Profil użytkownika
helgenn
Zamieszcza historie od: | 7 grudnia 2017 - 16:40 |
Ostatnio: | 19 kwietnia 2024 - 15:13 |
- Historii na głównej: 18 z 18
- Punktów za historie: 1854
- Komentarzy: 546
- Punktów za komentarze: 4016
Zamieszcza historie od: | 7 grudnia 2017 - 16:40 |
Ostatnio: | 19 kwietnia 2024 - 15:13 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
W latach 90. też miałam trudną sytuację w domu, ojciec od nas odszedł, alimenty płacił jak mu się chciało; ratowała nas pomoc dziadków i to, że mieliśmy swoje mało gospodarstwo. Nauczycielka w szkole kiedyś do mnie podeszła i zapytała czy chciałabym korzystać z darmowych obiadów, które są dla dzieci z trudną sytuacją życiową. Rozpłakałam się i powiedziałam, że jeszcze stać moją rodzinę na jedzenie. Pomijając fakt, że nauczycielka powinna rozmawiać z rodzicem na taki temat a nie z 9-latką, to ciekawe kto w dzisiejszych czasach by tak zareagował ;)
Byłam raz na dniu próbnym tych naciagaczy, potrzebowałam pracy na studiach, a nie wiedziałam co to za przekręt. Wierzcie lub nie, ale mój "mentor" opchnął tego dnia z 10 buteleczek, w tym czterem rozchichotanym nauczycielkom pobliskiej szkoły około 50tki. W sumie to sprzedał pewnie więcej, bo ja po 5 godzinach uznałam, że szkoda mojego czasu. Kolega został i wytrzymał cztery dni, kasę co prawda zarobił lepsza niż w miesiąc, ale sumienie mu spać nie pozwalało, bo zwykle łapały się na to starsze osoby, albo biednie wyglądające zmanipulowane szare myszki
Każdy w komentarzach taki mądry, jeśli chodzi o sytuację "co by było gdyby". Zakładam, że nie raz padały propozycje, żeby to teściowie przyjechali w odwiedziny, być może to niemożliwe, np. jedno z nich jest schorowane. Mam podobny przykład w otoczeniu: starsza kobieta zakochana w jedynym synie (dwie pierwsze ciąże poroniła, więc na syna chuchała i dmuchała). Tyle, że ten syn już w wieku prawie emerytalnym bez swojej rodziny i bez stałej pracy. Żadne logiczne argumenty nie trafiały do tej kobiety, na jej syna się wszyscy uwzięli i już; szybciej urwała kontakt z osobą, która chciała doradzić w dobrej wierze niż spojrzeć krytycznym okiem na ukochanego synusia.
Też mnie to niesamowicie denerwuje...O ile na początku popierałam działania rządu to wypowiedź ministra zdrowia (!), że to nie jest czas na sport jest co najmniej dziwne. Z drugiej strony wiem, że zaostrzeżenie znikąd się nie wzięły: od kilku tygodni mogę zaobserwować wysyp "zapalonych" biegaczy oraz okazję do tego, żeby w plenerze grilla zrobić (swoją drogą studenci w moim bloku nadal normalnie imprezują, choć nie wiem czy kogoś zapraszają czy po prostu na co dzień razem mieszkają a w piątek robią się głośniejsi).
Jeśli się nie byle to według prawa dziecko do lat 7 musi być pod opieką starszej osoby (chyba minimum 10 lat), natomiast bardzo dużo szkół w regulaminie zastrzega, że dziecko do dziesiątego roku życia ma być odbierane przez kogoś.
@kartezjusz2009: Chodzi o dziecko uczęszczające do drugiej klasy szkoły podstawowej a nie dwuletnie. Czasy ewidentnie inne, dziś dziecko w tym wieku nie może samo wyjść na ulicę, jak szłam do pierwszej klasy to drugiego dnia powiedziałam mamie, że idę sama (dystans ok. kilometr), bo wstyd być prowadzonym za rączkę.
Ręka w górę kto po pierwszym akapicie wiedział, że to jedna z przygód Crannberry
Ja coraz czesciej na ulicy slysze: wrzucmy cokolwiek, zeby przykleic serduszko i nikt nas nie zaczepial. Chyba nie o to mialo w tej akcji chodzic...
@digi51: Kraje do których się odnosiłam to Hiszpania i Szwajcaria (z nimi miałam naiwiększą styczność i przynajmniej chwilę tam mieszkałam), na podstawie opowieści myślę, że można pod to podpiąć Anglię. Nigdzie nie napisałam, które podejście jest lepsze, po prostu zauważyłam różnice. Niektóre dzieci potrafią płakać dwie godziny podczas karmienia, inne przez cały dzień (koleżanka miała taki przypadek, lekarze stwierdzili, że to częściowo przez kolki, ale nie tylko, nie ma jednak rady ani lekarstwa, musieli ten okres przeczekać).
@PaniMasztalska: bo u nas króluje kult matki polki uświęconej brzuchem, później rodzicielstwo bliskości do 18 roku życia a na zachodzie często stosuje się "zimny chów". W wielu krajach normą jest zatrudnianie pielęgniarki na pierwsze miesiące życia, żeby rodzice się wyspali a kobiety wracają do pracy po 3 miesiącach. Tak naprawda cała ta otoczka wobec rodzicielstwa to pomysł dość nowomodny, przecież nawet nasze mamy praktycznie pracowały do dnia porodu i wracały do pracy po 3 miesiącach. Co jest lepsze? Nie wiem, nie mi oceniać, przesada w żadną stronę nie jest dobra.
Nie mogę się wypowiedzieć z własnego doświadczenia, z opisu doświadczeń większości koleżanek wynika, że przy pierwszym dziecku rzeczywiście każdy płacz jest powodem do tulenia, przy następnym już się tego oduczyły, bo odbiło się na to na nim rykoszetem (dziecko nie umiało inaczej zasypiać). Nie tłumaczy to faktu, że została ukarana starsza córka, łożeczko powinno zostać przy rodzicach.
Widzę, że u nas komuna wiecznie żywa a to co zakładowe to wspólne :) Rozumiem z historii, że to zakład produkcyjny i w większości takich zakładów kradzież czegokolwiek to zwolnienie dyscyplinarne, moim zdanie kwota tu nie ma absolutnie żadnego znaczenia. W mojej poprzedniej pracy można było wylecieć za kradzież choćby jednej rzeczy, która była tam produkowana o wartości 80 groszy (choć na rynku kosztowała dużo więcej). Wiadomo, że firmie by nie ubyłoby zysków z powodu jednej osoby, ale jakby się zaczęło przyzwolenie na takie praktyki to każdy by wynosił sobie po jednej rzeczy codziennie, bo można.
@tessticle: wybacz, nie brzmiało.
@nursetka: wydaje mi się, że takie prawo weszło, chyba, że to specyficzne dla gmin. Działka, którą dziedziczę jest na terenie zalewowym (przy czym dopiero zyskała taką klasyfikację ok 15 lat temu, mała rzeczka w okolicy wcześniej nie wylewała). Jeśli ktoś chciałby się tam wybudować to musi byc o tym poinformowany i w wypadku wylania pobliskej rzeki nie ma prawa ubiegać się o odszkodowanie od gminy.
Odpowiadam: za postój samolotu na lotnisku oraz rękaw się płaci, opcja z autobusem i gorszym miejscem "postojowym" jest tańsza (tutaj pewnie znajdzie się gdzieś koszt: https://www.lotnisko-chopina.pl/pl/oplaty.html#tab97). Drugim powodem może być to, że Okęcie ma bardzo dużo problem z przepustowością lotów.
Jestem dzieckiem takiego idioty (przy czym mój w ogóle nie chciał się ze mną spotykać i udawał, że nie istnieję, aby uchylić się od alimentów zatajał dochody). Możecie obwiniać kobitę, że rozkładała nogi przed byle kim, powinna była myśleć wcześniej itd., ale pamiętajcie, że największą ofiarą w takiej sytuacji jest dziecko, które niczemu nie zawiniło a musi cierpieć z powodu jakiegoś idioty.
@Crannberry: nieprawdopodobne jest bardziej to, że: - 30 niemot siedzi i nikt nie sprawdza tablicy z numerem bramek, które w Monachium są usiane co 100 metrów (o godzinie przewidzianego boardingu możnaby chociaż sprawdzić czy nie ma opóźnienia) - bramki w Monachium są na tyle gęsto usiane, że można zobaczyć gołym okiem jaki lot jest odprawiany 3 bramki dalej; - Wypakowanie bagażu kilkudziesiętu osób chwilę trwa. Nie ma w samolocie 30 (odprawionych!) osób, żadnych "last passenger call", żadnej osoby, która szuka zaginionych pasażerów, ale nagle angażują ekipę, żeby wypakować wszystkie bagaże i akurat szukać tych brakujących? Przecież to by trwało bitą godzinę. Różne przygody miałam na lotniskach, zdarzało mi się nie wejść do samolotu z powodu opóźnionego lotu z Polski (o czym jednak lotnisku w Monachium jest informowane); nieraz czekaliśmy pół godziny w samolocie na jednego zagubionego na lotnisku pasażera, dlatego poziom absurdu tu został przekroczony. Dodam tylko, że Lufthansa odszkodowania rozdaje praktycznie jak cukierki (ostatnio z tym trochę gorzej, ale z 10 lat temu to był standard)
Do tej pory to było tylko podejrzenie ale w końcu mam pewność, że twoje historie to jakiś eksperyment socjologiczny sprawdzający granice ludzkiej naiwności. Jeśli to Cię dowartosciuje, to przyznaje, że masz lekkie pióro.
@urbankrwio: No ciekawe, bo znam trzy pary w ten sposób poznane (wliczając siebie). Korzystałam z aplikacji, zdarzały się propozycje typu "chcesz się ruchać", ale po pierwsze były raczej wyjątkami a po drugie po prostu na nie nie odpowiadałam nie pomstując na to, że faceci myślą tylko o jednym. Zastanawia mnie na podstawie czego autor "historii" decyduje o wymaganiach dziewczyn, rozmowa zaczyna się od formularza o zarobkach i samochodzie? A może to sam autor nie zwraca uwagi na normalne dziewczyny tylko te z wypiętym tyłkiem i ostrzygniętą twarzą, a później ma pretensje o brakach intelektualnych?
@justjoan: to ciekawe, nie słyszałam aby przegłosowano zakaz jazdy rowerem po plantach. Kontrapasem wokół rynku można się poruszać się tylko w jednym kierunku
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2019 o 12:57
@BiAnQ: mój dziadek myje zęby jak sobie przypomni (=rzadko) a ma najzdrowsze z rodziny, ja mam słabe szkliwo i pomimo profilaktyki plombę na plombie (oraz leczenie kanałowe za sobą na czterech zębach, po 3 kanały w każdym). Konsultowałam problem z dentystami, jedyne, co mogę robić, to regularna kontrola, żeby jak najszybciej "załatać" nową dziurę (przyznaję, że kanały zawaliłam, przez częste wizyty u typowego dentysty-sadysty w dzieciństwie miałam totalną fobię). Dziwi mnie trochę odnoszenie się do cen, podczas gdy nie wiemy o jakich miejscowościach mówimy (leczenie w Warszawie będzie kilka razy droższe niż np. w Nowym Sączu)
@Habiel: może niejasno to opisałam. Goście wcześniej odmawiali, przed weselem było wiadomo, że ze 180 zaproszonych gości przyjdzie 105 (minimum do opłacenia sali było 110). Jeśli się robi tego typu imprezę w niedzielę to trzeba się liczyć z tym, że większość się zmyje przed północą.
@singri: ja nie cierpię wesel i poszłam tylko na parę do najbliższych przyjaciółek, wesela dalekiej rodziny odmawiam z góry i nie rozumiem dlaczego to miałby być jakiś obowiązek iść. Jedna z koleżanek zrobiła wesele w niedzielę, żeby było taniej, ale była wielce obrażona na gości, którzy specjalnie dla niej nie brali dnia urlopu i albo przyszli na godzinę albo w ogóle. Ostatecznie nie przyszła połowa zaproszonych osób (prawie 100). Lepiej dla mnie, bo noclegu też nie było, za to załatwiona jedna taksówka rozważąca ludzi 30 km do domu i z powrotem. Chyba tylko to czekanie na taksówkę było powodem, dla którego garstka ludzi została do rana.
To ciekawe, bo ulgowy u kierowcy w MPK kosztuje 3 złote. Zresztą kierowca sprzedaje tylko dwa typy biletów (ulgowe za 3 złote i całe za 6 złotych), więc większośc osób pyta o cenę.
Hmm, czy sojowe z założenia nie jest bez laktozy?