Profil użytkownika
Crow
Zamieszcza historie od: | 15 września 2011 - 20:01 |
Ostatnio: | 25 września 2013 - 13:35 |
- Historii na głównej: 14 z 23
- Punktów za historie: 11544
- Komentarzy: 740
- Punktów za komentarze: 6772
Zamieszcza historie od: | 15 września 2011 - 20:01 |
Ostatnio: | 25 września 2013 - 13:35 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
To tak jak u mnie - na jednej z ulic stały 3 zabytkowe domy - w przeciągu kilkunastu dni spłonęły wszystkie, teraz budują tam jakiś mały blok mieszkalny.
W ciągu ostatniego roku wygrałam duuuużo kosmetyków, trochę ciuszków, bony zniżkowe -50% na zakupy i sporo innych pierdółek - ale biorę udział w konkursach tylko znanych i cenionych firm, bo wiadomo, że prawdopodobieństwo wywinięcia głupiego numeru przez te firmy jest minimalne, wręcz bliskie zeru.
Czytałam, umiem czytać ;) Wiem, że trzymała w koszyku, może nie do końca precyzyjnie się wyraziłam - chodziło mi o to, że gdyby trzymała psy w upale w koszyku (w domyśle: BEZ OKŁADÓW), to pewnie ktoś by się przyczepił, że męczy zwierzęta. A tak, przynajmniej zafundowała im chłodzenie. Może musiała je przewieźć w tym terminie i miała ku temu ważne powody, tego nie wiemy. Nie napisałam też, że mi ten zapach nie przeszkadza - nie jest faktycznie zbyt przyjemny. Stwierdzam tylko, że nie jest to też jakiś wielki smród, w każdym razie idzie wytrzymać.
Może jej się jeszcze odmieni... Znam pewną bardzo katolicką rodzinę, gdzie dziewczyna zaliczyła tzw. "wpadkę" - najpierw reakcja była podobna jak w historii, a po urodzeniu brzdąca babcia świata poza nim nie widzi. Swoją drogą, zastanawia mnie czemu ta kobieta nie zaproponowała im, żeby wzięli ślub, tylko od razu aborcja z grubej rury...
Gdyby trzymała te psy w koszyku w takim upale, to pewnie odezwałyby się głosy oburzenia, że męczy zwierzaki i się przegrzewają. Ja bym jej dała plusa za te okłady :) No i moim zdaniem mokry pies nie śmierdzi jakoś bardzo (fiołkami też co prawda nie pachnie, no ale taki urok psa) - zależy co komu przeszkadza. Osobiście wolałabym nawet i 10 śmierdzących psów od jednego "mocno wczorajszego" żulika. No i te psy w końcu żadnej szkody nikomu nie wyrządziły oprócz tego, że "śmierdziały"...
Dobrze zrobiłaś, w końcu ostrożności nigdy za wiele. A co do pracownika banku... no cóż, zbyt wielkiej piekielności w jego zachowaniu nie widzę - może chciał odwrócić Twoją uwagę od problemu, żebyś się nie stresowała? A że mówił o zakładaniu konta... w końcu tam pracuje i za to mu płacą, zawsze lepsze to niż siedzenie w milczeniu i czekanie na taksówkę. No i wodę zaproponowali - jak dla mnie na plus :)
Tak mi się skojarzyło: http://www.youtube.com/watch?v=2kDXiMii9xs :)
Postawa ludzi z tej historii jest godna potępienia (zwłaszcza rodziców, chyba nie ma co do tego wątpliwości), na szczęście nigdy takich nie spotkałam, ale z doświadczenia wiem, że w drugą stronę też można przesadzać. Jakieś 8 lat temu wybrałam się na cmentarz partyzantów w moim mieście, żeby zrobić zdjęcie do konkursu. Nie robiłam nic niewłaściwego, a i tak jacyś ludzie skomentowali, że jestem wariatka, brak szacunku, coś w ten deseń. Teraz by to pewnie nikogo nie oburzyło, bo od kilku lat we Wszystkich Świętych dzieciaki latają z aparatami, jakby chciały wściku d**y zostać, zwłaszcza po zmroku.
No ba, szarpnął się jak nic - całość jakieś 10zł musiała kosztować.
Heh, moja rodzicielka miała - zawsze u dentysty robi bez znieczulenia (kanałowe też), bo uważa, że woli czuć kiedy coś będzie się działo nie tak, a w znieczuleniu mogą jej nerwy pouszkadzać czy coś i nawet nie będzie wiedzieć. Ogólnie dentystom nie ufa i woli sama pilnować. Akurat odporności na ból po niej nie odziedziczyłam, więc jak chciałam znieczulenie u dentysty to zawsze się ze mnie śmiała... Co kto lubi :)
Może podpowiem czemu :) Moja babcia (niezbyt obyta w tych całych bankomatach i innych nowościach) też wypłacała po kilka razy, dlatego, że chciała większą sumę, a bankomat pokazywał: 50, 100, 150 albo 200zł. Oczywiście jest jeszcze opcja "inna kwota", ale babcia bała się nacisnąć, więc wolała "na piechotę":)
Też bym uciekła :) Jestem nawet pewna, że ząb by mnie przestał boleć :)
Też mi się zdarzyło dużo chorować na 2 roku studiów (kilka operacji itp, prawie nie mogłam się poruszać), wykładowcy oczywiście o tym wiedzieli i zaliczałam wszystko kiedy się dało. Na koniec roku był ważny egzamin (podsumowujący z kilku przedmiotów) i wykładowca jednego z nich urządził awanturę, że jak ja mam czelność przychodzić na egzamin, skoro nie pokazywałam się na jego zajęciach. W ogóle mnie nie chciał wpuścić do sali. Na szczęście po kilkunastu minutach udało się innym wykładowcom go przekonać, ale co się stresu najadłam, to moje...
Chyba o tym wypadku (albo o prawie identycznym) czytałam wczoraj na onecie. Faktycznie głupota ludzka nie zna granic...
Przy punkcie 3 aż się za głowę złapałam, a co do 4, to jeśli to prawda (co świadkowie mówią), to w zasadzie nie wiem nawet jak to skomentować...
To prawie tak jak u mojego znajomego pod blokiem - najpierw był parking z kostki wdłuż budynku, a potem ustawili cały rząd słupków, żeby ludzie nie mogli normalnie zaparkować - bo teraz miał pełnić funkcję chodnika. Średnio raz na miesiąc ktoś te słupki wyrywa, wszyscy przez kilka dni parkują, a potem znów nowe słupki... to już trwa chyba dobre 2 lata.
Autorka pół roku po rozstaniu też sobie "kogoś więcej" znalazła. Nie wiem czy fejk, czy nie, ale wychodzi na to, że teraz każdy kogoś ma, więc wszyscy powinni być zadowoleni. Jeszcze tak zapytam - skąd wiadomo, że to akurat mąż pobił "przyjaciela"?
To się tyczy sprzątania ogólnie, nie tylko po psie. W moim rodzinnym mieście od kilku dni odwilż i te wszystkie papiery, puszki, butelki i różne inne rzeczy sukcesywnie wyłażą spod śniegu.
W sumie każdy kij ma dwa końce... Najlepiej widząc jakiś wypadek itp. spieprzać jak najdalej, bo potem będą ciągać człowieka prez kilka rozpraw i nie ma to tamto. Znam przypadek starszej kobieciny, która momentu wypadku wcale nie widziała (przechodziła obok kilka minut później), a i tak dostała wezwanie na rozprawę do miasta wojewódzkiego 50km dalej. Nikogo nie interesowało, że nie miała jak przyjechać, bo autobusy tamtędy nie jeżdżą, jeszcze jej wlepili 50zł za niestawienie. Nie wiem co było dalej, sama byłam świadkiem w tej sprawie, musiałam zeznawać w sumie 3 razy i mówić jedno i to samo, a i tak niczego to nie wniosło...
Odruchowo przeczytałam "kastrować" :) W zasadzie też by nie zaszkodziło :D No cóż, niektórzy (co mądrzejsi) zapewne nie zapłacą, ale i tak zostanie sporo ludzi, którzy zapewnią tym złodziejom przypływ gotówki...
No cóż, ja chciałam robić wino - jest sto razy bardziej przekichane...
Super opisane - czytałam 2 razy :)
Odpowiadając na pierwsze pytanie - tak, są tacy ludzie i to całkiem sporo. Właśnie dlatego młodzież zdobywa wiedzę przeszukując Internet (co ma różne skutki, czasem może bardziej zaszkodzić niż pomóc). Dlatego dobrze, że są ludzie, którzy chcą "uświadamiać" w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
@reinevan - czy ja wiem...? Z mojego doświadczenia wynika, że metoda, którą zastosował brat autorki, działa całkiem nieźle - tutaj pewnie nie zadziałało, bo psy były dwa i czuły się bardziej pewnie niż w pojedynkę.
Kilka miesięcy temu widziałam pieszego (bez żadnego oświetlenia) idącego poboczem... drogi ekspresowej, gdzie piesi w ogóle mają zakaz poruszania się. Tak, że mnie już chyba nic nie zdziwi.