Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

z_lasu

Zamieszcza historie od: 2 października 2013 - 16:00
Ostatnio: 22 kwietnia 2024 - 13:29
  • Historii na głównej: 32 z 34
  • Punktów za historie: 10968
  • Komentarzy: 570
  • Punktów za komentarze: 4334
 
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
2 lipca 2018 o 23:42

Mówisz o dzieciakach i młodzieży? Zawsze można tłumaczyć wiekiem i wakacyjnym luzem, choć nie pochwalam. Wybraliśmy się ostatnio z żoną na Zimną Wojnę. Środek tygodnia, godziny wieczorne, sala zapełniona w połowie, sami dorośli ludzie. Kilka "kwiatków": dwie panie, tak na oko +35/+40, na chwilę przed seansem gramolą się po schodach z wielkimi kubłami z colą i popcornem. Myślałem, że w pewnym wieku, można spokojnie wytrzymać te dwie godzinki bez picia i jedzenia. Ale jak widać myliłem się. Panie wchodzą w rząd za nami. Nagle za sobą słyszę chichot jak u nastolatki w początkach dojrzewania z głupawką (znam bo moje młodsze weszło w ten wiek) i nad naszymi głowami przelatuje część popcornu. Pani mało się nie wywróciła i to ją tak rozbawiło. Oraz bałagan, który zrobiła. Na szczęście colę ocaliła. A może nie na szczęście, bo w środku filmu zrobiła sobie wycieczkę, jak mniemam do i z wc. Jakąś część popcornu także ocaliła - albo podzieliła się z nią koleżanka - bo jeszcze przez jakiś czas słychać było chrupanie. Film bez niespodziewanych zwrotów akcji, więc obyło się bez ekspresyjnych zachowań. Ale kilka brzęczących telefonów również słyszałem. A poniżej naszego rzędu co chwilę, raz z jednej strony raz z drugiej, błyskał ekran telefonu. I wszystko dorośli, dojrzali ludzie, którzy powinni wiedzieć jak się zachować.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
23 czerwca 2018 o 10:52

Nie masz pojęcia, jakimi złymi rodzicami jesteśmy z żoną :). To, że dzieci mają obowiązki nie tylko we własnych kątach ale u w "części wspólnej" domu (zmywarkę i pralkę pakują i rozpakowują odkąd skończyły +-7 lat), to jeszcze często gotują proste obiady, zwłaszcza w soboty. Mała (12 lat) piecze ciasta i ciasteczka (i śmiem twierdzić, że robi to lepiej niż żona :). Za pomoc w firmie dostają wynagrodzenie. Czasem duża przeklepuje jakieś dane lub układa dokumenty. Ale często są to proste prace fizyczne typu umyć zmyć podłogę, zetrzeć kurz z półek, poskładać kartony. Chyba zabraliśmy im całe dzieciństwo... :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
9 czerwca 2018 o 16:30

@malami2112: a czy ja piszę, że to zadanie dla nauczyciela? Nie. To zadanie rodziców. Nauczyciel może co najwyżej zgłosić swoje obserwacje. Ale poczytaj komentarze powyżej. Codzienne dyktanda to znęcanie się. Dziecko znienawidzi rodziców, bo wymagają ćwiczenia. Ono ma dys.. i koniec. Trzeba wziąć zaświadczenie i tyle. Nic się z tym nie da zrobić. Ale gdybym powiedział, że mam kiepską kondycję, dostałbym radę w stylu "idź pobiegać". Ćwiczenia pomagają "odsiać" tych z dużymi problemami (bo tacy są, choć w bardzo niewielkim odsetku), od tych, którzy są zaburzeni w stopniu niewielkim. I tym ćwiczenia pomogą do tego stopnia, że nie będą musieli podpierać się żadnym zaświadczeniem. Osobiście, w swoim życiu spotkałem tylko jedną osobę, której zaburzenia, pomimo pracy pozostawały w zasadzie bez zmian. Sam jestem przykładem, że wiele rzeczy można wypracować. Czytałem i czytam dużo. Znam zasady i byłem "katowany" dyktandami. Teraz nie piszę niczego bez edytora sprawdzającego pisownię. Czytam wszystko co napisałem 2 razy przed puszczeniem w świat i (służbowo) najczęściej jeszcze ktoś mnie sprawdza. A przed erą komputerów nie rozstawałem się ze słownikiem ortograficznym. Da się to opanować. Przejrzyj fora internetowe. Nie jestem w stanie uwierzyć, że te wszystkie potworki językowe, to wada, której nie dało się skorygować. To po prostu przekonanie, że wystarczy zaświadczenie. Ćwiczyć nie ma sensu.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2018 o 16:31

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
9 czerwca 2018 o 14:58

Wiecie co mnie dziwi niezmiernie? To, że w przypadku jakiejś ułomności fizycznej po chorobie lub wypadku albo w przypadku otyłości, dla każdego normalnym jest, że należy ćwiczyć, żeby poprawić sprawność ciała i wrócić do normalności. W przypadku gdy figla płata dziecku mózg, nagle okazuje się, że dla większości ćwiczenia usprawniające, to "tortury", "znęcanie się","widzimisie rodziców". Najlepiej załatwić zaświadczenie i zostawić dzieciaka samemu sobie. "Bo taki już jest". I zamiast skorygować to co się da (a da się dużo), hoduje się takie "ułomki". I żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie wada tworzy "ułomki", ale brak pracy nad jej skorygowaniem. Te dzieciaki, poprzez brak pracy nad sobą wypadają później poza wartościowe relacje, mają ograniczone możliwości jeżeli chodzi o dalszą naukę a potem wartościową pracę. I potem, w dorosłym życiu, albo muszą włożyć kilka razy więcej wysiłku, żeby to skorygować, albo trwają w przeświadczeniu, jak bardzo zostały pokrzywdzone przez los przez swoją wadę i jak bardzo to je ogranicza.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
9 czerwca 2018 o 14:36

@Nayka: A ja myślę, że lepiej mieć jakąś umiejętność (poprawne pisanie) niż go nie mieć. I gdy dziecko dorośnie (a może już do tego dorosło?) to podziękuje autorce, że nie zostawiła go samemu sobie, zachęciła do pracy nad sobą a nie zostawiła samemu sobie. Tym samym skorygowała to co się dało, nie użalała się nad nim jaki to jest nieszczęśliwy, nie naraziła na wstyd w dorosłym życiu i nie zamknęła drzwi do dalszego rozwoju i kształcenia.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
9 czerwca 2018 o 14:31

@Arcialeth: Żaden normalny rodzic, widząc problem (w tym przypadku ortografię), nie leci do poradni po zaświadczenie, tylko zaczyna pracować z dzieckiem. Wizyta w poradni może być przydatna, żeby dowiedzieć się w jaki sposób pracować, żeby było to skuteczne. Ale nic poza tym. Kartkówki, dyktanda, fiszki są skuteczną formą nauki poprzez powtórzenia. A pomoc dziecku w nauce, to opieka a nie katowanie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 czerwca 2018 o 14:25

@Mori: Po części o tym jest opowieść. Pani nauczycielka, nie przeprowadzając testów i nie mając uprawnień i zapewne stosownej wiedzy, zdiagnozowała dziecko. Skoro problem zniknął po 2 latach ćwiczeń, nawet jeżeli ta wada istniała, to była niewielka i udało się ją skorygować.

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 25) | raportuj
28 maja 2018 o 9:32

@grruby80: A kto ci naopowiadał takich głupot? 14 dniowy termin odstąpienia od umowy dotyczy umów zawartych na odległość i to tylko w przypadku umowy firma -> konsument i dotyczy konsumenta. W przypadku najmu terminy wypowiedzenia są określone w umowie a bardziej szczegółowe regulacje można znaleźć w Kodeksie Cywilnym Art. 673.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
15 maja 2018 o 10:19

@BiAnQ: Czy mówi ci coś słowo ironia?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
14 maja 2018 o 22:44

Marek Łaś - spółka zarejestrowana w Polsce. W zależności kapitałowe nie wnikałem. Wiesz, gdzie jak gdzie, ale w firmach, które są jakimś symbolem nowoczesności, postępu i technologii załatwiać sprawy w standardzie gorszym niż Urząd Skarbowy, ZUS a nawet gmina?

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
14 maja 2018 o 22:38

@maat_: Pewnie masz rację. Tylko to ma krótkie nogi. Papier wydrukowany i wysłany. Cenę znaczka jakoś przeżyję :) Ale... Myślę, że od nowego roku będę potrzebował usługi, którą mają w swojej ofercie. Firma, która mnie obsługuje kompleksowo jej nie ma. Pewnie bym nie szukał, tylko wrócił do nich. A tak nie wrócę.

[historia]
Ocena: 30 (Głosów: 34) | raportuj
23 kwietnia 2018 o 14:05

@wkurzonababa: A ja się z tobą nie zgodzę. :) W firmie, zwłaszcza dużej powinna być jasna ścieżka kariery. I po co na zewnątrz szukać kogoś, kto niekoniecznie się sprawdzi, jak ma się w firmie sprawdzoną, kompetentną osobę, która zna procedury i ludzi? Dziewczyna jest młodziutka, dlatego nie radzi sobie w twardej walce o stołki. Po tej rozgrywce - niezależnie od efektu (choć mocno jej kibicuję) - już będzie potrafiła.

[historia]
Ocena: 43 (Głosów: 43) | raportuj
23 kwietnia 2018 o 14:00

Zwalniaj je i to szybko. Tracisz zaufanie szefostwa i autorytet w zespole. Jest coś takiego jak utrata zaufania wobec pracownika. Podważanie twoich kompetencji i unikanie/opóźnianie wykonywania swoich obowiązków w pełni wyczerpuje ten temat. Jeżeli nie zwolnisz (teraz już obu pań), za chwilę stracisz pracę, bo wydarzy się jedno (albo wszystko) z następujących scenariuszy: - panie wykorzystają twój błąd albo tak opóźnią/rozwalą projekt, że nie da się go oddać w terminie/zostanie oddany z błędami a odpowiedzialność spadnie na ciebie jako kierownika, - zacznie wykruszać ci się zespół, bo atmosfera nie tylko dla ciebie jest nieznośna, a wówczas, szukając nowych ludzi nie zwolnisz tych sabotujących twoje polecenia, bo nie będziesz miała kim pracować, - zarząd stwierdzi, że nie radzisz sobie z zespołem i podziękuje ci za współpracę., - panie uknują taką intrygę, że sama zostaniesz zwolniona. Zbliża się koniec miesiąca. Pisz zwolnienia i najlepiej ustalaj z zarządem wypowiedzenie bez konieczności świadczenia pracy, bo źle się to dla ciebie skończy. A jeżeli koniecznie chcesz mieć pretekst do zwolnienia, a ci go brakuje, to go sprowokuj. Z opisu wynika, że nie będzie trudno.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 16) | raportuj
15 kwietnia 2018 o 19:21

Czytam te komentarze i mam wrażenie że niektórych mocno popieprzyło. Płacić praktykantowi? Za co za samo istnienie? to niech sobie istnieje gdzieś indziej. W technikum zawsze były praktyki i zawsze były one bezpłatne. Wówczas nie chodzi się do szkoły na lekcje a praktycznie uczy się zawodu. Chodzi o to, żeby w praktyce wykorzystać to co jest na zajęciach i warsztatach. Chodzi o to, żeby zobaczyć jak to się robi, popatrzeć na nowe rozwiązania technologiczne i czy nadajesz się do zawodu w którym się uczysz. Ostatnio mój stomatolog opowiadał o dziewczynie, która uczyła się na asystentkę stomatologiczną i po pierwszym dniu praktyk stwierdziła, że nie jest w stanie oczyścić spluwaczki, bo tak ją to obrzydza. Następnego dnia zabrała papiery ze szkoły. 17-18 latek nie posiada ŻADNYCH umiejętności, za które warto byłoby płacić w trakcie praktyk. Ten margines, któremu warto, jest na tyle mały, że pomijalny. I oni zazwyczaj dostają pieniądze albo inne benefity za pracę na praktykach. Co więcej są firmy, do którym trzeba zapłacić za praktyczną naukę zawodu. Przyjęcie młodego człowieka na praktyki to dla firmy więcej kłopotu niż zysku. A właściwie same kłopoty. Przeszkolenie BHP, odzież ochronna, oddelegowanie wartościowego pracownika do opieki nad praktykantami, papierologia, tzn. dokumentacja praktyk, ryzyko nieodpowiedzialnych zachowań i ryzyko uszkodzenia maszyn i materiałów. I za to zakład ma jeszcze zapłacić komuś, kto nie chce się uczyć? Zrozumcie, że samo istnienie nie uprawnia do niczego. A pracownik, żeby opłacało się go trzymać w pracy musi wypracować 3 zł za każdą złotówkę swojej pensji. Bo inaczej generuje straty.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2018 o 19:24

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
15 kwietnia 2018 o 18:32

@nasturcja: Niektóre wypowiedzi i minusowanie mojego posta świadzczy o tym, że wypowiadają się głównie osoby, które "dziką przyrodę" widzą głównie w doniczce na własnym parapecie. Jaja? w marcu i w listopadzie? Bo wówczas głównie są wypalanki. Podaj gatunki, które gniazdują na ziemi i w tym czasie wysiadują jaja. Bo ja takich ptaków nie znam. Nigdzie nie napisałem, że popieram wypalanie traw. Bo tak nie jest. Ale rozumiem, dlaczego i kiedy ludzie to robią. I wolę takie rozwiązanie niż pryskanie chemią, która również szkodzi zwierzętom i owadom (np. pszczołom).

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 10) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 21:07

@rodzynek2: Wypala się zazwyczaj miejsca, gdzie trudno podejść sprzętem a ręczna robota jest ciężka i niewygodna (rowy, miedze,skarpy) Przez to, że wypalanie jest zagrożone karą, oby chronić własne cztery litery, ludzie nie pilnują tego co podpalili. To nie plotka, że popiół jest niezłym nawozem. To fakt.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
11 kwietnia 2018 o 11:46

@bloodcarver: Wciągnięcie palety (jednej) na teren magazynu, nawet wózkiem ręcznym zajmuje nie więcej niż 10 min - z przerwą na papierosa. Pracownicy magazynu mają zazwyczaj odpowiedzialność materialną za powierzony towar, a nawet jeżeli nie, można obciążyć pracownika (zgodnie z KP) za straty finansowe wynikające z zaniedbania, nienależytego wykonania obowiązków oraz umyślnego działania, do wysokości 3 pensji. W tym przypadku, jest to zwyczajne zaniedbanie. Co więcej - jeżeli nie mógł wciągnąć palety do magazynu nie powinien podpisywać przyjęcia towaru od dostawcy. Przyjął - jest za niego odpowiedzialny. Gdyby pracownik miał rozładować ciężarówkę książek - zgodzę się z tobą, nie mógł zostać dłużej, nie mógł wykonać zadania.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
22 marca 2018 o 19:25

@zmywarkaBosch: jak jedziemy inwektywami, to ty jesteś leming, lewak i pożyteczny idiota. Tylko do dyskusji to niczego nie wnosi.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 17) | raportuj
22 marca 2018 o 14:09

@zmywarkaBosch: To jest pytanie a nie argument. I wiesz co? Pamiętam, że dawno temu chodziłem w soboty do szkoły a moi rodzice do pracy. I te wolne soboty były jednym z postulatów Solidarności w latach 80. Po to, żeby ludzie mieli czas na odpoczynek. I nagle po 30 latach toczymy w internecie wojnę o zakaz handlu w niedzielę. Nie robiłem nigdy zakupów w niedzielę. I zawsze podobał mi się system niemiecki (przedłużony handel w czwartki, sobota do 14, niedziela wolna). Nie wiem czy to jeszcze tak funkcjonuje, bo dawno nie byłem za naszą zachodnią granicą. Ale taki system ustawia pewne rzeczy na właściwych miejscach. Jest czas na pracę i czas na odpoczynek i spotkania z rodziną, przyjaciółmi. Pracują tylko ci, którzy są niezbędni dla bezpieczeństwa, ci, gdzie jest konieczne utrzymanie ciągłości pracy i ci, którzy pracują w szeroko pojętej rozrywce (gastronomia, kina, teatry, koncerty itp.). I nikt tam nie mówi o bieganiu do kościoła. Chodzi o pewną świadomość konieczności odpoczynku. Bo my jako naród od 30 z górką lat gonimy za pieniądzem. I zapomnieliśmy co to jest i po co weekend. Widzisz, ci wszyscy, którzy w niedzielę biegali z obłędem w oczach po galeriach, mieli wówczas wolne. I sami kasjerzy niejednokrotnie wypowiadali się, że w większości była to "stonka marketowa", która niewiele kupiła, bywała awanturna i roszczeniowa. A więc niekoniecznie ludzie w potrzebie, ale raczej tacy, którzy nie mieli pomysłu na spędzenie czasu.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 20) | raportuj
22 marca 2018 o 13:46

@bloodcarver: Skoro firma wypracowywała dochód jedynie w weekend, to powiedz mi po jakie licho otwierać ją w pozostałe dni? Po drugie, ludzie nie przestali i nie przestaną chodzić do galerii. I tak zwyczajnie i po prostu ruch przesunie się na inne dni. Nie wierzę i nie uwierzę, że są ludzie, którzy nie są w stanie zrobić zakupów między poniedziałkiem a sobotą. Zwłaszcza, że galerie przedłużyły godziny pracy w niektóre dni. I na te późniejsze godziny tak zwyczajnie i po prostu przesunie się również ruch w gastronomii. I jeszcze raz: jeżeli zamknięcie lokalu na 2-4 z 28-31 dni, przy wydłużonym czasie pracy czwartek - sobota, prowadzi do tego, że firma pada, to znaczy, że przędła ostatkiem sił. Nie ma możliwości, żeby 100% dochodu było generowane w ciągu 10% czasu pracy. Gdyby tak było, wszystkie lokale gastronomiczne w galeriach byłyby otwierane jedynie na weekendy, bo nie warto byłoby płacić ludziom za nicnierobienie w pozostałym czasie.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 32) | raportuj
22 marca 2018 o 10:56

@bloodcarver: Błagam cię, nie powtarzaj głupot. Po 2 (słownie: dwóch) niedzielach niehandlowych lokale padają? Wobec tego nie powinny w ogóle działać, skoro pracują przez cały miesiąc na koszty a zysk przynoszą 2-4 dni w miesiącu. Przecież to jest nielogiczne. Czy ktoś pamięta jeszcze te czasy, gdy jedynymi handlowymi niedzielami były ostatnia przed Wielkanocą i ostatnia przed Bożym Narodzeniem? Po co ta spina. Miejsca pracy dla studentów przesuną się z handlu do gastronomii i organizacji imprez masowych. A w handlu zostaną w przedłużonych godzinach przed weekendem. A ludzie co mieli kupić to i tak kupią.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 15) | raportuj
18 marca 2018 o 19:55

@Morog: Z zapatrzonymi w siebie egoistycznymi, aspołecznymi dupkami również.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 18) | raportuj
14 marca 2018 o 13:18

@Etincelle: Między "warknąć" a walić w ścianę i przeklinać jest jednak "drobna" różnica. To pierwsze, można zrobić przez sen. Do drugiego, trzeba się solidnie rozbudzić. Wiesz, od kilku dni za moim oknem, "generują problem" koty. We wrześniu ten problem "generowały' jelenie. Za miesiąc - i przez całe lato - będą to burze. Tak po prostu jest. Małe dzieci płaczą, koty się marcują, podczas burzy grzmi a jelenie mają rykowisko. Jak byłaś mała nie płakałaś? A jeżeli to co? rodzice wynosili do piwnicy? zamykali w komórce, żebyś nie przeszkadzała otoczeniu? Czy sprawdzali powód i starali się utulić, wyciszyć? Problem ma sąsiadka - najwyraźniej ma problem ze snem i nadwrażliwość na dźwięki. Bo nikt normalnie śpiący nie obudzi się gdy za ścianą między mieszkaniami płacze niemowlę. I to ona powinna rozwiązać swój problem (leki albo odizolowanie się od dźwięków), a nie żądać, żeby zrobiło to za nią otoczenie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 20) | raportuj
14 marca 2018 o 13:05

@berlin: Umarłem ze śmiechu. Wezwij policję do chorego, płaczącego niemowlaka, szczęścia życzę. art. 51. § 1 KW "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny..." - tutaj kwalifikuje się zachowanie sąsiadki - krzyki i walenie w ścianę. Podobnie jak włączanie radia. Płacz niemowlaka, nie kwalifikuje się pod żadne z tych określeń - jest swego rodzaju fizjologią. Można to porównać do tego, że dziecku i rodzicom przeszkadzałby kaszel przeziębionej sąsiadki. Nie zgłębiałem tematu wyciszania ścian ale: trzeba wiedzieć, że ten płacz komuś przeszkadza, (te ściany są z papieru, że jest to tak uciążliwe?) nie da się tego zrobić w nocy podczas płaczu dziecka, gdy sąsiadka w prostacki sposób zakomunikowała to rodzicom. nie da rady, zabezpieczyć mieszkania przed wszystkimi fobiami, nadwrażliwościami i zachciankami otoczenia. Niech otoczenie chroni SIEBIE. A nie wymaga od wszystkich ochrony. Wychodzę z założenia, że gdy mi coś przeszkadza, a może mieć charakter długotrwały (małe dziecko za ścianą, za chwilę będzie biegać, później oglądać bajki, śpiewać, włączać zabawki z wkur...jącym dźwiękiem, może będzie miało trąbkę albo bębenek, potem znajomych ze śmiechem nie mieszczącym się bez bólu w żadnych zakresach dB), szukam rozwiązania u siebie. Przy nadwrażliwości na dźwięki (wiem co to znaczy), to dla sąsiadki będzie katorga. Więc raczej sam wygłuszyłbym ściany od swojej strony niż żądał tego od sąsiadów. A nawet jeżeli, to po uprzedniej rozmowie w terminie sensowniejszym niż środek nocy. Trudno, żeby sąsiedzi chodzili na palcach, bo jaśnie pani może funkcjonować jedynie w ciszy. Sam piszesz: wolnosc konczy sie tam, gdzie zaczyna się cudza wolność. Sąsiadka próbuje ograniczyć rodzicom tę wolność - wolność do swobodnego korzystania z mieszkania w zakresie nie wykraczającym poza normy społeczne. Bo płacz chorego dziecka nie wykracza poza takie normy. Nawet jeżeli ma miejsce w nocy i to kilka razy pod rząd.

« poprzednia 1 24 5 6 7 8 9 10 11 12 13 1422 23 następna »