Profil użytkownika
marjoanna
Zamieszcza historie od: | 28 września 2011 - 12:08 |
Ostatnio: | 22 sierpnia 2012 - 15:43 |
- Historii na głównej: 11 z 40
- Punktów za historie: 9592
- Komentarzy: 191
- Punktów za komentarze: 974
Zamieszcza historie od: | 28 września 2011 - 12:08 |
Ostatnio: | 22 sierpnia 2012 - 15:43 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
a, jedna z ciotek po ślubie zapytała mnie - no i jak tam w pożyciu małżeńskim, pani Y? ja na to że nadal pani X. nie, nie, teraz to już przecież pani Y! obstaję więc twardo, ale grzecznie, że pani X. tu przebłysk intelektu i zdziwienie - to nie zmieniłaś nazwiska? po potwierdzeniu tej skandalicznej wiadomości ciotka się obraziła, że "nikt jej tego wcześniej nie powiedział, a ona na kartce ślubnej z życzeniami wpisała nam nazwisko Y". ja się nie obraziłam, bo w związku z tą decyzją spodziewam się takich sytuacji, a przy okazji rozsyłania zaproszeń i zawiadomień nie informowaliśmy o naszych planach na nazwiska poślubne, chyba że ktoś wprost o to pytał...
jak postanowiłam zostać przy swoim nazwisku po ślubie, to problemu nie widział chyba tylko mąż - w usc pani kilka razy pytała, czy na pewno tak chcę, bo potem już nie będę mogła nic (!) zmienić (a jak wyjdę ponownie za mąż? :P), niektórzy znajomi stwierdzali że to dziwne, no bo jak to tak, za mąż wyjść i nazwiska nie zmienić, a rodzina stwierdziła że spodziewała się podwójnego nazwiska, bo przecież to by tak ładnie i dostojnie wyglądało. tylko że to nie oni musieliby się podpisywać tym tasiemcem... w "poślubnych nazwiskach" tylko jedna opcja jest ustawowo zabroniona - małżonkowie nie mogą wymienić się nazwiskami. reszta konfiguracji jest dozwolona. na Twoim miejscu chyba w wolnej chwili wysmażyłabym ładne pisemko do kierownika urzędu o niekompetencji pracowników... albo może do lokalnej gazety?
to super:) cieszę się że własnej matki nie podacie do kryminału - agresja w komentarzach tutaj mnie zaskoczyła, minusowanie też. szkoda tylko nerwów i pieniędzy. pozdrawiam!
dzięki za informację, też jakoś dziwnym trafem dowiedziałam się o zmianach wysokości opłat z piekielnych, a nie od operatora... na główną!
pewnie ci, którym pojechano minusami za porady polubownego załatwienia sprawy. a jak następnym razem odwiedzi mnie babcia i zbije filiżankę, to pozwę ją od razu o szkody moralne i wandalizm, w końcu rodzina czy nie, będę stratna.
z historii wynika, że kobieta nie była świadoma wartości i nie potrafiła jej skalkulować, co można wykorzystać jako argument przy odzyskiwaniu rusztowań w sposób polubowny od pośrednika, do którego już pewnie dotarły - tak tylko podpowiadam! ale skoro wg Ciebie lepiej od razu własną rodzinę podać do kryminału...
polityka prorodzinna dotyczy również zawierania związków małżeńskich. kiedy luby wyłuszczał urzędniczce w małopolskiem, dlaczego nie może odebrać aktu urodzenia osobiście (mieszkamy teraz na drugim końcu Polski), usłyszał, że ślub bierze się raz w życiu, to nie można wziąć wolnego w pracy i się pofatygować?
a może da się to odnaleźć w skupie, i odzyskać ze względu na wyłudzenie od osoby starszej/nieświadomej wartości, jeśli nie chcecie się w rodzinie oskarżać? sytuacja koszmarna, współczuję;/
z punktu widzenia przeciętnego kierowcy (użytkownika kanału 19) misie suszą przez nabytą złośliwość jedynie. nie wiedziałam tylko, że antena na dachu działa jak palec opatrzności i upoważnia do nieprzepisowej jazdy tak ad hoc, nawet jak nie ma kogo zapytać o drogę. jakim trzeba być idiotą, by mając cb skarżyć się na innego kierowcę, że go nie używa?:D
jechaliśmy raz za innym samochodem z cb, pogoda była mocno nieciekawa, w dodatku wieczór - gość przed nami zapytał o "czystość" i z naprzeciwka otrzymał potwierdzenie tejże. jedziemy zatem dalej, przepisowo jednak akurat bo zakrętów sporo i warunki atmosferyczne nie pozwalają, a tu w przytulnej bocznej mijamy "misie". zestaw, jakim nasz przodownik obdarzył udzielającego informacji, zawierał potoczne nazwy narządów, zawodów i ich wymyślne połączenia przeplatane słowami "czysto, mówił ***** jeden, *****, czysto, ja mu ***** dam czysto" jaki z tego morał? zwracać uwagę wyłącznie na informacje o suszeniu, a nie o czystości, przepisowa jazda mniej nam może zaszkodzić, jak ktoś na 19 fake'a puści;)
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2012 o 13:42
musisz im powiedzieć, że na innej uczelni panie biorą mopa ze sobą na papierosa. pani pali, a mop się... opala;)
a jak, podczas składania przysięgi, między "ślubuję Ci miłość, proszę odejść z tą kamerą, wierność i uczciwość małżeńską"? ksiądz przeganiał dwa razy. na niektórych nic nie działa niestety... mamy straszny żal do tego człowieka, a on do nas, bo mu zwróciliśmy uwagę.
byłoby łaciate :D
zabobony są ciągle żywe, to nie umarło z XIX-wiecznym ludem wiejskim:) popatrz tu: http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza/12-przesadow-o-ciazy_36043.html a apaszki wnuczka nosi? jedzeniem się dzieli? wyprawkę już skompletowała? :)
młode matki źle widziane bo kto to widział się puszczać w takim wieku, nieco starsze nie-matki też źle, bo kto to widział nie mieć dzieci w takim wieku... nie dogodzisz.
a ja się tu żalę na pytania "kiedy ślub?" i "kiedy dziecko?"... przy takiej inwigilacji Was pewnie pytają na podwórku "a będzie coś z tej nocy wczorajszej?" :D
no cóż, zwykle nie wypada, choć czasem zniżając się do poziomu takiego rozmówcy powinno się właśnie tak odpowiadać, może by w końcu dotarło.
pedagog też człowiek;) czasem nawet zapytają ogólnie "co u Ciebie?" a jak zaczniesz że studiujesz/pracujesz tu i tu, mieszkasz tam, to i tak Ci przerwą i zapytają - a masz kogoś?
kiedy pytają najbliżsi (rodzice, dziadkowie) to co innego! to wyraz troski i autentycznego, a nie chorego zainteresowania. ale jak o to pytają niemal obcy ludzie, to co? chcą pomóc w wychowaniu dziecka, czy organizacji imprezy?
no to trudno, moim czułym punktem jest w takim razie sprowadzanie życiorysu do rozmnażania i niezdrowe zainteresowanie życiem seksualnym innych ludzi:)
przepraszam, zaczęłam edytować kiedy jeszcze nie było Twojej odpowiedzi - i odczytałam ją po zedytowaniu. teraz nawet nie mogę tego zrobić. źle się też wyraziłam wyżej, bo poza funkcją pytania podtrzymującego, często jest to pytanie zagajające, co jeszcze bardziej drażni:> masz rację z tym uczciwym "jestem już zmęczona tym tematem, porozmawiajmy o..." ale są ludzie którzy powiedzą - czemu? młoda jesteś, cieszyć się powinnaś, planować! niereformowalni tacy;) dlatego uciekam się do ripost, bo to jedyne, co skutecznie zamyka paszczę i zmusza do zmiany tematu. zresztą w przypadku moich pasji staram się ograniczać w rozmowach, bo szanuję to, że nie wszyscy są równie zbzikowani na punkcie zwierząt np., i nie sprawia im przyjemności wymiana informacji typu "chomiki mają 30-krotnie większą tolerancję na alkohol w stosunku do masy ciała, niż człowiek, wiedzieliście?"
no cóż, ja to postrzegam inaczej. może dlatego, że nadal rozwijam się naukowo, i o tym też ci ludzie wiedzą. o studia zapytają zdawkowo i raczej w kontekście czy już je kończę i zacznę w końcu rodzić dzieci. może dla niektórych posiadanie dwójki czy pięciorga dzieci jest standardem, ale nie dla mnie. ostatnio też taki wypytywany świeżo upieczony małżonek się prawie popłakał - jedno pytanie o dzieci jakoś przemilczał, ale że rozmówca bez skrępowania powtórzył pytanie głośniej, grobowym głosem odpowiedział zgodnie z prawdą, że żona tydzień wcześniej poroniła. fajnie? a czemu Ty nie zadajesz takich pytań? bo wiesz że to nie Twoja sprawa, jak ludzie będą chcieli się pochwalić to sami powiedzą. tu chodzi o pewną subtelność. co ciekawe najczęściej takie pytania padają z ust osób, które albo same zaliczyły wpadkę, albo ich dzieci brały szybki ślub, albo w inny sposób czują się niezrealizowane w tej materii.
podobnie zrobiła moja znajoma z dwuletnim stażem małżeńskim, zaatakowana przez rodzinę męża (nie teściów, dalszą pociotkę) na imprezie rodzinnej, kiedy się o dziecko postarają w końcu. odpyskowała żeby ciocia lepiej swoich synów doglądała. jakoś tak wyszło, że niedługo potem ta ciocia musiała bardzo szybki ślub urządzać. a do znajomej już się nie odzywa słowem, jakby ta była winna wpadki, albo co?
nie nie, to nie tak. jak prowadzę rozmowę, to dbam o podtrzymanie tematu. ale są sytuacje, kiedy siedzimy przy rodzinnym stole podczas jakiejś imprezy, gdzie rozmawia się w grupkach, ludzie się przemieszczają, z każdym chcą zagadać i nagle jak grom z jasnego nieba spada takie pytanie na dzień dobry - bo podejdzie ciocia akurat i pierwsze o co zapyta to ślub albo dzieci. brrr! skoro atakują, to chyba mogę się bronić?:) naprawdę jesteś szczęściarzem, skoro nie znasz takich sytuacji. zaprosiliśmy rodzinę na parapetówkę, zdążyliśmy otworzyć drzwi i się przywitać - no, to mieszkanie macie, a kiedy ślub? poszliśmy na imieniny do cioci - kurtuazyjne życzenia, powitania, usiedliśmy, herbata się nie zdążyła zaparzyć - to kiedy ślub bierzecie? taka ładna z was para! rozmawiamy o moich studiach - to ślub kiedy? rozmawiamy o imprezach targowych w mojej branży, o najbliższych wyjazdach - a ślub już planujecie? grillujemy - jak wy do siebie pasujecie! kiedy ślub? nadal twierdzisz, że to mi brakuje tematów do rozmów? gdzie kroku nie zrobię, to o ślub pytają, no bo o co pytać kobietę w wieku reprodukcyjnym, przecież nie o karierę naukową ani zawodową. szlag mnie już trafia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2012 o 13:43
o tak, ja im opowiem o moich pasjonujących chomikach, a oni skwitują - lepiej byście o dzieciach pomyśleli. powiem, że nie mam zamiaru odpowiadać na takie pytania, albo że to nie ich sprawa, to się obrażą. czasem trzeba pół-żartem się wywinąć z tematyki, żeby uniknąć spięć i zdezorientować przeciwnika.