Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

digi51

Zamieszcza historie od: 22 września 2010 - 8:54
Ostatnio: 26 kwietnia 2024 - 22:03
  • Historii na głównej: 212 z 236
  • Punktów za historie: 118684
  • Komentarzy: 6054
  • Punktów za komentarze: 48154
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
14 października 2019 o 17:48

@Meliana: z drugiej strony dopiero można wyjść na pustaka przed spotkaniem dopytujac się, kto płaci, nawet w dobrej wierze.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
14 października 2019 o 15:58

Jak mieszkasz w Monachium, to może Cię nawet obsługiwałam, jak byłaś z którymś delikwentem na randce. Mnie osobiście jako kelnerkę rozbrajają sytuację, gdzie facet deklaruje opłacenie rachunku, a potem głośno przy swojej partnerce komentuje, ze wszystkie takie drogie albo, o zgrozo, zaczyna godzinę po konsumpcji zgłaszać reklamacje. Drugi typ sytuacji, których nie znoszę to właśnie próby podzielenia jednej z rzeczy z rachunku na pół i to nie na zasadzie "płacę za swoje jedzenie i 2€ za wodę" tylko żądanie rozbicia jednej pozycji na dwa osobne rachunki. "Na pewno może pani wycofać to z rachunku i nabic dwie osobne pozycje za połowę". Tak, tak przyjemniaczku, a to wszystko zrobię podczas, gdy mam 10 stolików czekających na złożenie zamówienie, rachunek albo napoje, po to, abyś ty nie był przypadkiem 10 centów stratny dzieląc się butelka wody ze swoją towarzyszką.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
14 października 2019 o 13:53

@jatonieja: Chłopie, żeby się tylko nie okazało, że w tym systemie, który sobie wymyśliłeś po sprawdzeniu, ile łożysz na system nakleili by Ci plasterek i papa, bo trzeba zapewnić jak najlepsze traktowanie "kilku" osobom, które łożą "trochę" więcej niż Ty.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 28) | raportuj
14 października 2019 o 8:49

Coś Ci się pomyliło, to nie demoty, gdzie co drugi żebrze o plusy za swoje genialne pomysły, tu się ocenia historię. Ta akurat taka sobie.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
13 października 2019 o 12:22

@Cyntiar: Serio? Aha, to możemy w tym momencie skończyć dyskusję, nie życzę Ci znalezienia się w sytuacji, gdzie przekonasz się, że jest inaczej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
13 października 2019 o 12:13

@Cyntiar: Co do ostatniej części Twojej wypowiedzi - no, tak, ludzie kłamią, dlatego policja sprawdza alibi. Pierwsza taka sytuacja, gdzie ktoś próbowałby obwinić kogoś innego za swoje błędy czy nawet przestępstwa? Powiesz, że nigdy nie słyszałaś o tym, że kogoś postawiono w stan oskarżenia wyłącznie na podstawie zeznań świadków? Do reszty odniosłam się już wyżej, nie będę się powtarzać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
13 października 2019 o 12:07

@Cyntiar: Mogło być różnie. Widzisz, Ty nadal chyba nie rozumiesz, że w sytuacji, w której brak dowodów na jedną czy drugą wersję kwestia tylko i wyłącznie sądu komu da wiarę. Zeznania członków rodziny są nadal więcej warte niż zeznania jednej osoby. Ty też zakładasz, że korepetytorka mogła kryć się kłamstwem i to już rozwiązuje problem, więc dlaczego matka nie mogła kryć się kłamstwem. Kiedy następuje sytuacja słowo przeciwko słowu, niestety sąd decyduje, kto jest bardziej wiarygodny. I proszę, czytaj ze zrozumieniem, bo ja też uważam, że dziewczyna nie była odpowiedzialna za dziecko, ale dla własnego dobra i klarownej sytuacji nie powinna ot tak sobie wychodzić. Bo na tamten moment nie wiedziała, co się stało - może matka była niespełna rozumu, żadnego ojca nie było? A może matka miała wypadek?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
13 października 2019 o 11:52

@Cyntiar: Oczywiście, że zeznania dziecka się liczą. Podlegają ocenie psychologa, ale bardzo się mylisz sądząc, że nic nie znaczą. Po drugie napisałaś, że ojciec miał wrócić o 17, a nie być w pracy do 17. Wyszedł więc na pewno przed 17 i kto udowodni, że nie był już w domu, gdy matka wychodziła i oboje umawiali się z dziewczyną na opiekę do 21?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
13 października 2019 o 11:49

@Cyntiar: Ok, widzę, że kompletnie nie rozumiesz o czym mówię i odwracasz kota ogonem. Nie, nie można zostawiać dziecka z obcymi ludźmi wbrew ich woli, ale po pierwsze porównujesz opisaną przez Ciebie sytuację do kompletnie innych sytuacji. Zostawiasz dzieci u sąsiadki na podwórku - każdy normalny widząc obce dzieci bez opieki na swojej posesji dzwoni na policję, ergo jest kryty. Tak samo hydraulik - pomijając, że on jest w pracy i ma na to prawdopodobnie kwity i nie wyjdzie bez zapłaty, czyli prawdopodobnie też zadzwoniłby na policję. Nigdzie nie napisałam, że matka miała prawo zostawiać dziecko z korepetytorką, tylko, że dziewczyna powinna sobie zapewnić krycie. Wiadomo, że dzieci często zostawia się pod opieką innych osób, rodziny, koleżanek, sąsiadów, opiekunek (także bez umowy) i zasadniczo w razie "W" to jest tylko kwestia sędziego czy będzie domagał się jednoznacznych dowodów na to, że korepetytorka zgodziła się nad opiekę nad dzieckiem czy uwierzy rodzicom. Niestety, ludzie skazywani są za gorsze przestępstwa na podstawie zeznań świadków czy poszlak. W Niemczech i jak sądzę w Polsce również ponosisz również odpowiedzialność np. za kolegę Twojego dziecka, jeśli jest on u Ciebie w domu lub gdziekolwiek indziej, gdzie zgodziłaś się nim opiekować. I nie jest potrzebna żadna umowa ani żaden inny dowód na to, że taką zgodę wyraziłaś. Ot, zastajesz dziecko u siebie, a nie chcesz brać za nie odpowiedzialności - dzwonisz do rodziców, aby dziecko odebrali, jeśli nie to na policję. Tak samo, jeśli np. dzieciak przyprowadza kolegę na podwórko, gdzie Ty się nim zajmujesz.W każdym innym wypadku rodzi się pytanie "skoro nie zgodziłaś się dzieckiem zajmować, czemu nikogo nie poinformowałaś o pozostawieniu dziecka bez opieki". Oczywiście cały czas mówię o tak małych dzieciach jak dziewczyna w historii. Skoro wychodzisz z założenia, że odpowiedzialność za dziecko ponosi się tylko na podstawie umowy, to rozumiem, że z każdym, włącznie z rodziną, kto zajmuje się Twoim dzieckiem spisujesz umowę? Bo jeśli to jakby się coś dziecku stało bierzesz odpowiedzialność wyłącznie na siebie? To jaka była faktyczna sytuacja, a to jak może być przedstawiona to dwie różne rzeczy. Ludzie są podli i ja tu piszę tylko o tym, że lepiej się zabezpieczyć w tak idiotycznej sytuacji przed konsekwencjami i jednak kogokolwiek poinformować o zostawionym samopas dziecka niż sobie wychodzić i zostawiać malucha samego. Nikt nie mówi, że matka miała prawo odpi...dalać taką manianę albo, że koleżanka miała potulnie czekać, aż ktoś łaskawie wróci do domu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
13 października 2019 o 11:04

@Cyntiar: Hmm, czyżby ta historia wydarzyła się parę dni, a Ty nadal masz 20 lat, że taka naiwna jesteś? Na tej zasadzie jeśli zostawiasz dziecko z babcią, ciocią czy u kogoś z rodziny i dziecku coś się stanie, to też nie można pociągnąć ich do odpowiedzialności, bo nie ma podpisanej z nimi umowy. Zakładając, że opiekunka jest zatrudniona na jakiejś tam umowie, pokaż mi umowę, w której wypisane są konkretne dni i godziny, w których ma się zajmować dzieckiem. Bo jeśli nie są wypisane, to według Twojej logik, gdyby opiekunka zostawiła dziecko samo to rodzice muszę udowodnić, że akurat w ten dzień miała się dzieckiem zająć. Matka pewnie nie zadzwoniła na policję, bo sama siebie też mogła wpędzić w kłopoty, choćby dlatego, że zostawiane dziecka z obcą osobą, której nazwiska się nie zna, też jest zaniedbaniem plus problemy z urzędem skarbowym. Ale wierz mi, gdyby dziecku się coś stało, Twoja koleżanka mogłaby mieć kłopoty, bo sytuacja tylko z jej punktu widzenia jest jednoznaczna, z punktu widzenia sądu, który na ogół ekstremalnie poważnie traktuje sytuacje narażające dziecko na niebezpieceństwo, sytuacja jest co najmniej dwuznaczna, a więc mogłaby być rozstrzygnięta na niekorzyść koleżanki. Ona nie ma żadnego krycia. Nic. Nikomu nie zgłosiła, że została w domu sama z dzieckiem wbrew wcześniejszym ustaleniom. Telefon na policję, wizyta u sąsiada, cokolwiek, co dałoby jej świadka na to, że nie umawiała się na opiekę nad dzieckiem do 21 i została z nim sama w domu wbrew ustaleniom.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 11) | raportuj
13 października 2019 o 10:23

@Cyntiar: sama sobie bat ukręcam? W jakim Ty świecie żyjesz? Odpowiedz sobie na pytanie, kto jest bardziej wiarygodny, trzyosobowa rodzina składająca jednakowe zeznania czy jakaś podlotka, która zostawiła 5-letnie dziecko samo w domu? I spróbuj spojrzeć może nie ze swojej perspektywy, czyli osoby znającej prawdziwy przebieg zdarzenia a ze strony prokuratora czy sądu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
13 października 2019 o 10:19

@Cyntiar: Bo nie jest winna. Ale łatwo można byłoby z niej zrobić kozła ofiarnego, gdyby coś się dziecku stało. Nikt mówi, że dziewczyna ponosiła odpowiedzialność za uczennicę, ale łatwo można odwrócić kota ogonem, że ponosiła. Sorry, ale taka jest prawda i Twoje tupanie nogą, że nie można i ch... nie zmienia faktu, że dziewczyna mogła zostać wpędzona z kłopoty.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
13 października 2019 o 10:09

Strach pomyśleć co będzie, jak dzieci sprawią znajomej wnuki.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
13 października 2019 o 10:07

@Cyntiar: Naiwna jesteś jak nastolatka i zaczynasz powoli bredzić. Twoim zdaniem z każdą opiekunką spisuje się umowę, że w tym i tym dniu siedzi z dzieckiem od tej i od tej godziny i tylko w tych godzinach ponosi odpowiedzialność za dziecko? Czyli jak rodzice spóźnią się 10 min to opiekunka może sobie wyjść i zostawić np. niemowlaka samego i wszyscy mogą jej naskoczyć? Zapominasz, że korepetytorka nie była na podwórku, tylko w cudzym domu i mimo, że nie była zobowiązana zająć się dzieckiem to w razie czego są zeznania trzech osób przeciwko niej. Matka, ojciec i dziewczynka, która w razie czego na pewno zeznałaby zgodnie z instrukcją rodziców, a może nawet rodzice powiedzieli jej, że korepetytorka zostanie z nią do powrotu rodziców? Kto udowodni, że inaczej się umawiali? Dodałaś historię w założeniu, że to Twoja ocena sytuacji jest prawidłowo i zasadniczo nikt nie ma wątpliwości co do piekielności matki, ale niestety, dziewczyna postąpiła głupio - nie umniejsza to winy matki, ale nie spodziewaj się poklasku dla zachowania bohaterki historii, bo nie jest godne pochwały.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
13 października 2019 o 9:59

@Cyntiar: A co to za problem znaleźć ją po numerze telefonu? Nawet bez nazwiska? Piekielna była przede wszystkim matka i ja rozumiem, że dziewczyna znalazła się w sytuacji, gdzie nie bardzo wiedziała, co zrobić, ale na Boga, my mówimy o 5-letnim dziecku, a nie nastolatku, gdyby dziecku się coś stało naprawdę nietrudno byłoby wpędzić korepetytorkę w kłopoty i ja wolałabym jednak być kryta. @Neomica, też zaczynam mieć wrażenie, że autorka coś za bardzo angażuje się w obronę korepetytorki.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
13 października 2019 o 9:16

@aegerita: Yyyy, no nie wiem, człowiek będzie miał czas na "szczęście i swobodę" jak podrośnie, czego o kocie nie można powiedzieć i mimo, że jako zwierzę rozum ma niewiele większy od dziecka to ma jeszcze instynkt, który jego krewnym w naturalnych warunkach zapewnia przeżycie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 14) | raportuj
13 października 2019 o 9:11

@Ohboy: Zapominasz, że w takiej sytuacji można przesłuchać także dziecko, które, gdyby zeznało prawdę to zeznałoby przeciwko korepetytorce, już nie mówiąc o tym, że pewne mamusia zdążyłaby je odpowiednio poinstruować przed zeznaniami.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
13 października 2019 o 9:07

Ja bym jednak w takiej sytuacji zadzwoniła na policję, choćby z tego względu, że mieć krycie (matka mogła potem sama zadzwonić na policję i skłamać, że wzięła korepetytorkę jako opiekunkę i ta wiedziała dokładnie, że ma siedzieć do 21), a po drugie dlatego, że w momencie, w którym korepetytorka wyszła nie wiedziała, co się stało - a równie dobrze matka mogła wpaść pod samochód idąc do sklepu. Nie powiedziałabym, że dziewczyna zachowała się piekielnie, ale trochę bezmyślnie i mogła zaszkodzić przede wszystkim sama sobie.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 8) | raportuj
12 października 2019 o 18:43

@Iras: Dziękuję za ten wykład, nadal jednak jestem zdania, że długość życia czy to psa czy kota czy człowieka nie zawsze da się ustawić dietą, odpowiednią opieką medyczną i stałą kontrolą i argument typu "kot powinien żyć 20 lat" jest od czapy. Jeszcze raz podkreślę - nie miałam nigdy kota i nie chcę się wypowiadać na temat tego czy koty powinny wychodzić czy nie. Piszę tylko o, za przeproszeniem, idiotyczności przytoczonego argumentu. Jakby każdy, kto tak dba o kiciusie i pieseczki dbał tak o samego siebie to wszyscy żylibyśmy po 100 lat, tylko co to za życie? Co z tego, że kot czy pies będzie żył 20 lat, jak całe życie na kilku metrach kwadratowych albo metrowej smyczy, żeby nie daj Boże się z innymi zwierzakami nie zetknął, łapy nie skaleczył albo kupy nie polizał. Nie twierdzę, że o pupili nie trzeba dbać zapewniając zdrowie pożywienie i opiekę weterynarza, ale ludzie, nie dajmy się zwariować...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
12 października 2019 o 12:49

@geranium: Z całym szacunkiem, ale co to za argument, że kot zdechł o 8 lat za wcześnie? Ok, na kotach może nie znam się jako tako, ale znam się trochę na psach. Nawet w ramach tej samej rasy zwierzęta mają różne geny i znam psy, na które się chuchało i dmuchało, jedzenie lepsze niż dla człowieka, regularne wizyty kontrolne u weterynarza i zonk, niestety w wieku lat 10 pies nagle zdycha, a jakiś podwórkowiec karmiony resztkami, który w życiu weterynarza nie widział żyje 16-17 lat. Tak jak ludzie - jeden dożyje 100 lat paląc 3 paczki dziennie, innemu nagle w wieku 60 lat pikawa siądzie, mimo, że dbał o siebie. Nie chodzi mi to, żeby dyskutować o słuszności wychodzenia czy niewychodzenia kota, bo nigdy kota nie miałam, ale wydaje mi się, aby każdy niewychodzący kot, o którego się dba dożywał 20 lat.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
11 października 2019 o 19:48

@MalinaTruskawkowa: Ty byś oddała zwierzaka komuś, kto zostawił go pod opieką ludzi, którzy po tym jak zniknął na parę dni nawet go nie szukali, a jak już znaleźli to nie odebrali, bo rachunek był za wysoki? Może nie bezpośrednia wina autorki, ale idiotą byłby ten, kto by jej tego kota oddał, nawet jeśli udowodni, że do niej należał.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
11 października 2019 o 17:33

@Meliana: No dlatego myślę, że podstawa by się znalazła, mimo, że sytuacja jest niejednoznaczna.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 8) | raportuj
11 października 2019 o 16:37

@Meliana: Nie jestem przekonana na 100%, ale myślę, że jeśli "wpuszczacz" spowodowałby za sobą korek to podstawa do mandatu z powodu utrudniania ruchu by się znalazła.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
11 października 2019 o 16:33

... a dodatkową piekielnością jest to, że nie jest to sytuacja wyjątkowa, lecz normalne zachowanie u półmózgów.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
11 października 2019 o 16:31

Jakby na to nie patrzeć, moim zdaniem jednak trochę piekielne, bo znaki pierwszeństwa po coś są - najczęściej pierwszeństwo ma droga z większym natężeniem ruchu. Nie mam nic przeciwko odrobinie kurtuazji na drodze, sama wpuszczam czasem auta z podporządkowanej, jak widzę, że stoi taki biedaczyna, a za mną sznurek auta i w lukę raczej nie trafi. Ale jeśli za mną są 3-4 auta to nie będę stać jak debil i wpuszczać całego sznurka z podporządkowanej i tworzyć korka. To jest czasem wręcz niebezpieczne, kiedy np. pierwszeństwo mają auta zjeżdżające z przejazdu kolejowego - niechby się tam trafił taki bohater puszczający podporządkowaną, a w między czasie nadjedzie pociąg...

« poprzednia 1 2110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120238 239 następna »