Profil użytkownika
eulaliapstryk ♀
Zamieszcza historie od: | 11 listopada 2012 - 13:49 |
Ostatnio: | 30 października 2021 - 18:48 |
O sobie: |
"Chodzi mi o to, że teraz bycie nerdem jest w modzie i prawie wszyscy tak teraz wyglądają. Prawdziwy nerd nie wygląda, bo nie wychodzi z domu." by Devotchka |
- Historii na głównej: 2 z 3
- Punktów za historie: 622
- Komentarzy: 520
- Punktów za komentarze: 3780
@Zmora: No, to ja już wolę nie dostać nic, niż rozczarowujący badziew, za który jeszcze mam być wdzięczna. I tak było w każdym wieku.
@dzikaciekawosc: Aha. Jasne. Tyle, że przed tymi imieninami na trzydzieści osób trzeba było przez miesiąc planować, kombinować i sterczeć w kolejkach, a stojąc w ogonku po wędlinę, dawało radę przeczytać połowę "Anny Kareniny". Jakoś dziwnie nie tęsknię za tym cudownie opisanym rajem.
@NobbyNobbs: Mój znajomy i jego szanowna panna są zaprzysięgłymi wegetarianami... a jednocześnie trzymają w domu dwa koty. Koty, na litość boską! Najbardziej mięsożerne stworzenia na świecie, zaraz po rekinach, a ta parka czubków, za przeproszeniem, usiłuje je żywić białkiem sojowym i warzywkami. No żesz maku rrrrwać... Przepraszam za komentarz nieco od czapy, ale po przeczytaniu historii mi się przypomniało i emocje się ulały. A koleżanka od Bryśka naprawdę ostro stuknięta. "Pies lubi jeść to, co ja, więc sobie go wezmę"? Serio? No doprawdy, wręcz astralne bliźnięta, przeznaczone im być ze sobą. Ha.
@Iceman1973: No tak, z jednej strony racja, ale to są po prostu takie umowne określenia, których się nie traktuje dosłownie. Coś jak biblijne "czterdzieści dni i czterdzieści nocy", które oznacza, że coś trwało przez czas dłuższy, ale w zasadzie nikt nie wie, ile. Albo pokrewieństwo na zasadzie "moja babka twojej babce podawała gruszki w czapce" i tam też nikt nie wnika w gatunek gruszek, fason czapki i jak babcia się z domu nazywała. No. Tak, że tego. Pewnie rozumiemy, ale rzecz w tym, że tu naprawdę nie ma problemu. ;)
@jelonek: U mnie w rodzinie się na takiego mawiało: "Felka brata kobity syn" i to jednym ciągiem, bez żadnych przerw między wyrazami. Przy tym żona kolegi zięcia sąsiada jest wręcz krystalicznie przejrzysta. :D
Twoim listonoszem najwyraźniej jest Pciuch. Nie ma innego wyjścia. :) O, proszę: http://web.pertus.com.pl/~mysza/bromba/pciuch.html
No to ja, w świątecznym nastroju, przytulam i mówię, że w końcu wszystko będzie ok. :) Nieszczęścia chodzą stadami i swoim tętentem płoszą dobre rzeczy, ale kiedy już przejdą, to pozytywy zaczynają wyłazić z kątów i układać sprawy po swojej myśli. No. Trochę coelhowsko pojechałam, ale ze szczerego serca. :D Wszystkiego dobrego życzę i przesyłam buziaki.
@Drill_Sergeant: Ano widzisz. A dlaczego taki biedny, uciśniony i nieszczęśliwy informatyk z zainteresowaniami pisze te wiersze akurat do fajnej laseczki, a nie do panny, która waży sto kilo i generalnie urodę ma nienachalną, ale za to charakter anielski wręcz? A? No. Toteż właśnie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2015 o 14:36
@pawel78: W Orange? Za ile się chce. Jest promocja "rok ważności konta", czy jakoś podobnie - doładowujemy prepaid, wysyłamy sms w celu włączenia promocji i wuala. ;) Później można nawet nie robić doładowania, tylko przedłużać promocję. Już trzeci rok tak robię.
@PooH77: Nie no, obiektywnie biorąc, pewnie możesz mieć rację, ale ja oceniam ze swojej perspektywy, czyli osoby, która kupiła "porponetkę" z dziesięć lat temu albo lepiej, za cenę dzisiejszych +/- 20 złotych, i ma ją do tej pory. W bardzo dobrym stanie. :D
@zielony_szwin: Taaa, tak się mówi. Ludziska już mają tak wdrukowane, że dziecię nieletnie jest nietykalne, że prędzej, z narażeniem życia odszczekną się dresowi, niż chamskiemu pętakowi.
@zielony_szwin: Dla mnie też. Portfel jest do tego, żeby w nim nosić pieniądze, a nie, żeby je na niego wydawać. ;)
@Armagedon: No jak to, pewnie facet chciał przybić deskę. Rozdzielczą.
@Grav: A takie pojęcie jak licentia poetica jest znane szanownemu użytkowniku? ;) Tutaj nie pisze się wypracowań z języka polskiego, można używać niewłaściwych form dla dodania ekspresji.
@seledynowyszpieg: Pewnie w młodości mieli takie poglądy jak Ty. :) Stąd ten brak szacunku i przekonanie, że są najważniejsi na świecie, a reszta niech zdycha i nie zajmuje cennego czasu i miejsca.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2015 o 11:49
Naoglądał się za dużo pornografii. Tam zawsze na kuriera (hydraulika, dostawcę pizzy, czyściciela basenów...) czeka paniusia w koronkowym peniuarze. Nawet o kawie nie ma mowy, a tu proszę - romantyk.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2015 o 16:37
@admiralek1: Gdy ktoś w takiej sytuacji się zniechęca, to jeszcze pół biedy. Gorzej, kiedy w koło macieju powtarza te same błędy, psiocząc przy tym, że same jakieś wybrakowane badziewia mu wciskają w zoologicznym.
@Rammsteinowa: Nie może. Nie toleruje żadnych patologii, a ziółka na uspokojenie to przecie wpływanie lekami na psychikę. Czyli co, odurzać się ma? Jak narkoman jakiś? Patolstwo u bram!
@maar: Kiedy obok mnie żrą popcorn, albo jakieś naczosy z sosami, zakupione oficjalnie w kinie, to smród jest tak samo uciążliwy jak od nielegalnie przemyconej kiełbasy. Ech, gdyby tak ta niebotyczna marża kinowa eliminowała zapachy żarcia...
@czolgista1990: Może szanownej ekspedientce włączyła się klauzula sumienia...
@Armagedon: Oj, tak. Kiedyś była historia jakiejś dziewczyny, która nie chciała mieć dzieci - niestety, nie pamiętam czyja, ani o co tam chodziło, ale dyskusja w komentarzach wrzała tak, że do nocy siedziałam. A na drugi dzień wpis już zniknął. Wielka szkoda.
@Kudlik: "Panowie, uważajcie z tą paczką, to jest w Hindus delikatne!" Podoba mi się takie powiedzonko. Mogę pożyczać? :D
@ewo: No przecież to "Piekielni. Ludzie z piekła rodem". Jak nie zaatakują Grammar Nazi, to znów Brigade Anti Fake wyskoczy zza węgła, jak niespodziewana Hiszpańska Inkwizycja. Tak, że tego... porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy wchodzicie. ;)
@kataryna: Też kiedyś trafiłam na strasznie gburowatą panią. Kupowałam szynkę w wielkich plastrach i poprosiłam o pięć - sześć plasterków, bo nie miałam pojęcia, ile to zaważy Pani: Ale my sprzedajemy na deka, nie na plastry! Ja: No tak, ale przecież i tak pani kroi, więc co za różnica? Pani: To ile ma być DEKO? Ja [mamrocząc w duchu różne gorszące wyrazy]: Ok. W takim razie poproszę siedemnaście i pół deko. DOKŁADNIE tyle, nie mniej, nie więcej. Pani się nadęła i jednak okazało się, że łatwiej sprzedawać na plasterki. Dobrze, że mi nie napluła do tej szynki przy krojeniu.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2014 o 17:07
@Draco: Paczcie państwo, no. Też jestem ograniczona ścianami mieszkania, ale jakoś mi nie przyszło do głowy, że 3/4 życia spędzam uwięziona. Mój borze szumiący, muszę być głupsza niż świnka morska. Ajajaj.