Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Shineoff

Zamieszcza historie od: 8 czerwca 2012 - 1:42
Ostatnio: 23 marca 2018 - 20:09
  • Historii na głównej: 39 z 41
  • Punktów za historie: 22556
  • Komentarzy: 1009
  • Punktów za komentarze: 9100
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
9 grudnia 2016 o 21:12

@Caron: Właśnie też mnie to dziwi co mają zaległości w ZUS i US do dochodzenia swoich praw. Nawet jakby zatrudniali nielegalnych imigrantów, to przecież przy windykowaniu długu nikogo to nie obchodzi - jest faktura do zapłacenia, to mają zapłacić i kropka.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 15) | raportuj
7 grudnia 2016 o 20:48

Dlatego właśnie uważam, że zanim ktoś dostanie psa/kota/chomika/cokolwiek żywego, co się porusza powinien przechodzić jakieś testy psychologiczne. Pies to pies, agresywny się nie urodził, tylko został "odpowiednio" wychowany. Oczywiście dobrze by było gdyby mieli ogrodzenie, chociaż jeśli ten pies jest tak agresywny w stosunku do przechodniów, to równie dobrze mógłby zrobić podkop i zwiać. Więc on przede wszystkim powinien być nauczony, że się przypadkowych ludzi nie atakuje. Też mam psa, duże bydlę, wygląda bardzo groźnie, ale jest wyjątkowo łagodny. W życiu nikogo nie ugryzł. Chociaż w sytuacjach stresowych jak się z kimś kłócę to się jeży i denerwuje, więc pewnie gdyby mnie ktoś uderzył to by się nań rzucił z zębami, ale to obrona konieczna, więc się nie liczy jako agresja ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
7 grudnia 2016 o 12:10

Nie byłam jeszcze w ciąży, ale trochę mnie to przeraża. Zdaję sobie sprawę, że kobiety mogą się czuć źle, lub bardzo źle, ale przez gardło by mi nie przeszło, żeby kogoś poprosić o ustąpienie miejsca w kolejce. Chyba czas popracować nad asertywnością :(

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 grudnia 2016 o 12:12

Czegoś nie rozumiem - skoro babcia miała dostać nową kartę sim ze swoim numerem telefonu,a doładowywała starą to jakim cudem stara działała? Nie ma takiej opcji żeby mieć 2 karty sim z tym samym numerem, powinni jej starą zdezaktywować przecież...

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
2 grudnia 2016 o 22:34

Też jestem wolontariuszem, ale w fundacji pomagającej zwierzętom. Oczywiście poświęcam na to czas i paliwo, ale nikt nie zmusza mnie do ponoszenia żadnych kosztów. Gdybym poprosiła o zwrot za paliwo, dostałabym go. Nikt też nie robi pretensji, że są dni kiedy nie mogę pomóc, bo mam pracę/szkołę/jestem chora itp. Słyszałam różne historie o Szlachetnej Paczce, najczęściej piętnujące ludzi, którzy korzystają z pomocy - rozumiem, nie każdy na tę pomoc zasługuje. U mnie jest dużo prościej, bo zwierząt nie trzeba weryfikować - porzucone, głodne, zziębnięte i chore potrzebują pomocy natychmiast, mimo, że o nic nie proszą. To co opisujesz to dla mnie szok, mam wrażenie, że instytucja Szlachetnej Paczki zaczyna stawać się jakimś dochodowym biznesem, a nie działaniem charytatywnym. Dlatego też wolę pomagać zwierzakom :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
2 grudnia 2016 o 19:15

Pracuję w miejscu, który ma adres "Piekielnego i Piekiełkowskiego 2". WSZYSTKIM kurierom, listonoszowi, klientom trzeba tłumaczyć jak do nas dojechać. Numery tej samej ulicy 2A i 2B są oddalone od firmy o 5 kilometrów, oraz dalsza część tej ulicy nie łączy się w żaden sposób z tą przy której jest firma. Tysiące razy wysyłane były prośby do urzędu miasta o zmianę adresu, bo ten jest po prostu bez sensu. Zmienili nazwę ulicy dla budynku stojącego obok firmy. Adres firmy jednak pozostał, bo tak i już..

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 grudnia 2016 o 0:23

@z_lasu: Prywatne i państwowe szkoły mają swoje wady i zalety. Jako dziecko chodziłam do obydwu rodzajów szkół podstawowych i mimo wszystko bardziej mi się podobało w państwowej. Ale patologie, które tam miały miejsce były tak dramatyczne, że w życiu bym nie posłała dziecka do państwowej szkoły. Nauczyciele nie potrafili zapanować nad klasą, dzieciaki robiły co chciały (bójki na porządku dziennym), nikt nie reagował. Dzieci w klasie pochodziły z różnych rodzin, wiele z nich z patologicznych. Te dzieci uczyły innych przekleństw, kradzieży, kłamania itp., a ponieważ były grupą z silnymi charakterami, a nauczyciele "nic nie zauważali", bo bali się awantur ze strony pijanych rodziców na zebraniach (SERIO! Mama mi opowiadała jak już dorosłam), to wiodły prym w klasie i wszyscy koledzy i koleżanki chcieli się im przypodobać. W szkole prywatnej nie było żadnych patologii, jak ktoś się źle uczył i chamsko odnosił do innych osób to był traktowany bardzo nieprzyjemnie przez innych uczniów. Nauczyciele mieli czas aby prowadzić zajęcia wyrównawcze dla słabszych, starali się również trzymać wysoki poziom zajęć. A nie lubiłam tej szkoły głównie dlatego, że nauczyciele nas za bardzo pilnowali, aż do przesady (co w dalszym ciągu uważam za krzywdzące dla dzieci).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 listopada 2016 o 22:51

A robicie klasyki?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 listopada 2016 o 22:44

@SunnyBaby: Miałam tak na uczelni. Jeden z wykładowców stawiał oceny w skali od 2 do 3. Nieważne jaki był poziom wiedzy studentów, wszyscy, którzy chodzili na zajęcia mieli 3. Wyższych ocen z założenia nie wystawiał. Przez jego pomysły kilka osób nie dostało stypendiów, bo ocena znacznie zaniżyła im średnią. Prosiliśmy o egzamin, jakiekolwiek sprawdzenie wiedzy, żeby dostać lepsze oceny, ale on miał to głęboko w d....

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 listopada 2016 o 22:40

@z_lasu: A szkoła prywatna czy państwowa? Z moich doświadczeń wynika, że w szkole państwowej rodzice raczej nie mają nic do powiedzenia, jest jak jest i koniec. W szkołach prywatnych można dyskutować z dyrekcją (w końcu jest się klientem, który płaci za usługę i może wymagać żeby była wykonana należycie). Swoją drogą to chorym pomysłem jest łączenie w jednej klasie dzieci, które są upośledzone, z dziećmi z problemami (np. na lekach) i dziećmi zdolnymi ponadprzeciętnie. Żadne z nich nie wyniesie z takich lekcji nic więcej, niż wyniosłoby z lekcji dostosowanych do ich poziomu. Jak chodziłam do szkoły to nie było dzieci "dys", tylko nauczyciele organizowali zajęcia wyrównawcze i wszyscy nauczyli się czytać, pisać i liczyć bez popełniania rażących błędów. Później w gimnazjum już nastała moda na zdobywanie wszelakich zaświadczeń o nieprzystosowaniu dziecka, bo dawało to dodatkowy czas na egzaminach państwowych i inne przywileje. Pamiętam, że 10 dzieci, które w podstawówce miały 4-5 z dyktand i nieźle radziły sobie z pisaniem zostały nagle dyslektykami, dysortografami i dyskalkulikami.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 listopada 2016 o 18:27

Uważacie, że to jest sprawiedliwe? To wyobraźcie sobie studia medyczne, gdzie profesor robi 3 rodzaje kolokwiów i 3 rodzaje egzaminów dla lepszych i słabszych studentów. Ci najsłabsi dysponują zasobem wiedzy w zakresie 60% zasobu tych najlepszych. Chcielibyście, żeby później leczył was lekarz z grupy najsłabszych? Inna sprawa - w jaki sposób takie dzielenie testów ma zmotywować słabszych uczniów do zdobywania wiedzy? Jeżeli teraz dostają łatwe zadania i mają dobre oceny, to w żaden sposób nie opłaca im się dużo uczyć, aby "wskoczyć" do lepszej grupy, bo tam musieliby uczyć się jeszcze więcej aby dostać takie same oceny. A dla uczniów oceny są bardzo ważne - wiem, że w dorosłym życiu nie ma najmniejszego znaczenia czy ktoś miał 3 czy 5 z matematyki w V klasie szkoły podstawowej, ale dla dzieci jest to istotne, bo ocena jest "nagrodą" lub "karą" za przyswojoną naukę. Konkurs świadectw decyduje później o przyjęciu do szkół (nie wiem czy jeszcze gimnazjów czy już liceów), a czy egzamin po podstawówce będzie - tego nie wiemy, bo jest reforma i cały system edukacji staje na głowie. Taki system jest po prostu beznadziejny.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 29) | raportuj
30 listopada 2016 o 18:15

Ze średnim wykształceniem można znaleźć pracę w wielu różnych miejscach, czasem dobrze płatną. Niestety obawiam się, że jej plan może się udać, bo sporo starszych facetów, którzy mają rodziny przechodzi "kryzys wieku średniego" i robią straszne głupoty (w tym zaciążenie jakiejś idiotki). Później żeby sprawa nie wyszła na jaw jest duża szansa, że będzie jej płacił. Cóż, trzymam kciuki, żeby się jej jednak plan nie powiódł i żeby się ogarnęła i znalazła normalną pracę :D

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
29 listopada 2016 o 22:39

Odwal się od warszawskich kierowców w niemieckich samochodach. Najgorsi w Warszawie są ci na LLU itp, którzy jeżdżą rozpadającymi się szrotami z zastraszającą prędkością, nierzadko na "podwójnym gazie". I tak większość ludzi w Warszawie to przyjezdni, przez których muszę płacić wyższe OC. A oni rejestrują swoje samochody w Pierdziszewie Dolnym, więc wypadki generują, ale ubezpieczenie mają niższe. Mi rozwalił samochód kierowca Lexusa na rejestracjach z dalekiego województwa, znajomemu baba na LLU w jakiejś corsie, a w bramę wjechał mi kierowca Cieniasa na rejestracjach spod Białegostoku. Ani razu nie miałam zdarzenia drogowego z kierowcą jeżdżącym furą na warszawskich blachach i do tego niemiecką.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 listopada 2016 o 18:12

@GuideOfLondon: Łatwo namierzyć kto wrzucał pampersa- to pewnie ktoś, kto ma małe dziecko, ile takich osób może tam mieszkać?

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
27 listopada 2016 o 18:16

Ale rozumiem, że obciążyłaś ich kosztami odetkania rur?

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 27) | raportuj
24 listopada 2016 o 1:19

@husky: Pomijając rażące błędy ortograficzne ("struj", "kture", "chasło") to zgadzam się z wypowiedzią. Rodzice powinni wiedzieć do kogo pójdzie ich dziecko po cukierki. Co do dzieci chodzących w halloween po domach - nigdy żadnego nie spotkałam, ale rzeczywiście powinnam się uzbroić w jakieś słodycze, bo nigdy ich nie kupuję.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
21 listopada 2016 o 17:28

Niektóre normalne kobiety czują pociąg do płci nieprzeciwnej :) A poza tym to przerażające, że mając 17 lat dzielisz się w necie takimi wyznaniami..

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 listopada 2016 o 17:24

@LittleM: @Nieromantyczna: Znam trzylatki, które zagadają i to całkiem sensownie :) Co do małych dzieci, które jeszcze nic nie rozumieją to nie raz widziałam rodziców, którzy w momencie histerii czy znudzenia wyprowadzali swoje pociechy z kościoła i tyle, nikt nie kazał im tam siedzieć na siłę. Osobiście nie lubię małych dzieci, które krzyczą i biegają w różnych miejscach innych niż plac zabaw, ale rozumiem, że nie zawsze rodzice mają z kim zostawić dziecko, więc muszą je zabrać do kościoła, na zakupy, czy do urzędu. I ci rodzice dzielą się na tych, którzy starają się aby ich dzieciak był jak najmniej uciążliwy dla otoczenia, oraz tych, którzy nie robią kompletnie nic, bo "przecież to tylko dziecko" i "musi" się wybiegać i wykrzyczeć. Tych drugich nie rozumiem i nie popieram absolutnie.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
20 listopada 2016 o 18:33

Nie ma co się sugerować opiniami, bo dla jednej osoby taka przejażdżka to wielka frajda i opisze kierowcę w samych superlatywach, a inna z kolei panicznie boi się gdy kierowca jedzie 110 km/h przy ograniczeniu do 90 i stwierdzi, że całkiem niezły kierowca jest WARIATEM i PIRATEM. Jeden lubi surfować, a inny boi się rekinów, ludzie są różni. Z tym ziołem to niezła akcja, dobrze, że jeszcze nie zaproponował do tego piwka :D

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
20 listopada 2016 o 18:28

Jak byłam mała to chodziłam na msze dla dzieci - kazanie było prowadzone zupełnie inaczej niż na zwykłej, "nudnej" mszy, ksiądz zbierał dzieciaki na takim podeście przed ołtarzem i zadawał im różne pytania, na które odpowiadały do mikrofonu, a pieśni były w szybszym rytmie (wielu organistów tak przeciąga te pieśni, że nawet te na Wielkanoc, które z założenia miały brzmieć radośnie i wesoło to brzmią jak marsz pogrzebowy), generalnie organizacja była znakomita. Nie przypominam sobie dzieci biegających po kościele, krzyczących czy nudzących się, bo wszystkie w tej mszy aktywnie uczestniczyły. Kwestia podejścia, i wychowania rzecz jasna. Nie wiem czemu teraz są takie problemy z tymi dziećmi wszędzie.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
17 listopada 2016 o 23:11

Argument, że "mam małe dziecko" mnie rozwalil. A ktoś, kto nie ma małego dziecka to już może się użerać z windykacją cudzych długów, bo przecież jego życie jest usłane różami i takie cudowne, że trochę problemów i stresu mu nie zaszkodzi, co?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
15 listopada 2016 o 21:47

Dziwna sytuacja dla mnie - czy dziecko w tym wieku nie ma czasem obowiązku szkolnego? Czy to dziecko Romskie? Chociaż nawet teraz dzieci Romskie są masowo rejestrowane w urzędach ze względu na 500+. Wcześniej bardzo często się zdarzało, że jak rodziło się dziecko to nikt sobie głowy nie zawracał w urzędach, a rodziło się w domu, i jak podrosło to chodziło żebrać z rodzicami, rodzeństwem czy samo...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
15 listopada 2016 o 21:33

Najgorsze, że jak dziecko zachoruje na jakąś chorobę, której można byłoby uniknąć wykonując szczepienie to ONO cierpi, a nie jego debilni rodzice. To oni nie wyrazili zgody na szczepionkę, ale to biedne dziecko choruje i może mieć powikłania do końca życia, jak w przypadku Heinego-Medina (niby rzadko się o tej chorobie słyszy, ale znam osobę, która na to cierpi, chociaż tam sytuacja z zachorowaniem była bardziej skomplikowana niż odmówienie szczepionki, bo nie można było jej zrobić ze względów zdrowotnych i akurat to cholerstwo się przyplątało). Nie jestem zwolennikiem szczepienia na wszystko na co się da, szczególnie na grypę, ale uważam, że obowiązkowe szczepienia są potrzebne, bo najwyraźniej mamy tak głupie społeczeństwo, że trzeba je za rękę prowadzić. Bicie dzieci jest zakazane i jakoś nie powstał "ruch zwolenników bicia dzieci", który domagałby się zniesienia zakazu bicia...

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
9 listopada 2016 o 11:17

@ZjemTwojeCiastko: OK, rozumiem. Tłumaczenie, że to dziecko się dorwało do kompa, jest żałosne i debilne. Swoją drogą skoro "umyślne wprowadzanie w błąd" obejmuje pisanie tak, żeby tekst był niezrozumiały, to umowy kredytowe, abonamentowe itp. też powinny podchodzić pod ten paragraf :D

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
9 listopada 2016 o 1:14

A nie jest tak, że jak w opisie przedmiotu sprzedający pisze "mam do zaoferowania zapalniczkę zippo, blablabla", i na dole drobnym drukiem dopisuje "licytacja dotyczy zdjęcia przedmiotu" to nie jest oszustwo? Nie wiem, może to kwestia braku czytania ze zrozumieniem, co wykorzystują oszuści?

« poprzednia 1 25 6 7 8 9 10 11 12 13 14 1540 41 następna »