Dzisiaj wieczorem byłam na tej stacji ponownie i postanowiłam przy okazji sprawdzić jedną rzecz - mianowicie udałam, że nie pamiętam numeru rejestracyjnego. Wtedy babka na kasie powiedziała, że nie ma problemu, sprawdzi na monitoringu. I faktycznie - sprawdziła, wszystko było widać - dlatego coraz bardziej mi się wydaje, że gość chciał nas okantować.
Co do punktu 4, to sama znam dwóch takich weterynarzy, którzy za kasę zrobią wszystko - uśpią zdrowe zwierzę również. I niestety nadal są weterynarzami.
Mam nadzieję, że po zatruciu już nie boli?
Mnie jedna dentystka kiedyś "fajnie" urządziła, bo założyła mi lekarstwo, na które byłam uczulona - co najlepsze, wiedziała o tym, bo miała zapisane w karcie. Zwijałam się z bólu kilka godzin, a jak w końcu trafiłam do niej z powrotem, to stwierdziła tylko, że "oj, no pomyliło mi się" - i to też był mój ostatni raz u niej :)
Niestety, ale u nas też tak jest. W mojej rodzinie była taka sytuacja, że karetka przyjechała do ataku padaczki, (tzn. nikt nie wiedział, że to padaczka, bo pierwszy raz coś takiego się zdarzyło, więc nikt nie nazwał rzeczy po imieniu). Ratownicy jeszcze "nafukali" na przerażonych ludzi, że to tylko padaczka, nic wielkiego się nie dzieje i jeszcze było coś o bezpodstawnym wzywaniu karetki...
Wcale, ale to wcale nie dziwi mnie postawa tego pracodawcy. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy ciężko jest się czegokolwiek uczciwie dorobić, a każdy pracownik sporo kosztuje. Takie czasy nastały, każdy kombinuje jak może.
Co za ludzie, gorzej jak zwierzęta, aż nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Powinnaś jej zaproponować rewelacyjną i niezawodną metodę: "szklanka wody zamiast" :)
@tstudent - patrzyłam dokładnie i nie, nie jechał żaden radiowóz, ani z przodu, ani z tyłu, ani nigdzie pomiędzy, dlatego wydało mi się to podejrzane i myślę, że manifestacja legalna nie była. Nawet żadnego transparentu nie widziałam.
Ciekawe jak jest z tym prawem do manifestacji, bo pamiętam jak w moim mieście była zorganizowana manifestacja przeciwko ACTA (też na legalu, zgłoszona do urzędu miasta), a policja zatrzymywała ludzi, żeby nie przechodzili przez pasy, bo samochody chcą przejechać.
Rzadko kiedy spotykam rowerzystę przepisowo poruszającego się po drodze, a na terenach wiejskich to już w ogóle wypada spuścić zasłonę milczenia.
W zeszłą sobotę trafiłam na nieszczęście na jakąś przejeżdżającą rowerową manifestację - chyba ze stu rowerzystów, na dodatek jechali całą szerokością drogi (2 pasy). Stałam akurat na skrzyżowaniu na czerwonym jak przejeżdżali (mieli zielone), ale tyle ludu jechało tak długo, że czekałam 3 zmiany świateł aż przejadą - oni oczywiście nic sobie nie robili z tego, że jadą na czerwonym - to kierowcy mają stać i czekać łaskawie. Nie miałam wtedy przy sobie telefonu, ale mam nadzieję, że ktoś zadzwonił na policję.
Nie wyobrażam sobie, żeby chodzić w butach po domu (np. w szpilkach) i to w dodatku przez 30 dni - po tym czasie nie wiem co by z moich podłóg zostało, chociaż... a nieee - to pewnie po mięciutkim dywanie trzeba chodzić :)
Kilka osób też mi zaniżało statystyki - nie wiem czemu, ale chyba dla "zabawy", mimo, że każdy jest zadowolony z towaru (100% pozytywnych komentarzy). W końcu to takie nudne dać 5 razy po 5 gwiazdek, no nie? Też były głupoty w stylu "zbyt długi czas oczekiwania na odpowiedź", mimo, że akurat należę do tych osób, które cały dzień (i jeszcze pół nocy) siedzą przed kompem, więc odpowiadałam w przeciągu 5 minut. Ale może dla kogoś to i tak za długo :)
Poległam zupełnie. Nie wiem jak autorka wysiedziała do końca nie zwijając się ze śmiechu, mnie już kilka minut trzyma, a co dopiero być tam na miejscu :)
Jedna koleżanka ze studiów ustawiła sobie płacz dziecka jako dźwięk przychodzącego smsa. Rany, jak mnie to wk*rwiało...
Dzisiaj wieczorem byłam na tej stacji ponownie i postanowiłam przy okazji sprawdzić jedną rzecz - mianowicie udałam, że nie pamiętam numeru rejestracyjnego. Wtedy babka na kasie powiedziała, że nie ma problemu, sprawdzi na monitoringu. I faktycznie - sprawdziła, wszystko było widać - dlatego coraz bardziej mi się wydaje, że gość chciał nas okantować.
Co do punktu 4, to sama znam dwóch takich weterynarzy, którzy za kasę zrobią wszystko - uśpią zdrowe zwierzę również. I niestety nadal są weterynarzami.
Na obu rękach miał ten gips? :)
Ale co by nie patrzeć ofertę przedstawił - powiedział ile będzie kosztować. No i jeszcze doradził co nieco od siebie :)
Mam nadzieję, że po zatruciu już nie boli? Mnie jedna dentystka kiedyś "fajnie" urządziła, bo założyła mi lekarstwo, na które byłam uczulona - co najlepsze, wiedziała o tym, bo miała zapisane w karcie. Zwijałam się z bólu kilka godzin, a jak w końcu trafiłam do niej z powrotem, to stwierdziła tylko, że "oj, no pomyliło mi się" - i to też był mój ostatni raz u niej :)
Nam sąsiadka kradła kwiatki i nie przeszkadzało jej, że cały teren jest ogrodzony. Po prostu wchodziła przez furtkę.
O cholewka, facet jest niezły. Mógłby z powodzeniem próbować swoich sił jako aktor, bo talent to on ma - tylko trochę zmarnował niestety :)
Niestety, ale u nas też tak jest. W mojej rodzinie była taka sytuacja, że karetka przyjechała do ataku padaczki, (tzn. nikt nie wiedział, że to padaczka, bo pierwszy raz coś takiego się zdarzyło, więc nikt nie nazwał rzeczy po imieniu). Ratownicy jeszcze "nafukali" na przerażonych ludzi, że to tylko padaczka, nic wielkiego się nie dzieje i jeszcze było coś o bezpodstawnym wzywaniu karetki...
O kurka, gdybyś mi tak miesiąc temu to powiedział - bo też tam założyłam konto firmowe. Mam nadzieję, że się obejdzie bez takich kwiatków...
Wcale, ale to wcale nie dziwi mnie postawa tego pracodawcy. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy ciężko jest się czegokolwiek uczciwie dorobić, a każdy pracownik sporo kosztuje. Takie czasy nastały, każdy kombinuje jak może.
Co za ludzie, gorzej jak zwierzęta, aż nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Powinnaś jej zaproponować rewelacyjną i niezawodną metodę: "szklanka wody zamiast" :)
Ja bym się pokusiła o stwierdzenie, że bardziej małostkowi i zawistni są jednak ludzie w miastach.
@tstudent - patrzyłam dokładnie i nie, nie jechał żaden radiowóz, ani z przodu, ani z tyłu, ani nigdzie pomiędzy, dlatego wydało mi się to podejrzane i myślę, że manifestacja legalna nie była. Nawet żadnego transparentu nie widziałam. Ciekawe jak jest z tym prawem do manifestacji, bo pamiętam jak w moim mieście była zorganizowana manifestacja przeciwko ACTA (też na legalu, zgłoszona do urzędu miasta), a policja zatrzymywała ludzi, żeby nie przechodzili przez pasy, bo samochody chcą przejechać.
A niech by ją pogryzł, może by się czegoś nauczyła.
Rzadko kiedy spotykam rowerzystę przepisowo poruszającego się po drodze, a na terenach wiejskich to już w ogóle wypada spuścić zasłonę milczenia. W zeszłą sobotę trafiłam na nieszczęście na jakąś przejeżdżającą rowerową manifestację - chyba ze stu rowerzystów, na dodatek jechali całą szerokością drogi (2 pasy). Stałam akurat na skrzyżowaniu na czerwonym jak przejeżdżali (mieli zielone), ale tyle ludu jechało tak długo, że czekałam 3 zmiany świateł aż przejadą - oni oczywiście nic sobie nie robili z tego, że jadą na czerwonym - to kierowcy mają stać i czekać łaskawie. Nie miałam wtedy przy sobie telefonu, ale mam nadzieję, że ktoś zadzwonił na policję.
Nie wyobrażam sobie, żeby chodzić w butach po domu (np. w szpilkach) i to w dodatku przez 30 dni - po tym czasie nie wiem co by z moich podłóg zostało, chociaż... a nieee - to pewnie po mięciutkim dywanie trzeba chodzić :)
Zatkało mnie. Nigdy nie zrozumiem co kobiety widzą w takich (nazwijmy to po imieniu) chamach.
Może masz fajniejszy tyłek? :)
W każdym razie nie trzeba zbytnio główkować, żeby stwierdzić czemu kobieta związała się z tym gościem. Pewnie myślała, że Pana Boga za nogi złapała.
Ups, sorki :) Nie wiem czemu, ale jakoś tak założyłam, że to kobiety częściej chodzą do fryzjera :)
A dziękuję :) i wzajemnie :)
Kilka osób też mi zaniżało statystyki - nie wiem czemu, ale chyba dla "zabawy", mimo, że każdy jest zadowolony z towaru (100% pozytywnych komentarzy). W końcu to takie nudne dać 5 razy po 5 gwiazdek, no nie? Też były głupoty w stylu "zbyt długi czas oczekiwania na odpowiedź", mimo, że akurat należę do tych osób, które cały dzień (i jeszcze pół nocy) siedzą przed kompem, więc odpowiadałam w przeciągu 5 minut. Ale może dla kogoś to i tak za długo :)
I będziesz te wszystkie jednogroszówki przy sobie nosić? :) Nie no, żartuję oczywiście.
Poległam zupełnie. Nie wiem jak autorka wysiedziała do końca nie zwijając się ze śmiechu, mnie już kilka minut trzyma, a co dopiero być tam na miejscu :)