Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

WolverineX

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2016 - 13:37
Ostatnio: 17 stycznia 2020 - 17:35
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 960
  • Komentarzy: 95
  • Punktów za komentarze: 215
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 sierpnia 2016 o 3:12

Oby mu to nie wyszło bokiem. Z rodziną różnie bywa. Często bywa tak, że jak nie pogonisz do pracy, to robota nie będzie wykonana. A jak pogonisz, to pretensje i obgadywanie po rodzinie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 sierpnia 2016 o 21:13

Nie rozumiem, dlaczego go po prostu nie wyrzucicie oraz nie wrzucacie mu rzeczy/śmieci do pokoju. Wprowadziłem się kiedyś do mieszkania, gdzie mieszkał znajomy. Wystarczyło, że raz zobaczyłem, jak wrzuca śmieci za łóżko - skórka od banana i kiep po fajce. Po ochrzanie więcej tego nie zrobił. Naprawdę, mieszkałem w różnych miejscach z różnymi ludźmi. Nie sprzątają? To robisz sprzątanie w czasie, gdy są w domu i zmuszasz do pracy. Mieszka dziewczyna, a nie płaci? Bierzesz od gościa więcej kasy, albo laska robi wypad z mieszkania. Nigdy nie zdarzyło się, żebym musiał coś zgłosić właścicielowi. Sami na to pozwalacie. P.S. Zawsze też pozostaje ultimatum. Albo robisz to, to i to, albo wypad z mieszkania. Nie skutkuje, to właścicielowi zgłaszacie, że za 2 m-ce się wyprowadzacie, bo z syfiarzem i niechlujem nie będziecie mieszkać. Każdy normalny właściciel wie, co dla niego dobre.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2016 o 21:17

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 sierpnia 2016 o 18:29

@Enrathin: i pozostali obrońcy kochanych piesków. Sam mam psa. I również, nadal, potrafię panicznie się bać pozostałych. Moja fobia wzięła się z tego, że jakiś mały kundel zaczął biec w moim kierunku, szczekając. Podbiegł za blisko. Na placu zabaw. Bez smyczy. Miałem wtedy kilka(?) lat. Zdarzenie to pozostawiło trwały ślad na mojej psychice, na całe życie. Tak więc wybaczcie, ale wypowiedzi typu "przecież pies jest spokojny" (teraz), "przecież nie szczeka" (jeszcze), "nie gryzie" (do tej pory nie ugryzł) nie są żadnym wytłumaczeniem. Pies ma być trzymany tak, aby nie miał szansy nagłego zaatakowania innych. Tak samo postępuję ze swoim psem. Stosuję przy tym zasadę, że jeśli obcy pies okaże się w stosunku do mnie agresywny i właściciel go od razu nie zabierze, to mam pełne prawo kopnąć psa, uderzyć lub użyć każdej innej metody, aby usunąć zagrożenie. Łącznie z ucieczką ;-) Zdecydowanie bezpieczniej dla Waszego kochanego psa jest, aby nie podchodził za blisko do obcych ludzi. Nigdy nie wiadomo, jak zareagują. A osobom z lękiem przed psami gorąco polecam wziąc sobie szczeniaczka jakiejś mniejszej rasy lub małego kundla. Ważne, żeby był to szczeniak. Obcując z nim nauczycie się, jak pies reaguje w różnych sytuacjach i będziecie mogli stopniowo przezwyciężać swoje lęki. Może nawet całkowicie się ich pozbędziecie. W określonych sytuacjach, nadal potrafi mnie paraliżować strach, ale małych psów już się nie boję.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
5 sierpnia 2016 o 17:50

@Nulini: My z żoną zrobiliśmy tak, że wyjęliśmy wszystkie pieniądze z kopert bez liczenia i patrzenia od kogo. Dopiero po tym zbiorczo policzyliśmy. Żeby uniknąć nawet świadomości tego, kto ile dał. Każdy dał tyle i mógł lub chciał. Osobiście nie widzę nic w złego w zaproszeniu kogoś, bo na ostatnią chwilę okazało się, że kogoś nie będzie. Ale raczej przy mniejszych weselach, a nie na 200 osób. A już na pewno nie miałbym pretensji, że ktoś nie da/kupi prezentu w takiej sytuacji. Wręcz uprzedziłbym, że nie jest to oczekiwane i chodzi o samą obecność. Nie wszystkich stać i część osób może potrzebować czasu, żeby się przygotować finansowo.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 lipca 2016 o 20:51

Pod koniec zeszłego roku zachorowałem. Niby nic mi nie było, ale czułem się osłabiony i ogólnie źle. Poszedłem PRYWATNIE do lekarza - firma na L. Pani doktor wysłuchała, zbadała, nie omieszkała skomentować, że taki wrażliwy jestem i od razu do lekarza. Może jakieś leki tam dała, a może kazała brać dalej to, co brałem. 2 dni później objawy nie ustępowały, było wręcz znacznie gorzej. Znów wizyta prywatna u lekarza. Ta sama firma, ale inna lekarka. Zajrzała do gardła i się przeraziła. Całe gardło zawalone, razem z łukiem czy coś. Diagnoza - ostra angina. Łącznie chyba miesiąc spędziłem w domu. Nie dość, że nie chciało przejść, to później przeszło w zapalenie spojówek. Później poczytałem trochę i okazało się, że gdyby chociaż pierwsza lekarka przeprowadziła podstawowy wywiad, kiedy to się zaczęło, w jakich okolicznościach, to na pewno zdiagnozowałaby początek anginy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 lipca 2016 o 20:30

U nas na klatce był podobny problem. O ile zostawienie roweru lub wózka na krótko mi nie przeszkadzało, o tyle na cały dzień/noc i zawalanie przejścia już tak. Problem rozwiązałem tak, że konsekwentnie wystawiałem wszystkie rzeczy poza klatkę. Proponuję wystawiać te rzeczy poza altanę, szczególnie gdy pada deszcz.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
4 maja 2016 o 19:18

Tak się wszyscy uczepili tej elitarności i obrony autorki, że nikt nie zauważył pewnej piekielności męża autorki. Sam nie pojechał z tym niewyspanym kierowcą, ale nie doprowadził do jego zmiany np. zgłaszając na policję?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
19 lutego 2016 o 2:05

@Hancia: Postawiłem się w sytuacji kobiety słyszącej, jak jej mały piesek jest nazywany królikiem. Taki to już mój poziom empatii. Poczułem się piekielnie, wydzierając się na całe gardło, że to nie królik. Tak - autor, nie autorka. Z fejsa prawie nie korzystam.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2016 o 2:07

[historia]
Ocena: 34 (Głosów: 38) | raportuj
19 lutego 2016 o 0:59

Cóż, ja na to patrzę z innej strony. Moi rodzice mieli czwórkę dzieci na utrzymaniu, w tym przez kilka lat co najmniej 2 dzieci na studiach. Nie mówiąc o kilkunastu latach szkoły przed. A podatki płacili w takiej samej wysokości, jak osoby nie posiadające dzieci lub posiadające ich mniej. Nawet łapali się na wyższy próg podatkowy, bo wysokość podatku nie była i nie jest liczona na członka rodziny. Ja sam podatki płacę wysokie i wszyscy dostają wszystko z moich pieniędzy. Ja do tej pory nie dostaję nic, bo jestem "bogaty". O wszystko muszę sam zadbać i na wszystko muszę sam ciężko zapracować. Od 2 lat pracuję często po 14-16h, bo staram się rozwinąć własną firmę po godzinach zwykłej pracy. Osobiście mam dość tej jawnej dyskryminacji i niekonstytucyjności, wg której Ci zarabiający lepiej są tylko maszynką do wyciągania pieniędzy. Akurat Ciebie to nie dotyczy. Ale często to właśnie patologia i nieroby dostają wsparcie od Państwa, bo oni są biedni, więc im się należy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2016 o 23:25

@Garrett: Moim zdaniem absolutnie nie. Jeśli gość lubi basy, to nie będą mu pewnie przeszkadzały. Lepszy wydaje się sposób opisany przeze mnie w komentarzu poniżej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2016 o 23:03

Miałem u siebie jedynie odrobinę podobny problem - sąsiedzi tak głośno słuchali muzyki przy otwartych oknach/drzwiach balkonowych, że czasem zagłuszali TV, jeśli i my mieliśmy otwarte. Nie mówiąc o posiedzeniu na zewnątrz. Rozwiązałem to na 2 sposoby. Pierwszy to rozmowa z sąsiadem z bloku. Podziałało. W przypadku pozostałych sąsiadów, do których nie miałem bezpośredniego "dostępu", głośniki na taras i coś takiego przez kilka godzin na maksymalnej głośności. http://patrz.pl/muzyka,bardzo-irytujacy-dzwiek-az-uszy-bolad,64786.html Dodatkowo Psy Wojny, np. płyta Demokracja http://www.wrzuta.pl/szukaj/psy+wojny Fajna w takich sytuacjach jest też El Dupa - płyta 220V, w tym piosenka tytułowa - 220V. Już ładnych kilka lat nic nie słyszałem. P.S. Operację musiałem kilka razy powtórzyć.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2016 o 23:06

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 lutego 2016 o 13:46

@qulqa: Jest taki demot pokazujący urzędników państwowych w Chinach złapanych na kradzieży - w więzieniu. W Polsce, przejaskrawiając, przedstawiałby leżak na plaży i drink z parasolką. To, że nikomu nie postawiono zarzutów nie oznacza, że nie należy nazywać rzeczy po imieniu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 stycznia 2016 o 0:10

@FioletowyKolnierzyk: Całkowicie się zgadzam. Była w tym samym urzędzie, w innym dziale, złota kobieta. Sama znajdowała błędy w naszych rozliczeniach i dzwoniła, że jak coś tam poprawimy, to dostaniemy zwrot. Nawet wszystko przygotowywała tak, że było tylko do podpisu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 stycznia 2016 o 0:05

@imhotep: Kolega mieszkający sporo czasu w Niemczech twierdził, że tam prawo mówi, że jeśli urzędnik Cię o czymś nie poinformował, to nie możesz ponieść za to kary. Na moim przykładzie. Gdy przyniosłem PIT, tam czarno na białym były daty. Opłacałem od tego podatek. Powinienem wówczas zostać poinformowany, że robię to po terminie i dochodzą odsetki tyle i tyle. Zwyczajnie system powinien to pokazać. Ale twierdzę, że przy tak częstej zmianie przepisów, takim skomplikowaniu prawa i tak wielu różnych warunków do każdego, że opracowanie takiego systemu graniczy z cudem. W efekcie urzędnik nie ma narzędzi, żeby Ci pomóc, więc odpowiedzialność za błąd spoczywa na podatniku. Chociaż sytuacja trochę się tu zmienia, od kiedy istnieje biuro informacji podatkowej.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
29 stycznia 2016 o 23:51

@qulqa: Żeby za daleko nie szukać to tylko kilka z tych bardziej nagłośnionych spraw. Kolacja Sikorskiego, która nagle z prywatnej staje się służbową, gdy wychodzi na jaw, że zapłaciło za nią Państwo. Albo kilometrówka za wyjazd zagraniczny. Albo rozliczenie kart, gdy PO doszło do władzy. I gość w żywe oczy mówi, że co z tego, że kupił sobie karpia za 9zł? Niech każdy zapłaci za wszystkie swoje zakupy proporcjonalnie tak, jak mi dowalili. Wydał 2,000zł? Niech zapłaci 50,000zł kary. Albo podpisywanie listy obecności i wyjazd. Wyobrażasz sobie, że uciekasz z pracy, gdy wszyscy myślą, że jesteś? To praktycznie od razu dyscyplinarka. A o ilu rzeczach nie wiemy?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 stycznia 2016 o 23:19

Najlepsze zawsze były sytuacje, gdy wsiadało się do takiego prawie pełnego przedziału. W przedziale nie było napalone - raczej większość nie pali... I Ty zapalasz tego pierwszego papierosa. Ale miałem ubaw. Czasem się litowałem i wychodziłem, ryzykując mandat... I faktycznie, kiedyś dostałem. Od tamtej pory przestałem wychodzić. Do niektórych nigdy nie dotarło, że nie, nie wyjdę, ponieważ na korytarzu mogę dostać mandat. Paradoksalnie, jak powiedział pan SOKista - dostaję mandat za to, że do lasu wyrzuciłem papierosa. A wyrzuciłem właśnie po to, żeby mandatu nie dostać. :-D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
19 stycznia 2016 o 22:33

@lomempojajach: Przepraszam Cię za to, co napiszę, bo sporo przeszedłeś. Ale to, co piszesz, jest po prostu niedojrzałe. Najpierw koczowałeś w biurze. Przez rok nie wystąpiłeś o rozwód. Później nie wykorzystałeś dowodów doprowadzając do rozwodu z orzeczeniem winy. Tym samym musiałeś walczyć o firmę. Teraz, gdy ludzie sugerują nagrywanie piszesz, że brużdżenie w sprawach prywatnych Ci zwisa. Rozumiem, że Tobie jest to obojętne. Ale jeśli chcesz ułożyć sobie życie z inną kobietą, kimkolwiek będzie, to musisz zadbać też o nią. Piszesz, że Ty masz gdzieś, czyli rozumiem, że ciągłe nękanie zniesiesz. Ale czy bliska Ci kobieta również? Czy jesteś pewien, że nie nadejdzie moment, w którym będzie miała dość? O swoją przyszłość trzeba walczyć i dbać. Niestety, zbyt często, problemy nie rozwiązują się same. Życzę Ci jak najlepiej, ale obawiam się, że jeśli będziesz ignorował problemy, to wrócą ze zdwojoną siłą.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2016 o 22:38

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
16 stycznia 2016 o 2:46

@Herbata: Typowe podejście wywodzące się z komuny - działanie w obronie nas, społeczności, to kablowanie. Ciekawy jestem Twojego komentarza, gdyby potrącił po pijaku kogoś Ci bliskiego.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 stycznia 2016 o 13:46

@Migotliwa: Historia stara, ale aż założyłem konto, żeby o tym napisać. Jakieś 2-3 lata temu mieliśmy dokładnie ten sam problem w tej sieci. W ciągu miesiąca od zakupu odkleiła się podeszwa. Gdy po ok. miesiącu byliśmy w sklepie poznać wyniki reklamacji to okazało się, że zeszyt reklamacyjny zdążył się zapełnić i pani była w połowie drugiego. Oczywiście reklamacja odrzucona - buty noszą wyraźne ślady użytkowania. Widać to ich stała praktyka. To był mój ostatni zakup w tej sieci.

« poprzednia 1 2 3 4 następna »