Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Devotchka

Zamieszcza historie od: 9 lutego 2012 - 19:14
Ostatnio: 7 sierpnia 2023 - 15:05
O sobie:

"Haha, rzeczywiście z Ciebie dewotka"- jako najbardziej nieoryginalny diss odnoszący się do mojego nicku.

Słówko "Devotchka" wzięłam z książki "Mechaniczna Pomarańcza". W angielskiej wersji językowej bohaterzy wypowiadają się z rosyjskimi naleciałościami. "Devotchka" (dévočka) oznacza po prostu "dziewczyna".

  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 2490
  • Komentarzy: 1035
  • Punktów za komentarze: 6754
 
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
6 lutego 2016 o 1:42

@maranocna: "Dodam jeszcze że przy poszukiwaniach kieruje się przede wszystkim BRAKIEM doświadczenia ponieważ uważam że taka praca jest bardzo dobra na start no i każdy kiedyś gdzieś musi zacząć." Jako komentarz do pięciu podpunktów, które poza wątkiem niskiego wynagrodzenia sprowadzają się do "Jak ona mogła tego nie wiedzieć? Głupia jakaś?". Ludzie bez doświadczenia cechują się tym, że...cóż... nie mają doświadczenia i nie wiedzą jak się zachować w pewnych sytuacjach. Nie na wszystko jest złoty środek.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
6 lutego 2016 o 1:37

@Armagedon: Zaczęłam się zastanawiać, czy ta niejasność nie była tu jakby celowa. Może autorka nie chciała mówić, że jest właścicielką żeby nie otrzymać zarzutu "wyzyskującej". Może to był biznes rodzinny, który potem przejęła z mężem? To miało by dużo sensu ponieważ: a) nie rozumie na jakiej zasadzie przelicza się stawkę dla pracownika, b) można wywnioskować, że jest to mały biznes więc raczej właściciele nie zatrudnialiby trzech osób- a już na pewno nie męża i żonę jako dwie z nich, c) autorka nie siedzi w pensjonacie, a jest "kierowniczką" (pracownica miała do niej dzwonić). W pensjonatach wszystko załatwia się "na miejscu" więc raczej nikt nie trzymałby jej na stanowisku kierownika jeśli nie ma ona być w budynku przez większość czasu. Stawiam na to, że byznes należy do niej i męża, może pracuje w swoim zawodzie, a pensjonat jest tylko "dodatkiem" to zarobku.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
6 lutego 2016 o 1:24

@Ignus: Achhhhh.... kiedy pracodawcy zrozumieją, że stawka dla pracownika powinna być dyktowana tym, ile zarabiają sami, a nie ile dostaje się za taką pracę w mieście? Jeśli dzięki kwitnącemu biznesowi stać Cię na nową audicę to (do cholery) stać Cię na podniesienie stawki o te dwa złote względem średniej zarobkowej miasteczka. Zasada jest prosta- szanujesz swojego pracownika, a wtedy on będzie szanował Ciebie.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
6 lutego 2016 o 1:08

Let me get this straight... Historia jest o dziewczynie, która żyje za pieniądze rodziców- za porozumieniem obu stron. Ta historia jest więc o zazdrości zakamuflowanej niepokojem o dobrą pozycję na rynku pracy Twojej koleżanki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
6 lutego 2016 o 0:47

@soraja: Przepraszam za ironiczny charakter wypowiedzi, ale kto w tym kraju zatrudnia korepetytora na jakąkolwiek umowę?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 lutego 2016 o 0:42

@ZaglobaOnufry: Ależ oczywiście, rozumiem. Moje wtrącenie miało być sarkastyczne. Z tym, że... czy dobrowolne oddawanie krwi to jest leczenie? Nie. To jest bardzo prywatna sprawa. Zachęta oczywiście zawsze dobra, ale krzyk i nerwy są nie na miejscu. Poza tym nie widzę wskazań, żeby jakikolwiek lekarz oddawał krew. Skoro każda kropla się liczy, to czemu nie?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 15) | raportuj
4 lutego 2016 o 14:12

@nursetka: Aha. No właśnie, a autor zaczął historię od tego jak zbudował dom. Cholera jasna, coś tu jest nie tak.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 22) | raportuj
4 lutego 2016 o 13:57

@gothicqte: Dokładnie, miałam ten sam problem. Pomieszanie z poplątaniem - mimo wielkiej chęci nie dokończyłam czytać tej historii, po połowie skapnęłam się, że nic nie rozumiem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
4 lutego 2016 o 13:51

Sprawa jest głupia nawet jeśli brać pod uwagę zwykły brak chęci oddania krwi. Rozumiem potrzebę, ale sama np. boję się potwornie igieł. Gdybym miała systematycznie być kłuta to bym nie wytrzymała psychicznie. Swoją drogą, ciekawe ile litrów oddał ten doktorek, skoro taki mądry.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
4 lutego 2016 o 12:41

Jeśli jesteś zatrudniony na umowę-zlecenie, a pracodawca wymaga od Ciebie pojawiania się w konkretnym miejscu o konkretnych godzinach, to masz podstawę zgłoszenia go. Teoretycznie jeśli jesteś zatrudniony na śmieciówkę to NIC nie musisz, nie musisz pojawić się w robocie. Dlatego też zdaje mi się, że taka sprawa o zwolnienie również byłaby uznana na Twoją korzyść. Nie wiem ile ma tutaj znaczenia to, czy ktoś ma w sądzie znajomości.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
24 stycznia 2016 o 18:23

@Sway: Niestety nie każdy ma pieniądze na certyfikaty. Swoją drogą, moja siostra ma dwa i mówi gorzej niż ja. Ba, moja koleżanka zdawała maturę międzynarodową, a ja nadal mówię lepiej.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 20) | raportuj
24 stycznia 2016 o 11:53

Sam jesteś świadkiem? Oni są raczej odizolowani i to trochę dla mnie zaskakujące. Poza tym, gdyby ktoś mówił w ten sposób o kościele katolickim to już ok? Nie czaję typowo lewego podejścia "kochajmy wszystkie kultury i religie poza kk".

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 20) | raportuj
24 stycznia 2016 o 11:50

Wiesz, nie pod względem tego, co mówią i twierdzą, ale pod względem działania ich społeczności - świadkowie jehowy to jest prawie sekta. Strasznie karzą się izolować od ludzi niewierzących pod względem towarzyskim. Do tego jeśli po czasie wierzenia zdecydujesz się odejść to nagle tracisz wszystkich przyjaciół i bliskich (bo oni w tym zostają). Może to jeszcze nie jest Koran, ale widać pani skrupulatnie realizowała politykę tępienia niewierzących.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
24 stycznia 2016 o 11:39

Trzeba było być piekielnym, wsiąść do auta i pojechać na posterunek policji. To serio brzmi strasznie podejrzanie. Bo co? Nie czuła, że sanki są lżejsze? Btw. Jakim cudem przeszła drogę prowadząc po niej sanki? Raczej są one wysypywane piaskiem i solą więc byłoby ciężko.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
24 stycznia 2016 o 11:34

Już znajomość języka angielskiego jest znacznie często zawyżana. Co oczywiście działało dla mnie niekorzystnie kiedy próbowałam szukać pracy. Pracodawcy nawet tego nie sprawdzali, a to był jeden z moich lepszych atutów. I tak właśnie w firmach, gdzie przyjmuje się zagranicznych klientów, na recepcji jest zatrudniona osoba ze znikomą znajomością angielskiego.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
22 stycznia 2016 o 13:28

@Z_Pamietnika_Mlodej_Lekarki: Wiesz, ludzie CIĄGLE się czegoś nowego uczą. W połowie mojej nauki w szkole średniej przedawniła nam się książka od fizyki - wszystko z powodu badań CERN (izolacja atomów antywodoru). Obecnie istnieją badania, które potwierdzają jakoby nabiał był szkodliwy szczególnie dla ludzi chorych na raka i wiele różnych badań działających na niekorzyść mięsa. Mimo, że jest to wiedza ogólnodostępna, to jak widać ciągle jeszcze nieprzyjęta. Widzisz, bo ludzie też kiedyś nie wierzyli, że ziemia jest okrągła. Jeśli jesteś lekarką, to zapewne wiesz, że żelazo pochodzenia roślinnego jest gorzej wchłaniane. Można temu zaradzić poprzez zwiększenie jego ilości w diecie (mniam, każdego dnia zjadam zielone warzywka i je kocham) oraz witaminy C (poprawia przyswajalność) - chyba nie muszę mówić, że w mojej diecie czerpię jej nieskończone pokłady. Do tego ja nigdy nie piję kawy i herbaty ponieważ są to wzmacniacze- bardzo charakterystyczne dla diety mięsnej. Jedząc potrawy z nabiałem w połączeniu z węglami i glutenem ludzie tyją i dlatego zawsze starają się ograniczać kalorie, co oczywiście prowadzi do braku energii. Ja jem 2000 kcal, mam potrzebną do życia energię i nie wypłukuję sobie żelaza takimi napojami. Siostra była bulimiczką i charakterystycznym dla niej atrybutem była w ręku herbata. Moja dieta składa się głównie z węglowodanów (wiem jak bardzo się ich boicie) pochodzenia roślinnego. Od kiedy zaczęłam tak jeść schudłam już parę kilogramów, nigdy nie czułam się lepiej. Jak byłam wegetarianką to jadłam to, co moi rodzice - z wyłączeniem mięsa. Dlatego cierpiałam na brak żelaza w diecie, zwyczajnie nie jadłam różnorodnie. Do tego tyłam, bo braki energii uzupełniałam sobie czekoladą i innym przetworzonym cukrem. Myślisz, że przeszłam na dietę wegańską z pustką w głowie? Nie, wiem co robię. Od pół roku zaczęło znikać wiele moich problemów zdrowotnych. Ostatnie wyniki krwi były śpiewające. W takiej sytuacji uważam, że wiem dlaczego lekarze mówią wegetarianom żeby zaczęli jeść mięso. To takie "nie umiesz prowadzić inteligentnie swojej diety więc niech ktoś to robi za Ciebie".

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
22 stycznia 2016 o 12:51

@aaggnness: Ta niepotrzebna dyskusja trwa na podstawie twojej głupoty i złej interpretacji tego, co powiedziałam. Te cielaki trzyma się aż urosną. Rozumiem, że moja pomyłka (którą z resztą wytłumaczyłam i za nią przeprosiłam) była zbyt trudna do zrozumienia dla takiego półgłówka jak ty. Krowę zapładnia się SZTUCZNIE, nie ma czasu ani miejsca na pokrycie przez byka. Dzieje się tak parę razy w roku w celu przedłużenia laktacji krów mlecznych. Taki wołek jest zabijany po okresie roku. Myślisz, że jakim cudem codziennie w sklepach całej Polski pojawia się świeże mięso? Skąd muszą się te zwierzęta brać. 470 mln (w samej polsce) zwierząt rocznie SKĄDŚ się bierze. Gdybyś zadała sobie trud przeczytania artykułu, który podlinkowałam - tej rozmowy w ogóle by nie było. Powinnaś się wstydzić za swoje lenistwo, a nie być z tego dumna.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1040 41 następna »