ulicy, bo na chodniku czułaś się bezpiecznie? Czyli wolisz czuć się niebezpiecznie?
@timo: rozumiem, że minusy są od tych, którzy lubią jeść mięso i wędliny przekładane przez człowieka o stanie zdrowia będącym kompletną zagadką :) smacznego i szybkiego powrotu do zdrowia!
@andtwo: dokładnie, to jest "myślenie" na zasadzie "wiem, że mi się nie należy, ale pokrzyczę sobie, to mi dadzą, bo klient ma zawsze rację".
@greggor: znam "agenta", który zaliczył już pierdyliard upadków i wypadków, był (kilka razy) zagipsowany od stawów skokowych po szyję, wsadził kolegę (pasażera) na wózek inwalidzki do końca życia, przeżył uderzenie przy dużej prędkości w żelbetowy słup sieci energetycznej i nadal jeździ tak samo, a nawet coraz bardziej agresywnie. Więc Twój podział nie determinuje zachowania na drodze.
@tazc: buractwo w tym przypadku objawia się pisaniem z błędami, dotarło tym razem? Widzę, że nie tylko nie umiesz pisać po polsku, ale i masz problemy z rozumieniem słowa pisanego. Za to minusowanie komentarzy, które są nie po myśli jaśnie królewny, idzie Ci świetnie.
@tazc: a widzisz jakieś błędy w moich wypowiedziach?
Kierowca (który dokonuje też rozładunku itd.) wożący mięso bez książeczki tzw. "sanepidowskiej"? Ciekawe...
Historii o poczcie polskiej (celowo małymi literami) można napisać miliony, większość w podobnym tonie. Fakt faktem, że zbliżonych doświadczeń z tym operatorem pocztowym miałem już sporo. I dlatego od pewnego czasu (tj. od kilku lat) każdą wizytę przy okienku pocztowym kończę grzecznym "Do widzenia i życzę, żeby was wreszcie sprywatyzowali".
Obstawiam KGHM.
@tazc: bo lubię tępić buractwo.
Polską tradycją jest niestety chlanie na umór i wiele osób ten "zwyczaj' kultywuje. Patologia ma się dobrze i jeszcze pewnie ze 3 pokolenia upłyną, zanim dojdziemy do normalności.
@tazc: najwyraźniej jednak zniosłaś ją źle, skoro się niesłusznie oburzasz i odpowiadasz pisaniem kolejnych głupot. Ba, mało tego - minusujesz moją słuszną krytykę, bo tak Cię boli, że Ci ktoś wytknął analfabetyzm.
Gdyby było chociaż o połowę mniej błędów (przede wszystkim ortograficznych), to byłoby można pokusić się o danie plusa...
@tazc: kiedy publikujesz coś w publicznej sieci, to z własnej woli poddajesz swoją "twórczość" ocenie innych. Masz trzy latka, że nie potrafisz znieść z godnością uzasadnionej krytyki?
@tazc: no chyba jednak nie - czy może wmówisz czytelnikom Piekielnych, że historia powyżej jest po angielsku? Ale skoro tak dobrze radzisz sobie z angielskim (oby lepiej niż z polskim), to idź pisać na angielskich stronach. Po polsku nie umiesz, więc nie pisz.
@tazc: ale z językiem polskim może by wypadało jakoś sobie radzić?
Zajebista narracja :) Podobną ekipę miałem w akademiku (co prawda oficjalnie mieszkałem tam dwie doby, zanim mnie wywalili, ale imprezowałem przez znaczną część pierwszego roku ;) Byli sobie tacy dwaj, którzy generalnie żyli (pili) z tego, że pod ich oknem (pokój na parterze akademika) znajdował się daszek nad wejściem do piwnicy, po którym przy odrobinie wysiłku dało się wejść przez okno do akademika. Miejsca tego nie "widziały" kamery, a "wejście", choć znane portierom, było milcząco tolerowane. Generalnie po ich pokoju trzeba było chodzić, bo jak się człowiek zatrzymał, to mógł już nie odkleić butów od podłogi. Piwa na stole również się nie stawiało, bo trudno było oderwać. Pająka co prawda nie mieli, ale wypasioną muchę owszem. Długo by gadać - generalnie melina, jakich mało ;)
@maat_: chodnik to chodnik, a dywan to dywan. Nazwa nie zależy od lokalizacji. Nawiasem mówiąc, współcześnie spotyka się raczej wykładziny niż dywany.
A do jakiego to przestępstwa miał się przyznać ten adwokat? Przecież on "brał", a nie sprzedawał. Póki co, to nie zażywanie narkotyków jest karalne, a sprzedaż, udzielanie i posiadanie - a żeby zażywać, nie trzeba posiadać. Skoro to adwokat, to pewnie ogarnął odpowiednią furtkę prawną, bo to nie jest żadna filozofia.
"Historia, wos czy język polski były dla mnie jak kara. Pomimo, że ich nie lubiłam, to zawsze dawałam sobie z nimi radę" - a co się stało, że przestałaś sobie dawać radę?
@cija: winda obowiązuje powyżej 4. piętra, a nie powyżej 4. kondygnacji. Sporo swego czasu bywałem we Wrocławiu, w różnych dzielnicach i różnych budynkach, ale jakoś nie dostrzegłem zatrzęsienia kamienic o 5 i więcej piętrach.
@imhotep: jeśli nie działają, to powinien się tym zająć np. nadzór budowlany. Zresztą stosunkowo niewiele kamienic jest tak wysokich.
@cija: za "starych dobrych czasów" montaż windy w wysokich kamienicach był standardem, do którego nie trzeba było ówczesnych kamieniczników (po nowemu: "deweloperów") zmuszać przepisami, więc w kamienicach wyższych niż 4 piętra był to standard (przynajmniej w cywilizowanych okolicach). A nawet w niższych windy bywały.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2018 o 0:17