Profil użytkownika
Robocik
Zamieszcza historie od: | 2 grudnia 2011 - 1:56 |
Ostatnio: | 5 sierpnia 2022 - 12:53 |
O sobie: |
Mieszkam w niedużym mieście na granicy Śląska z Małopolską. Prowadzę firmę, udzielam się scenicznie i uwielbiam bycie sobą! :) |
- Historii na głównej: 9 z 14
- Punktów za historie: 6949
- Komentarzy: 120
- Punktów za komentarze: 678
« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »
Dziwna historia. Ja się spotkałem - szukając pracy - z dokładnie czymś innym. Nie chwalę się tutaj, po prostu podaję swoje kwalifikacje: Mam ukończone studia wyższe ekonomiczne, język angielski znam biegle (FCE, CAE), przy komputerze siedzę godzinami, warunków z kosmosu nie mam - a jedyną pracę jaką mi oferowano w nadmiarze to akwizytor/pracownik call center/pracownik fast foodu. Do typowej pracy biurowej z bliżej niesprecyzowanych powodów (dopytywałem się, "to ich sprawa") nie byłem wystarczająco dobry. I tak chodziłem miesiącami, słałem CV, wykosztowywałem się na bilety aby dojechać na rozmowy... i dupa. Gdzie są ci normalni pracodawcy? Bo w Polsce chyba mało który taki jest...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 5:07
Taki jest ten świat, że laski lecą na chamów, bo je pociągają "źli faceci". A fajnych gości używają jako "Najlepszych Przyjaciół".
Z punktem trzecim naprawdę różnie bywa. Też jestem singlem, czasami umawiam się i trzy czwarte kobiet z którymi bywałem na randkach nie potrafiło przestać kłapać dziobem na temat swoich byłych...
Nie podoba mi się sformułowanie "i grałem w MMORPG (sic, sic, sic)". To tak jakby gry nadal były czynnością wstydliwą... którą nie są. Gra ogromna ilość osób, według badań kobiet grających jest więcej (sic!), zaś średni wiek osób które to robią jest ok. 35 lat (sic, sic, sic!). A wszystko dlatego że nadal pokutuje stereotypowe wyobrażenie krostowatego nastolatka w brudnym pokoju... smutne i trzeba coś z tym zrobić, nawet podświadomie nie wolno bać się tego, że granie może być czyimś normalnym hobby, jak bungee czy surfing. :)
Ten dziadek mi się podoba - stały w uczuciach :D
Nie, nie masz. Fobia się może rozwinąć nawet na tak wczesnym etapie życia - mój brat jej dostał w okresie zerówkowym, bo wtedy nasz ojciec odszedł od matki. Jako dziecko, psychicznie bardzo ciężko to przeżył, co zaowocowało lękiem przed schodami (musiał zawsze schodzić "za rękę", dopóki po 3 latach terapii udało mu się to przezwyciężyć) i budzeniem się w nocy z atakami paniki, których potem nie pamiętał. Tak więc znam to z pierwszej ręki, natomiast Ty, zamiast poczytać coś o psychologii najwyraźniej wolisz sobie zaszufladkować takie dzieci jako "c*py". Cóż, Twoja sprawa, Twój wybór, w Polsce można wygłaszać nawet najgłupsze opinie, nie znając się zupełnie. Efekt uboczny uroków demokracji.
Nie ma co narzekać, że się nie ma szczęścia - czasami trzeba mu trochę pomóc. Bo to może akurat jest ta dziewczyna/był ten chłopak, co przechodząc się uśmiechęła/uśmiechnął do nas? A my boimy się odezwać... i tak życie umyka :>
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2012 o 18:21
Owszem. Powiedziałbym nawet, że to jest pasożytowanie za pomocą manipulowania. Jak ktoś jest w tym mistrzem, to to może trwać 4 lata... albo i dłużej. I nawet niekoniecznie musi być naiwny. Widziałem ją w akcji z innymi osobami. Każdy znajomy coś jej pożyczał jak mógł, bo większość ludzi to jednak dobrzy ludzie. A jak nie oddawała, to cóż - zawsze można poznać kogoś nowego i zacząć od nowa, ludzi nie brakuje...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2012 o 21:02
Nie wygłupiaj się, to Twój avatar i Twój wybór. Mnie nie przeszkadza :)
True.
Heh, emce, widzę, że Ci się avatar spodobał... :)
Hmmm, twierdzisz, że koleżanka już wolna...? A jakieś namiary, coś...? :>
Tia, przy taśmie produkcyjnej i to dopiero wtedy jak się załapałem na kontrakt "hurtowy", czyli byłem jedną z kilkudziesięciu osób które zostały zaoferowane firmie przez agencję pośrednictwa pracy, nie sprawdzali tam umiejętności językowych i udało się.
Pamiętam jak sam szukałem pracy w UK. Nie to że się chwalę, ale posiadam CAE (certyfikat językowy) i trochę rozmawiać umiem. Okazało się, że Brytyjczycy najpierw stawiali oczy w słup, że są w stanie się z Polaczkiem dogadać a potem rezygnowali ze współpracy, gdyż jestem "Overqualified". Czyli mam zbyt duże umiejętności jak na oferowaną pracę. Ot, piekielne podejście w UK, gdzie Polaków się często szuka do najprostszych robót i to jeszcze z jak najmniejszą znajomością języka, prawdopodobnie po to by nie mogli w razie czego dochodzić swoich praw.
To co tu jest opisywane to przypadki ekstremalne. Był okres w moim życiu kiedy miałem ładne CV (też się tego uczyłem na studiach), świeże wykształcenie magisterskie, ekonomiczne (chociaż nie miałem świeżo po studiach jakichś wysokich wymagań, ot zarobić na siebie) i przyjazne, miłe podejście na rozmowach kwalifikacyjnych, bez wyskoków i bez nerwów. I szukałem pracy LATAMI. NIKT nie uznał, że warto mnie zatrudnić na jakiejkolwiek posadzie. W sumie to aż do dzisiaj NIGDY nie udało mi się dostać pracy w Polsce - pracowałem za granicą a po powrocie do kraju, po bezowocnych poszukiwaniach, założyłem w końcu własny biznes. Podsumowując: trochę mnie śmieszą takie przykłady jak te opisane powyżej. I nie zgadzam się, że to powody dla których w Polsce nie można znaleźć pracy. Normalne podejście w tym kraju też się nie udaje, zaś ogłoszenia o pracę w gazetach są tylko mydleniem oczu, poza akwizycją i telemarketingiem guzik tam można osiągnąć.
Biorąc pod uwagę Twoje różne historie, zwłaszcza te damsko-męskie nie wątpię że na własnych. Ale nie nudzi Cię już to, nie fajnie by było w końcu na cudzych? :)
Mimo to... ciężko uwierzyć że po tym czterdziestominutowym wystawieniu dla World Of Warcraft nadal byłaś w stanie dać mu kolejną szansę. Ja wiem, że teraz łatwo powiedzieć, ale mimo wszystko uważam, że powinnaś już wtedy zlać takiego kolesia po całości... pamiętaj, jest taka podstawowa zasada, której większość zainteresowanych jakimś facetem kobiet nie chce przyjąć do wiadomości: Ludzie prawie nigdy nie zmieniają się na lepsze. Jeśli masz nadzieję że jakaś wada minie, że się dla ciebie ktoś zmieni na lepsze, to jest to złudna nadzieja... P.S. Liczę na to, że nie odpiszesz tego co trochę wyżej, a przynajmniej nie tak ostro :>
Jestem z Olkusza. Łatwo mnie tam rozpoznać na ulicy bo jestem niski, gruby, porośnięty na całym ciele nieprzyjemnym czarnym włosiem, mam na twarzy ohydne wypryski, nadmiernie się pocę i śmierdzę prawie natychmiast po prysznicu, psy uciekają przede mną wyjąc ze strachu itp :) Dziara raczej niewiele zmienia w mojej urodzie, hehe :)
Te osoby (płeć pomijając) to mistrzowie/mistrzynie ściemniania na swój temat i pokazywania się innymi niż w rzeczywistości. Można zrobić wstępny odsiew i odrzucić np tych którzy piszą wklejając teksty z szablonów albo tych którzy wyraźnie photoshopują swoje fotki - ale mimo to i tak jest spora szansa, że się trafi na kosmitę.
Daj spokój, nie dość, że jestem z widzenia straszliwie szpetny, to jeszcze mam paskudny charakter :>
To zależy. Na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony policja i sądy skandalicznie podchodzą do tych naprawdę zgwałconych dziewczyn, zarzucając, że zmyślają albo że pewnie tego same chciały. Z drugiej - bardzo często kobiety które mają zatarg z prawem, albo chcą kogoś zastraszyć sięgają po tę broń. Jest tutaj wrzucona bodajże wczoraj historia o nauczycielu którego uczennica chciała tak naciągnąć na wyższą ocenę. Gdyby nie było świadków, to mogłoby się jej to udać. Więc trzeba patrzeć na każdą sprawę jednostkowo, bez uogólniania. W tym konkretnym przypadku - dziewczyna miała problemy z psychiką, więc trudno powiedzieć co z tego co mówiła było prawdą a co nie.
Zmodyfikowano 4 razy Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2012 o 20:07
To by była prawda gdyby nie fakt, że ona sobie o tym przypomniała dopiero na którymś z rzędu przesłuchaniu.... wcześniej jakoś chodziło jej jedynie o to sprzątanie i mycie talerzy...
Wszystko przez to, że prawnicy mają tendencję do patrzenia na ludzi jak na sprawy, które statystycznie trzeba poprowadzić według określonych schematów. Dziecko przydzielić trzeba matce, ojcu o wiele rzadziej, obojętne kim jest matka. Gwałt - pewnie sama chciała, teraz narzeka, umorzenie. Obrona własna - przekroczenie granic, posadzić broniącego się. Itp... Ja rozumiem, że dla prawnika to porządne obciążenie psychiczne, aby na każdą sprawę spoglądać osobno (nie wiem czy to w ogóle możliwe), ale w końcu dochodzi do takich sytuacji jak ta - ignoruje się EWIDENTNE dowody i krzywdzi ludzi. Niektórzy na prawo idą chyba tylko z myślą o pieniądzach, nie o dramatach ludzkich, które z założenia mają SPRAWIEDLIWIE rozsądzać.
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2012 o 20:43
Oj tam oj tam. Lubię to sformułowanie. Jak miałem napisać - "talkować"? :)
Może. Mogło mi się pomylić z ubezpieczeniem.