"Jestem w 1 "gimbazjum" ale swoje przeżyłem, bo w klasach 4-5 podstawówki wszystkie klasy mnie dręczyły (chyba byłem za mądry)." "Wróciłem do domu, zamknąłem się w sobie," Te dwa zdania mnie rozpi... urzekły.
@celica: Często spotykam w autobusie bezdomnych, ale kiedyś o tym, że właśnie bezdomnego mam za sąsiada przekonałam się dopiero podsłuchując jego rozmowę ze znajomym, bo mimo niewielkiej odległości żadne węchowe bodźce o tym nie informowały. Opowiadał o tym, że znalazł fajną instytucję, w której za drobne prace "złotorączkowskie" można przezimować, a i w lecie "wys*ać się dadzą, umyć się dadzą" (historię zapamiętałam właśnie przez to zdanie). Drobne na automatyczną pralnię miał ze zbierania puszek, "bo tak rozkminiłem, że niby dużo, ale w sumie tyle, co dwa wina, to nie aż tak dużo". Da się? Da się.
@jass: No właśnie... "babsko" mogłoby krzyczeć na kierowcę, wyskoczyć przed maskę, zwyzywać. Pani uprzejmie poprosiła, żeby poczekać.
@maxi_kaz Oczywiście nie miałeś takiego obowiązku, ale skoro już postanowiłeś (częściowo) spełnić jej prośbę, skąd te inwektywy? Co ona złego zrobiła poza spóźnieniem? Może po prostu zaocznie obrażasz każdego, kto się choć raz spóźnił? W takim razie jak mniemam o osbie mówisz "tępy dziad" bo nie wierzę, że w swoim życiu zawsze i wszędzie byłeś na czas.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2016 o 16:12
Oczywiście..bo fanatycy-protestanci w USA, agresywni muzułmanie, nachalnie nawracający świadkowie Jehowy oraz ateiści drwiący z religii po prostu nie istnieją. Tylko katolicy sæ problemem.
@Igielka: teraz młode myślą, że każdy żarcioch to ironia, bo jak ktoś się nie śmieje z żarciocha, to mogą odpowiedzieć "boś ty głupi, ironii nie rozumiesz" i ego uratowane.
Zmień wstęp na "jeśli jesteś wrażliwy na sarkazm, ironię, fatalny styl, siłą wyciśnięte z d*y żarciochy oraz wszelkiego rodzaju błędy językowe, proszę pomiń tę Historie"
No dobra, a skąd wiesz, że oni każą ponownie płacić za przesyłkę?
W firmach biotech i biochem to standard, że na szybko wysyła się to, co jest (bo domyślnie klient tego potrzebuje na już), a resztę dosyła się w miarę dostępności już na koszt firmy. Skoro wystawili ofertę cenową to tym bardziej jest oczywiste, że zamówienie zrealizują zgodnie z ofertą (czyli za transport płacisz raz).
Może warto pomyśleć i/lub zapytać, zanim od razu złorzeczyć na piekielnych?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2016 o 17:13
@urbandecay: Taka już chyba ludzka dola, że nie potrafimy się dowartościować inaczej, niż przez pogardę dla "tych drugich". Jesteś czarny? Nieważne, czy jesteś fajny czy niefajny, najważniejsze to mocno wierzyć, że biali są źli. Jesteś ze wsi? Nieważne, czy jesteś fajny czy nie, ważne, że miastowi są źli. I tak dalej, i tak dalej...
@Iceman1973: A Tobie się zdarza myśleć czasami?
No dobra, powiedzmy, że dwoje ludzi postanowiło się zaręczyć i razem zamieszkać. Zaczęli planować ślub, dali na zapowiedzi i postanowili, że skoro ich związek jest już tak poważny, zaczną ze sobą sypiać, czego wcześniej nie robili. Okazuje się, że narzeczona jest shemale, czyli ma penisa, o czym nie poinformowała narzeczonego - a on wcześniej nie pytał.
I co teraz? Tolerancja?
@Armagedon: Padnijcie na kolana, bo nastąpił cud: oto zgadzam się z Armagedon, przynajmniej w części dotyczącej stwierdzenia, że autor się zachowuje jak feministka z PMSem na widok pisuaru.
No i kto Ci zabrania grać w te gry? Serio? Dwa komentarze i już masz ból d*y? Może powinieneś zostać feministką, skoro tak bardzo boli Cię co ktoś gdzieś kiedyś powiedział.
@PandoraHearts: Ale z czym dokładnie nie miał problemu? Z tym, że jego dziewczyna nie wiedziała, jakiego jest wyznania, czy z tym, że nie raczyła mu o tym powiedzieć? A może jednak nie miał z czym mieć problemu, bo skoro chodziła z nim do kościoła to mógł zakładać, że była katoliczką. Jak widać komunikacja między nimi była zerowa, więc chłopak nie miał innych źródeł informacji na temat jej wyznania. Mógł jedynie wnioskować z jej zachowania, a ono świadczyło o tym, że jest takiego samego wyznania, jak on. Problemy jak piszesz zaczęły się dopiero, gdy w czasie planowania ślubu/wizyt księdza WRESZCIE zaczęli konfrontować swoje światopoglądy. Nie twierdzę, że wina spoczywa w 100% na niej. Jak już pisałam, jest dokładnie po połowie. Ona i on w równym stopniu odpowiadają za to, że żadne z nich nie zainicjowało tak ważnej rozmowy dużo, dużo wcześniej.
Poza tym dlaczego, do jasnej ciasnej, "bycie kurą domową bez żadnego znajomego" uważasz za alternatywę szczerej, dojrzałej rozmowy oraz zastanawiania się nad swoimi poglądami oraz określenia własnego wyznania? Nie, nie chcę nikogo więzić, zmuszać do rodzenia dzieci ani siłą ciągnąć do klasztoru. Cholera, chciałabym po prostu, żeby każdy umiał rozpoznać i nazwać u siebie tak podstawową rzecz, jak światopogląd i wiara oraz żeby ludzie planujący wspólne życie oraz ślub będący ważnym elementem większości religii umieli o tym za wczasu porozmawiać jak dorośli. Za dużo wymagam?
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2016 o 19:20
@PandoraHearts: No to może się zdeycuj: była zadeklarowaną, pewną swoich poglądów ateistką czy żyła sobie jak leming na zasadzie "rodzice mnie ochrzcili, do komunii poszłam, teraz w sumie seks z gumą uważam za fajny, do kościoła chodzę jak jest ładna pogoda, ślub chce kościelny, bo ładnie to wygląda, ale tak w ogóle to w tych wszystkich "grzechach" nic złego nie widzę i w sumie nie wiem, o co w tej całej religii chodzi"? Bo z tego, co napisałeś wcześniej wynika to drugie.
@tysenna: no dobra, nie jest napisane, jakiego wyznania była "pół-wierną", jest tylko napisane że była nieświadoma własnych poglądów, niekomunikatywną i nie dojrzałą osobą. Nieważne, czy była "średnio wierzącą"katoliczką, muzułmańską, żydówką, buddystką czy protestsntką. Ważna jest ta połowiczność. @Draco ma rację, w Polsce żyje wiele osób, które po prostu nie zastanawiają się nad sobą. Podają się za katolików, bo tak się przyzwyczaili i nawet nie wiedzą, że de facto katolikami nie są, bo nie przyjdzie im do głowy, by zaznajomić się z prawdąmi wiary, ktorą rzekomo wyznają i zadać sobie pytanie, czy naprawdę w to wierzą. To jest prawdziwa piekielność.
@Psztyszy: Piszesz, że alternatywą zerwania po zaręczynach i po latach związku jest wytrwanie w "uciśnieniu". Faktycznie na pozór nie ma dobrego wyjścia. To klasyczny "strawman", bo Twoje ujęcie sytuacji na nie uwzględnia w ogóle zachowania właściwego, a mianowicie normalnej, dojrzałej rozmowy o poglądach i niepakowania się w związek na zasadzie"nie znam jego oczekiwań, on nie zna moich oczekiwań ale jakoś to będzie".
@Cyrkiel: dlatego właśnie trzeba rozmawiać, z nie brnąć na oślep i potem się dziwić, że rozbieżności poglądów i oczekiwań uniemożliwiające wspólne funkcjonowanie wychodzą "w praniu" po latach. Zaręczyny to absolutnie ostatni dzwonek na poważną rozmowę o tym, jak para wyobraża sobie wspólne życie, ślub, wychowanie lub brak dzieci, pracę, finanse, mieszkanie, religię. Inaczej postępują tylko idioci.
Facet miał prawo oczekiwać, że jego żona będzie katoliczką.Ona miała prawo sądzić, że nie będzie tego od niej oczekiwał. Obie sytuację są normalne.
Jedno nie powiedziało drugiemu, czego się spodziewać, zatem oboje są tak samo winni zaistniałej sytuacji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2016 o 13:59
@Maszin84: Dręczyli go, kiedy był mądry. Nic dziwnego, że postanowił zidiocieć.
Kozak z tego kolegi... Niema to tamto.
"Jestem w 1 "gimbazjum" ale swoje przeżyłem, bo w klasach 4-5 podstawówki wszystkie klasy mnie dręczyły (chyba byłem za mądry)." "Wróciłem do domu, zamknąłem się w sobie," Te dwa zdania mnie rozpi... urzekły.
@celica: Często spotykam w autobusie bezdomnych, ale kiedyś o tym, że właśnie bezdomnego mam za sąsiada przekonałam się dopiero podsłuchując jego rozmowę ze znajomym, bo mimo niewielkiej odległości żadne węchowe bodźce o tym nie informowały. Opowiadał o tym, że znalazł fajną instytucję, w której za drobne prace "złotorączkowskie" można przezimować, a i w lecie "wys*ać się dadzą, umyć się dadzą" (historię zapamiętałam właśnie przez to zdanie). Drobne na automatyczną pralnię miał ze zbierania puszek, "bo tak rozkminiłem, że niby dużo, ale w sumie tyle, co dwa wina, to nie aż tak dużo". Da się? Da się.
@jass: No właśnie... "babsko" mogłoby krzyczeć na kierowcę, wyskoczyć przed maskę, zwyzywać. Pani uprzejmie poprosiła, żeby poczekać. @maxi_kaz Oczywiście nie miałeś takiego obowiązku, ale skoro już postanowiłeś (częściowo) spełnić jej prośbę, skąd te inwektywy? Co ona złego zrobiła poza spóźnieniem? Może po prostu zaocznie obrażasz każdego, kto się choć raz spóźnił? W takim razie jak mniemam o osbie mówisz "tępy dziad" bo nie wierzę, że w swoim życiu zawsze i wszędzie byłeś na czas.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2016 o 16:12
No ale z trzeciej strony dawać Podsiadło na juwenalia Polibudy... też średni pomysł.
@Lithium: ależ ja się odnoszę właśnie do tego przytoczonego stwierdzenia, że tylko katolicy są problemem :)
@anonimek94: brzmi jak "sprawa rozwodowa w toku, chcę, żeby dzieci powiedziały w sądzie, że wolą do mnie, bo mama krzyczy".
Oczywiście..bo fanatycy-protestanci w USA, agresywni muzułmanie, nachalnie nawracający świadkowie Jehowy oraz ateiści drwiący z religii po prostu nie istnieją. Tylko katolicy sæ problemem.
Tak tylko przypominam, że na łańcuchu można trzymać do 12 h dziennie, w lecie dzień jest dłuższy. A poza tym faktycznie piekielna historia.
@Blavot: o właśnie :) wiedziałam, że będzie hejt urażonego Pana artysty.
V domyślam się, że naweet, gdyby przez pomyłkę dzwonił do sąsiedniego mieszkania, usłyszałabyś domofon przez ścianę, czyż nie?
@Igielka: teraz młode myślą, że każdy żarcioch to ironia, bo jak ktoś się nie śmieje z żarciocha, to mogą odpowiedzieć "boś ty głupi, ironii nie rozumiesz" i ego uratowane.
Zmień wstęp na "jeśli jesteś wrażliwy na sarkazm, ironię, fatalny styl, siłą wyciśnięte z d*y żarciochy oraz wszelkiego rodzaju błędy językowe, proszę pomiń tę Historie"
No dobra, a skąd wiesz, że oni każą ponownie płacić za przesyłkę? W firmach biotech i biochem to standard, że na szybko wysyła się to, co jest (bo domyślnie klient tego potrzebuje na już), a resztę dosyła się w miarę dostępności już na koszt firmy. Skoro wystawili ofertę cenową to tym bardziej jest oczywiste, że zamówienie zrealizują zgodnie z ofertą (czyli za transport płacisz raz). Może warto pomyśleć i/lub zapytać, zanim od razu złorzeczyć na piekielnych?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2016 o 17:13
@urbandecay: Taka już chyba ludzka dola, że nie potrafimy się dowartościować inaczej, niż przez pogardę dla "tych drugich". Jesteś czarny? Nieważne, czy jesteś fajny czy niefajny, najważniejsze to mocno wierzyć, że biali są źli. Jesteś ze wsi? Nieważne, czy jesteś fajny czy nie, ważne, że miastowi są źli. I tak dalej, i tak dalej...
@Iceman1973: A Tobie się zdarza myśleć czasami? No dobra, powiedzmy, że dwoje ludzi postanowiło się zaręczyć i razem zamieszkać. Zaczęli planować ślub, dali na zapowiedzi i postanowili, że skoro ich związek jest już tak poważny, zaczną ze sobą sypiać, czego wcześniej nie robili. Okazuje się, że narzeczona jest shemale, czyli ma penisa, o czym nie poinformowała narzeczonego - a on wcześniej nie pytał. I co teraz? Tolerancja?
@Armagedon: Padnijcie na kolana, bo nastąpił cud: oto zgadzam się z Armagedon, przynajmniej w części dotyczącej stwierdzenia, że autor się zachowuje jak feministka z PMSem na widok pisuaru.
No i kto Ci zabrania grać w te gry? Serio? Dwa komentarze i już masz ból d*y? Może powinieneś zostać feministką, skoro tak bardzo boli Cię co ktoś gdzieś kiedyś powiedział.
@Drago: Niechcący dałam minus... swoją drogą czemu na piekielnych jeszcze nie da się cofać akcji?
@GlaNiK: To z komputerem to był sarkazm...
@PandoraHearts: Ale z czym dokładnie nie miał problemu? Z tym, że jego dziewczyna nie wiedziała, jakiego jest wyznania, czy z tym, że nie raczyła mu o tym powiedzieć? A może jednak nie miał z czym mieć problemu, bo skoro chodziła z nim do kościoła to mógł zakładać, że była katoliczką. Jak widać komunikacja między nimi była zerowa, więc chłopak nie miał innych źródeł informacji na temat jej wyznania. Mógł jedynie wnioskować z jej zachowania, a ono świadczyło o tym, że jest takiego samego wyznania, jak on. Problemy jak piszesz zaczęły się dopiero, gdy w czasie planowania ślubu/wizyt księdza WRESZCIE zaczęli konfrontować swoje światopoglądy. Nie twierdzę, że wina spoczywa w 100% na niej. Jak już pisałam, jest dokładnie po połowie. Ona i on w równym stopniu odpowiadają za to, że żadne z nich nie zainicjowało tak ważnej rozmowy dużo, dużo wcześniej. Poza tym dlaczego, do jasnej ciasnej, "bycie kurą domową bez żadnego znajomego" uważasz za alternatywę szczerej, dojrzałej rozmowy oraz zastanawiania się nad swoimi poglądami oraz określenia własnego wyznania? Nie, nie chcę nikogo więzić, zmuszać do rodzenia dzieci ani siłą ciągnąć do klasztoru. Cholera, chciałabym po prostu, żeby każdy umiał rozpoznać i nazwać u siebie tak podstawową rzecz, jak światopogląd i wiara oraz żeby ludzie planujący wspólne życie oraz ślub będący ważnym elementem większości religii umieli o tym za wczasu porozmawiać jak dorośli. Za dużo wymagam?
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2016 o 19:20
@PandoraHearts: No to może się zdeycuj: była zadeklarowaną, pewną swoich poglądów ateistką czy żyła sobie jak leming na zasadzie "rodzice mnie ochrzcili, do komunii poszłam, teraz w sumie seks z gumą uważam za fajny, do kościoła chodzę jak jest ładna pogoda, ślub chce kościelny, bo ładnie to wygląda, ale tak w ogóle to w tych wszystkich "grzechach" nic złego nie widzę i w sumie nie wiem, o co w tej całej religii chodzi"? Bo z tego, co napisałeś wcześniej wynika to drugie.
@tysenna: no dobra, nie jest napisane, jakiego wyznania była "pół-wierną", jest tylko napisane że była nieświadoma własnych poglądów, niekomunikatywną i nie dojrzałą osobą. Nieważne, czy była "średnio wierzącą"katoliczką, muzułmańską, żydówką, buddystką czy protestsntką. Ważna jest ta połowiczność. @Draco ma rację, w Polsce żyje wiele osób, które po prostu nie zastanawiają się nad sobą. Podają się za katolików, bo tak się przyzwyczaili i nawet nie wiedzą, że de facto katolikami nie są, bo nie przyjdzie im do głowy, by zaznajomić się z prawdąmi wiary, ktorą rzekomo wyznają i zadać sobie pytanie, czy naprawdę w to wierzą. To jest prawdziwa piekielność.
@Psztyszy: Piszesz, że alternatywą zerwania po zaręczynach i po latach związku jest wytrwanie w "uciśnieniu". Faktycznie na pozór nie ma dobrego wyjścia. To klasyczny "strawman", bo Twoje ujęcie sytuacji na nie uwzględnia w ogóle zachowania właściwego, a mianowicie normalnej, dojrzałej rozmowy o poglądach i niepakowania się w związek na zasadzie"nie znam jego oczekiwań, on nie zna moich oczekiwań ale jakoś to będzie". @Cyrkiel: dlatego właśnie trzeba rozmawiać, z nie brnąć na oślep i potem się dziwić, że rozbieżności poglądów i oczekiwań uniemożliwiające wspólne funkcjonowanie wychodzą "w praniu" po latach. Zaręczyny to absolutnie ostatni dzwonek na poważną rozmowę o tym, jak para wyobraża sobie wspólne życie, ślub, wychowanie lub brak dzieci, pracę, finanse, mieszkanie, religię. Inaczej postępują tylko idioci. Facet miał prawo oczekiwać, że jego żona będzie katoliczką.Ona miała prawo sądzić, że nie będzie tego od niej oczekiwał. Obie sytuację są normalne. Jedno nie powiedziało drugiemu, czego się spodziewać, zatem oboje są tak samo winni zaistniałej sytuacji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2016 o 13:59