Profil użytkownika
Devotchka ♀
Zamieszcza historie od: | 9 lutego 2012 - 19:14 |
Ostatnio: | 7 sierpnia 2023 - 15:05 |
O sobie: |
"Haha, rzeczywiście z Ciebie dewotka"- jako najbardziej nieoryginalny diss odnoszący się do mojego nicku. Słówko "Devotchka" wzięłam z książki "Mechaniczna Pomarańcza". W angielskiej wersji językowej bohaterzy wypowiadają się z rosyjskimi naleciałościami. "Devotchka" (dévočka) oznacza po prostu "dziewczyna". |
- Historii na głównej: 8 z 8
- Punktów za historie: 2490
- Komentarzy: 1035
- Punktów za komentarze: 6754
@maranocna: "Dodam jeszcze że przy poszukiwaniach kieruje się przede wszystkim BRAKIEM doświadczenia ponieważ uważam że taka praca jest bardzo dobra na start no i każdy kiedyś gdzieś musi zacząć." Jako komentarz do pięciu podpunktów, które poza wątkiem niskiego wynagrodzenia sprowadzają się do "Jak ona mogła tego nie wiedzieć? Głupia jakaś?". Ludzie bez doświadczenia cechują się tym, że...cóż... nie mają doświadczenia i nie wiedzą jak się zachować w pewnych sytuacjach. Nie na wszystko jest złoty środek.
@Armagedon: Zaczęłam się zastanawiać, czy ta niejasność nie była tu jakby celowa. Może autorka nie chciała mówić, że jest właścicielką żeby nie otrzymać zarzutu "wyzyskującej". Może to był biznes rodzinny, który potem przejęła z mężem? To miało by dużo sensu ponieważ: a) nie rozumie na jakiej zasadzie przelicza się stawkę dla pracownika, b) można wywnioskować, że jest to mały biznes więc raczej właściciele nie zatrudnialiby trzech osób- a już na pewno nie męża i żonę jako dwie z nich, c) autorka nie siedzi w pensjonacie, a jest "kierowniczką" (pracownica miała do niej dzwonić). W pensjonatach wszystko załatwia się "na miejscu" więc raczej nikt nie trzymałby jej na stanowisku kierownika jeśli nie ma ona być w budynku przez większość czasu. Stawiam na to, że byznes należy do niej i męża, może pracuje w swoim zawodzie, a pensjonat jest tylko "dodatkiem" to zarobku.
@Ignus: Achhhhh.... kiedy pracodawcy zrozumieją, że stawka dla pracownika powinna być dyktowana tym, ile zarabiają sami, a nie ile dostaje się za taką pracę w mieście? Jeśli dzięki kwitnącemu biznesowi stać Cię na nową audicę to (do cholery) stać Cię na podniesienie stawki o te dwa złote względem średniej zarobkowej miasteczka. Zasada jest prosta- szanujesz swojego pracownika, a wtedy on będzie szanował Ciebie.
Let me get this straight... Historia jest o dziewczynie, która żyje za pieniądze rodziców- za porozumieniem obu stron. Ta historia jest więc o zazdrości zakamuflowanej niepokojem o dobrą pozycję na rynku pracy Twojej koleżanki.
@soraja: Przepraszam za ironiczny charakter wypowiedzi, ale kto w tym kraju zatrudnia korepetytora na jakąkolwiek umowę?
@ZaglobaOnufry: Ależ oczywiście, rozumiem. Moje wtrącenie miało być sarkastyczne. Z tym, że... czy dobrowolne oddawanie krwi to jest leczenie? Nie. To jest bardzo prywatna sprawa. Zachęta oczywiście zawsze dobra, ale krzyk i nerwy są nie na miejscu. Poza tym nie widzę wskazań, żeby jakikolwiek lekarz oddawał krew. Skoro każda kropla się liczy, to czemu nie?
@nursetka: Aha. No właśnie, a autor zaczął historię od tego jak zbudował dom. Cholera jasna, coś tu jest nie tak.
@gothicqte: Dokładnie, miałam ten sam problem. Pomieszanie z poplątaniem - mimo wielkiej chęci nie dokończyłam czytać tej historii, po połowie skapnęłam się, że nic nie rozumiem.
Sprawa jest głupia nawet jeśli brać pod uwagę zwykły brak chęci oddania krwi. Rozumiem potrzebę, ale sama np. boję się potwornie igieł. Gdybym miała systematycznie być kłuta to bym nie wytrzymała psychicznie. Swoją drogą, ciekawe ile litrów oddał ten doktorek, skoro taki mądry.
Jeśli jesteś zatrudniony na umowę-zlecenie, a pracodawca wymaga od Ciebie pojawiania się w konkretnym miejscu o konkretnych godzinach, to masz podstawę zgłoszenia go. Teoretycznie jeśli jesteś zatrudniony na śmieciówkę to NIC nie musisz, nie musisz pojawić się w robocie. Dlatego też zdaje mi się, że taka sprawa o zwolnienie również byłaby uznana na Twoją korzyść. Nie wiem ile ma tutaj znaczenia to, czy ktoś ma w sądzie znajomości.
@Sway: Niestety nie każdy ma pieniądze na certyfikaty. Swoją drogą, moja siostra ma dwa i mówi gorzej niż ja. Ba, moja koleżanka zdawała maturę międzynarodową, a ja nadal mówię lepiej.
Sam jesteś świadkiem? Oni są raczej odizolowani i to trochę dla mnie zaskakujące. Poza tym, gdyby ktoś mówił w ten sposób o kościele katolickim to już ok? Nie czaję typowo lewego podejścia "kochajmy wszystkie kultury i religie poza kk".
Wiesz, nie pod względem tego, co mówią i twierdzą, ale pod względem działania ich społeczności - świadkowie jehowy to jest prawie sekta. Strasznie karzą się izolować od ludzi niewierzących pod względem towarzyskim. Do tego jeśli po czasie wierzenia zdecydujesz się odejść to nagle tracisz wszystkich przyjaciół i bliskich (bo oni w tym zostają). Może to jeszcze nie jest Koran, ale widać pani skrupulatnie realizowała politykę tępienia niewierzących.
Trzeba było być piekielnym, wsiąść do auta i pojechać na posterunek policji. To serio brzmi strasznie podejrzanie. Bo co? Nie czuła, że sanki są lżejsze? Btw. Jakim cudem przeszła drogę prowadząc po niej sanki? Raczej są one wysypywane piaskiem i solą więc byłoby ciężko.
Już znajomość języka angielskiego jest znacznie często zawyżana. Co oczywiście działało dla mnie niekorzystnie kiedy próbowałam szukać pracy. Pracodawcy nawet tego nie sprawdzali, a to był jeden z moich lepszych atutów. I tak właśnie w firmach, gdzie przyjmuje się zagranicznych klientów, na recepcji jest zatrudniona osoba ze znikomą znajomością angielskiego.
@Z_Pamietnika_Mlodej_Lekarki: Wiesz, ludzie CIĄGLE się czegoś nowego uczą. W połowie mojej nauki w szkole średniej przedawniła nam się książka od fizyki - wszystko z powodu badań CERN (izolacja atomów antywodoru). Obecnie istnieją badania, które potwierdzają jakoby nabiał był szkodliwy szczególnie dla ludzi chorych na raka i wiele różnych badań działających na niekorzyść mięsa. Mimo, że jest to wiedza ogólnodostępna, to jak widać ciągle jeszcze nieprzyjęta. Widzisz, bo ludzie też kiedyś nie wierzyli, że ziemia jest okrągła. Jeśli jesteś lekarką, to zapewne wiesz, że żelazo pochodzenia roślinnego jest gorzej wchłaniane. Można temu zaradzić poprzez zwiększenie jego ilości w diecie (mniam, każdego dnia zjadam zielone warzywka i je kocham) oraz witaminy C (poprawia przyswajalność) - chyba nie muszę mówić, że w mojej diecie czerpię jej nieskończone pokłady. Do tego ja nigdy nie piję kawy i herbaty ponieważ są to wzmacniacze- bardzo charakterystyczne dla diety mięsnej. Jedząc potrawy z nabiałem w połączeniu z węglami i glutenem ludzie tyją i dlatego zawsze starają się ograniczać kalorie, co oczywiście prowadzi do braku energii. Ja jem 2000 kcal, mam potrzebną do życia energię i nie wypłukuję sobie żelaza takimi napojami. Siostra była bulimiczką i charakterystycznym dla niej atrybutem była w ręku herbata. Moja dieta składa się głównie z węglowodanów (wiem jak bardzo się ich boicie) pochodzenia roślinnego. Od kiedy zaczęłam tak jeść schudłam już parę kilogramów, nigdy nie czułam się lepiej. Jak byłam wegetarianką to jadłam to, co moi rodzice - z wyłączeniem mięsa. Dlatego cierpiałam na brak żelaza w diecie, zwyczajnie nie jadłam różnorodnie. Do tego tyłam, bo braki energii uzupełniałam sobie czekoladą i innym przetworzonym cukrem. Myślisz, że przeszłam na dietę wegańską z pustką w głowie? Nie, wiem co robię. Od pół roku zaczęło znikać wiele moich problemów zdrowotnych. Ostatnie wyniki krwi były śpiewające. W takiej sytuacji uważam, że wiem dlaczego lekarze mówią wegetarianom żeby zaczęli jeść mięso. To takie "nie umiesz prowadzić inteligentnie swojej diety więc niech ktoś to robi za Ciebie".
@aaggnness: Ta niepotrzebna dyskusja trwa na podstawie twojej głupoty i złej interpretacji tego, co powiedziałam. Te cielaki trzyma się aż urosną. Rozumiem, że moja pomyłka (którą z resztą wytłumaczyłam i za nią przeprosiłam) była zbyt trudna do zrozumienia dla takiego półgłówka jak ty. Krowę zapładnia się SZTUCZNIE, nie ma czasu ani miejsca na pokrycie przez byka. Dzieje się tak parę razy w roku w celu przedłużenia laktacji krów mlecznych. Taki wołek jest zabijany po okresie roku. Myślisz, że jakim cudem codziennie w sklepach całej Polski pojawia się świeże mięso? Skąd muszą się te zwierzęta brać. 470 mln (w samej polsce) zwierząt rocznie SKĄDŚ się bierze. Gdybyś zadała sobie trud przeczytania artykułu, który podlinkowałam - tej rozmowy w ogóle by nie było. Powinnaś się wstydzić za swoje lenistwo, a nie być z tego dumna.
@grupaorkow: Niezły z Ciebie człowiek odrealniony. Nie będę Tobie tłumaczyła skoro przekręcasz moje słowa i nie stosujesz logiki. Wytłumaczyłam to dostatecznie jasno, twoja sprawa jeśli nadal nie rozumiesz. @Soraja: Dziękuję za wyrozumiałość. Zaczęłam już tracić nadzieję. Skrajny idiotyzm na tej stronie mnie śmieszy. Moja cała rodzina je mięso, a jakoś ten koncept rozumie. Rozumiem, że nie popierasz moich poglądów, ale bardzo ładnie to określiłaś. @Mignonne9: No tak, rzeczywiście. Masz rację na 100%. Bo to inni rozmówcy powołują się na artykuły, badania i wiedzę która nie jest wyjęta z dupy, a ja nie. A nie.... czekaj... Zupełnie odwrotnie...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 23:06
@grupaorkow: Przepraszam, mówiąc cielęcina miałam tak naprawdę na myśli wołowina. Mój błąd, nie mogłam już tego poprawić. Z punktu widzenia rzeźni cielak płci męskiej jest żadnym pożytkiem - nie daje mleka, idzie na mięso. Dlaczego tak bardzo przeszkadza wam prawda? Zwierzę w rzeźni jest traktowane jak produkt, wszystko jest na skalę masową. Wyobraź sobie chociażby ile musi zginąć kurczaków, żeby czteroosobowa rodzina miała wątróbkę na obiad, jeden kurczak- jedna wątróbka. Chęć do jedzenia mięsa nie zwalnia cię z niewiedzy. Te informacje są wszędzie w internecie, a my się kłócimy jak głupi. Ja serio nie zwracam uwagi na to czy sprawa jest moralna, czy mięsożercy są źli. Daję wam czyste fakty, a wy nie chcecie ich przyjąć. Wiecie co? Powtórzę jeszcze raz. Wkurza was jak ktoś wstawia filmiki z rzeźni i terroryzuje was informacjami o uboju, ale połowie przydałaby się porządna edukacja na ten temat. http://www.otwarteklatki.pl/zwierzeta-w-hodowli/ - voilà, czytaj i płacz. Nie ma żadnych drastycznych zdjęć.
@rennard: Mimo, że nie dedykuję temu całego swojego życia to chcę zwalczać mity dotyczą jedzenia mięsa. Żadne inne zwierzę na świecie nie dostosowuje swojej diety do indywidualnego osobnika/płci/wieku/grupy krwi. Tylko ludzie tak robią. Coś tu jest chyba nie tak.
@rennard: To może twoja żona i ten tajemniczy znajomy byli wyjątkowo głupi w prowadzeniu swojej diety. Ja mam nie pieprzyć głupot? To nie wiem co mam sądzić o twojej wypowiedzi znając o wiele więcej niż dwie osoby, które "kiedyś, jakoś próbowały" być wegetarianami. Znam ludzi, którzy nie jedzą mięsa całe życie i mają się świetnie. Prawda jest taka, że są na świecie idioci, którzy nie potrafią prowadzić zbilansowanej diety, a są też ludzie którzy wszystko zwalą na wegetariańską dietę b tak jest łatwiej. Wiesz, kiedyś jadłam mięso i chorowałam na migdałki. To na bank wina mięsa, nie ma innej opcji (sam widzisz jak debilnie to brzmi). Jeśli całe życie jesz fast-foody, schaboszczaki i pewnego dnia zaczniesz jeść same brokuły (z jakiegoś powodu mięsożercy boją się ziemniaków i ryżu) to nic dziwnego, że ciało Ci wysiada. To, co piszesz nie udowodniło nic poza słabym przygotowaniem do diety wegetariańskiej przez Twoją żonę. Tutaj nie ma się czym chwalić.
@aaggnness: Ok, spoko. Żyj sobie na chmurce z jednorożcami, powodzenia.
@aaggnness: Wow, jesteś wyjątkowo odporny/odporna na wiedzę. Sądzisz, że cały proces przemysłowy hodowli zwierząt w rzeźniach jest naturalny i ma na celu dobro krówek? "Krowom mięsnym"(jak to sam nazwałeś/łaś) daje się do jedzenia różnego rodzaju leki na powiększanie tkanki mięśniowej. Serio, masz do dyspozycji internet, a mimo tego nic o tym nie poczytasz. A, ewentualnie może strasznie boli Cię, że ktoś wreszcie mówi prawdę. Bardzo przepraszam, że jest ona taka trudna do przełknięcia. Oczywiście łatwiej jest udawać, że wszystko co mówię to kłamstwo, wszystkie materiały w internecie są sfałszowane ponieważ.... No nie do końca tylko umiem zrozumieć jak sobie to tłumaczysz? Bo ludzie uwzięli się na mięso i chcą je wyeliminować z czystych złych zamiarów.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 12:56
@grupaorkow: Owszem, moja rodzina pochodzi ze wsi. Tak, jak byłam małym dzieckiem piłam mleko prosto od krowy i wiem jak to funkcjonuje. Moja babcia posiada gospodarstwo, karmi cielaki od małego i potem sprzedaje je na mięso. Myślisz, że skąd się bierze cielęcinka na twoim talerzu? Krowę trzeba zapłodnić, aby był cielak i mleko (kobiece ciało też nie produkuje mleka jeśli nie ma dziecka, chyba że ktoś ma zaburzenia hormonalne). Ten cielak idzie na rzeź (cielęcina z twojego sklepu). @Massai: Wow, nie wierze, że wziąłeś moją wypowiedź dosłownie. Ptaki nie mają takich samych narządów rozrodczych, dlatego określenie "miesiączka" jest tu bardzo ogólne - miałam na myśli to, że ptak może złożyć jajka bez ich zapładniania i jest to okresowe. Co do krów, to ty się mylisz. Tak, tak właśnie dzieje się w rzeźniach. "Po odebraniu pierwszego dziecka krowa dojona jest 2-3 razy dziennie przez około 10 miesięcy. W międzyczasie, za pomocą powszechnej obecnie sztucznej inseminacji, zapładnia się krowę ponownie, aby wywołać kolejną ciążę i cykl laktacji."(http://weganizmteraz.pl/krowy-mleczne) @aaggnness: No, zapewne jest to zupełnie naturalny proces, bardzo zdrowy dla samej krowy (sarkazm). Istnieje tyle mitów, które krążą z jednego, prostego powodu - ludzie czują się winni. Każdy przechodzi proces uświadomienia i sam wybiera, czy chce jeść mięso czy nie. To nie jest moja sprawa. Nie wyżywajcie się na mnie, nie powołujcie się na moją "niewiedzę". Te informacje krążą w internecie i wszystko co mówię mogę poprzeć artykułami, zdjęciami i filmikami, ale przecież tego bardzo nie lubicie (więc nie będę). Zachęcam, douczcie się jak to wszystko działa i wtedy z czystym sercem będziecie mogli powiedzieć "nie zrobiło to na mnie wrażenia, nadal chcę jeść mięso". No, ale tak... łatwiej jest nazwać kogoś w internecie debilem. W waszych oczach już pewnie jestem nazistką ponieważ podjęłam się dyskusji- a przecież mi nie wolno.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 10:27
@Z_Pamietnika_Mlodej_Lekarki: Tak w ogóle to strasznie irytujące są dla mnie ciągłe teksty o tym, jak bardzo niezdrowy jest weganizm i wegetarianizm. Ludzie, poczytajcie trochę o tym, nauczcie się czegoś, a potem dawajcie ludziom rady. Autorko, jesteś lekarką, powiedz mi proszę czy przyjeżdżają do Ciebie pacjenci z "niedoborem proteiny"? Takie coś nie istnieje. Swoje mądrości w stylu "o ile nie zmusza się do tego dzieci" możesz zachować dla siebie. Zaczęłam być wegetarianką w wieku 12 lat i jestem okazem zdrowia. Więcej szkody można sobie wyrządzić codziennie jedząc mięso aniżeli warzywa. Nie jestem zamknięta na świat, swoje wiem i wierzcie mi- na 100% znam więcej ludzi wege niż wy. Te wypadki, które wy poznajecie, o ile nie są zmyślone, to muszą być chorzy psychicznie ludzie. Tak samo jak istnieją chorzy na głowę politycy, nauczyciele. A wy poznacie jednego fanatyka i jest to dla was przykład typowego weganina. Nie wiem skąd się to bierze.