Jak widzę śpiącego na ulicy żula, szczególnie w takie mrozy jak obecnie (a u mnie na osiedlu jest cała ekipa mieszkająca w śmietniku i kupująca denaturat w sklepie obok) to go nie dotykam niczym, bo się brzydzę. Ale zawsze mówię do niego próbując obudzić, a jak się nie budzi to dzwonię na straż miejską lub policję. Przyjeżdżają bardzo szybko i delikwentem się zajmują. Po co ma żul umrzeć, bo się nawalił i usnął na dworze, mimo wszystko szkoda mi ich. A ostatnio widziałam kilkadziesiąt osób, które wracały z przedszkola z dziećmi i omijali go szerokim łukiem, nawet nie spojrzeli w jego kierunku. Gdyby nie starszy pan, który się zatrzymał przy nim razem ze mną to człowiek by prawdopodobnie zamarzł. Znieczulica też jest straszna.
A gdzie kupowałaś tabletki? W mieście w którym studiujesz czy "u siebie"? Bo np. ja zawsze realizuję takie recepty w jednej aptece obok domu i pani powiedziała, że gdyby się wydarzyła jakaś hardkorowa sytuacja i nie miałabym recepty (raz prawie ją zgubiłam, brawo ja) to by mi sprzedała opakowanie, a receptę bym doniosła. Więc może tak spróbuj?
@mietekforce: Niegdyś kobiety w ciąży, dzisiaj i te z małymi dziećmi mają z zasady pierwszeństwo w kolejce w sklepach, aptekach, na poczcie itp. W ciąży to wiadomo - może się źle czuć, boleć ją kręgosłup itp., nic dziwnego że powinno się ją przepuścić. Z małymi dziećmi już poczekać 5 minut może, ale dla świętego spokoju ludzie przepuszczają, żeby im dzieciak się nie wydzierał jak opętany. Swoją drogą "genialna" nauka dla małych dzieci, że są pępkiem świata i od razu się je przepuszcza, w przyszłości to zaprocentuje :P
@bazienka: Wstyd przyznać, grałam na telefonie. Kilka razy próbowałam w podobnej sytuacji zareagować i zawsze kończyło się na wielkiej awanturze, szczególnie jeśli osoba z którą chciałam kulturalnie dyskutować była walniętą matką. A najgorsze, że ludzie są bardzo obojętni w takich sprawach i chrząkają i się gotują w środku, ale jak zwrócisz uwagę to cię nie poprą, bo nie chcą się mieszać w awanturę.
A byłaś u Rzecznika praw konsumenta? Też zauważyłam, że jak kupujesz telefon czy komputer z jabłkiem w sklepie firmowym to traktują klienta bardzo dobrze, nawet jak przychodzi z reklamacją. A w salonach sieci (w moim przypadku miałam do czynienia z fioletową i różową) obsługa jest fatalna a klienta traktują po chamsku.
@dorota64: Zgadzam się, farmaceuta ma wiedzę na temat leków i substancji czynnych i może coś zaproponować np. na katar, albo dobrać lek dla osoby, która na jakiś składnik leków jest uczulona. Ale nie jest lekarzem i nie musi wiedzieć na co pacjent jest chory patrząc na objawy i od razu zaproponować leczenie konkretnym lekiem. Jest subtelna różnica między konsultacją "jaki poleci mi pani lek na katar, żeby odetkał nos i nie posiadał składnika X?", a "moje dziecko boli tu i tam, szczypie, ma kaszel, katar, gorączkę i niech pani coś wymyśli" nie uważasz?
@hotchilli: I tak lepiej niż leczyć w internecie, bo dziecko "ociotane", więc trzeba mu obsikaną pieluchą przetrzeć czoło i splunąć przez lewe ramię :D :D :D
My kupiliśmy meble ze szwedzkiego sklepu do kuchni za 1200 zł (a kuchnia spora) i jestem z nich zadowolona. Resztę - blaty, i nogi do stołu - bodajże w Casto. AGD kupiliśmy firmy na B, było okropnie drogie, ale bardzo wysokiej jakości i nie żre zbyt dużo prądu. Żadnego projektanta nie potrzebowałam, samemu tam można sobie zrobić projekt i skompletować meble w magazynie. Także da się, tylko trzeba się troszkę napracować.
Wczoraj w markecie sieci, w której pracujesz spędziłam w POKu wspaniałe 40 minut, bo zachciało mi się faktury. Przede mną dwie panie, które kupiły jakiś towar po cenie innej niż na półce wykłócały się, opowiadały historie swojego życia i koniecznie musiały się nagadać jacy to złodzieje pracują w sklepie i sami oszuści na tym świecie. Dramat. Co do klipsa - owszem da się go ściągnąć, mam w tym praktykę (kiedyś pracowałam w sklepie z butami i torebkami, i koleżanka radośnie powpinała klipsy na samo dno sztywnych torebek, tak że nie było szansy usunąć ich "normalnie"). Ostatnio kupiłam jakieś szorty w markecie na T, zapłaciłam, wyszłam i się nie zorientowałam, że miały klips (kosztowały chyba z 12 zł...) dopiero w domu. Paragon oczywiście jak zwykle zmięłam w kulkę i wrzuciłam do kosza jeszcze w sklepie. Musiałam sobie poradzić :D
O ile odpowiednie obuwie rozumiem - chyba, że ktoś się nie rzuca "pogować" tylko stoi i słucha muzyki, bo po to przyszedł na koncert, o tyle nie rozumiem co w tym dziwnego, że ktoś ubrany w inny kolor niż czarny przyszedł na koncert muzyki metalowej? Ocenianie ludzi po ubiorze jest bardzo płytkie, a gatunek muzyki którego ktoś słucha nie ma często nic wspólnego z tym jak się ten człowiek ubiera.
@krystalweedon: Ale w takim razie dlaczego przyjmujecie te tusze do reklamacji? Bo nie rozumiem, skoro są szczelnie zapakowane to nie ma szans, że wyschną. Chyba, że w myśl zasady "klient nasz pan", ale raczej się w drogeriach z tym nie spotykam.
Niestety w drogeriach takich jak ta na R tusze leżą sobie bez folii ochronnej i rzeczywiście co drugi jest już wyschnięty, albo wysycha bardzo szybko (bo został otwarty np. kilka miesięcy temu i od tego czasu otwierany był 20 razy dziennie przez klientki, które chciały np. zobaczyć jak wygląda szczoteczka). Być może jakiś odsetek cwaniar reklamuje tusz w ten sposób i podmienia go na stary, ale drogeria mogłaby się bardzo łatwo przed tym ochronić - wystawiać TESTER. A resztę tuszy mieć zapakowanych w folie ochronne, czy zaklejone pudełka. Kiedyś pytałam o tester w drogerii, to pani mi powiedziała "proszę sobie otworzyć któryś z tuszy co tu leżą". Nie kupiłam tam nic.
@Habiel: Ja nawet nie pamiętam tych rozmiarów, jedna mi powiedziała "to nawet nie jest A", co mnie załamało. Tak czy siak mam wrażenie, że oczywiście istnieje spory odsetek pań, które rozmiary mają nietypowe i noszą źle dobrane staniki, ale jednak większość ma rozmiary dostępne w większości sklepów, w niskich cenach. U brafiterek staniki nie były tanie z tego co pamiętam. 300 zł za stanik to dla mnie przesada, szczególnie, że nawet ładne nie były. W zwykłym sklepie można je kupić za ok. 40 zł, albo porządniejsze za 150. Mam wrażenie, że wiele kobiet jest nabijanych w butelkę, wmawia im się, że mają nietypowy rozmiar i każe się za to płacić dużo więcej niż towar jest wart. Jeśli rzeczywiście rozmiar jest bardzo nietypowy to polecam wizytę u gorseciarki - niestety, zawód ginący, ale znam jedną panią, która robi śliczną bieliznę w rozmiarach jakie sobie klientka zamarzy i do tego sporo taniej niż 300 zł od stanika :)
Odkąd brafiting stał się popularny to coraz więcej kobiet "odkrywa", że ma inny rozmiar stanika niż te standardowe. Byłam u 3 różnych pań i każda powiedziała, że mam inny rozmiar, a do tego każdy stanik "od nich" w tych dziwnych rozmiarach pasował. Mam najzwyklejsze na świecie 75C, które mogę kupić w każdej sieciówce.
@imhotep: Nie, rodziców było stać na prywatną opiekę medyczną. A mnie nie stać i na wiele innych wydatków związanych z posiadaniem dziecka również póki co nie mam budżetu :(
@doktorek: Fikcyjnie względem prawa, bo nie ma czegoś takiego jak "miejsce parkingowe dla rodzin z dziećmi" w kodeksie ruchu drogowego ani żadnym innym.
Dlatego właśnie nie mam dziecka, między innymi. Gdyby na coś zachorowało to widzę jak możemy liczyć na naszą wspaniałą "służbę zdrowia" i musiałabym za leczenie płacić ze swojej kieszeni.
Lekarka mogła myśleć, że szkoda wam pieniędzy na prywatne leczenie i dlatego zaalarmowała MOPS. Mogła też myśleć, że skoro was na to nie stać to należy się jakaś pomoc, bo ktoś, kto nie ma 200 zł oszczędności jest pewnie bardzo biedny?
Osobiście na takich miejscach nie parkuję, bo nie posiadam ani nie wożę ze sobą żadnych dzieci. Rozumiem też zasadność powstawania takich miejsc, ze względu na ich bliskość do wejścia, żeby rodzice nie musieli spacerować z małymi dzieciakami przez pół parkingu, bo to niebezpieczne. Nigdy nie zwróciłam uwagi na wielkość tych miejsc, co prawda zawsze myślałam, że wózki się wozi w bagażniku, a jak coś dużego się wozi na tylnej kanapie to kierowca powinien umieć zaparkować tak, aby móc to wydobyć. Natomiast kompletnie nie rozumiem po co zwracałaś uwagę tym ludziom. Powodów, dla których stanęli na tym miejscu może być 2 miliony, a przy tym należy pamiętać, że nie zrobili nic nielegalnego, bo nie zaparkowali na miejscu dla niepełnosprawnych tylko na miejscu, które zostało fikcyjnie wyznaczone przez sklep. Są też miejsca dla kobiet w ciąży i nie wyobrażam sobie, żeby jedna z drugą się licytowała, która jest "bardziej" w ciąży i której się to miejsce bardziej należy.
Jasne, gdyby kontrolerzy tyle zarabiali to raczej nie opłacałoby się w ogóle sprzedawać biletów. Projekt biletów, druk, dystrybucja, kasowniki, biletomaty, cały dział windykacji plus kontrolerzy to spory koszt, jeśli rzeczywiście tak zarabiają to należy ich wszystkich wywalić, bilety wycofać i ZTM nadal będzie przynosiło stratę, tyle że mniejszą.
@ZjemTwojeCiastko: Też uważam, że to nie jest psa wina, że ma opiekuna-idiotę :( A niestety to nie babę uśpiono tylko niewinnego psa. Tak samo jak to nie babę potrącono tylko biednego kundla.
U mnie na osiedlu takich "latających szczurów" jest pełno. Próby zwrócenia uwagi, żeby jednak na smyczy wyprowadzać swoje pociechy, bo są agresywne odbijały się jak groch od ściany. Trochę pomogło jak jeden z okolicznych "pimpusi" został przejechany przez samochód, ale dalej niektóre starsze panie wyprowadzają swoje maleństwa bez smyczki. Oczywiście maleństwa absolutnie nikogo się nie słuchają, przechodniów atakują, na cudze psy (głównie te na smyczy) się rzucają, na ulicę wybiegają. Najgorzej jak ktoś chce wyjść na spacer z kotem (tak, niektóre koty chodzą na spacer na smyczy i nie ma w tym nic śmiesznego, to świadczy o odpowiedzialności ich opiekunów), bo kot na smyczy nie bardzo ma jak uciekać i często traktuje swojego opiekuna jak drzewo. Ja po starciu z jamnikami jednej paniusi miałam przepiękne szramy na twarzy. Idiotka oczywiście nie widziała w tym nic złego, że jej psy są zagrożeniem dla innych. Uśpiła jednego jak pogryzł czyjegoś dzieciaka.
@burninfire: To co, mam oddać albo uśpić psa, bo kogoś kiedyś gdzieś jakiś pies ugryzł? Ufam mojemu psu, ale rozumiem, że inni ludzie niekoniecznie, dlatego nie biega sobie bez smyczy w miejscach publicznych.
Jak widzę śpiącego na ulicy żula, szczególnie w takie mrozy jak obecnie (a u mnie na osiedlu jest cała ekipa mieszkająca w śmietniku i kupująca denaturat w sklepie obok) to go nie dotykam niczym, bo się brzydzę. Ale zawsze mówię do niego próbując obudzić, a jak się nie budzi to dzwonię na straż miejską lub policję. Przyjeżdżają bardzo szybko i delikwentem się zajmują. Po co ma żul umrzeć, bo się nawalił i usnął na dworze, mimo wszystko szkoda mi ich. A ostatnio widziałam kilkadziesiąt osób, które wracały z przedszkola z dziećmi i omijali go szerokim łukiem, nawet nie spojrzeli w jego kierunku. Gdyby nie starszy pan, który się zatrzymał przy nim razem ze mną to człowiek by prawdopodobnie zamarzł. Znieczulica też jest straszna.
A gdzie kupowałaś tabletki? W mieście w którym studiujesz czy "u siebie"? Bo np. ja zawsze realizuję takie recepty w jednej aptece obok domu i pani powiedziała, że gdyby się wydarzyła jakaś hardkorowa sytuacja i nie miałabym recepty (raz prawie ją zgubiłam, brawo ja) to by mi sprzedała opakowanie, a receptę bym doniosła. Więc może tak spróbuj?
@mietekforce: Niegdyś kobiety w ciąży, dzisiaj i te z małymi dziećmi mają z zasady pierwszeństwo w kolejce w sklepach, aptekach, na poczcie itp. W ciąży to wiadomo - może się źle czuć, boleć ją kręgosłup itp., nic dziwnego że powinno się ją przepuścić. Z małymi dziećmi już poczekać 5 minut może, ale dla świętego spokoju ludzie przepuszczają, żeby im dzieciak się nie wydzierał jak opętany. Swoją drogą "genialna" nauka dla małych dzieci, że są pępkiem świata i od razu się je przepuszcza, w przyszłości to zaprocentuje :P
@bazienka: Wstyd przyznać, grałam na telefonie. Kilka razy próbowałam w podobnej sytuacji zareagować i zawsze kończyło się na wielkiej awanturze, szczególnie jeśli osoba z którą chciałam kulturalnie dyskutować była walniętą matką. A najgorsze, że ludzie są bardzo obojętni w takich sprawach i chrząkają i się gotują w środku, ale jak zwrócisz uwagę to cię nie poprą, bo nie chcą się mieszać w awanturę.
A byłaś u Rzecznika praw konsumenta? Też zauważyłam, że jak kupujesz telefon czy komputer z jabłkiem w sklepie firmowym to traktują klienta bardzo dobrze, nawet jak przychodzi z reklamacją. A w salonach sieci (w moim przypadku miałam do czynienia z fioletową i różową) obsługa jest fatalna a klienta traktują po chamsku.
@dorota64: Zgadzam się, farmaceuta ma wiedzę na temat leków i substancji czynnych i może coś zaproponować np. na katar, albo dobrać lek dla osoby, która na jakiś składnik leków jest uczulona. Ale nie jest lekarzem i nie musi wiedzieć na co pacjent jest chory patrząc na objawy i od razu zaproponować leczenie konkretnym lekiem. Jest subtelna różnica między konsultacją "jaki poleci mi pani lek na katar, żeby odetkał nos i nie posiadał składnika X?", a "moje dziecko boli tu i tam, szczypie, ma kaszel, katar, gorączkę i niech pani coś wymyśli" nie uważasz?
@hotchilli: I tak lepiej niż leczyć w internecie, bo dziecko "ociotane", więc trzeba mu obsikaną pieluchą przetrzeć czoło i splunąć przez lewe ramię :D :D :D
My kupiliśmy meble ze szwedzkiego sklepu do kuchni za 1200 zł (a kuchnia spora) i jestem z nich zadowolona. Resztę - blaty, i nogi do stołu - bodajże w Casto. AGD kupiliśmy firmy na B, było okropnie drogie, ale bardzo wysokiej jakości i nie żre zbyt dużo prądu. Żadnego projektanta nie potrzebowałam, samemu tam można sobie zrobić projekt i skompletować meble w magazynie. Także da się, tylko trzeba się troszkę napracować.
Wczoraj w markecie sieci, w której pracujesz spędziłam w POKu wspaniałe 40 minut, bo zachciało mi się faktury. Przede mną dwie panie, które kupiły jakiś towar po cenie innej niż na półce wykłócały się, opowiadały historie swojego życia i koniecznie musiały się nagadać jacy to złodzieje pracują w sklepie i sami oszuści na tym świecie. Dramat. Co do klipsa - owszem da się go ściągnąć, mam w tym praktykę (kiedyś pracowałam w sklepie z butami i torebkami, i koleżanka radośnie powpinała klipsy na samo dno sztywnych torebek, tak że nie było szansy usunąć ich "normalnie"). Ostatnio kupiłam jakieś szorty w markecie na T, zapłaciłam, wyszłam i się nie zorientowałam, że miały klips (kosztowały chyba z 12 zł...) dopiero w domu. Paragon oczywiście jak zwykle zmięłam w kulkę i wrzuciłam do kosza jeszcze w sklepie. Musiałam sobie poradzić :D
O ile odpowiednie obuwie rozumiem - chyba, że ktoś się nie rzuca "pogować" tylko stoi i słucha muzyki, bo po to przyszedł na koncert, o tyle nie rozumiem co w tym dziwnego, że ktoś ubrany w inny kolor niż czarny przyszedł na koncert muzyki metalowej? Ocenianie ludzi po ubiorze jest bardzo płytkie, a gatunek muzyki którego ktoś słucha nie ma często nic wspólnego z tym jak się ten człowiek ubiera.
@krystalweedon: Ale w takim razie dlaczego przyjmujecie te tusze do reklamacji? Bo nie rozumiem, skoro są szczelnie zapakowane to nie ma szans, że wyschną. Chyba, że w myśl zasady "klient nasz pan", ale raczej się w drogeriach z tym nie spotykam.
Niestety w drogeriach takich jak ta na R tusze leżą sobie bez folii ochronnej i rzeczywiście co drugi jest już wyschnięty, albo wysycha bardzo szybko (bo został otwarty np. kilka miesięcy temu i od tego czasu otwierany był 20 razy dziennie przez klientki, które chciały np. zobaczyć jak wygląda szczoteczka). Być może jakiś odsetek cwaniar reklamuje tusz w ten sposób i podmienia go na stary, ale drogeria mogłaby się bardzo łatwo przed tym ochronić - wystawiać TESTER. A resztę tuszy mieć zapakowanych w folie ochronne, czy zaklejone pudełka. Kiedyś pytałam o tester w drogerii, to pani mi powiedziała "proszę sobie otworzyć któryś z tuszy co tu leżą". Nie kupiłam tam nic.
@Habiel: Ja nawet nie pamiętam tych rozmiarów, jedna mi powiedziała "to nawet nie jest A", co mnie załamało. Tak czy siak mam wrażenie, że oczywiście istnieje spory odsetek pań, które rozmiary mają nietypowe i noszą źle dobrane staniki, ale jednak większość ma rozmiary dostępne w większości sklepów, w niskich cenach. U brafiterek staniki nie były tanie z tego co pamiętam. 300 zł za stanik to dla mnie przesada, szczególnie, że nawet ładne nie były. W zwykłym sklepie można je kupić za ok. 40 zł, albo porządniejsze za 150. Mam wrażenie, że wiele kobiet jest nabijanych w butelkę, wmawia im się, że mają nietypowy rozmiar i każe się za to płacić dużo więcej niż towar jest wart. Jeśli rzeczywiście rozmiar jest bardzo nietypowy to polecam wizytę u gorseciarki - niestety, zawód ginący, ale znam jedną panią, która robi śliczną bieliznę w rozmiarach jakie sobie klientka zamarzy i do tego sporo taniej niż 300 zł od stanika :)
Odkąd brafiting stał się popularny to coraz więcej kobiet "odkrywa", że ma inny rozmiar stanika niż te standardowe. Byłam u 3 różnych pań i każda powiedziała, że mam inny rozmiar, a do tego każdy stanik "od nich" w tych dziwnych rozmiarach pasował. Mam najzwyklejsze na świecie 75C, które mogę kupić w każdej sieciówce.
Całe szczęście, że kupił tę koszulę, a nie zasmrodził i odwiesił z powrotem :D
@imhotep: Nie, rodziców było stać na prywatną opiekę medyczną. A mnie nie stać i na wiele innych wydatków związanych z posiadaniem dziecka również póki co nie mam budżetu :(
@doktorek: Fikcyjnie względem prawa, bo nie ma czegoś takiego jak "miejsce parkingowe dla rodzin z dziećmi" w kodeksie ruchu drogowego ani żadnym innym.
W mieście stołecznym takie sytuacje są na porządku dziennym. A spróbuj na takiego geniusza zatrąbić, to może wyjść z samochodu i pogrozić ci pięścią!
Dlatego właśnie nie mam dziecka, między innymi. Gdyby na coś zachorowało to widzę jak możemy liczyć na naszą wspaniałą "służbę zdrowia" i musiałabym za leczenie płacić ze swojej kieszeni. Lekarka mogła myśleć, że szkoda wam pieniędzy na prywatne leczenie i dlatego zaalarmowała MOPS. Mogła też myśleć, że skoro was na to nie stać to należy się jakaś pomoc, bo ktoś, kto nie ma 200 zł oszczędności jest pewnie bardzo biedny?
Osobiście na takich miejscach nie parkuję, bo nie posiadam ani nie wożę ze sobą żadnych dzieci. Rozumiem też zasadność powstawania takich miejsc, ze względu na ich bliskość do wejścia, żeby rodzice nie musieli spacerować z małymi dzieciakami przez pół parkingu, bo to niebezpieczne. Nigdy nie zwróciłam uwagi na wielkość tych miejsc, co prawda zawsze myślałam, że wózki się wozi w bagażniku, a jak coś dużego się wozi na tylnej kanapie to kierowca powinien umieć zaparkować tak, aby móc to wydobyć. Natomiast kompletnie nie rozumiem po co zwracałaś uwagę tym ludziom. Powodów, dla których stanęli na tym miejscu może być 2 miliony, a przy tym należy pamiętać, że nie zrobili nic nielegalnego, bo nie zaparkowali na miejscu dla niepełnosprawnych tylko na miejscu, które zostało fikcyjnie wyznaczone przez sklep. Są też miejsca dla kobiet w ciąży i nie wyobrażam sobie, żeby jedna z drugą się licytowała, która jest "bardziej" w ciąży i której się to miejsce bardziej należy.
@dzasdusia: Nasz kundel jest traktowany jak królewicz :D
Jasne, gdyby kontrolerzy tyle zarabiali to raczej nie opłacałoby się w ogóle sprzedawać biletów. Projekt biletów, druk, dystrybucja, kasowniki, biletomaty, cały dział windykacji plus kontrolerzy to spory koszt, jeśli rzeczywiście tak zarabiają to należy ich wszystkich wywalić, bilety wycofać i ZTM nadal będzie przynosiło stratę, tyle że mniejszą.
@ZjemTwojeCiastko: Też uważam, że to nie jest psa wina, że ma opiekuna-idiotę :( A niestety to nie babę uśpiono tylko niewinnego psa. Tak samo jak to nie babę potrącono tylko biednego kundla.
U mnie na osiedlu takich "latających szczurów" jest pełno. Próby zwrócenia uwagi, żeby jednak na smyczy wyprowadzać swoje pociechy, bo są agresywne odbijały się jak groch od ściany. Trochę pomogło jak jeden z okolicznych "pimpusi" został przejechany przez samochód, ale dalej niektóre starsze panie wyprowadzają swoje maleństwa bez smyczki. Oczywiście maleństwa absolutnie nikogo się nie słuchają, przechodniów atakują, na cudze psy (głównie te na smyczy) się rzucają, na ulicę wybiegają. Najgorzej jak ktoś chce wyjść na spacer z kotem (tak, niektóre koty chodzą na spacer na smyczy i nie ma w tym nic śmiesznego, to świadczy o odpowiedzialności ich opiekunów), bo kot na smyczy nie bardzo ma jak uciekać i często traktuje swojego opiekuna jak drzewo. Ja po starciu z jamnikami jednej paniusi miałam przepiękne szramy na twarzy. Idiotka oczywiście nie widziała w tym nic złego, że jej psy są zagrożeniem dla innych. Uśpiła jednego jak pogryzł czyjegoś dzieciaka.
@burninfire: To co, mam oddać albo uśpić psa, bo kogoś kiedyś gdzieś jakiś pies ugryzł? Ufam mojemu psu, ale rozumiem, że inni ludzie niekoniecznie, dlatego nie biega sobie bez smyczy w miejscach publicznych.