Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crow

Zamieszcza historie od: 15 września 2011 - 20:01
Ostatnio: 25 września 2013 - 13:35
  • Historii na głównej: 14 z 23
  • Punktów za historie: 11544
  • Komentarzy: 740
  • Punktów za komentarze: 6772
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
6 października 2012 o 16:23

Cały problem o jeden długopis, nieźle :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
4 października 2012 o 22:06

Ja poległam przy "Potopie" i z tego co wiem, to połowa klasy również :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 października 2012 o 21:49

Ehh, też znam podobny przypadek. Mniej więcej rok temu kolega mojej rodzicielki z pracy trafił do szpitala (nie pamiętam już dokładnie z czym, ale nie było to nic bardzo poważnego). Miał operację, wszystko poszło dobrze i za kilka dni miał wracać do domu, ale niestety zarazili go sepsą i z tego nie wyszedł. Młody facet, przed czterdziestką, osierocił dwójkę dzieci. EDIT (na prośbę kolegi poniżej) - Świętokrzyskie.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 4 października 2012 o 22:09

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 27) | raportuj
4 października 2012 o 21:43

Można mieć nawet tytuł magistra bez przeczytania żadnej książki - niestety znam kogoś takiego...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 października 2012 o 15:26

Kilka razy zdarzyło mi się wysyłać do tego radia smsy i niektóre hasła mieli naprawdę niezłe :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 października 2012 o 8:42

Bark to tam pikuś - oni niemal sprawiają, że urwana ręka odrasta :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
3 października 2012 o 16:40

@Trooper - niby masz rację, ale chyba nie myślisz, że ludzie zaczną się stawiać i "wybrzydzać". U mnie na studiach nawet grupa 20 osób nie była na tyle zgrana, żeby iść na wagary, a co dopiero coś takiego... Zawsze się znajdzie ktoś kto będzie pracować za "miskę ryżu".

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
3 października 2012 o 13:51

Nigdy bym nie zostawiła swojej firmy NIKOMU, nawet (albo raczej zwłaszcza) rodzinie - to był raczej głupi pomysł. Mogłaś ją zamknąć na czas wyjazdu, a potem znów otworzyć. Gdyby moi rodzice próbowali wywijać mi takie numery, to chyba bym zabiła, ale raczej to nie jest porada jakiej oczekujesz.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
3 października 2012 o 12:39

Palring ma rację, nijak się nie opłaca. Człowiek mimo, że pracuje i odprowadza składki, to i tak g*** z tego ma - i tak za leczenie trzeba płacić, a emerytura to groszowe sprawy. Czasem sama na siebie jestem zła, że się "cykam" robić na czarno.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
3 października 2012 o 12:25

Facet rozróżniający kolory i potrafiący dopasować nawet pod próbkę? Brzmi wprost nieprawdopodobnie :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
2 października 2012 o 16:36

Nie no, nie wsadzajmy wszystkich do jednego worka. Może po prostu niektórzy kochają zwierzaki, są wrażliwi na ich krzywdę i mają ich tyle dlatego, że przygarniają je z ulicy, często w opłakanym stanie. W życiu by mi do głowy nie przyszło stawianie się w roli samicy alfa, ale może ja mam jeszcze wszystko w porządku z głową...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 października 2012 o 13:32

Przypomniała mi się krótka scenka z moim "ulubionym" sąsiadem, który nie lubi mojego psa (rasy owczarek środkowoazjatycki). Idę sobie z psem (bez kagańca, ale na smyczy), na co sąsiad zaczyna się drzeć, że dlaczego nie ma kagańca, że na policję zadzwoni. Co ciekawe, jego pies też biegał bez kagańca, więc nie omieszkałam mu o tym wspomnieć. Na co oburzony sąsiad: - Ale on jest mniejszy, to się nie liczy! Może tu było podobnie? :)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
2 października 2012 o 13:24

Może jestem jakaś niedzisiejsza, ale nie mogę zrozumieć po co ludzie robią ze ślubu takie wielkie halo... Wszystko jest chyba po to, żeby przypodobać się rodzinie, a i tak zawsze kończy się tak, że ktoś jest niezadowolony, bo wszystkim nie dogodzisz. No i na końcu oczywiście wszystko kręci się wokół pieniędzy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
2 października 2012 o 11:52

Mój kumpel utknął nie tak dawno 50km od domu, bo pociąg miał być o 23:00, a w końcu okazało się, że wcale go nie było i nie będzie. No i trzeba było po niego jechać w środku nocy :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 października 2012 o 11:48

No cóż, bez znajomości to czasem ani rusz. W zeszłym tygodniu mojemu ojcu zrobili w szpitalu badania, o których normalnie mógłby sobie pomarzyć, a to właśnie dzięki znajomościom, które jakoś tak przypadkiem wyszły (wpadliśmy na znajomego i okazało się, że zna wielu lekarzy na tym oddziale - no i potem to już szybko poszło).

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
2 października 2012 o 11:36

Pierwsza i najważniejsza zasada (nie ważne czym się jedzie) - zachować ostrożność i zdrowy rozsądek, a przepisy to sobie można głęboko schować. Jak jadę rowerem to staram się uważać nawet 10 razy bardziej niż jak siedzę w samochodzie, zatrzymuję się nawet jak teoretycznie mam pierwszeństwo. Dlaczego? Bo sprawa jest prosta - pierwszeństwo ma ten kto jest większy. Nie będę się pakować nikomu pod koła licząc na to, że przecież mi ustąpi. A jak nie ustąpi? Najwyżej dostanie mandat, będzie płacić odszkodowanie, ale co mi po tym jak będę wąchać kwiatki od spodu. Trzeba mieć oczy naokoło głowy, bo nigdy nie wiadomo co nas może spotkać na drodze. To się tyczy wszystkich: kierowców, pieszych i rowerzystów.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
1 października 2012 o 23:17

Liczyłam na to, że na końcu pojawi się nieśmiertelny kierowca autobusu, no i się zawiodłam niestety...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
1 października 2012 o 20:40

Myślę, że to może być M - zapewne pała nienawiścią od tamtej pory i stale Cię obserwuje. Zresztą ten mail wydał mi się jakiś taki "w jej stylu". A co do jedzenia, to właśnie jem kurczaka - też z miodem, ale bardziej "po mojemu" :) Z ciekawości weszłam też na bloga i myślę, że fajnie by było gdybyś pod przepisami wrzucała zdjęcia własnoręcznie przygotowanego żarełka.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
1 października 2012 o 20:26

Powinien zapytać czy może się dołączyć.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 października 2012 o 18:10

Taką w stylu: "nie ogarniam tej kuwety".

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
1 października 2012 o 18:08

Moja rodzicielka mogłaby za taką szefową robić - zawsze znajdzie najmniejszy włosek, pyłek czy kocią sierść i uparcie mi pokazuje, a ja ni cholery nie widzę :)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
1 października 2012 o 18:02

W pewnym sensie skądś to znam... Moi rodzice też się bardzo upierali żebym poszła na studia - no i poszłam, w sumie nie bardzo wiem po co, ale też nie wiedziałam co chcę w życiu robić. Oczywiście chcieli żebym była prawnikiem albo coś w tym rodzaju, żeby dużo zarabiać, ale to zupełnie nie moja bajka - chciałam na filologię polską. Usłyszałam, że po ch** mi to, skoro po polsku umiem mówić i niczego się tam nie nauczę :) W ostateczności poszłam na fil. ang. (rodzice to przełknęli, bo przynajmniej język podszkolę i wyjadę za granicę dużo zarabiać). Studia jak studia, problemów nie miałam, licencjat obroniony, ale na magisterkę już nie poszłam, bo pod koniec 3 roku zaczęło mi świtać czym chcę się zajmować. Jeszcze przez rok słyszałam trucie za uszami, kiedy w końcu będę kontynuować naukę, ale co mi po jednym papierku? Teraz sama jestem swoim szefem i jakoś idzie. Powoli, ale do przodu :)

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
1 października 2012 o 17:47

Moją babcię niedawno taksówkarz wiózł do kościoła zupełnie naokoło świata - pewnie myślał, że jak starsza osoba, to da się oszukać, ale nie przewidział jednego: babcia jest bardzo...hmm... oszczędna (żeby nie powiedzieć skąpa - każdej złotówki jej żal) i dlatego zapłaciła tyle ile powinna, nie dała się naciągnąć.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 października 2012 o 10:55

To chyba musiało być kawałek czasu temu, bo ja jechałam w tym roku i...no cóż - zbytniej różnicy nie było, a mianowicie: droga po jednej i po drugiej stronie w nie najlepszym stanie i mnóstwo przewężeń, bo podmyło i fragmentami się osunęła. Ale kilka kilometrów dalej po "odcinku kryzysowym" droga na Słowacji faktycznie o niebo lepsza.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
1 października 2012 o 10:43

Wstyd się przyznać, ale pamiętam jak jeszcze ze 2 lata temu czepiałam się narzeczonego, że zamiast zrobić coś tam, to siedzi i jakieś głupoty czyta (a byli to właśnie Piekielni). Ale w końcu sama z ciekawości zaczęłam przeglądać, czytać, założyłam nawet konto... no i tak jakoś zostało :)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1029 30 następna »