ZjemTwojeCiastko ♀

@Magi: Ty szanujesz innych, ja szanuję i pewnie niejeden tutaj to robi. Mimo to, każdy człowiek ma inne postrzeganie szacunku. Niestety, ludzie szanują to, w czego zdobycie musieli włożyć wysiłek lub pieniądze. Jak przyjdzie samo, za darmo to jeszcze będą piszczeć, że "tu jest ryska", "tu nitka wychodzi", "tu jest coś-jeszcze-innego".

Takie zwyczajne skąpstwo, które można potraktować z przymróżeniem oka kończy się tam, gdzie następuje ryzyko uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienie życia. Jazda niesprawnym gruchotem, który już dawno powinien skończyć na szrocie to proszenie się o wypadek. Ja na miejscu koleżanki wiałabym od takiego palanta jak najdalej. Skoro prawie ją uderzył (nie ważne czy mu ręka drwgnęła czy zamachnął się i uderzył w ścianę)z zazdrości o zarobki to facet ma gigantyczne kompleksy, które prędzej czy później będzie wyładowywał na żonie.

W Twoim zachowaniu nie było nic "nieładnego". Ja sama nie raz i nie dwa, krótko i konkretnie odmawiałam rodzinie/znajomym podobnych przysług. Już się nauczyli, że nie zagną mnie podchodami i krokodylimi łezkami. Pomijając już mój komfort, a raczej jego brak przy dzieleniu własnego domu z kimś z zewnątrz to studentowi, który zerwie się z domowej smyczy różne rzeczy mogą przyjść do głowy.

Cóż, w swoim życiu "wygrałam" już w sumie grube setki tysięcy i ze 40 samochodów. Najbardziej rozśmiesza mnie budowa takie sms-a "Blablabla wygrałaś samochód blablabla wyślij darmowego sms-a blablabla koszt sms-a 24,23zł" Ten enter jest umyślny, bowiem to wygląda tak jakby nadawcy takiej wiadomości nadal żyli w erze "ceglanych komórek", w smartphonach pokazuje się wiadomość od razu w całości razem z tym śmiesznym enterem. Z jednej strony nie znam osoby, która złapałaby się na ten idiotyzm, a z drugiej jednak biznes musi się kręcić skoro z niego nie rezygnują.

Takie osoby wyzbywają się wstydu w momencie, gdy decydują się na żebractwo. Prawda jest taka, że ktoś naprawdę biedny nie wyciągnie ręki po pomoc bo mu wstyd. A takie darmozjady żerują na ludzkim dobrym sercu.

Przeraża mnie takie podejście jak u tych kobiet. Jak kobieta po porodzie siedzi na tyłku i tyje, zaniedbuje się pod każdym względem to jest źle. Jak robi coś dla siebie to też jest źle. Taki typ, że co by się nie działo to i tak zaraz będą gadać. Inna sprawa to opieka ojcowska. Mną aż rzuca, gdy słyszę opinie, że ojciec nie umie zająć się dzieckiem itd. U mnie role rodzicielskie były odwrócone. Matka pracowała w korporacji, a ojciec pomimo wykształcenia i świetnej pracy zrezygnował na rzecz wychowania mnie. Nie znaczy to, że siedział na tyłku i nic nie robił. Dużo razem czytaliśmy, rozmawialiśmy, a on angażował się w sprawy osiedla. Tak zresztą jest do dzisiaj i do dzisiaj jest on moim najlepszym przyjacielem. Na takie "koleżanki" pozostaje machnąć ręką. Mimo, że ich nie znam to współczuję. Możliwe, że dogadując innym leczą własny kompleks, polegający na niewystarczającym czasie spędzonym z własnymi dziećmi (bo przecież same pracują i nie siedzą z nimi cały dzień). A jeśli jeszcze dzieci nie mają, to pozostaje mi życzyć by po zostaniu matkami nie zatraciły siebie, gdyż po latach jak latorośle wyfruną z gniazdka może się okazać, że innych zainteresowań niż dziecko nie mają.

A może zachowanie ludzi w kolejce było spowodowane czymś bardziej prozaicznym czyli np. brakiem gotówki? Może płacili kartami i nie mieli przy sobie fizycznych pieniędzy? Ja bym nie generalizowała.

@Fisstech: Nie jest to twórczość własna, wierz mi. Dialogi starałam się przytoczyć jak najdokładniej, tym bardziej że słowa znajomej do teraz dudnią mi w uszach.

@Armagedon: Macie rację, że yorki to psy jak każde inne. Problem jest w tym, że w zdecydowanej większości nabywają je właściciele o ptasim móźdżku żyjący w przekonaniu że york, maltańczyk czy inne maleństwa to "taka mała, puchata zabawka, której nie trzeba wychować bo takie małe to krzywdy nie zrobi". Gucio prawda. Pies jest jak dziecko - trzeba go ułożyć, nauczyć co wolno a czego nie, wyrobić w nim pozytywne nawyki a negatywnych oduczać. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że psiarzy znam od groma. Na moim osiedlu widuję kilkanaście yorków i każdy bez wyjątku atakuje wszystko co się rusza, szczeka, usiłuje pogryźć. Oczywiście właściciele umywają ręce "bo to małe, puchate ...". O smyczy czy kagańcu zapomnij. Yorki nie są nazywane "szczurami" dlatego, że są małe tylko dlatego, że w większości mają właścicieli, którzy o wychowaniu psa wiedzą tyle co nic.

To nie dentysta tylko rzeźnik.

Skoro wiesz, że stypendium i kredyt studencki nie liczą się do dochodu to znajdź podstawę prawną, idź z mamą do urzędu, przedstaw przepis a jak pani sie uprze to do przełożonego. Pani za biurkiem nie ma prawa działać sprzecznie z obowiązującymi przepisami. Jeśli zasiłek się Twojej mamie należy to według prawa powinna go dostać.

@Mihrimah: Moja babcia jest osobą cichą i nieśmiałą ale często wstydzi się za sąsiadki, które w taki sposób odnoszą się do kobiet z dziećmi lub w ogóle młodych ludzi. To są najczęściej (nie zawsze rzecz jasna) wdowy, które mają ograniczony kontakt z własnymi dziećmi i wnukami. Wyrzucają z siebie swoje frustracje kipiąc jadem na niewinnych ludzi. Jedna z sąsiadek nienawidzi młodych kobiet z przedszkolakami bo widzi w nich swoją "okropną synową, która nie zgadza się na częstsze odwiedziny u kochanych wnusiów". W takiej sytuacji wyładowuje swoje emocje w kolejce do lekarza, do kasy czy w autobusie.

Niestety, z opowieści babci (rzecz jasna "druga strona") wiem że takie zachowanie emerytów nie jest niczym nadzwyczajnym. Ot, idą sobie towarzysko pogadać z doktorkiem i sąsiadkami. Tymczasem ludzie prawdziwie potrzebujący tej wizyty u lekarza więdną pół dnia w poczekalni, albo są odsyłani "za X czasu" bo nie ma miejsca/numerków/terminów. A najgorsze jest to, że takiej babci nie wytłumaczysz bo nie dociera.

Musisz spokojnie wyjaśnić, że to nie ty jechałaś na gapę. Napisz odwołanie, załącz potrzebne dokumenty z urzędu o unieważnieniu dowodu.

Nie zgłosiliście tego? Przecież to było świadome narażenie zdrowia i życia pacjenta. Na pewno mieliście dowody na to, że pani konował jest odpowiedzialna za stan brata choćby dzięki receptom z jej stemplem. Takich spraw nie można zostawiać samych sobie, bo lekarz to nie szewc. Jak szewc spartoli robotę to się kupi nowe buty, a w przypadku lekarza to gdzie kupić drugie życie?

To, że się boisz o swoją rodzinę, zwierzaki i dobytek jest normalne ale w takiej sytuacji trzeba wymyśleć na nich coś innego. Tak, żeby uprzykrzyć im życie ale żeby oni nie wiedzieli, że to Wy. Na policję nie liczcie, zwłaszcza na wsi. Kolega, który z centrum miasta przeprowadzał się na wieś i budował tam dom opowiadał mi, że jednego dnia ukradli mu z posesji większość narzędzi i część materiałów budowlanych. Wszędzie odciski palców itd, przyjechał miejscowy patrol i wzruszył ramionami "bo to miejscowe chłopaki i nic się im nie zrobi".

Rozbrajające. Ale niestety mundurowi tak w Polsce działają. Byłam świadkiem wystarczającej ilości sytuacji i słyszałam wystarczająco dużo by szczerze śmiać się z polskiej policji. Smutne to, bo ludzie piastujący ten urząd powinni działać na najwyżzych obrotach i dawać z siebie 100%.

Nie wszystkie komentarze przeczytałam, więc jeśli odpowiedziałaś na moje pytanie gdzieś wyżej to przepraszam. Co to znaczy "jestem zmuszona"? Rodzice bachora szantażują Cię czymś czy o co chodzi? Dlaczego mimo tego, że dzieciak jest małym psychopatą Ty wpuszczasz go do swojego domu i dajesz przyzwolenie na męczenie Twoich zwierząt? Nie możesz chodzić do jego domu? Nie możesz w ogóle zrezygnować z opiekowania się gówniarzem? A może to jest historia wyssana z palca by narobić szumu? Dziwne jest dla mnie, że historię na piekielnych napisać potrafisz ale stanąć w obronie swoich futrzastych przyjaciół już nie.

Dobrze, że taki małpi rozumek najczęściej ujawnia się podczas pierwszego spotkania, bo można zaoszczędzić sobie nerwów. Pozytywem takich sytuacji jest to, że przynajmniej jest o czym pisać na piekielnych. ;)

Ludzie nie przestają mnie zadziwiać. Będąc swego czasu zagranicą usłyszałam, że Słońce i Księżyc to to samo tylko o różnych porach dnia. Cóż...