Profil użytkownika
eulaliapstryk ♀
Zamieszcza historie od: | 11 listopada 2012 - 13:49 |
Ostatnio: | 30 października 2021 - 18:48 |
O sobie: |
"Chodzi mi o to, że teraz bycie nerdem jest w modzie i prawie wszyscy tak teraz wyglądają. Prawdziwy nerd nie wygląda, bo nie wychodzi z domu." by Devotchka |
- Historii na głównej: 2 z 3
- Punktów za historie: 622
- Komentarzy: 520
- Punktów za komentarze: 3779
U mojej ciotki i wuja jest to samo. Ściany nie malowane od 1968 roku, meble takoż z epoki, przy czym krzesła, gibające się od jakichś piętnastu lat, wiązane są co jakiś czas dodatkowym kawałkiem sznurka, żeby nie rozpadły się do reszty. A wujostwu to nie przeszkadza, a co tam. I nie mieszkają na żadnej zapadłej wsi, tylko w środku miasta, w normalnych blokach.
Vivian dobrze prawi. :) Moja babcia też zawsze była biedna, nieszczęśliwa, jadała chleb z margaryną i chudego śledzia od święta. Kiedy zmarła, i obie z moją matką wzięłyśmy się za uprzątanie domu, okazało się, że pieniądze, upchane w stare pończochy, pochowane są dosłownie wszędzie - wiszą za kredensem, za lodówka, powtykane są w doniczki z kwiatami(!!!), w mąkę, cukier, no po prostu zatrzęsienie gotówki. Wisiały sobie latami i niszczały. Te z doniczek były kompletnie do niczego, rozpadały się w rękach. Nawet nie dało ich się wymienić w banku za połowę wartości. Echh, do tej pory mi żal owych straconych lokat z Banku Paprotka. :)
Ano, nie myślał co mówi, więc powiedział, co myśli...
Ooo, o zakłaczaniu macic pierwsze słyszę. Jak one to robią, wie ktoś? :D
Z czego wnosisz, że bardziej rozgarniętą? Z tego, że ruda? Bo innych powodów nie podano.
@Vella - o formę "chłopaki" już się słownika nie czepiałam, tylko ta druga mnie zainteresowała, bo w którymś momencie zaczęła być na tyle rozpowszechniona, że korektorka poprawiała mi w tłumaczeniu "chłopaki" na "chłopacy". Niech sobie będzie poprawna jak chce, mnie to przez usta nie przejdzie. "A chłopacy tera siedzą we więźniu, o." Tak mi się to kojarzy. :D
Shakkaho - według mnie, od momentu, kiedy zaczęło się gadanie, że każdy, kto o coś prosi, zamiast "być kowalem własnego losu", jest leniwy i roszczeniowy, a w dodatku nie ma nic za darmo. :) Nie wyzłośliwiam się, naprawdę zauważyłam, że ludzie mają opory przed proszeniem o cokolwiek.
Na Uć jakoś nie wpadli, ale to było daaawno, jeszcze przed epoką ortografii internetowej. Jak pomyślę, co teraz mogliby wypisywać, to aż strach się bać. ;)
Od jakiegoś czasu ci "chłopacy" tak się rozplenili i kłuli mnie po oczach, że poszłam do biblioteki i sprawdziłam tę formę w porządnym, starym słowniku. I okazało się, ku mojemu zdziwieniu, że jest poprawna: chłopiec - chłopcy, chłopak - chłopacy.
Pracowałam kiedyś w firmie, mieszczącej się przy Alei Włókniarzy. W Łodzi ludzie nazwę znali i problemów nie było, ale w innych miastach zdarzały się cuda na kiju: Wółkniarzy, Wółkarzy i mój osobisty hicior - Wukniaży. Odbiłam fakturę na ksero i pokazywałam rodzinie i znajomym, bo wierzyć nie chcieli. :D
Obstawiałabym Łódź, bo tutaj Sienkiewicza generalnie jest jednokierunkowa. A i miasteczko się wyludnia, więc coraz mniejsze... ;)
Też mieszkam w nieco, powiedzmy, funeralnej okolicy, "będąc młodym dziecięciem" oczywiście bawiłam się na cmentarzu i w okolicach, i szczerze powiem, że takich malin, jakie rosły tuż pod cmentarnym murem, to już w życiu nie jadłam. Wygrzane na słoneczku, wielkie, słodkie... mniam mniam. I właśnie nie wiem czemu nikt ich nie ruszał, ludzie to jakieś dziwne przesądy mają. ;)
Minister Zdrowia Szczęścia i Pomyślności... Aż mi się ciepło na sercu zrobiło na myśl, że rzeczywiście mogłoby być takie stanowisko. :D
Po opisie sądząc, to ta pani nie przepada za dogadzaniem. ;)
Okna na klatce schodowej myte co tydzień? Toż to czysta perwersja. :D